Wszyscy rzeczą i plotą o jesieni. Ja jej jeszcze nie odczułam
(zbytnio) więc odkładam sobie tą przyjemność na później. Jak mi coś sensownego
o niej przyjdzie do powiedzenia – nie martwcie się, napiszę.
Tymczasem dzisiaj przybywam z poprawiaczami humoru, czyli
scenkami z mojego jakże szalonego, nudnego życia ;)
#1 Bezsprzecznie jestem najlepszym „czymś” co mogło się
trafić mej siostrze, która jest ścisłowcem z krwi i kości. Mianowicie jestem
humanistką, a więc idealnym powodem do żartów. Nie żeby coś – pozwalam, sama
się śmieje, niech mają radochę.
Biorę do ręki muchołapkę w celu zabicia owada. Widzę muchę
siedzącą na szafce, niczym żółw ninja skradam się do niej i pacpacpac, po
muszce! Uradowana, odwracam się do rodzinki siedzącej przy stole i słyszę:
S: Tylko humaniści są w stanie zabić martwą już muchę.
Aha, to dlatego tak łatwo mi z nią poszło, pomyślałam, i
zaczęłam się śmiać.
#2 Nie lubię syropów. Nie trawię. Znaczy, będąc dzieckiem,
picie syropów kończyło się na klęczkach. Niemniej nadszedł moment, kiedy nic
innego niż syrop nie pomoże. Wypiłam.
M: No przeżyłaś!
J: czemu miałabym nie przeżyć?
M: Bałaś się, że jak wypijesz syrop to umrzesz, a tu żyjesz!
Dzięki za wiarę, Mamo.
#3 Luźna rozmowa z mamą i siostrą. Jak zwykle zeszło na
tematy humanistyczno-ścisłe.
S: jak będę sławnym
doktorem, który będzie miał kupę hajsu, to będę miała też willę. A ty –
popatrzyła na mnie – będziesz wtedy mieszkała pod mostem!
J: nie, będę miała w twojej willi pokój.
S: chyba zwariowałaś.
Dzięki, siostro. Nawet Monica i Chandler w swoim domu
zrobili pokój dla Joey’a!
#4 Wyskoczył mi na oku jęczmień. Normalnym ludziom wyskakuje
na górnej powiece, mi w dolnym kąciku. Po metodzie prób i błędów, naparach z
rumianku i zielonej herbaty, po smarowaniu aloesową maścią w końcu wybrałam się
do apteki. Pani zaproponowała mi maść, którą mam w domu a o której nie
myślałam, że będzie na to dobra. Pożegnałyśmy się i wtem rodzicielka do mnie:
M: no, tą maść chyba mamy, chyba dla psa kupowana była
J: okej, dzięki!
M: wiesz, psy są u nas w domu wysoko w hierarchii…
Nie śmiałabym zapomnieć ;)
#5 Oglądałyśmy z Sówką jakieś kabarety.
J: <zacytowałam> „Jak
mnie wkurwisz, będziesz spał na dworze” – relacja Lu z chomiczkiem <3
S: *śmieje się* <3
J: Chyba nie będzie ze mnie dobrej mamusi ;(
S: Pamiętaj droga Lu, za znęcanie się nad zwierzętami jest
mniejszy wyrok niż nad dzieckiem XD
J: ale to nie jest znęcanie się! Znęcanie to by było, gdybym
chomika wystawiła kotu, o! a to… to tylko troska o własne życie psychiczne!
S: Nope, wystawienie kotu to by było umyślne spowodowanie śmierci
XD
A chodzi o to, że na mieszkaniu chomika mamy, który to lubi
spędzać noce na kołowrotku. Rozważamy wystawienie go na klatkę ;)
#6 Ze mną jest chyba źle. Byłam z mamą u lekarza. Ja z
siostrą czekałyśmy w poczekalni, mama w gabinecie. Miałam w torbie książkę,
żeby sobie poczytać. No i wyjęłam ją, czytam, czytam i nagle wybitnie się
musiałam uśmiechnąć, bo siostra spytała mnie, co czytam. Odparłam, że kryminał, właśnie fajna scena jest, śledczy
ze swoją córką znaleźli porąbane ciało, porąbane, nie to, że ta osoba miała
fioła jakiegoś umysłowego, choć chyba jednak miała, była porąbana! Głowa leżała
sobie o tak, a obok tego dłonie złożone do modlitwy. Same dłonie, czaisz?! I głowa,
i dłonie odrąbane! I zaczęłam się śmiać XD – relacjonuję Sówce.
Nazwała mnie psychopatką.
#7 S: Co za malkontent! Wiem, że jestem okropna, ale tacy
ludzie powietrze marnują XD muszę wymyśleć na takich ludzi określenie. Bo
wampiry energetyczne to nie są. Wampiry tylko marudzą, użalają się nad sobą i
mówią, jacy to są beznadziejni. A taki typ z jednej strony marudzi i się użala,
ale z drugiej jest przemądrzały i wszystkowiedzący o innych, że czuje się
zobowiązany innych oceniać i oczerniać. Masz jakiś pomysł?
J: IDIOTA?
S: *śmiech*
J: za duże ego?
S: *wyznanie miłości* Użalające się ego!
#8 Ja do współlokatorki
J: nie lubię być chora.
W: Bo ty jak jesteś zdrowa, to siedzisz i oglądasz seriale. Ludzie
lubią być chorzy, bo tylko wtedy mają czas na takie pierdoły.
Smutno mi :(
#9 W: Wyśpię się w cztery godziny? I don’t think so.
J: You won’t. Poor you.
#10 W: ostatnio idę sobie z koleżanką przez park a tu na
każdej ławce w każdym zaułku liżące się dzieciaki!
J: Love is in the air!
W: No, oxygen is in the air
J: Love is like oxygen
W: Then we’re dead already.
Że niby
dobrze szprechamy?
Kolejny krok do tego, by zrozumieć, że jednak pomimo pewnych
ekscesów, prób i błędów, słów wypowiedzianych gdzieś po cichu, to dobrze
trafiłam na współlokatorkę. I w zasadzie na każdą osobę, która wdarła się w
moje życie. Gdyby nie oni, nie miałabym czego opisywać!
Powinnam chyba umieścić na górze, żeby nie jeść/nie pić w
trakcie czytania, coby klawiatury nie popluć.
Teraz to już chyba wszyscy to wiedzą ;)
"Wszyscy rzeczą i plotą o jesieni" - czy Ty pijesz do mnie?! XD
ReplyDeletePo pierwsze - widzę, że siostra świetlaną przyszłość Ci wróży XD Po drugie - drugi raz zostałaś przyrównana do psa (pamiętasz nad morzem? XD coś jest na rzeczy!). Po trzecie - nadaję się na prawnika XD Po czwarte - fajnie, że o zerwaniu przyjaźni informujesz mnie na blogu <3 P.S. Lubię psychopatów! Po piąte - "Then we’re dead already.", pozdrów ją <3
poniekąd! XD ale zależy co piję, tego nie wiem XD
DeleteBestia kochana jak zwykle! Cholercia, czy to mój marny los, bycie psem? :( No to jestem Twoja własną i osobistą psychopatką <3
nie omieszkam :3
Uwielbiam syropki :) Do dziś jak jakiś lek jest w tabletce czy syropku biorę syrop, nawet dziecięcą dawkę, ale tabletki mi nie wchodzą nic a nic, ileż się namęczę by pokruszyć, wymieszać z jogurtem i jakoś przełknąć:)
ReplyDeleteOstatnio jak byłam w parku to moja sąsiadka lat 15 niemal pornografię uprawiała na ławeczce... Jakoś za dużo tej miłości w powietrzu:)
https://sweetcruel.wordpress.com/
a widzisz, ja odwrotnie - matula zawsze prosiła o tabletki dla mnie :)
Deletehah, najwidoczniej. a może to mowimy bo to nie my tego doświadczamy :P
Hahaha! Padłam po pierwszej scence! :)) Lusia, humanistko ! ;p Przygarnęłaby Cię siostra, musi się z Tobą tylko podroczyć :D Jestem tego pewna. Aha, i nieźle się uśmiechałam, czytając ten wpis ;))
ReplyDeletemiejmy nadzieję, że nie będzie takiej potrzeby ;P
DeleteCóż, ja mam siebie za humanistkę, chociaż jestem prawie- fizykiem i nie uznaję podziałów w sumie w tej materii XD Ale...coś w tym jest, że tylko humanista zabije coś martwego dwa razy, w sumie, to można zmienić w piękną metaforę, hm. XD I cóż, ścisłowcy wcale więcej nie zarabiają, patrz- wszyscy moi koledzy fizycy. Żaden nie ma willi XD
ReplyDeleteA na jęczmień świetna jest...urynoterapia XD Tak mówi przynajmniej. Albo pocieranie złotą obrączką - i to wcale nie żart, bo złoto ma właściwości bakteriobójcze. Ale, może lepiej jednak kupić specjalną maść w aptece... XD
Słyszałam o urynoterapii ale stwierdziłam, że to będzie ostateczna ostateczność XD dostałam krople i na drugi dzień już mi wszystko pięknie zeszło XD
DeleteCzas pokaże, gdzie wyląduję XD
Też tak sądziłam, wiesz, to dla wielu ludzi raczej ostatnia ostateczność właśnie XD Więc cieszę się, ze krople pomogły:)
DeleteOtóż to:) Nigdy, nigdy nie ma co się nastawiać:)
Ja mam męski mózg i nigdy nie byłam dobra z polskiego chociaż podobno dobrze pisałam opowiadania, ale lepsza byłam z angielskiego :p
ReplyDeletemi pisanie opowiadań i angielski lepiej szło :P a wos czy historia, czy nawet polski - oezu, czasem się zastanawiałam co ja tam robię ;p
DeletePolski i wos to tak jak ze mną, chociaż kiedyś z historii byłam całkiem niezła :p
DeleteI właśnie takie drobne żarciki i docinki rozjaśniają dzień i poprawiają nastrój :) Potem się to fajnie wspomina ;D Ja jak jestem zdrowa, to siedzę i też oglądam seriale (+ filmy) :( Chora nie bywam na szczęście :D
ReplyDeleteDokładnie ;p muszę się przyzwyczaić do ich spisywania, bo pisząc tą notkę kilka archiwów przeszukiwałam, czy na fejsie czy na gadulcu :P ja też nie - zazwyczaj, ale jak mnie złapie to mam wrażenie, że umieram :P
DeleteNie ma co - Siostra planuje dla Ciebie cuuudowną przyszłość. ;)
ReplyDeleteCóż to za kryminał czytałaś?
Kochana bestyja ;P
DeleteA wiesz, że nie pamiętam? pewnie jakiś szwedzki, cholipcia.
Ja obecnie cierpię na brak czytania - może mogłabyś mi polecić jakieś pozycje? :)
Deleteostatnio strasznie mi się „Maybe Someday” Colleen Hoover spodobało :) więc polecam :-)
DeleteO czym opowiada ta książka? :)
Deletehttp://lubimyczytac.pl/ksiazka/251187/maybe-someday
DeleteNo to z muchą dobre ;). A na jęczmień najlepsze pocieranie złotem - spróbuj next time! Zapraszam do siebie!
ReplyDeletePróbowałam - i oprócz tego, że mnie oko bolało, jak dotykałam, to nie pomagało! (Nieksromnie mam nadzieję, że następnego razu - tfu - nie będzie!)
DeleteZabijasz martwą muchę, knujesz przeciw chomikowi... Ty potworze xD
ReplyDeletephi, nie moja wina, że mucha była martwa, a chomiczysko nie chce współpracować :( :(
DeleteCały świat przeciwko Tobie, a jeszcze dokładam swoje :P Oj, ja niedobra, wybacz :D
DeleteNawet nie wiesz, jak ten chomik zapiernicza nocą na kołowrotku ;P wyniosłyśmy go z współlokatorką do przedpokoju ale nie przemyślałyśmy echa :P a na chomiku moje groźby wrażenia nie robią :(
DeleteBrat szynszyle ma w pokoju, sztuk cztery :D One też w nocy hałasują, bo skoczne łobuzy są. Podobno zwykłe stopery pomagają, więc może spróbujesz? :)
DeleteMoże sprawimy mu w końcu inny kolowrotek nieskrzypiący :D
DeleteA są takie? Śmiem wątpić :P
DeletePlastikowe chyba. My mamy metalowe. Ale jakie znalazłyśmy plastikowe, to się okazywało zbyt wielkie do klatki :(
DeleteJeden mały chomiczek, a tyle problemów...
DeleteJak z dziećmi:P
DeleteJa zarezerwowałam pokój (w piwnicy...) u mojej przyjaciółki, ale boję się, że ona będzie równie bezdomna i bezrobotna jak ja. :P
ReplyDeletenie no, jak nie nam to może komuś się uda :P
DeleteSą takie ludziki, z którymi nie da się nie przekomarzać :D I za to się ich uwielbia właśnie :D
ReplyDeletedlatego najbardzej cenię sobie u innych ludzi ironię , bo wtedy można wszystko na dobrą stronę obracać :D
DeleteUmarłam podczas czytania Twojej relacji fragmentu książki XD "nie że był porąbany, ale był porąbany" :P Genialne :D
ReplyDeleteNo i jak możesz nie lubić chomika??? Mi się zawsze marzył, a nigdy nie miałam. :(
Jakby Ci tak latał jak poparzony po kołowrotku w nocy, kiedy akurat chcesz spać, a ten kołowrotek piszczy, i skrzypi i nic się z tym nie da zrobić, to wiesz, niezbyt fajnie XD
DeleteTo trzeba naoliwić kołowrotek, a nie obmyślać złowieszcze plany pozbycia się małego słodkiego, niewinnego chomiczka. :P
DeleteRobiłyśmy to, kołowrotek jest nader oporny :P
DeleteTo może wyciągnij go na noc. :D
DeleteAle się boimy, że się roztyje - cały dzień je i śpi, a w nocy jak mu zabierzemy kołowrotek? :P
DeleteTak takie dialogi są idealne na poprawę nastroju :) proszę więcej takich notek :)
ReplyDeleteP.S. ogarnęłam swoje włosy a Ty wybrałaś się do tego fryzjera w końcu? :>
postaram się spisywać to, co tu się dzieje w tym domu wariatow i co jakiś czas Was będę raczyła ;)
Deleteoczywiście! na drugi dzień po napisaniu tamtej notki. obcięłam niecałe 10 centymetrów i ach, od razu inaczej! patrzę w lustro i zastanawiam się, com była taka głupia i zapuszczała :)
Odnośnie #4 - byłam teraz w szpitalu i też dostałam taki sam lek, który dostawał mój piesek xD
ReplyDelete#5 Ty wyrodna matko!
#6 Mnie rozśmieszyło to, że zabrałam babką windę. Tzn. one chciały jechać wyżej, ale winda po drodze zatrzymała się po mnie. Tamte nie ogarnęły, że to nie ich piętro i wysiadły. Ja wsiadłam i odjechałam. Usłyszałam tylko "ojej, to nie tu, chodź szybko, wracamy". Ale nie zdążyły. Winda, wraz ze mną, odjechała. Śmiałam się przez całą podróż na swoje piętro XD Chyba możemy sobie sobie przybić tzw. 5 z tą dziwnością xD
Udało mi się nie napluć!