22.4.15

dziś brak pomysłu na tytuł

Chyba jestem jakimś magnesem na nieszczęścia, który to przyciąga je na potęgę. Spoko, zdążyłam się przyzwyczaić, dzięki temu moje życie jest fascynującą przygodą, którą jakby ktoś spisał na kartki i wydał podejrzewam, że spotkałaby rzeszę zwolenników. Taka Lu niewydarzona. Tylko by trzeba jakiś tytuł chwytliwy wymyślić, ktoś, coś? J

Ależ mnie w zeszłym tygodniu rozłożyło. Serio. Po wtorkowych jazdach coś mnie złapało, grypa żołądkowa chyba, masakrycznie wykańczająca, która doprowadziła mnie do tego, że po dwóch nocach i całym dniu bez snu, spędzonych na klęczkach w przybytku obłożonym kafelkami, wylądowałam czwartkowego rana w ośrodku zdrowia. Oczywiście musiałam konkurować o uwagę ze starszymi ludźmi, do których osobiście nic nie mam, ale skoro idą jedynie po recepty, nie widziałam problemu przepuszczenia w kolejce mnie, słaniającej się na nogach i nie widzącej przez oczy. Ale to taki szczególik. Jak w końcu tą uwagę pani doktor zdobyłam, ta się przeraziła. Odwodnienie – orzekła, spoglądając na mnie spode łba, bazgrząc coś w zeszycie. – To co, do szpitala pasowałoby. Ja, w oczach istne przerażenie, słabo mi się jeszcze bardziej zrobiło. A później znów zachciało mi się wymiotować. Odrzekłam cichym głosem, iż nie chcę. Wobec czego pani posadziła mnie (po kilku chwilach narady) w pokoju dyżurnym, podpięła wenflon (w tymże czasie Matula została wysłana do apteki po przewód łączący wenflon z tym czymś z kroplówką) i oczekiwałam na podpięcie pod dragi. Siedziałam sobie więc dwie godziny, najpierw przyjmując coś na wymioty, później jakieś sole pewnie, ale nic nie mówię, bo się nie znam. Poprosiwszy o zwolnienie z dwóch dni, pani powiedziała, że wenflon mi zostawi to jutro, jak się polepszy to zdejmie, a jak nie no to obędzie się bez kłucia. Gdyby nie fakt, że pielęgniarka, bandażując wenflon szarpnęła mnie tak niemiłosiernie, pewnie bym się zgodziła. Ale zawyłam wtedy swoim głosem iż proszę-to-natychmiast-wyjąć-w-te-pędy!, więc mi wyjęła. Nie obyło się bez oburzenia, tym razem ze strony Matuli mej. Że jak to tak. O nie, kochana rodzicielko! Ja się tyle wycierpiałam, że nie chciałam się użerać z ustrojstwem w ręce. Jak więc wróciłam do domu, po tych X godzinach bez spania, tak się rzuciłam na łóżko, że tylko goście mnie odwiedzali i sprawdzali, czy żyję. Otóż: żyję! (Szkoda, że tego pytania nie zadał sobie nikt z uczelni, bo nikt nie spytał się, czemu mnie nie ma, i czy będę, i czy co się dzieje. Chyba nie umiem nawiązywać kontaktu z ludźmi.) Jazdy więc piątkowe ominęłam, czego niesamowicie żałuję. Sądzę jednak, że marny kierowca byłby wtedy ze mnie, mającej problem z wejściem po schodach także no. Źle by się skończyło.

Także jak widać, nawet, jak nic się u mnie nie dzieje, to zawsze jednak coś. Wszyscy mi w domu mówią, że ich „przestraszyłam”, „wystraszyłam” i „żebym tak już nie robiła”. Oświadczam: nie planuję. A los się teraz pewnie ze mnie zaśmiał, idź cholero.

tumblr


W ogóle wstałam dzisiaj bez sensu na zajęcia o ósmej, z podkrążonymi oczami i w ogóle nie do życia. Okazało się bowiem, iż niepotrzebnie ruszyłam swe litery. Jak zwykle. Nikt mnie o niczym nie informuje, wszyscy mnie olewają. Wszyscy. Jest nijako. Słabo, źle i nijako. Wiosno, daj mi trochę tego kopa pozytywnego… Tak troszku… Mogę prosić? 


Kończąc już, powiedzcie mi, dlaczego jestem oceniana przez to, jak jestem ubrana, jaki mam telefon, jakie buty? Dlaczego ludzie pałają do mnie taką nienawiścią? Dlaczego czuję się coraz bardziej niechciana i nie na miejscu? Czym sobie zasłużyłam? Do dupy jest...

119 comments:

  1. Nawet jak w życiu nic się nie dzieje, to i tak coś się zadzieje. Widzę, że swoje odleżałaś/wyierpiaaś i przemęczyłaś. A każdy z nas chyba przeżył swoje przygody z wenflonami :) osobiście nie cierpię tychże wspomnień.

    Może zbyt pochopnie odbierasz stosunek ludzi do Ciebie? Nie sądzę, by można było Cię nie lubić, a przynajmniej tak mi się wydaje zagłębiając się w to, o czym piszesz. Ciekawa i pełna życia osóbka :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. oj to moja pierwsza (którą pamiętam) i na razie nie planuję powielać. może i nie boli ale najprzyjemniejsze uczucie to też nie jest :)

      hah, bo się zarumienie - dziękuję! :) ale najwidoczniej obracam się w takim towarzystwie, gdzie nie liczy się to, co sobą reprezentuję. choć oczywiście to tylko odnośnie kilku osób o których miałam inne zdanie :)

      Delete
  2. omujborzezielony mam nadzieję, że żyjesz!

    ReplyDelete
    Replies
    1. żyję, ale cóż to za życie! trzy dni byłam na wodzie mineralnej nie polecam takiej diety ;(

      Delete
  3. Dobrze, że już Ci lepiej, bo toto wcale a wcale nie było miłe... Nawet dla mnie, mimo że tylko to czytałam i nie musiałam tego przeżywać. :(

    ReplyDelete
    Replies
    1. Wyobraź sobie, że nawet siostra się nade mną zlitowała i się ze mnie nie wyśmiewała, iz "udaję"! Ale przez to tak jedzenie czegokolwiek mi obrzydło... jak w piątek jadłam, to niemal ze łzami w oczach bo się bałam, że mnie frygnie :(

      Delete
    2. Łaskawa była dla Ciebie, nie powiem XD
      Wcale Ci nie zazdroszczę, bo akurat lubię jeść, ale wiem, jak się czułaś, bo też nieraz miałam takie przygody, jednak mniej drastyczne :(

      Delete
    3. No nie? XD chciała pożyczyć sobie później ode mnie ciuchy, czuję że to wszystko było zaplanowane XD
      masakrejszyn, aczkolwiek!, żyję, i na razie żadnych dalszych zdrowotnych eskapad nie planuję :)

      Delete
    4. Ahahahaha, no to wiele wyjaśnia XD

      Delete
    5. A ja liczyłam w jej bezinteresowność XD

      Delete
  4. Podobno nieszczęścia chodzą parami, ale mam nadzieję, że wszystko powoli się rozwiąże.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Najważniejsze, że wyzdrowiałam :) a reszta to czas pokaże.

      Delete
    2. Oj tak, zdrowie jest najważniejsze :) dokładnie :)

      Delete
    3. a gdy jest już zdrowie, to wszystko jakoś tam po drodze będzie ^^

      Delete
    4. Oj tak, przynajmniej jest siła, żeby wszystko jakoś ogarnąć.

      Delete
    5. A co do oceny innych, to ludzie lubią to robić, a sami nie patrzą jacy są.

      Delete
    6. Niestety.. nie widzą niczego złego w swoim zachowaniu, tylko innym wytykają. Szkoda gadać.

      Delete
    7. kiedyś może być za pozno na zrozumienie czegokolwiek.

      Delete
    8. a mi się wydaje, że oni sami tego nie chcą zrozumieć.

      Delete
    9. Po prostu nie tyle nie chcą, co po prostu nie rozumieją, bo gdyby chcieli to by po prostu pewne rzeczy przemyśleli.

      Delete
    10. Ale to jest za trudne najwidoczniej :P

      Delete
    11. Dla niektórych zapewne :p

      Delete
  5. kurczę, to faktycznie się wycierpiałaś... bidulko! a ludzie to są popaprani niestety. Choć są nieliczne wyjątki.
    trzymaj się tam :*

    ReplyDelete
    Replies
    1. masakrejszyn jakieś.. ale dzięki, żyję! ależ oczywiśćie, nie klasyfikuję wszystkich, bo dobra duszyczka zawsze się znajdzie, ale smutno kiedy oceniają cię tak ci, którzy do tej pory zasługiwali na grono najbliższych ;) dzięki :*

      Delete
  6. szczerze mówiąc, to myślałam, że z oceniania ludzi po tym, co mają, wyrasta się w okolicach liceum najpóźniej... trzeba mieć pecha chyba, żeby trafiać na takie okazy też potem :(
    a jak czytałam o tym wenflonie to aż mnie ciarki przeszły, brr. też bym sobie nie pozwoliła zostawić, zwłaszcza po dzisiejszym pobieraniu krwi, po którym do tej pory boli mnie ręka.

    ReplyDelete
    Replies
    1. w liceum to przynajmniej nikt tego otwarcie nie mówił, a tu "oberwało" mi się za to, że kupiłam sobie kozaki (które będę miała na X lat), później, że zachciało mi się gadżetów, więc zmieniłam telefon (jakby to była ich sprawa) i w ogóle "szastam kasą na prawo i lewo" tj. kupuję sobie picie i coś do chrupania na wykłady, a nie wiecznie komuś podpijam (bo przecież żal dwóch złotych na puszkę picia, lepiej wydać na piwo). a, no i nie chodzę na popijawki, więc od razu jestem skreślona :)

      ej no mi momentalnie zdrętwiała, i w sumie boleć nie bolało... ale jak mnie tak chamsko szarpnęła to już mi się odechciało użerania się z tym przez cały dzień.

      Delete
    2. no to masz straszne buractwo w otoczeniu :( nie wyobrażam sobie takich akcji. po prostu do mnie nie dociera, jak można się tak zachowywać - co kogo obchodzą twoje buty, telefon czy jedzenie, na litość? -.-

      mnie boli do tej pory plus mam pięknego fioletowego siniaka na pół ręki <3 wyglądam jakby mnie ktoś pobił :P

      Delete
    3. wyobraź sobie, że też jestem niezwykle ciekawa ;p po usłyszeniu kilku żałosnych tekstów odpowiedziałam grzecznie, że jeżeli interesują (tą daną osobę) marki, to ja pozdrawiam i nie życzę sobie takich komentarzy w moja stronę... cóz, nie podziałało ;p dlatego też czuję, że się oddalam od nich a może to i dobrze ^^

      ojej, współczuję -.- mam nadzieję, że nie będziemy musiały być przez długi czas kłute :)

      Delete
    4. ktoś zapewne twoim kosztem próbuje sobie kompleksy leczyć i samoocenę podnosić. najlepsze wyjście to olewać, chyba nic innego nie pozostaje.
      też mam taką nadzieję, bo nadal mam tego sińca :D tylko zdążył już zmienić kolor na żółty :P

      Delete
  7. W trakcie grypy jelitowej trzeba właśnie przyjmować elektrolity i pić dużo wody bo nie trudno wtedy o odwodnienie. Ja chyba obiecałabym pani doktor że wypiję na raz 10 litrów wody, byleby tylko nie kłuła mnie żadnymi igłami xD

    ReplyDelete
    Replies
    1. Piłam wodę hektolitrami, tylko im więcej jej pochłaniałam, tym szybciej ona znajdowała ujście, także... tak to nie działało :) dostałam chociaż lek przeciwwymiotny i się poprawiło od ręki.

      Delete
    2. Kurcze... To musiało ostro to u Ciebie przebiegać :(

      Delete
    3. wiesz, chciała mnie położyć do szpitala, więc na pewno śmiesznie nie było :)

      Delete
    4. Po tym to właśnie stwierdziłam :)

      Delete
    5. Najważniejsze, że jest już git :)

      Delete
    6. Ano jest ;-) Małymi kroczkami do przodu

      Delete
    7. Wyzdrowiałaś już? :) Bo wciąż nie piszesz nowych notek :P

      Delete
    8. a wyzdrowiałam, a post ciągle się pisze :>

      Delete
  8. To oni nawet tego przewodu do kroplówki nie mają? I na co to nasze składki idą? O.o

    ReplyDelete
    Replies
    1. "taak, pewnie jest w pokoju pielęgniarek, ale akurat nie mamy kluczyka, do drzwi, skoczyłaby pani do apteki?" a co rodzicielka miała powiedzieć, że nie skoczy jak ja tam mdleję? (co najlepsze - cudo takie kosztuje całe 1.40 zł)

      Delete
    2. Dokładnie. Ja nie wiem, kroplówka jakimś (nadal nie wiem jakim) cudem się znalazła, ale kabelka już nie. Witamy w Polsce.

      Delete
    3. Się ciesz, że w ogóle ta kroplówka była xD

      Delete
    4. Jedna jedyna na pustej półce za szybą xD jak za PRLu xD

      Delete
    5. This comment has been removed by the author.

      Delete
    6. U mnie obyło sie bez wybijania, aczkolwiek komedia jakaś. Ach, no rzeczywiście. Cebulandia górą!

      Delete
  9. Oj współczuję. jakieś paskudztwo się przyczepiło, mam nadzieję,że więcej męczyć nie będzie. Pamiętam,że jak mnie na studiach tak trzepnęło, to nawet pić nie mogłam, ale lekarz kazał pić po łyżeczce wody z odrobiną soli i cukrem. I tak się ponoć zapobiega odwodnieniu-na przyszłość, po łyżeczce co 5 minut :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. O siebie sie martwiłam, swoją drogą, ale wróciłam do domu w środę, a młoda w tym tygodniu pisała testy gimbazjalne i bałąm się, że to to zarażę, ale się udało nie :) to będę pamiętać - ja siliłam się jedynie na wodę mineralną, jedyne, co przyjmowałam :)

      Delete
    2. Ja mam małą fobię od czasu tamtej choroby, tak się czymś zaraziłam,że musiałam pić Nutridrinki, bo nie mogłam patrzeć przez tydzień na jedzenie, na wodę też nie. Ale teraz wiem,że ta mikstura może uratować życie:)

      Delete
    3. To znaczy mam fobię na punkcie grypy żołądkowej, nawet jak o niej czytam to już mi zimno...

      Delete
    4. Ja przez ten tydzień tak uważnie jadłam, że wszyscy się ze mnie śmiali, że nie dość, że jestem chuda to jeszcze przez to dodatkowo stracę kilogramy. Niemile uczucie (:

      Delete
  10. O perypetiach zdrowotnych wiem wszystko, olewaniu też, więc... po prostu przytulam :*
    Mnie zawsze kłują pięć razy przy wenflonie - nie dość, że nam słabe żyły, to jeszcze zrosty. Okropność!

    ReplyDelete
    Replies
    1. Dziękuję :*
      Taa, babeczka do mnie wyskoczyła, że jak to tak, będę musiała być kłuta od nowa, w razie czego, a ja, że spoko!, a nawet od razu się udało wbić :) byłam dziś u babci w szpitalu i wlasnie miała tkaie posinione ręce i w ogóle. ech, polska słuzba zdrowia!

      Delete
    2. W moim wypadku zawiniła nie sama służba, tylko ilość zabiegów. Teraz nawet krwi nie mogę normalnie oddać do pobrania, trzy wkłucia to minimum.

      Delete
    3. Ojej :( No to fakt... Ale silna babka z Ciebie!

      Delete
    4. Naprawdę jesteś - pewnie nie tylko dla mnie - przykładem takiej osoby, która się nie poddaje i to jest super :)

      Delete
    5. Bo poddawanie się nic nie daje. Trzeba to zrozumieć, a potem iść do przodu :)

      Delete
    6. No i bardzo mi się to podoba :)

      Delete
    7. Polecam stosować każdemu :D

      Delete
    8. Również polecam :D lek bez recepty!

      Delete
    9. Ale za to najskuteczniejszy :D

      Delete
    10. O tym mówię :D a tak niewielu po niego sięga :D

      Delete
    11. Bo to lek dla myślących :D

      Delete
    12. Ach no tak, a polaczki cebulaczki niestety nie myślą. Ino by się zmęczyli.

      Delete
    13. Albo wręcz by im zaszkodziło :P

      Delete
    14. Straszne :P nie chcemy żeby się jednakże przemęczali... i tak z buraczarni nic ich nie wyciągnie ;P

      Delete
    15. Szczególnie mojego byłego. Ośka ostatnio stwierdziła wręcz, że jego miejsce jest ba polu buraczanym xD

      Delete
  11. Chyba rozumiem czemu chciałaś się pozbyć wenflonu jak najszybciej, to okropieństwo. Mnie jak kuli ostatnio to po wbiciu okazało się, że żyłę mam cieńszą od igły, więc ją wyjęli i wbili mi następną, od której z kolei pękła mi żyła i tak to sobie trwało póki nie wbili mi jej ostatecznej igły na zgięciu ręki. Teraz mam dłoń jak kameleon, bo zmienia kolorki od zielonego poprzez niebieski po żółty. Trzymaj się tam! :*

    ReplyDelete
    Replies
    1. Ani tu wygodnie ręki zgiąć, a ja planowałam spanie spanie i jeszcze raz spanie, i w ogóle bez sensu, chora się czułam, jak to widziałam, a przecież jam tylko chwilowo niedomagała! Ojej, to niefajnie :( mi na szczęście się od razu wbili, ale pewnie dlatego, że nie wierzgałam łapą na prawo i lewo bo toć nie miałam siły. Dzięki :*

      Delete
    2. Ja też nie wierzgałam, bo leżałam wymęczona, no ale jednak i tak nie obeszło się bez komplikacji.

      Delete
  12. Współczuję. Nie pamiętam, kiedy ostatnio jakaś choroba mnie rozłożyła na tyle, by iść do lekarza. Wneflonu w ręce nigdy nie miałam, więc nie wiem, jakie to uczucie, ale również podejrzewam, że nie najprzyjemniejsze. Zwłaszcza, jeżeli ktoś nie potrafi go poprawnie założyć.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Oj biedactwo ;* Dobrze, że już trochę lepiej. Tak samo jak mija choróbsko tak i chandra w końcu minie.
      Też się czasem tak czuję. Mam wrażenie, że ludzie mnie nie chcą. Życzę Ci, aby więcej takich dobrych duszyczek się pojawiło ;)

      Delete
    2. @kafeteria, no właśnie ja tez nie choruję, a jak choruję to sama się leczę XD a widać że teraz mnie porządnie rozłożyło.

      @wera w zasadzie do tego stanu idzie sie przyzwyczaic... a tak sie po prostu smutno na serduchu robi.

      Delete
    3. Wiem...
      Śliczny szablon tak btw. Te winogrona są po prostu cudowne *__*

      Delete
  13. Napisałam bardzo długi komentarz ale się skasował :( przykro mi, że miałaś grypę żołądkową... to jest paskudne i złe.. niedawno sama miałam i czułam się tak samo... Przykro mi, że koledzy ze studiów nie zainteresowali się Tobą :/ ludzie to w większości egoiści, którzy nie zwracają sobie głowy innymi.. taka podła ludzka natura, dodatkowo bardzo lubią oceniać ludzi przez pryzmat wyglądu, zainteresowań, pieniędzy itd.. to niestety aż za dobrze znam z autopsji..ale Lusiu, nie przejmuj się nimi, bo nie warto ;) głowa do góry, niedługo wiosna zafunduje Ci pozytywnego kopa i od razu lepiej się poczujesz :))))

    ReplyDelete
    Replies
    1. Nie przejmuję, jakoś bez nich dam radę, po prostu mnie to śmieszy... I tak po prostu wiesz, człowiek daje od siebie jak najwięcej, a dostaje jak najmniej - nic innego jak tylko się wyłączyć w ich obecności, przynajmniej będę zdrowsza (umysłowo) :)

      Delete
    2. eh znam to ale to wyłączenie wcale nie jest takie proste ;)

      Delete
    3. ano nie jest, ale kto mowił, że będzie prosto? ;)

      Delete
    4. no właśnie, wszystko jest takie skomplikowane w tym życiu :P

      Delete
    5. a może i dobrze, przynajmniej nie jest nudno :P

      Delete
    6. no w pewnym sensie tak ale czasami to takie upierdliwe wszystko :P

      Delete
  14. This comment has been removed by the author.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Wyobraź sobie, że ja już tam kucałam, i pół-leżałam oparta o zimna posadzkę licząc, że to mi jakoś pomoże, a koleś do mnie wyskoczył, że jemu się do domu spieszy, bo "sam jest" wiec nie rozumiem jego logiki, niestety. Dopiero starsza pani powiedziała, zebym się nie czaiła tylko właziła, bo zaraz tu odlecę.

      A ja myślałam, że na studiach ludzie odrobinę mądrzejsi będą - ja naiwna! Taak, "kuleżeństwo", jak to koleżanka jedna mówi, cóż, kolejna lekcja pod tytułem: jeśli umiesz liczyć, licz na siebie.

      O matko! To współczuję! No słuchaj, to przemyślana akcja, masz dużo obowiązków? Dużo rzeczy na głowie? O, to w sam raz ci się przyda ta zwichnięta kostka XD

      Czy zwracam... ostatnio się to nasiliło, i tak jakoś to zaobserwowałam. Ale to olewam, bo... mnie to nie obchodzi, nie będę się w gimnazjalne gierki bawiła typu jesteś lepszy/a bo... Cóż, ja się do tego przywyczaiłam, że mnie nie lubią i to mi się podoba - mam święty spokoj przynajmniej.

      Yaay. A może to i dobrze?

      Delete
    2. This comment has been removed by the author.

      Delete
    3. A tu proszę bardzo, tak się nie bawimy.
      Jakaś nadwyraz złośliwa. Ale już lepiej trochę?

      Wiesz, mam przyjaciół, ale niestety mieszkających daleko. Oni są. Szkoda po prostu, że ci tu na miejscu tak zawodzą.

      Delete
    4. This comment has been removed by the author.

      Delete
    5. Wybacz, ale musi to komicznie wyglądać :P
      Nawet chyba mniej, niestety. Dlatego wolę liczyc sama na siebie :)

      Delete
    6. This comment has been removed by the author.

      Delete
  15. Paskudne choroby. Niewiniątka niby takie wirusy a człowieka z nóg potrafią zwalić. Współczuje. Zdrowia :*

    ReplyDelete
    Replies
    1. Dokładnie, nawet by sie człowiek nie spodziewał! Nie dzięki :*

      Delete
  16. Cieszę się, że wciąż chodzę do pediatry, bo tam konkurować muszę jedynie z matkami i ich dzieciakami... :P
    Powiedz, Lu, ludzie naprawdę Cię nie lubią? Z Twoich postów wydajesz się być totalnie optymistyczną, zakręconą i sympatyczną osobą. Szczerze mówiąc byłam pewna, że gdzie się nie zjawiasz, otacza Cię wianuszek znajomych... Nie rozumiem ludzi. ;)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Ja pewnie poszłabym do innego, ale tylko do tej pani nie trzeba się było umawiać jakoś konkretnie, bo zadzwoniłam dzień wcześniej i rano mnie przyjęła :P
      Hah, nawet nie wiesz jak miło mi czytać takie rzeczy :) może i otacza, ale wiem, że mnie obgadują, a czasem dogadują za każdym razem, gdy coś powiem - wolę się chyba nie odzywać i być typem samotnika ;)

      Delete
    2. Ja idę zawsze z marszu, byle tylko w godzinach przyjęć. :)
      Nie rozumiem, naprawdę nie rozumiem. No cóż, ja stronię od ludzi, więc akurat nie dziwię się, że ludzie stronią ode mnie. :P
      A właściwie jak się ubierasz? Ciekawa jestem. Co do telefonu, to chyba miałaś mieć iPhone'a, z tego co pamiętam? :)

      Delete
    3. Normalnie też tak robię :)
      Ja też stronię, ograniczam te kontakty do minimum :P
      Jak? Hm. Tramkpki, dżinsy, jakieś podkoszulki i żakiety do tego... nieraz jak mam wenę to sukienki, spódniczki... tak przełamuję. Ale kolorowo. Tsa... Daj spokój, wstydziłam się go wyciągnąć na ławkę, bo od tamtego momentu przez kilka dni słyszałam teksty typu, czy lubię jabłka, jak smakują, że burżuj.. i dopiero jak odpowiedziałam jednej, zeby się tym jabłkiem udławiła, jak jej się tak podoba, to odpuściła. Ale i tak jestem "burżuj" - i tak naprawdę dwie koleżanki może podeszły do tego normalnie. Szkoda gadać :)

      Delete
    4. Więc w sumie całkiem normalnie, no nie? Czego tu się czepiać? :P A tak serio, każdy ubiera się przecież dla siebie.
      Taa, burżuj. Bo nowiusieńki smartfon jest tak dużo tańszy.

      Delete
    5. Aj noł! Już mnie to wszystko przerasta, ludzie, znaczy się XD
      Ja mam starszy model, więc cenowo tak z dwie/trzy stówy więcej od nowego szajsunga, czy soniaka. No ale ludzie wiedzą lepiej, co nie? xD

      Delete
    6. Ja nigdy ludzisk nie rozumiałam i pogodziłam się z tym, że nie zrozumiem. I jest dobrze. :D
      No jasne! Zawsze! Jak śmiesz mieć własne zdanie? :P

      Delete
    7. ja też, ale zawsze mam tą (chociażby odrobinę!) nadziei, że tym razem będzie inaczej :D
      no nie wiem! chyba nie jestem przystosowana do życia wśród ludziów!

      Delete
    8. Naiwna jesteś. :P
      Nie Ty jedna. ;)

      Delete
    9. Za bardzo wierze w ludzi :P
      Chociaż tyle :)

      Delete
    10. Nie martw się, może Ci przejdzie. :P
      Myślę, że takich ludzi jest całkiem sporo, tylko udają, że się przystosowali. :)

      Delete
    11. A jak wtedy nie zaufam komuś, kto będzie na to zasługiwał? :P
      Po cóż w takiej sprawie kłamać? Nie rozumiem :)

      Delete
    12. Hm, no to nie wiem. Rób jak uważasz. :D
      Bo się wstydzą swojego nieprzystosowania. :)

      Delete
    13. Szkoda gadać :) Lepiej być takim jak wszyscy.

      Delete
    14. Niektórzy wychodzą z takiego założenia... Ja tam nigdy nie ukrywam, że nie lubię ludzi. ;)

      Delete
  17. Aj, biedactwo. Mój chłopak, jak słyszy słowo "jelitówka", to ucieka na drugi koniec planety. Chyba ma podobne przeżycia. :P
    Jak pisałaś o tym wenflonie to aż mnie ręka zabolała! Nawet nie chcę sobie wyobrażać, jakby mi ktoś miał coś wbijać w żyły (przy pobieraniu krwi prawie odjechałam pielęgniarce :P). Całe szczęście masz to już za sobą.
    Co do nielubienia z powodu ubioru, to ja tam nie wiem. Wyczytałam wyżej, jak się ubierasz i Ci powiem, że całkiem normalnie, więc nie rozumiem. Zawsze linczowane były osoby biedniejsze, które nosiły ciągle jakiś znoszony sweter albo niemodne spodnie sprzed wieków... Chociaż u mnie na uczelni chyba nie ma czegoś takiego, że ktoś Cię nie lubi, bo się jakoś ubierasz. Tak samo z telefonem. Co to kogo obchodzi, chociaż pamiętam, że jak zmieniłam telefon na pierwszym roku, to jakieś szepty było słychać. :P Teraz pół grupy chodzi z "ajfołnami", drugie pół z "snoniaczami" i jak ktoś kogoś nie lubi, to nie za to, co posiada, a np. za to, że jest tępą dzidą. :D

    ReplyDelete
    Replies
    1. Chyba ja też zacznę uciekać :P może mnie nigdy więcej nie dogoni;P
      Hah, wiesz ja w ogóle na widok igły to małpiego rozumu dostaję, a miałam dwa razy krew w tym roku już pobieraną! Plus to kłucie... Jeszcze zależy, jak babka umie robić to i od razu się wbije i mniejszy ból.
      No ja też nie rozumiem. Może dlatego, że wolę kupić porządniejszy ciuch, który nie wygląda jak wymamłana, za przeproszeniem, ściera? Cóż, nie mi to oceniać, co one o mnie myślą, bo mi to po ludzku zwisa. Ale kiedy zaczynają mi dogadywać, bo im się tak widzi, to coś jest nie halo. Tsa, do mnie tylko teksty lecą: smakuje jabłko? dobre? nie zrób mu krzywdy! uważaj! na każdym kroku mi to wypominają.
      Ha! Czyli chociaż nie jestem tępą dzidą :D

      Delete
    2. Hahah, spróbuj. :P
      Nie mam całe szczęście takich doświadczeń, więc nie wymienimy się opiniami na ten temat. NIESTETY. xD
      Zazdroszczą Ci po prostu i tyle. Też by chciały mieć, a ich pewnie nie stać, albo kasy szkoda i teraz żal pewną część ciała im ściska. :P Twoja postawa jest jak najbardziej na miejscu - powinno Ci to zwisać. Może w końcu im się to znudzi. I póki co, to z mojego punktu widzenia, one wychodzą teraz na tępe dzidy. :D

      Delete
  18. borze, gdzie piękna, weź się ogarnij dziewojo! :D

    ReplyDelete
  19. Myślę, że im bardziej wartościowa osoba, tym więcej ma hejterów.
    Spójrz, jeżeli ktoś jest mały, cichy, nierzucający się w oczy, to nikt na niego nie zwraca uwagi - nie ma więc hejterów.
    Jeżeli ktoś ma światu coś do powiedzenia, ma odwagę, aspiracje, marzenia, to takich ludzi mnóstwo osób nienawidzi - przez zwyczajną zawiść. Bo takie osoby inspirują.
    Wiem, że to dołujące, ale moja rada - podnieś głowę do góry i trzymaj się z osobami, które są tego warte. Bardziej się wtedy wzajemnie docenicie :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. W sumie trochę w tym racji jest. Bo wszyscy oczekują od innych, że Ci będą identyczni. Niczym się nieróżniący. A jak ktoś czegoś chce, odsuwa się od innych to już jest źle :P Szkoda życia na takich osobników :) taki mam plan!

      Delete
    2. Będę trzymać kciuki, plan jest super.
      Powodzenia :D

      Delete
  20. Mam nadzieję, że ze zdrowiem już u Ciebie lepiej :). I że generalnie trochę mniej do dupy...
    Nie pytaj czym sobie na to zasłużyłaś, a co oni sobą reprezentują jeżeli oceniają przez pryzmat takich 'wartości', a jeżeli te 'wartości' przysłaniają im możliwość poznania Ciebie i zobaczenia co sobą naprawdę reprezentujesz i jaka CUDOWNA Lu jesteś, to niech żałują! Mówi Ci to jakiś tam ludzik z internetowych zakamarków, który widzi w Tobie wartościową osobę.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Trochę mniej, tak... jakoś się układa ;)
      Jeju no, bo się tu rozpłynę, dziękuję za takie dobre słowa <3 Aż dla takich chwil chce się tu być, dlaczego Wy wszyscy mieszkacie tak daleko :(

      Delete
  21. O matko, grypa żołądkowa, najgorsze cholerstwo na świecie, szczerze współczuję. Od dzieciństwa mam do tego uraz, boję się, że kiedyś znowu mnie złapię, brr. Co do drugiej części posta - nie chcę się rozpisywać za długo, ale wiedz, że Twoje szczęście jest zależne tylko i wyłącznie od Ciebie. Ludzie będą gadać, będą oceniać, zawsze tak było, jest i będzie, ale to od Ciebie zależy, czy będziesz się tym przejmować. Szukaj szczęścia, ja jestem z Tobą :) Po więcej blablania na ten właśnie temat zapraszam na mojego bloga!

    ReplyDelete