21.6.15

#dialogowo, czyli szastam śmiesznymi historyjkami

Z cyklu #dialogi szalonych współlokatorek, które podobno czasem studiują i ponoć są normalne, ale podejrzewam, że to nie potwierdzone info.Cieszcie się i radujcie!

#1
Siedzę ja przed komputerem i przypominam sobie, że miałam sprawdzić koszt biletów Polskiego Busa na trasie Kraków-Wrocław. Siedzimy ze współlokatorką we własnych pokojach, jednak z otwartymi drzwiami; słyszymy się więc wzajemnie.
Zanim udało mi się dotrzeć do cennika na stronie, byłam lekko zniechęcona, ale później me uczucie się tylko pogłębiło.
J: *czytam na głos* gdybym była ślepa, niepełnosprawna, bez nogi, czy znowuż byłabym wojenną weteranką, wtedy ulga by mi się należała; niestety jestem tylko marnym studenciną, któremu nic się nie należy.
W: no naprawdę, nie wydarzyło ci się w życiu, tylko zdrowa jesteś… *usłyszałam z zza ściany; badumtss*

#2
Jakiś czas temu. Współlokatorka na zajęciach, ja mam je dopiero po południu, wobec całą sobą robię wszystko i nic – z przewagą na „nic”. Miałam prasować, miałam sprzątać, skończyło się na tym, że pół dnia przeleżałam pod pierzynką.  Jakieś pół godziny przed moim wyjściem (i na półtorej godziny przez powrotem Współlokatorki na mieszkanie – czego wtedy nie wiedziałam) pisze ona do mnie, bym może zamówiła pizzę, akurat jak ona wróci, będzie. Okej!, pomyślałam, wrócę z zajęć po dwudziestej, to sobie tylko odgrzeję. Pełna dobrych chęci zamówiłam więc, miała przyjechać za jakieś czterdzieści minut… Informuję więc koleżankę, że wychodzę i…
W: jak to wychodzisz?!
J: noo, normalnie…
W: to nie odbierzesz pizzy?!
J: no nie!! a ty?!
W: no mnie nie ma i nie będzie!!
J: Superr….

Po czym ja poszłam na uczelnię, ona z niej wrócić nie zdążyła. I pizza przeszła nam… no, koło nosa.  Tylko my.

#3
To było chyba jakoś w marcu czy w kwietniu. Sprzątałyśmy w mieszkaniu, współlokatorka balkony, ja podłogi. No i w końcu ogarnięte, kawa wypita, lody zjedzone, współlokatorka pojedzie się przejechać rowerem do chłopaka. Z racji, że było ciepło, miałam ci ja balkon otwarty, więc słyszałam jak za koleżanka furtka się zamyka. Wyszłam z dobroci serca na ten balkon jej pomachać. Po chwili dostałam esemesa.
W: Normalnie jak „Romeo i Julia”
J: Będziesz moim Romeem?
W: Niegodnam…

#4
Tym razem trójka w akcji. Ja, Współlokatorka i jej Chłopak. Chłopak siedzi przy stole, koleżanka przy zlewie (skrobie jabłka) a ja przemieszczam się między nimi w te i we w te, teraz nie pamiętam co robiłam, ale chyba herbatę. Kuchnia jest zaś wąska i między stołem a właśnie zlewem zbyt dużo miejsca nie ma, to się przeciskam. A Współlokatorka macha tymże nożem, w pewnej chwili musiałam umknąć głową. Tak na wszelki wypadek.

J: ty uważaj, bo mnie zabijesz, łeb utrącisz!
W: kto, ja?!
J: no ty!
Ch: *przyglądając się temu z boku* ciekawe, kto Ci uwierzy *patrzy na swą dziewczynę*
J: „przypadkowo, przypadkowo!”
W:  a tata powie „aa, to po to kazałaś sobie noże naostrzyć!”
Ch: no to ja już wiem, po coś to robiła! Pacz, jaka przebiegła!
J: wszystko zaplanowała!
Ch: okej, będę ci paczki wysyłał
J: a ja w snach straszyła!

#5
Rozpoznanie sytuacji: czwartkowy wieczór, nazajutrz mam mieć egzamin u Psychopaty, jak na przykładną studentkę przystało, wyciągam piwo z lodówki, będziemy pić i oglądać „Zaćmienie”.  Ustawiłam dwie butelki na blacie, naszykowałam szklanki, w międzyczasie włożyłam popcorn do mikrofali. Współlokatorka otwiera mi piwo, ja chcę otworzyć jej.

Bilans strat? Popcorn się spalił, piwo wylałam. Z nerwów, powiadam wam! Koleżanka patrzy więc na mnie tym pobłażliwym do granic możliwości wzrokiem, kiwa głową ze zrozumieniem.
J: kciałam tylko być miła i uczynna *odparłam, smutnym tonem, wycierając rozlane piwo*
W: ty najlepiej będziesz uczynną, jak nic nie będziesz robiła, o.

Smuteg.

#6
Opowiadam Współlokatorce fascynującą historię swojego życia, chwilę później o koncercie, o ‘nieznajomym’ i tym, że dostałam od niego różę, a także i o tym, że nie mam szczęścia do facetów. Przebiegało to mniej-więcej tak [rozmowa przez komunikator] :


J:  […] no i idzie babeczka z tymi różami, a on wyciąga portfel, moja mina, WTF człowieku […]
W: bierzgobierzgobierzgobierzgobierzgobierzgo, nikt od tych bab nie kupuje kwiatów, bo drogie są!
[…]
J: ale nie wiem jak, mam zerowe doświadczenie z facetami!
W: ale masz psa!
J: no i co z tego?!
W: faceta wychowuje się jak psa, dasz radę.


#7
Wybrałam się z Współlokatorką do Galerii celem wywołania zdjęć. Z racji, że można je odebrać po dwóch godzinach, ja zostawiłam jej swoją karteczkę i pomknęłam do mieszkania, ona miała odebrać je wracając z zajęć. Oczywiście w momencie, gdy wychodziłyśmy świeciło słońce, w momencie gdy wyszłam z Galerii zrobiło się czarno, zaczęło wiać i lać jednocześnie. Przemoczona dotarłam jednak do mieszkania uradowana, że nie muszę z niego wychodzić. Dzisiaj. Kilka godzin później, ulewa trwa nadal, gadam na Skype z Ktosiem, dostaję esemesa.

W: Mam Twoje zdjęcia, jeśli nie chcesz ich zobaczyć w gazecie, proszę milion dolarów do koperty, zostaw pod drzwiami, bez policji.

Wybuchłam śmiechem tubalnym, i jak na dobrą współlokatorkę przystało, odpisałam pospiesznie:

J: jestem tylko biedną studenciną, proponuję herbatkę cieplusią jak wrócisz
… a moje prośby zostały wysłuchane.

#8
Swojego czasu gadam z Ktosiem na Skype, oczywiście drzwi od pokoju tradycyjnie otwarte. W przeglądarce otwarty Facebook. Współlokatorka wysyła mi tam jakiś śmieszny obrazek, wobec czego wybucham śmiechem, a że już mi się nie chce odpisywać, drę się na cały głos „booooże, boooooskie, ryyyyyyczę!”, co Ktoś podsumował tym, że mamy nierówno pod sufitem, gdyż mieszkamy przez ścianę i piszemy ze sobą na facebooku. No a jak mamy sobie przesyłać durne obrazki? No helooł!

Także wiecie. Jeżeli zauważacie w mojej skromnej osóbce jakieś skrzywienia umysłowe, to wiedzcie, że to przez nią. Chodzą słuchy, że się dobrałyśmy.  No mieszkając z taką oto osóbką, ja nie mam prawa być normalna. W sumie nigdy nie byłam, ale to już inna sprawa.  

W ogóle, wyraziłam jakiś czas temu dezaprobatę, spoglądając na popylającego, to jest uciekającego przed nami chomika. Stwierdziłam bowiem, iż jest nietowarzyski, koleżanka odpowiedziała zaś, że powiedziała to osoba „niezwykle towarzyska”. Cios poniżej pasa!

Mam nadzieję, że ktoś się trochę chociaż uśmiał, bo samej mi się mordka śmiała, jak sobie te sytuacje przypominałam. Dam znać po angielskim, czy wynik mnie satysfakcjonuje… Oby!


Mam spódnicę!!, jest szansa, że nie wybiję w niej wszystkich zębów… na sukienkę czekam nadal ;( 

;)

47 comments:

  1. Na wesoło masz z tą współlokatorką :)
    I piosenka, jak każda zresztą, Daughter - idealna. Uwielbiam Jej głos.

    ReplyDelete
  2. Faceta wychowuje się jak psa..nie nie, zaprzeczam, z psem jest łatwiej XD Ale ja to w ogóle wolę chyba jednak niewychowanych, a myślących po swojemu XD
    Ale przynajmniej masz wesoło, nie ma co:)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Hahaha, okej, zapamiętam, że z psami łatwiej XD wiesz no zawsze troszkę przytemperować można, tak troszeńkę XD
      Ano :)

      Delete
  3. Trafiłaś na super współlokatorkę!

    Takie historie są najlepsze, szczególnie gdy wspomina je się po pewnym czasie :)

    ReplyDelete
  4. Uwielbiam śmiać się z kimś z jakichś głupich błahostek xD

    ReplyDelete
  5. "bierzgobierzgobierzgo" - kurde, jakbym słyszała siebie. xD
    Faktycznie dobrałyście się. Ja się ze swoją współlokatorką dogadywałam świetnie dopóki mieszkałyśmy w jednym pokoju. :P A później kontakt nam się urwał, bo ja NIENAWIDZĘ mieć otwartych drzwi. :D

    ReplyDelete
    Replies
    1. ja na noc też zamykam drzwi, bo inaczej nie usnę, ale tak, w ciągu dnia, to wszystko pootwierane :D

      no i nie wzięłam:<

      Delete
    2. To ja też tak mam, a moja mama odwrotnie - zanim idzie spać, to drzwi otwiera. :D

      Delete
    3. U mnie mama spałaby gdziekolwiek i jakkolwiek XD ja musze miec cisze. co do drzwi wracając, to w sumie w domu nie mam drzwi od pokoju (bo pokój na poddaszu, wejście wprost z klatki schodowej) więc idzie się przyzwyczaić :)

      Delete
    4. Mi tam cisza niekoniecznie potrzebna do spania. :P Jestem ze wsi, gdzie notorycznie przewijają się wielkie, hałasujące sprzęty, więc od dzieciaka jestem przyzwyczajona do hałasu. :D
      Jeeej, to fajny masz ten pokój! Taki z klimacikiem!

      Delete
    5. też jestem ze wsi, tylko w sumie ja zawsze chodziłam spać najpóźniej ze wszystkich więc w domu panowała sakramencka cisza :D
      no! trochę mi zajęło zanim przyzwyczaiłam się żeby tak głowy wysoko nie wystawiać (kilka nabitych guzów pomogło), ale uwielbiam to :D fajnie słychać deszcz odbijający się od dachu itp, tylko w sumie w lato w upały jest masakra ;D ale nie zamienie się :< :D

      Delete
  6. Nie ma to jak ze studentami :) Zawsze jakieś śmieszne i czasem może dziwne akcje :p

    ReplyDelete
    Replies
    1. Dokładnie ;P czasem się nas boję xD

      Delete
  7. Szóstka przypomina mi rozmowę w pracy. Mówiłam koledze, że oglądałam "Jak wytresować smoka", więc pyta się, jak tego smoka wytresować. Odpowiedziałam, że to jak z facetem - trzeba mu przynosić jedzenie. Kolega na to: "Nie do końca, facetowi trzeba jeszcze piwo przynieść". :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Hahahahaha, skomplikowana sprawa z tymi facetami :D

      Delete
    2. I tak się z nimi nie dogaduję. ;P

      Delete
    3. ja czasem lepiej niż z dziewczynami, to zależy ;P

      Delete
  8. Taka współlokatorka to skarb :) A Wy się doskonale dobrałyście! :D Romeo i okup mnie rozwaliły :D

    ReplyDelete
    Replies
    1. Wiadomo, ideałów nie ma, ale nie jest źle :D hahaha :D

      Delete
  9. Ło kurde, ozdrowiałam! Mam ochotę na pizzę dzięki jednej z opisanych sytuacji xD Ale najbardziej rozwalają rozważania o zbrodni (nie)doskonałej ^^

    ReplyDelete
    Replies
    1. Hah, cieszę się! Pizza dobra na wszystko :D no pacz jak się mnie wredota chciała pozbyć :>

      Delete
    2. Ulubiony smak? ^^
      Ty na nią uważaj, bo marnie skończysz xD

      Delete
    3. Nie mam ulubionego. Ostatnio zamówiłyśmy z kurczakiem i z serem pleśniowym, albo z kurczakiem i z ogórkiem kiszonym :D
      Sądzę, że moj (marny) los jest przesądzony :D ale coś się fajnego szykuje, ale nie będę zapeszać :)

      Delete
    4. Ciekawe wariacje, zwłaszcza z tym serem pleśniowym. Muszę spróbować :)
      Rozbudzasz ciekawość i nic nie powiesz? Nieładnie :P

      Delete
    5. Polecam! Sama byłam zdziwiona, że może tak dobrze smakować :)
      Idę na rozmowę do RMF za dwa tygodnie ;) nie chcę rozdmuchiwać ani się chwalić, bo jeśli nic nie wyjdzie to kupa zawodu pozostanie :) po 16 lipca dam znać :)

      Delete
    6. W której pizzerii takie pyszności dają? :)
      Chcesz być prezenterką? Wow :D

      Delete
    7. Banolli :-)
      Hah, bez przesady. Staram się o staż :D

      Delete
    8. Pod nosem toto mam (dziesięć minut od domu), a pizzy nigdy nie próbowałam :P
      Trzymam kciuki!

      Delete
    9. no jak tak można! :D
      nie dzięki, jak będzie się czym chwalić to dam znać :)

      Delete
    10. Sama nie wiem xD
      Czekam na wieści :)

      Delete
    11. czas to nadrobić xD
      ;)

      Delete
    12. Jak bóg da... znaczy żołądek xD

      Delete
    13. Pizza kocha, pizza nie ucieknie, pizza poczeka xd

      Delete
    14. jak nikt inny w świecie xD

      Delete
  10. Mi te historyjki bardzo poprawiły humor w ten pochmurny poranek ;)

    ReplyDelete
    Replies
    1. a to ciesze się, że mogłam poprawić Ci humorek już od poniedziałku :D

      Delete
  11. to nie są skrzywienia umysłowe tylko OGROMNE pochyłości :D w każdym razie, co do polskiego busa, miałam ostatnio takie same przemyslenia, chociaż z drugiej strony te ceny biletów i tak są bardzo niskie, więc no, coś za coś :D

    ReplyDelete
  12. Dziś jesteś moim ulubionym, poniedziałkowym poprawiaczem humoru :D :*

    ReplyDelete
  13. Hah smieszne to z pizza :)
    Klikniesz w kliki w nowym poście będę wdzięczna ;*

    ReplyDelete
  14. ja do tej pory się zastanawiam, jak to jest, że Polskiemu Busowi w ogóle się opłaca puszczać autokary do Berlina za 30 zł XD

    ReplyDelete