28.5.15

ponownie bez tytułu

To moje trzecie podejście do pisania tej notki, mam nadzieję, iż tym razem mi się uda. Wczoraj napisałam ją po raz pierwszy, jednak czytając ją dzisiaj doszłam do wniosku, iż się nie nadaje. Dlatego też pomyślałam, kasując swoje poprzednie wypociny, że napisze od nowa. No więc siedziałam w kuchni, popijając ciepłą herbatę i przyglądając się, jak współlokatorka dzielnie walczy z brudnymi naczyniami, kiedy przyszło nam podjąć trudną decyzję, więc pisanie notki zaprzestałam. Cóż to za trudny wybór? To jaką pizzę bierzemy?, brzmiało nam w głowach, kiedy przebierałyśmy w ofertach pizzerii (bo w tej naszej, ulubionej, na jakiś czas jesteśmy spalone). Kiedy więc zaczęłam pisać z powrotem, udając że nie czuję głodu okazało się, iż dostałam ważnego e-maila odnośnie przyszłych praktyk, które chciałabym odbyć w te wakacje, więc i ponownie umarłam, zapowietrzyłam się i rozproszyłam. W międzyczasie przyszła pizza, zaczęłyśmy oglądać „Wiek Adeline” i tak oto siedzę przy komputerze zupełnie zmarznięta (w ogóle bulwers, że już ogrzewanie nie działa, zamarzam!) i piszę. Jak widać, dosyć nieudolnie, ale ciii.

Dzisiaj w końcu ustabilizowała się sytuacja na uczelni. Sesja sesją, jak to mówiłam z Anonimową, ale wyszła sprawa z promotorami do pracy licencjackiej  i… zrobiło się piekło. Istne. Najpierw szybkie wpisywanie się do wybranych promotorów (oczywiście na fb), później kłótnie, że to jawna niesprawiedliwość, że ktoś był akurat na facebooku a ktoś nie, że w zasadzie to może zacznijmy według średniej lecieć (toż to dopiero sprawiedliwość), a koniec końców, że tym osobom należą się „miejscówki”, które udzielają się najwięcej na zajęciach. Tylko że, pardon, ale nikt im się udzielać nie każe. Taka osobista dygresja. Po tygodniu sprzeczek, wzajemnego wyzywania i wywyższania się, doszło do spotkań seminaryjnych z paniami promotorkami. Wciąż obawiając się o swój marny los, wymyśliłam temat (w miejscu przepraszam wszystkie osoby, którym o tym marudziłam) i poszłam na to spotkanie licząc, że jak temat Pani przypadnie, to mnie nie wygruzi. No i udało się – oficjalna lista od Pani jest zamknięta, a ja na niej. Trochę więc ulga, że o to się bać nie muszę. Powoli mamy zaczynać myśleć nad potrzebna literaturą, kłębić myśli w głowie… a od października zaczynamy pracę. Wierzę, że się uda!

Wyliczyłam zaś dzisiaj, że już ponad siedem miesięcy mieszkamy razem ze współlokatorką, to jest, ja się tak dawno temu wprowadziłam. Dzieląc się tą informacją, usłyszałam podekscytowane „ojej, to dwa miesiące i będzie dzidzi!”, więc wiecie, równo zryte banie. Jakbyście jeszcze nie wiedzieli.

Ogólnie to nudno jest, złapało mnie jakieś przeziębienie, od poniedziałku trzyma i puścić nie chce. Trochę mnie to denerwuje. W poniedziałek cos się zaczynałam czuć słabo, ale dzielnie walczyłam, zwalając na pogodę, we wtorek kichałam dalej, niż widziałam i ledwo na wykład doszłam (le obowiązkowa Lu), a dzisiaj… dzisiaj już mi nieco lepiej, bo toć „tylko” kicham. I smarkam. Wobec czego podejrzewam, że niedługo odpadnie mi nos. A, no i mam zakwasy. Hah. Jedyne, na jakie mnie stać ostatnimi czasy. A na domiar (nie)szczęścia jutro czeka mnie wf, także chyba w końcu dokonam swego marnego żywota.

Alleluja!





44 comments:

  1. Co wszyscy z tymi przeziębieniami? Najpierw Anelise, teraz Ty... kurować mi się :*

    ReplyDelete
    Replies
    1. mózgu udało mi się jeszcze nie wykaszleć, więc jest dobrze, dzięki :>

      Delete
  2. Ja pamiętam, jaki u mnie na uczelni był sajgon z wyborem promotorów! Mieliśmy zapisy online, o określonej godzinie - ogłoszonej tydzień wcześniej na uczelni. Zapisy na platformie uczelnianej i cóż się stało tegoż pięknego dnia o godzinie nazwanej godziną wyboru??? Otóż serwer padł i platforma się zawiesiła. :D Jednak wytrwale odświeżałam stronę i udało się. :P Tak walczyłam o tego promotora, a teraz tak mnie wkur.... irytuje, że szok. :D Całe szczęście już widać metę naszej współpracy.
    Także gratuluję Ci dostania się na listę owej Pani. ;) A jaki to temat sobie wymyśliłaś?
    No i zdrowiej mi szybciutko, to ma się ciepło na dworze robić!

    ReplyDelete
    Replies
    1. To w sumie było proste do przewidzenia :D Hah, ja mam nadzieje właśnie ze mimo tej walki się nie zawiodę, Pani jest zaledwie kilka lat od nas starsza, wiec moze będzie sie nam dobrze współpracować :) Nie wiem, czy do października go jeszcze nieco nie zmodyfikuję (bo dopiero wtedy wszystko ustalimy "na serio"), ale chwilowo są to "sitcomy jako gatunek telewizyjny" :)
      jak dzisiaj pięknie słońce świeciło!

      Delete
    2. Też właśnie prorokowaliśmy już wcześniej, że na pewno system padnie - no i padł. :P
      Wiesz, nam też się nawet nieźle współpracowało, bo u niego nie ma takiej wyraźnej granicy: wykładowca/student, tj. nie wywyższa się ani nic. Tylko właśnie na samym końcu dość często nie miał czasu na sprawdzanie ostatnich rozdziałów. No, ale skończyłam, oddałam i mam spokój. :D
      O, ciekawy temat. Zupełnie inny, niż te moje finansowe filozofie :D
      Teraz to już prawie codziennie ładnie świeci słońce. :)

      Delete
    3. Opowiadał nam w zeszłym semestrze profesor, że jego syn studiuje na UJ (nie dziwię się). A tam jest ten USOS. No, i chłopak zaczyna drugi rok, wpisują się we wrześniu na przedmioty a tu bum, usos skasował rocznik xD
      Tego Ci już zazdroszczę - teraz tylko magisterka :D
      Ano, zobaczymy jak to się pisało będzie :D
      I prawidłowo ;)

      Delete
    4. OMG, to słodko! xD
      Hahaha TYLKO! Jeszcze sama na siebie bata ukręciłam, bo robię podyplomówkę jednocześnie z magisterką, co oznacza dwa razy tyle zajęć + idę na zaoczne, więc cały weekend w tyłku będzie pewnie. :P
      Jeśli temat Cię interesuje to na pewno nie będzie ciężko. Ja pamiętam, jak się w październiku zastanawiałam - matulu jak to zacząć? - a teraz "nagle" mam koniec. Najgorzej zacząć, a potem lecisz według planu i jakoś idzie. :)

      Delete
  3. podaję pionę chorującym ech... co do pisania pracy ja ją napisałam w 3 tyg xd

    ReplyDelete
    Replies
    1. o matko, niezły rozpęd :D

      Delete
    2. musiałam;p inaczej bym płaciła kolejne 400 zł za warunek xd

      Delete
    3. każda motywacja jest dobra :D

      Delete
  4. A ja mam takie pytanie - co z tymi, którzy Facebooka nie mają?

    ReplyDelete
    Replies
    1. jednego takiego osobnika mamy, który w tymże momencie został poinformowany, i spytany, gdzie go przypisać^^

      Delete
  5. a ja w sumie nie wiem czy u mnie to alergia czy przeziębienie ;D

    ReplyDelete
    Replies
    1. pomyślałabym o tym, gdyby nie fakt, że boli mnie gardło :< ale i alergia mnie pewnie zaatakuje.

      Delete
  6. Ja też chcę obejrzeć Wiek Adaline!!
    Powodzenia z licencjatem;) Ja na magisterce miałam promotorkę z przypadku, najpierw trafiłam do tej, którą sobie wymarzyłam, później przypadkiem trafiłam do innej, od której uciekłam, aż "do trzech razy sztuka" wylądowałam u swojej i si tak źle nie skończyło, bo pisałam o tym o czym chciałam, pomimo tego, iż zmieniłam katedrę z prawa administracyjnego na ubezpieczenia społeczne:P

    ReplyDelete
    Replies
    1. Polecam, bardzo fajny film, piękny!
      U nas przyznam, słaby był wybór. Albo walnęli babeczkę stricte związaną z genderem, która innych osób pod swoje skrzydła przyjąć nie chciała, albo babeczkę, która jest tak nieuchwytna, że aż szkoda gadać. No ale. Może jakoś to będzie :) Ojacie, to duży rozmach miałaś :P

      Delete
    2. No rozmach niemały, ale koniec końców pisałam o tym o czym chciałam od początku;) a ta druga babka mnie zniechęcała do tego tematu, nawet wybrałam inny, ale jak przeszłam do mojej, to mnie zachęcała do pierwotnego tematu. i weź tu nadąż.. ;)

      Delete
    3. jezu, dlaczego oni tak gmatwają? nie dość, że to trudne jest samo z siebie to jeszcze mętliki takie robić.

      Delete
    4. Zależy co komu pasuje. Ta druga mówiła, że jak mogę pisać na temat pomocy społecznej, przecież to takie przygnębiające i smutne i namówiła mnie na ochronę zabytków. A u tej trzeciej problemu nie było, sama mnie zachęcała i mówiła, ze temat super ciekawy. (Charakter prawny rodzinnego wywiadu środowiskowego)

      Delete
    5. Jak do tej naszej poszliśmy, to każdy przedstawił swój temat i na szczęście żadnych "ale" nie było a tego się chyba bałam najbardziej. Zobaczymy jak to będzie :)

      Delete
    6. Się okaże:) Mam nadzieję, że będzie miło i sympatycznie, a promotorka będzie Was wspierać i służyć dobrą radą;)

      Delete
  7. This comment has been removed by the author.

    ReplyDelete
    Replies
    1. A tu wszystko jest takie pomieszane, że aż szkoda gadać :D tylko jedna pani dokładnie wyznaczyła kryteria, wedle ktorych przymuje pod swoje skrzydła :)

      Dlaczego denny? Trochę humoru, nawet tego durnego, nikomu jeszcze nie zaszkodziło - nie mi przynajmniej :) a z koleżanką czasem jeszcze głupsze teksty sobie puszczamy i jakoś żyjemy :P trochę dystansu do świata, polecam :)

      Delete
    2. This comment has been removed by the author.

      Delete
    3. U mnie każdy promotor ma swoją dziedzinę, czy to nie wiem, media, prasa, gender, film i jak masz pracę o filmie to idziesz do tego, ktory to sprawuje itp.

      Otóż to :P

      Delete
  8. Wojna o promotorów...pamiętam to doskonale, o ile na licencjacie u nas był spokój, na mgr wprowadzili jakieś chore zasady i zrobiło się piekło...i pewne osoby pokazały przy okazji swoje oblicze, którego nigdy bym się po nich nie spodziewała, serio:D Ale teraz wspominam to z rozbawieniem, tak w ogóle. I dobrze, że się skończyło w ten a nie inny sposób:)

    ReplyDelete
    Replies
    1. na nieszczęście, oblicze innych osób było mi dane zoabczyć nie raz - jak się kłócimy i wyzywamy, to na całego. ale tylko jeszcze rok, jakoś się wytrzyma ;) ano pewnie, mam nadzieje, że swojej decyzji w późniejszym czasie żałowac nie będę.

      Delete
  9. Nooooo! Ogromnie się cieszę, że udało Ci się z promotorem, bo widziałam jaka zestresowana i zdenerwowana na tę sytuację byłaś. I wcale Ci się nie dziwię, sama bym dostała do głowy. Ale sobie wywalczyłaś i to się liczy! :)

    Sama wiesz KTO wie, że planujesz ze współlokatorką ciążę? XD

    ReplyDelete
    Replies
    1. Ano! Mam nadzieje, ze wybór mnie nie zawiedzie :)

      sama wiem KTO, stwierdził, że jesteśmy obie porąbane także... XD chyba jest gotowy na najgorsze XD

      Delete
    2. Tego Ci życzę :)

      Hahahaha, tolerancyjny! To dobrze o nim świadczy :D

      Delete
    3. :)

      chyba wiedział, na co się pisze XD

      Delete
  10. No to zdrówka, kuruj się! :*
    Więc już trochę mieszkacie razem i super, że się dogadujecie ;) grunt, to dobra atmosfera na mieszkaniu :)
    A "Wiek Adeline" też chciałabym obejrzeć i to bardzo!

    ReplyDelete
  11. O ogrzewaniu to proszę mi tu nic nie mówić. W Holandii niby jeszcze grzeją, ale w nasz "pokój" strasznie ciężko ogrzać, kaloryfer sam się włącza kiedy chce, czasem w nocy w ogóle nie działa i jest jakieś 15stopni albo mniej - z dziewczynami jesteśmy non stop chore, ale nikogo to nie obchodzi, a przenośny grzejnik nam się nie należy od agencj, bo... sezon letni. Ugh.
    U nas to zależało od promotora, kto gdzie był na seminarium. Jedni patrzyli na średnią, jedni na kolejność zgłoszeń. No i fajne, że jesteś tam, gdzie chciałaś :D

    ReplyDelete
    Replies
    1. a u nas teraz takie ciepełko! choć przyznam, że w mieszkaniu zimno jest, więc jak wszyscy zamykają okna, zeby nie grzać, tak my otwieramy zeby ciut się zagrzało.
      to jak widać każda uczelnia ma inaczej;) no u nas temat musiał być przez promotora zaakceptowany. zobaczymy jak to będzie :D

      Delete
  12. i jak ten "Wiek Adaline"? intryguje mnie przede wszystkim ze względu na Blake Lively, bo dla mnie ona już na zawsze zostanie chyba Sereną van der Woodsen xD
    taak, walka o promotora <3 ale spoko, problemy zaczynają się potem, kiedy promotor jest klepnięty, a twoja motywacja do pisania pracy znajduje się w równoległym wszechświecie ^^

    ReplyDelete
    Replies
    1. jak dla mnie rewelacja! polecam! Blake Lively jest genialna, choć właśnie mi się utarła jako Serena... ale dała radę! xD
      a to już swoją drogą, pewnie tak będzie, że motywacja będzie leżała gdzieś podkulona xD

      Delete
    2. to zaczekam, aż chłop mi wróci i tym razem pójdziemy na film, który ja wybiorę xD nie na Avengersów ^^ (chociaż w sumie też mi się podobali - Kapitan Ameryka i Iron Man dają radę :D)
      ha, no ja własnie znalazłam swoją motywację, bo dowiedzieliśmy się dzisiaj, że nie będzie grudniowego terminu obron, tylko wrześniowy - i nagle nie mam wyjścia :D

      Delete
    3. oj tam, Avengersi mogą poczekać :D a może Twojemu chłopu "Adaline" przypadnie do gustu :D
      oo, to w sumie lepiej - szybciej będzie z głowy :D i święta już spokojne :D

      Delete
  13. Mam nadzieję, że po przeziębieniu nie ma już śladu ;). No i cieszę się, że jakoś z tego piekła wyszłaś zwycięsko ;D. A dzidzi gratuluję! ;D W sumie to też bym mogła tak powiedzieć.... Tylko, że u mnie byłaby to dzidzi z jedną dziewczyną i dwoma facetami ;D. Więc troszkę patologicznie ;D.

    ReplyDelete
    Replies
    1. przeziębienie odpuściło, alergia niestety nie :D w sumie nas też jest troje, bo jeszcze okazjonalnie chłopak koleżanki... huhuhhuhuhu :D

      Delete