Ileż się działo! Ileż się działo! Juwe, juwe, juwenalia…
gdzie jesteście? Co?! To już koniec?! Jak to! Dlaczego tak szybko? Dlaczego tak
niespodziewanie? Ej… tak to ja się nie bawię.
Dobra, żyję. Jakby ktoś był ciekawy. Juwenalia się
skończyły, Koleżanka sobie pojechała (niemal bez swojej torebki, przewieszonej…
przez moje ramię) i zapanowała cisza, dziwna jakaś taka. Jak wróciłam do mieszkania po tym, jak
Koleżanka wsiadła do pociągu, to tak stanęłam w drzwiach pokoju, zobaczyłam ten
syf, materac, który blokował wyjście na balkon, łóżko, zawalone ciuchami i
pierdyliardem innych rzeczy, gdzieś na szafce bilety z koncertu, to zrobiło mi się smutno.
Kiedy jednak to i owo ogarnęłam, i w końcu dało się wejść do
pokoju nie potknąwszy się o nic, usiadłam przy komputerze i zaczęłam oglądać
zdjęcia. Miliony zdjęć. W ciągu pięciu dni nieomal pięćset. Plus filmiki, kiedy
Lu bawiła się w reportera, nagrywając drogę z Rynku nad Wisłę. Pół godziny
nieumiejętnego trzymania telefonu w dłoni i nagrywaniu krakowskich chodników –
tylko ja tak potrafię! Plus zdjęcia i filmiki z dwóch koncertów, na których
byłyśmy i na których o mało nie przypłaciłyśmy własnymi cudownymi i
niepowtarzalnymi życiami. Żyć nie
umierać. Nawet pogoda dopisała, choć ja uzbroiłam się w przeciwdeszczowe
kubraczki, które miałyby nas przed tymże deszczem uchronić. Na szczęście –
obyło się. Nie obyło się jednak bez śmiesznych sytuacji – powrotu z Comy na mieszkanie,
tego, że po dwóch piwach zaczęłam czkać, później się śmiać, przez co prawie się
posikałam. Tego, że wcześniej pod sceną by nas zadeptali, bo przecież Lu
chciała być blisko, i ledwo uratowałyśmy się z jednego pogo, to wylądowałyśmy w
drugim. Tego, ze na koncercie happysadu również znalazłyśmy się w niedobrym
miejscu, gdzie by nas stratowano, jednak udało nam się i tym razem wyjść z
życiem. Spotkałyśmy niejakiego Jakuba K., pseudonim Quka, Koleżanka pierwszy
raz na żywo, zdobyłyśmy zdjęcia i podpisy, pogadaliśmy (na temat konfliktu na
linii dwóch stolic – Gniezna i Krakowa), a w końcu i nawiązałyśmy nowe znajomości
z członkami zespołu Muchy. Zabawa
przednia, humory wspaniałe, gardła zdarte – czego
chcieć więcej prócz tego co mam? Powrotne śpiewanie na ulicy, panowie, którzy
zaczęli śpiewać z nami, czipsy jedzone na Plantach i policjanci, dziwnie się na
nas patrzący, robienie zdjęć w tramwaju i zastanawianie się (przeze mnie), czy
opublikować zdjęcie z Kubą rano, czy jednak teraz.
Gdzieś pomiędzy grill z rodziną, zdjęcia nad jeziorkiem,
spacery po Krakowie. Pięć szalonych dni,
po których dzisiaj zapanowała taka pustka. Nie powiem, że „rano” ogarniałam
rzeczywistość, bo współlokatorka uświadomiła mi, iż ta godzina nie zalicza się
już do „ranka”. Poszłam więc grzecznie
do biblioteki oddać książki, przy okazji przynosząc nowe. W międzyczasie okazało
się, że napisało do mnie pewne wydawnictwo z zapytaniem, czy nie zrecenzowałabym
książki, i jeśli tak, to proszą o adres korespondencyjny. Bo to książka, którą
sama chciałam przeczytać! Fruwam pod sufitem!
Jednak wszystko co dobre szybko się kończy. Jutro powrót na
uczelnię, tylko dwudniowy bo piątek znów wolny. Gdzieś w międzyczasie egzamin
praktyczny, który mam zamiar zdać. Po drodze niedzielna komunia, wolny poniedziałek, wtorek... Dzieje się. I choć jestem typem człowieka, który przede wszystkim ceni sobie spokój i ciszę to.... te dni były super. Droga Koleżanko, która to czytasz! Dziękuję!
A z Ktosiem układa się... dobrze. Aż nie wierzę, że znamy się dopiero trzy miesiące... czemu czas leci, jak szalony? I wciąż nie opuszcza mnie wrażenie, że Ktoś jest rąbnięty tak, jak ja. To dobrze - tacy ludzie jeszcze istnieją :)
U Cibie po Juwenaliach, a u mnie w mieście dopiero będą;) I też gra Happysad;) Zazdroszczę, że poznałaś Kubę osobiście:) Ciekawe czy ja dotrę na tegoroczne Juwenalia, czy utknę gdzieś do drodze.. ;p
ReplyDeletePowodzenia z Ktosiem:)
w Poznaniu tez dopiero będą grali :( chętnie bym się kopsnęła :( oj to już nasze trzecie czy czwarte spotkanie :D za pierwszym myślałam, że umrę :D a teraz to już bardziej na luzie :D życze powodzenia w dotarciu!
Deletei nie dziękuję :)
I w końcu się na Happysad nie wybrałam, bo byłam na Polskiej nocy kabaretowej;) ale ile to już już koncertów ich "zaliczyłam".. ;) chyba najwięcej ze wszystkich, to pierwszy zespół rockowy, którego zaczęłam słuchać, więc mam do nich sentyment ;)
Deletehah, mój też 'pierwszy poważny zespół' to właśnie Chłopaki :) byłam chyba na dwunastu czy trzynastu koncertach i ciągle chcę więcej :)
DeleteJa już nie liczę, ale chyba mniej niż Ty koncertów odwiedziłam;) na Zabili mi Żółwia też porównywalnie byłam, ale już nie grają:(
Deletehah ja policzyłam przy okazji, jak układałam zdjęcia w folderze z koncertów ;) oj :(
DeleteBardzo mi smutno z tego powodu:(
Deletedomyślam się :( wolę sobie nawet nie myśleć o tym jakby hepisedzi nie koncertowali..
DeleteHaha ;D Kto nie pije w Juwenalia, temu gniją genitalia ;D Sorry, ale nie mogłam się powstrzymać, żeby nie walnąć tej rymowanki ;D Widzę, że intensywnie u Ciebie :) Ejjj, a masz to jego zdjęcie w końcu? ;D
ReplyDeleteHah, spoko XD oj intensywnie, ale to chyba dobrze :P nie, jeszcze nie ale pracuje nad tym ^^
DeleteThis comment has been removed by the author.
Delete@Myśli Nieskrywane, dzisiaj koleżanka mi właśnie opowiadała, że jest na koncercie, a gdzieś między ludźmi, z boku, leży sobie para, pod kocem, i ona woli nie wiedzieć, co oni tam majstrowali :D
DeleteThis comment has been removed by the author.
DeletePewnie tak :D
DeleteThis comment has been removed by the author.
Deletetrzeba mieć tupet :D
DeleteThis comment has been removed by the author.
DeleteOstatnio laska do mnie na zajęcia pijana przyszła. Jak wołała za prowadzącym. Nie wyobrażam sobie przyjścia na uczelnię w takim stanie. Mogła sobie wielce dama darować.
DeleteThis comment has been removed by the author.
DeleteTo pracuj nad tym, pracuj ;P
DeleteJa chyba wolę nie wiedzieć. Mogła spać. Mniej wstydu by było. A wóda jechało na kilometr.
DeleteW rzeczy samej!
Widać, że u Ciebie rozpoczął się szalony maj! Pozdrawiam! :D
ReplyDelete... żeby tak człowiek w tym całym szaleństwie zaczął myśleć o uczelni :D
DeleteThis comment has been removed by the author.
ReplyDeleteej, ja też nie przepadam za alkoholem :D jeśli już to wino, a nie żeby sie upić :D po tych przygodach to pewnie minie czas zanim sięgnę ponownie :D
DeleteThis comment has been removed by the author.
DeleteNie, nie lubię sponiewierania :P wolę się nabić dla samego smaku danego alkoholu ;P
DeleteI prawidłowo, nie ma się czym szczycić :)
This comment has been removed by the author.
DeleteNo wódę pije się po to, żeby się upić (chyba, nie wiem). A wino jest dobre :D
DeleteAno :)
Wystarczy wejść na fejsbunia cudownego. Tam to dopiero taśmy prawdy.
This comment has been removed by the author.
DeleteChyba że tak.
DeleteRozrywka za darmo! Uwielbiam! Lepsze to niż laska, która sama sobie lajkuje i komentuje posty :-)
This comment has been removed by the author.
DeleteThis comment has been removed by the author.
DeleteMatko, to straszliwe jest xD
DeleteThis comment has been removed by the author.
DeleteTeż tak chcę! Wzmogłaś moje pragnienie szaleństwa do potęgi entej :D
ReplyDeleteZ Tobą tak zaszaleć - chcę do potęgi entej!
DeleteKiedyś to nadrobimy ^^
Deletena to liczę!
DeleteKolejna motywacja, żebym zdrowiała :D
DeleteNo ja czekam! :D
DeleteNie wiesz jak ja :D
DeleteDobrz daję nam czas do mojego licencjatu, rok mamy z haczykiem! Więc spoko luz, damy radę!
DeleteFajny termin, będzie co oblewać :D
DeleteSię wie :D jeśli w ogóle do tej pory dożyję i coś z siebie wypocę, co nazwe później swoim licencjatem :D
DeleteBez kokieterii, jesteś debeściak :D
DeletePrzesadzasz, ale dzięki :*
DeleteZawsze do usług ::*
DeleteI vice versa :D
DeleteTowarzystwo wzajemnej adoracji :D
DeleteW rzeczy samej, bardzo przyjemne to towarzystwo :D
DeleteA jak... trzeba sobie trochę osłodzić życie :D
DeleteNie inaczej :D choć uważam że nasze są mimo wszystko nadzwyczaj słodkie i kolorowe :D
DeleteUwielbiam słodycze, więc mi nigdy dość :D
DeleteDobrych rzeczy nigdy dość:D
DeleteHedonistka xD
DeleteOczywiście, dlaczego sobie nie mam umilać chodzenia po tym marnym padole? :D
Deletejuwenalnia... nie umiem za duzo rzeczy przeżywać z ludźmi. gdzieś tam kiedyś coś było, coś się działo. ale nie tak by to wspominać. ech. czasem trochę szkoda mi tego wszystkiego.
ReplyDeleteoj uwierz, ja nie jestem zwolenniczką zacieśniania międzyludzkich kontaktów, ale raz na jakiś czas, w rozsądnych ilościach daje radę ;) moze po prostu trzeba trafic na odpowiednie osoby?
DeleteIntensywnie spędziłaś ostatnie dni i masz co wspominać - cieszę się ;)
ReplyDeleteKurczę, jak Wy to robicie, że wydawnictwa się do Was odzywają, współpracujecie i w ogóle? dla mnie to takie nieosiągalne i nie pojęte... ehh zazdroszczę ;)
I tego Ktosia to też trochę zazdroszczę, ostatnio doskwiera mi samotność...
też się ciesze :)
Deleteod roku prowadzę bloga z recenzjami, umieszczam je również na lubimyczytać, rozesłałam pierdyliard mejli i w końcu niesie to ze sobą jakiś pożytek :)
to niefajnie :( a ja właśnie wyłączyłam skype... ale jestem pewna, że i u Ciebie ktosik się pojawi bliski sercu :)
no to super, że ktoś zauważył Twoją pracę, docenił wysiłek i w ogóle :) trzymam kciuki za współpracę :)
Deletesama już nie wiem czy ktoś się pojawi.... chciałabym chociaż zwyczajnie z kimś pogadać czy coś...
nie dziękuję ;)
Deletedlaczego tak pesymistycznie... gdzieś w jakimś zakątku ktoś się czai, i czeka na odpowiedni moment ;) rozumiem... choć czasem mam wyrzuty sumienia, że Ktosiowi tak bajdurzę... ej, główka do góry! zawsze mozesz, podobnie jak ja, sama go znaleźć :-)
mi się już nie chce szukać, zabiegać i angażować.. z jednej strony bardzo się zniechęciłam do mężczyzn a z drugiej brakuje mi męskiego towarzystwa i zainteresowania... eh napiszę Ci maila czemu tak pesymistycznie, bo nie chcę się tu rozpisywać o tym, dobrze?
DeleteAle się wyszalałaś ;p Teraz nauka powinna być już łatwiejsza ;p
ReplyDeleteNauka, HA-HA-HA-HA, toć to do sesji jeszcze szmat czasu ;p
Deleteto chyba były nasze najbardziej szalone dni! żadne spotkanie nie dorównuje temu! tyyyyyyyyyyle się działo! z NIECIERPLIWOŚCIĄ CZEKAM NA KOLEJNE "MAŁE WAKACJE", MÓJ TY NICPONIU!
ReplyDeletethank you very much! <3
Taak, tak zaszaleć to jest coś, znam to, koncert, piwko, wygłupy i odpały, super sprawa :D Ja mogę pochwalić się włamem do akademika XD
ReplyDeleteDokładnie :D serio?! opowiadaj! :D
DeleteByłam z kolegą i koleżanką na koncercie Sabatonu. Skończy się jakoś o 23, autobus mieliśmy o 3, to trzeba było sobie jakieś zajęcie znaleźć :D Koleżanka spotkała swojego znajomego, jakoś się zgadaliśmy i zaprosił nas do siebie do akademika. Jedyną opcją, żeby tam wejść by włam przez okno XD Na szczęście mieszkali na parterze. Chwile u nich posiedzieliśmy, a potem poszliśmy z nimi do takiego fajnego baru na ulicy równoległej do Floriańskiej, może kojarzysz. Ogólnie to było bardzo wesoło :D
DeleteO matulko :D to widzę też zaszaleliście :D
DeleteHehe, czasem trzeba, co nie? :D Powiem Ci, że chciałabym więcej takiego szaleństwa w swoim życiu.
DeleteHoh, zaczniesz studia to szaleństwo się zacznie, uwierz :>
DeleteSerio? To ja tam się cieszę :D
DeleteI prawidłowo :D
DeleteO, jak pozytywnie. Dobrze czytać, że u Ciebie lepszy nastrój! ;))
ReplyDeleteNo i ile juwenaliowych wspomnień ;). Wgl w dużej ilości miast na juwenaliach w tym roku gra happysad.
Gratulacje z powodu propozycji recenzji! Fruwaj sobie pod tym sufitem, fruwaj, w końcu masz powód! :))
Hmm i co ja widzę... Egzamin praktyczny... Trzymam kciuki na zaś ;D.
No i dobrze, że z Ktosiem się układa. Oby tak przez następne miesiące :).
<3
Deletenoooo i prawidłowo! :D niech i inni mają radochę! :>
aaa wciąż nie wierze, jak przeczytałam wiadomość, trzy razy oczy przecierałam :D
przydadzą się!
mam nadzieję...
Luuu! Ale poszalałaś! Gdy ja zastanawiałam się w którym miejscu kupić bilety na Linkin Park rozważałam opcję bycia zadeptaną pod sceną. xD A nie powiem - wolałam tego uniknąć. :P
ReplyDeleteNo i masz KOLEJNE zdjęcie z Kubą? :P
Czas leci coraz szybciej, gdy mamy co robić, no a jak ktoś szaleje tak jak Ty, to nie masz się co dziwić, że dni Ci tak uciekają. :P
No strasznie, wiem! Hah, no gdybym na taki wielki koncert kupowała, też bym uważała. Ale tu... tak mi się blizej chciało być, szybko swej decyzji pozałoałam! :P
Deleteoj tam, takich zdjęć NIGDY nie za wiele! ;P może mnie w końcu zapamięta!
a od wtorku tak się ciągnęło, że masakra!
No jak mały koncert to ja też się zawsze przepycham jak najbliżej. :P
DeleteNiedługo to sobie będziesz mogła nim pokój wytapetować! :D
Jeszcze Cię nie zapamiętał?! Bezczebel jeden! :P
Jak ja bym chciała, żeby mi się tak dni zaczęły ciągnąć! A mam dokładnie 10 dni, żeby złożyć pracę licencjacką w dziekanacie i powoli zaczynam dostawać zawału :P
Takie chwile są niezapomniane i potem miło się je wspomina :)
ReplyDeleteDokładnie :)
DeleteAle ważne jest mieć np. zdjęcia bo to są pamiątki takich ulotnych chwil.
Deleteoj mam i zdjęcia i filmiki i mnóstwo, mnóstwo dobrych wspomnień tam, w główce ;)
DeleteOj tak, to najważniejsze. A do tego dobre towarzystwo - żyć, nie umierać:)
DeleteDokładnie :)
DeletePo za tym najważniejsze to docenić to co się ma. Bo o tym też ludzie zapominają.
DeleteDokładnie. Zupełnie nie rozumiem takich ludziów.
DeleteSą i to wielu takich ludzi niestety.
DeleteZauważyłaś też pewna regularność, że po najlepszych dniach przychodzi potem jakiś..."dół"? Jakby nagle odcięto nam dopływ endorfin właśnie w żyłach, jakby nagle wszystko stało się ...tak za "mało". Przynajmniej ja często mam takie uczucia, po chaosie dobrych dni, rozerwania, imprez. Ale wszystko ma swoje miejsce, może to pewna cena...którą i tak warto płacić, właśnie za te chwile, które budują najcudowniejsze wspomnienia:) A widzę, kolejne wspomnienia zbudowałaś sobie genialne:)
ReplyDeleteLepiej bym tego nie ujęła! Od środy jest jakaś katastrofa, wszystko mi leci z rąk... I tak jakoś głucho i pusto jest. Trzeba się wtoczyć w nowy tryb.. nie wiedziałam, że przez zaledwie kilka dni mozna się przestawić. :) Ano dokładnie, że warto - nie oddałabym tych chwil za nic :)
DeleteTo tak jak ja mam dzisiaj po trochę dzikim nawet jak na nas weekendzie :) Trudno wraca się do rzeczywistości:) I właśnie, zawsze są wspomnienia...i chęć budowania nowych chwil:)
DeleteKace pokoncertowe są najgorsze, bo jeśli czegoś tak wyczekujesz i wyczekujesz, to potem już nie ma się z czego cieszyć, jedynie wspominać :D Ale zazdroszczę takiego kilkudniowego szaleństwa, mnie przykuło do domu przeziębienie i oglądam seriale, no bo po co się uczyć.
ReplyDeleteDokładnie! Ale na duchu podtrzymuje mnie myśl, że za miesiąc znowu widzę się z happysadami i znów przypomne im o swoim istnieniu! :D a tam, nauka... :D
DeleteLusia szaleje :D Oj, wiosna potrafi nam dodać skrzydeł co? I chyba nie tylko wiosna :) Ja też ostatnio przypomniałam sobie, jak umiem się bawić, kiedy ludzie niosąc mnie na fali na koncercie TSA mnie prawie za barierkę wyjebali xD Dobrze mieć w takich chwilach swojego faceta... pod sobą xD który ściągnie na dół i uratuje życie <3
ReplyDeleteI taaak się cieszę, że się układa :) Szczęśliwi czasu nie liczą Kochanie :)
O matko, na noszenie na ludzkich rękach bym się nie odważyła :D koleżanka wczoraj opowiadała jak z takiej fali ją upuścili :D za takie atrakcje podziękuję, aczkolwiek było naprawdę fajnie.. :) hah ja żałuję że nie było ze mną ktosia który by mnie podniósł i bym wszystko widziała, bo mi bezczelnie zasłaniano pole widzenia :D
Deletechyba tak <3
Ja się odważyłam na Woodstocku :D I dwa razy spadłam, jak mnie chcieli ratować, to oczywiście "nic mi nie jest!", a w domu, kiedy się kąpałam (bo tego samego dnia wracałam), widziałam pięknie, równiutko odbity kręgosłup xD chociaż cholera, serio nie bolało xD to jak będziemy we dwie na koncercie, to ja Cię podniosę :D
Delete:*
no ja nie rozumiem czemu szprychy takie wysokie pchają się tak blisko, skoro stojąc trzy rzędy dalej widzieliby identycznie, a ja miałam wszystko zasłonięte :(
Deletemnie też to zawsze wyprowadza z równowagi xD chociaż ja też mam swoje prawie 170 xD
Deletejednego kolesia zaczęłam kopać ale dryblas nic nie pocuzł :<
Deletemoja szkoła jest wybudowana naprzeciw akademików :D co roku słychać głośną muzykę i oczywiście uczniowie szkoły też często zjawili się na juwenaliach. tak blisko, więc kto by nie skorzystał? u Ciebie już koniec, a u mnie jutro się zaczynają :D pewnie ominie mnie koncert Comy, bo w środę wyjeżdżam.
ReplyDeletehahahah współczuję Ci :> ale nie no, studenci, fajna rzecz ;P potrafią zaskakiwać. idziemy ulicą, wracamy w nocy, a tu pochodzi do nas uśmiechnięty koleś, pyta się: "wiecie co?" koleżanka odpowiada, że nie, a on, po chwili namysłu odpowiada iż "gówno" i z uśmiechem na twarzy idzie dalej :D
Deletebywa i tak, że trzy miesiące to bardzo dużo... są takie relacje, że od pierwszych dni czuje się, jakby znało się tę osobę wieki.
ReplyDeletedużo, bardzo dużo... i też po kilku dniach rozmów wydawało mi się, że my się znamy od zawsze.. takie porozumienie magiczne :)
Deletepoczułam się naprawdę staro po przeczytaniu twojego posta - juwenalia obeszły mnie w tym roku jedynie o tyle, że wracałam taksówkami, nie chcąc się cisnąć jak śledź w nocnym xD
ReplyDeleteco to za książka do zrecenzowania? ;)
iii napisz coś więcej o tym Ktosiu, bo mnie tu ciekawość zżera :D
hahahaha, ja wybrałam powroty na piechotę, to dopiero indywidua szło spotkać :D
Delete"Psy gończe", szwedzki kryminał :)
hah, a co dokładnie chciałabyś wiedzieć? :D
Łooo cieniu, zaszalałaś! :D Ale od czego jest życie, prawda? Od czego są Juwenalia! Ważne, że się dobrze bawiłaś, chociaż te próby zdeptania, stratowania Cię/Was nieco przerażająco brzmią. Ale tak to już jest na koncertach :D
ReplyDeleteto było przerażające! raz mnie obrócili, tak, że stałam tyłem do sceny i nie miałam jak swej zacnej osoby odwrócić z powrotem!
DeleteHahahahahaha XD Rany, dlatego zawsze się bałam koncertów :D
DeleteJa w tym roku omijam juwenalia szerokim łukiem. Wykonawcy niby znośni, ale jakoś nastroju nie mam, pogoda też nie za ciekawa...
ReplyDeleteno tu też pogoda o kant dupy rozbić, nosiłam przeciwdeszczowe płaszcze w torebce na wszelki wypadek ale się udało :)
DeleteTeż nie jestem imprezowym typem człowieka, ale nie lubię tak siedzieć bezczynnie przez długi czas i nic nie robić. Lubię, jak coś się dzieje :P
ReplyDeleteTo prawda ;p w sensie, jak coś się dzieje, ale fajnego, to to lubię ;p
Delete