W końcu nadeszła ta wiekopomna chwila, żeby Lu wzięła się za wszystkie zabawy, do których została zaproszona. Nie da się tego odciągać w nieskończoność, a i trzeba przyznać, że można przy tym nieźle się pobawić. (Przy okazji Liebster Blog okazało się, że nie wiem o sobie tylu rzeczy, choć pytania wydają się... prościutkie!)
Do
Liebster Blog nominowała mnie
Dina.!
1. Gdybyś miała polecić mi jedną książkę, jaka by to była? Dlaczego właśnie ta?
Hmm… „Alibi na szczęście”, Anny Ficner-Ognowskiej. Niejednego może to zniechęcić, jednak moim zdaniem to marny powód, by tego nie przeczytać - polecam z całego serca. Główna bohaterka znajduje się w sytuacji, w której nikt z nas by się nie chciał znaleźć… A radzi sobie całkiem nieźle, choć wspomnienia atakują cały czas. Po prostu wciąga, łapie za serce i zostaje w pamięci na zawsze.
2. Gdybyś mogła wyjść na obiad z jakąś ze znanych osobistości, kto by to był i dlaczego?
Czy kogoś zdziwi fakt, że chciałabym się spotkać z Kubą Kawalcem? Otóż, bardzo bym chciała. Może nie jest on tak znowu znany, co mi nie przeszkadza, a wręcz przeciwnie, jednak jest po prostu wspaniałym facetem, który ma boski głos, łeb do pisania piosenek… I po prostu byłoby wielką przyjemnością dla mnie, gdybym mogła zamienić z nim kilka słów odnośnie muzyki, a i codziennego życia. Może nawet zgodziłby się na zrobienie sobie ze mną zdjęcia?
3. Co sądzisz na temat tatuowania? Masz tatuaż/chciałabyś mieć?
Chciałabym, ale, że boję się bólu, pewnie nigdy się na to nie zdecyduję. A marzę o takim małym, na nadgarstku, listku kwiatka czy piórka. Może kiedyś się odważę :) Co do mojego zdania na ten temat, wydaje mi się, że dziewczyny mogą sobie robic tatuaże, ale nie takie wulgarne i na całych plecach/rękach, bo to ładnie nie wygląda. A taki delikatny, czemu nie?
4. Gdybyś mogła pojechać na rok w dowolne miejsce, gdzie chciałabyś spędzić ten czas i dlaczego?
Do Londynu. Moim największym marzeniem jest wyjechanie do Londynu, nawet nie musi być na rok. Chciałabym przespacerować się tymi uliczkami, przejechać się czerwonym, dwupiętrowym autobusem, zobaczyć na żywo Big Ben’a… Poczuć magię londyńskiego miasta. Być tam, wśród Brytyjczyków i szkolić swój język.
5. Kiedy nie używasz klawiatury, piszesz piórem czy długopisem?
Stanowczo długopisem. Piórem wychodzą mi jakieś najeżone kulfony, tusz się rozpryskuje po całej kartce… Nie, to stanowczo nie dla mnie. Długopisem pisze się wygodniej, a i wydaje mi się, że dzięki cienkiej końcówce moje pismo wygląda ładniej i staranniej. Oczywiście tusz niebieski, w wyjątkowych sytuacjach czarny, ale dziwnie się czuję pisząc na czarno.
6. Czy musisz prowadzić kalendarz, żeby spamiętać, gdzie? co?, jak?, kiedy?
Kupiłam sobie pod koniec zeszłego roku, mały, czerwony z obietnicą, że tym razem będę go prowadzić. Na razie prowadzę, leży na biurku i o nim pamiętam, więc mam nadzieję, że uda mi się tak ciągnąć przez cały rok. Do tej pory zapominałam o ich korzystaniu, w związku z czym, w ogóle ich nie posiadałam. Ale w tym postanowiłam się za siebie wziąć – chyba w końcu nadszedł czas, żeby porządek wkradł mi się do życia.
7. Jak wygląda twoje idealne śniadanie?
Wielki kubek gorącej herbaty, kanapka z szynką, sałatą i jakimś warzywem… Ewentualnie kromka z nutellą, albo coś bardziej pracochłonnego, ale to w weekendy, bo w ciągu tygodnia idę na prościznę. Bo komu się chce pichcić o szóstej rano?!
8. Czym są dla ciebie zdjęcia?
Z racji, że nie bardzo aparat lubi ze mną współpracować, szanuję ludzi, którzy robią to z pasją. Ja to robię w sumie gdy chcę coś uwiecznić, telefonem, więc nie jestem żadną specjalistką. Ale zdjęcia są potrzebne – pozwalają uchwycić chwilę. A to bardzo cenna rzecz.
9. Kim chciałaś być, kiedy miałaś sześć lat i jak to ma się do twoich obecnych planów?
Jak byłam mała, to chciałam być kelnerką. Nie wiem dlaczego, ale lubiłam roznosić obiad w domu. Jednak w miarę upływu czasu obudził się we mnie leń totalny i zrozumiałam, że na dobrą sprawę jest to praca fizyczna, do której chyba jestem niestworzona. Teraz myślę o pracy w wydawnictwie/byciu tłumaczem, więc widać, jak moje pomysły w ciągu trzynastu lat ewaluowały.
10. Jakie, twoim zdaniem, są najpiękniejsze słowa, które można usłyszeć od drugiego człowieka?
Cóż za podchwytliwe pytanie. Cieszę się, że cię mam. Kocham Cię. Nie opuszczaj mnie... Wydaje mi się, że wszystkie słowa wypowiedziane z ust ukochanej osoby, jeśli tylko są szczere – są piękne.
11. Czego nie może zabraknąć w twojej torbie/plecaku?
Bezapelacyjnie – telefonu. Odkąd zmieniłam model na dotykowy, dołączyłam do niego etui, nie mieści mi się do kieszeni spodni, to noszę go w plecaku/torbie. Później, oczywiście, portfela, no bo nie lubię kasy po kieszeniach nosić, bo łatwo zgubić. No i chyba błyszczyka ochronnego, mojego nowego uzależnienia, a tak,
to różnie.
nie nominuję nikogo, bo już chyba wszyscy się w to bawili - jeśli jednak ktoś chce jeszcze się pobawić, niech odpowie na te pytania u siebie ;)
~*~
Teraz kolejna zabawa - zostałam nominowana przez Dinę i Insane jednocześnie do wytypowania pięciu blogów, do których ma się sentyment oraz, które zawsze przyjemnie się odwiedza, a ich autorów darzy szczególną sympatią, podziwia, szanuje. Z racji, że dostałam dwie nominacje, pozwoliłam sobie wytypować więcej blogów :)
Anonimowa – pokład energii, niesamowity pokład energii. Gdy mam ciężki dzień, czytam nasze komentarze i od razu facjatka się cieszy. Anonimowa jest wyjątkową osobą, dziękuję, że jesteś! :*
AntisocialParanoic – wariatka! Szalona wariatka, której posty rozśmieszają mnie do potęgi ;) Masz jaja kobieto, w dodatku mieszkasz w Hiszpanii, ja też chcę tak! Twoje zakręcone życie daje się we znaki i mi, więc dzięki!
Niekonkretna – happysadomaniaczka po fachu, przybij pjonę! Poza tym piszesz, jak ja, kochasz happysad, i po prostu jesteś pozytywną osobą!
Marta – fajne piszesz, Twoje notki niejednokrotnie były dla mnie aspiracją – chodzi głównie o poczucie humoru, notki, które niejednokrotnie wywołały uśmiech na twarzy. Nie jesteś taka sama jak inni – i bardzo dobrze, lubię szalonych ludzi!
Solamente – oj kochanie, kochanie. Maturzystka po fachu, humanistka także, chyba. Pjona! Poza tym, nie wierzy w swoje możliwości, o których ja jestem przekonana, więc nie będzie miała ze mną lekko. Poza tym, jesteś wspaniałą, wrażliwą osobą i za to Ciebie i Twój blog lubię.
Monique – Twoje posty są takie pozytywne! Czytając je, aż chce mi się kogoś przytulnąć. Tak wspaniale piszesz o miłości, o wszystkim, że po prostu mnie ściska…
Insane – Ta, co mi zarzuca, że jam zboczona! No naprawdę… *bulwers*… ale ja wcale nie jestem, co to, to nie, nie myśl sobie! Jest zakręcona, wrażliwa i pewna siebie jednocześnie. Pisze przemyślane notki, które po prostu mnie przyciągają. Nie udaje nikogo, jest sobą, po prostu :)
~*~
30 day challenge:
dzisiaj: day 02 - a picture of your desk, i : day 03 a screenshot of your desktop. do boju!
Day 02 - a picture of your desk
Po grudniowym remoncie moje szanowne biurko zyskało nowe miejsce, w którym tak się zadomowiło, że teraz nie wyobrażam go sobie nigdzie indziej. W pierwotnym zamierzeniu miałam prze robieniem zdjęcia posprzątać... aczkolwiek to wyglądałoby sztucznie, a tak na co dzień to wygląda. Ususzona róża stoi już od roku, od osiemnastych urodzin, na lampce wciąż jest kokardka, z którą ją kilka lat temu dostałam - a wieszaczek w prawym górnym rogu biurka zawiera biżuterię i stoi tam tylko dlatego, że jest za wysoki, żeby go gdziekolwiek schować. Bystre oko zauważy po lewej stronie płyty happysadu, ale i bałagan na półeczce, ale na to możecie przymknąć oko. No i przy okazji widać kolor ściany. Co do krzesła, to planuję go zmienić, gdyż nie pasuje do nowej kolorystyki, ale na razie rozglądam się za tym odpowiednim. Oprócz tego wala się telefon, portfel, cola (tak, jestem niehigieniczna i popijam z butelki) i inne dziadostwa, które - mimo że sprzątam - zawsze wracają na swoje miejsce.
Day 03 - a screenshot of your desktop
Klikniesz - powiększy się. Jestem fanką minimalizmu, toteż zamiast bałaganu na pulpicie, mam bałagan w folderach, w którym wszystko upycham. Na środku znajdują się jednak dwa zdjęcia ze studniówki, których nie schowałam, bo są w stanie gotowości. Wszak screen został zrobiony kilka dni temu, a tylko czekał, aż się zbiorę i to dodam. Mam zainstalowane dwie przeglądarki, bo niektórych spraw Opera nie otwiera, więc trzeba sobie radzić. Tapeta ściągnięta z deviantartu, swojego czasu robię też jakieś fajne z cytatami z happysadu, ot takie moje małe zboczenie.
i na sam koniec, co by nie przynudzać - kolejna notka, tym razem normalna, ukaże się niedługo. tymczasem wieści z frontu: czwarte podejście nie wyszło, tym razem zawaliłam ja sama, kolejne bardzo niedługo, ale już nie powiem kiedy, po prostu: trzymajcie kciuki :)