26.11.12

w głowie zachuczało



 W głowie zawiercucha totalna i mętlik i jakieś pomieszanie z poplątaniem. Listopada ma się ku końcowi, egzamin oblany, ja zaciesz totalny, co jest w miarę dziwne, bo znów oblałam niesłusznie, termin kolejny wyznaczony, wywiadówka, test za testem i remont. R E M O N T . Zło nad złami, które zesłałam na swoje własne życzenie nieprzymuszone. Masz babo placek, chciałaś, to masz kurde. Już pomijam fakt wybierania farb, od których do tej pory miesza mi się w głowie. Kilkanaście odcieni JEDNEGO koloru, bardzo do siebie podobne, a jednak inne. Dobrze, dzisiaj wybrałam, puszki stoją w pokoju. Z którego oczywiście musiałam wyemigrować, co już tak bardzo mnie nie zadowala. Kartony z rzeczami stoją na stryszku, a moje nowe miejsce zamieszkania to salon, z łóżkiem w sam raz przy pianinie. Za łóżkiem książki, w szafie mamy ciuchy. Wydaje mi się, że prędzej zwariuję ja, niż ten remont się skończy. No zwariować idzie! Niedziela zmarnowana, na pakowanie, chowanie i układanie (w kit, że teraz nie wiem co w którym pudełku jest, przy rozpakowywaniu będzie jeden wielki klops) a cały tydzień przychodzi mi żyć w warunkach wręcz polowych! A na samą myśl, że te rzeczy schowane do pudełek trzeba będzie rozpakować.... I DON'T WANT LIVE ON THIS PLANET ANYMORE.

a teraz zamiast robić coś produktywnego myślę, jak przeżyć kilka dni w pokoju z siostrą... w jednym pokoju... ktoś mnie przygarnie?



82 comments:

  1. Ja cię przygarnę! Będziemy sobie po nocach happysadu słuchać. :P
    Zobaczysz, będziesz szczęśliwa jak tylko remont się skończy i na pewno stwierdzisz, że warto było! ^^

    ReplyDelete
    Replies
    1. Okej, jestem za! :P

      Już dzisiaj widząc efekty położenia pierwszej warstwy sobie pomyślałam, kurde, tylko kilka dni, tylko kilka dni! Dam radę :D

      Delete
    2. Zapraszam!
      Pewnie, że dasz. :P A jaki to kolor?

      Delete
    3. Dam, już niewiele mi zostało! :P

      Dwie ściany na 'blue jeans' a reszta na coś między szarym a brązowym :D

      Delete
    4. O, ciekawe połączenie. U mnie jest pomarańczowo :P

      Delete
    5. U mnie do tej pory było zielono, ale już mi się przejadł :D a teraz jest tak stonowanie :D

      Delete
    6. Na pewno będzie ciekawie. ^^

      Delete
    7. W to nie wątpię :D Wygląda genialnie :D

      Delete
    8. Zmieniasz tylko kolor ścian, czy coś jeszcze? ;)

      Delete
    9. Pozamieniałam miejscami meble, bo stwierdziłam, że jak szaleć, to na całego ;)

      Delete
    10. Każdy potrzebuje odrobiny szaleństwa. ^^
      Przez Ciebie też mam ochotę na zmiany. Zaraz zacznę przestawiać meble... :P

      Delete
    11. Polecam się na przyszłość :P

      Czasem taka zmiana jest potrzebna, momentami mam wrażenie jakby mi ktoś pokój podmienił :P

      Delete
  2. Da się przeżyć z siostrą w jednym pokoju, rili xD żyję ze swoją od czterech lat i jeszcze się nie pozabijałyśmy :D

    ReplyDelete
    Replies
    1. Wiem, że się da, żyłam 7 lat, później sześcioletnia przerwa i znowu, to męczące jest :D

      Delete
  3. siostra pewnie nie jest taka zła :))

    ReplyDelete
    Replies
    1. pewnie nie, tylko, że każda z nas ma swoje przyzwyczajenia związane ze snem, a żadna nie odpuści i tu powstają konflikty ;P

      Delete
  4. Przeżywałam to samo na wakacjach. I mimo spania z siostrą.. remont teraz oceniam na plus, taka dobra odmiana (:

    ReplyDelete
    Replies
    1. Ano, zawsze dobra odmiana (:

      Już sie nie mogę doczekać, żeby tam wejść i wszystko po swojemu poukładać :D

      Delete
    2. to taka bardzo duża frajda :D wtedy aż chce się wycierać rzeczy, odkurzać i układać

      Delete
    3. Weź, ja do tej pory nie znosiłam tych wszystkich pierdółek, a dzisiaj jak usiadłam z mamą, to jak jej wygłosiłam listę tego, co ja potrzebuję do nowego looku pokoju, to mnie zmroziła wzrokiem! :D A to rameczka, napisik, lampeczka, serwetka... ijej! :D

      Delete
  5. Remonty wprost uwielbiam. Potem chociaz przez jakiś czas (czyt. dwa dni) mam porządek w pokoju, no i lubię zmiany. Diametralne. Trzeba się namęczyć ale efekty rekompensują wszystko ;D

    ReplyDelete
  6. Bądź dzielna :) Jakie kolory wybrałaś do pokoju?

    ReplyDelete
    Replies
    1. Na dwóch ścianach "blue jeans" a na pozostałych coś pomiędzy brązem jasnym a szarym :D

      Delete
    2. Aaaa, blue jeans. <3 Byłam o włos od wybrania tego koloru do swojego pokoju ;D
      Warto się przemęczyć! Zmiany są dobre.

      Delete
    3. Kurde genialny kolor! Na pudełku wyglądał ciemno, wiec obawiałam się, że nawet na tych dwóch ścianach wyjdzie mhrocznie, ale kurde, odcień genialny! Naprawdę, ni to prawdziwy niebieski, ni granatowy... po prostu niebo! :D

      Ależ oczywiście, że są dobre! W dodatku poprzestawiałam meble, zamieniłam miejsca, aktualnie czekam na nowe łóżko, więc w sumie jak wchodzę, to jak nowy pokoj :3

      Delete
    4. Zajebiście. :D Ja bym się jarała xd

      Delete
    5. Jaram się w cholerę :D Dzisiaj, jak już mi się udało wszystko w szafkach poukładać (a uwierz mi - nie ma niczego gorszego, miałam wrażenie, jakby zamiast względnego porządku raz w raz robił się coraz większy bałagan XD) to położyłam się na moim nie-łóżku (bo takowe jeszcze nie doszło i śpię na kanapce rozkładanej!) i tak patrzałam na to wszystko i niedowierzałam :D

      Delete
    6. Ooooom, też tak ostatnio miałam, znam to uczucie . Kocham zmiany!

      Delete
    7. Totalnie! :D Przecież pokój ten sam, meble te same, kolory ścian inne, ale jak wszystko poprzestawiałam to normalnie jak nowe pomieszczenie :D

      Delete
  7. musisz przeżyć ten tydzień, potem pewnie będziesz zadowolona z efektu końcowego i nie będzie Ci żal, że się poświęciłaś dla swojego pokoju ;)

    ReplyDelete
    Replies
    1. już jestem! :D

      /dasz mi na adres e-mail adres Twojego bloga? :D/

      Delete
  8. ale pomyśl, jaka będziesz zadowolona, gdy już będziesz miała wyremontowany pokój!

    ReplyDelete
    Replies
    1. już jestem zadowolona jak dzisiaj byłam i widziałam efekty :D

      Delete
  9. Wpadaj do mnie, chata wolna jeszcze 1,5 tygodnia ;p A tak ogólnie to Ci BARDZO współczuję, wiem jaki to ból. Bo w zeszłym roku też to przeżywałam, też na własne życzenie - aż po kilku dniach nie miałam siły na nic i błagałam, żeby wszystko się jak najszybciej skończyło.

    Co do egzaminu, wierzę, że już będzie ostatnim :*

    ReplyDelete
    Replies
    1. Ja tak wczoraj miałam, latałam po domu wkurzona, ech, to jakaś masakra, ale na szczęście wszystko zmierza ku końcowi i nie mogę się doczekać, żeby się wprowadzić i jej! :D

      No mam nadzieję! Kurde no w końcu jak dwa razy na jakiś fajtłapów trafiałam egzaminatorów to teraz powinnien jakis ludzki sie trafić :D

      Delete
    2. Ale w sumie to chyba teraz na wiosnę znów mnie coś niecoś czeka ... muszę już zbierać i chomikować pozytywną energię, bo jak przyjdzie co do czego to chyba się załamię. Ja nie cierpię remontów. Najlepiej to by było, jakby mi dali jakiś dom/mieszkanie zastępcze i żebym wróciła na gotowe ;D

      Nie ma innej opcji kochana!

      Delete
    3. Też nie cierpię! To całe zamieszanie, tu meble poprzestawiane, bałagan, śmierdzi farbą... ALe czasem efekty są powalające :D To ja będę trzymałą kciuki, żeby Ci wyszło z tym remontem! :D JA dzisiaj weszłam, do pomalowanego już, i jestem wniebowzięta! Przestawiłam meble, zdecydowałam się na nowe łóżko.. I nowa energia wraca :D

      Kurde no weź, dwaj mnie oblali na niczym, wmawiając moją winę.. To chore xD

      Delete
  10. ehhh, a ja całe życie w jednym z pokoju z siostrą ;). Da się przeżyć, tylko trzeba wyznaczyć 'swoje' strefy działania :D

    ReplyDelete
    Replies
    1. ja sześć lat w pokoju z siostrą żyłam :P później sześć lat przerwy no i znów w jednym to niezbyt miła zmiana :D

      Delete
    2. Ale perspektywa odnowionego pokoju chyba warta tych cierpień :D
      Powodzonka!

      Delete
    3. No pewnie, że warta, jak dzisiaj tam weszłam.. CUDO :D

      Delete
  11. Ty się tylko ciesz, że to nie akademik. Przynajmniej nie masz w łazience grzyba na suficie! I masz... lodówkę! W dodatku pełną lodówkę.

    ReplyDelete
    Replies
    1. W sumie jakieś pocieszenie jest! :D Tylko że ja nigdy nie potrafię się zdecydować co chcę i stooję nad tą lodówką otwartą jak popieprzona...

      A odnośnie remontu, to warto było kurcze! :3

      Delete
    2. Ty przynajmniej masz jakiś wybór.

      Zatem już nie narzekaj ;)

      Delete
    3. Już siedzę cicho ;)

      Zawsze coś!

      Delete
    4. A ja czasami otwieram lodówkę, a tu pusto... albo tylko resztki jedzenia współlokatorki. Ale nie jestem taka, z okruchów jej nie objem przecież.

      Delete
    5. Ano, nie wypada :P

      Ja jestem strasznym obżartuchem ostatnio xD

      Delete
  12. Mam nadzieję, że jeszcze żyjesz. ;)

    Tak się składa, że mamy teraz remont w szkole (który trwa już chyba z miesiąc i nikt nie wie, kiedy się skończy, ale z pewnością nie za szybko), więc widok panów w eleganckich ogrodniczkach i stukanie, wiercenie i walenie w ściany na każdej lekcji to już standard. Miny nauczycieli są bezcenne :D

    ReplyDelete
    Replies
    1. U mnie też kiedyś coś robili, akurat obok sali biologicznej - po prostu MASAKRA, nic nie było słychać, co nauczycielka mówi, jak przerywała - cisza, jak zaczynała - od nowa grzmot za grzmotem, myślałam, że głowa mi wyparuje :D

      Delete
  13. Rozumiem wszystko, ale remont w zimę? O.o

    ReplyDelete
    Replies
    1. Pogoda w tym tygodniu była jeszcze dobra, wszystko wyschło w tempie natychmiastowym, a też była to sprawa finansów, które dopiero teraz na taki krok pozwoliły :D

      Delete
    2. To u Ciebie nie lało? Szczęściara!

      Delete
    3. Były może z dwa dni pochmurne, ale deszczu na szczęście nie było, choć się zapowiadało. Na szczęście już po wszystkim :D

      Delete
    4. Nie :P

      Ale w sumie śniegiem bym nie pogardziła :P

      Delete
  14. remont pokoju to nic przy remoncie kuchni, belive me :D nie ma nic gorszego od gotowania na palniku gazowym w salonie :P

    ReplyDelete
    Replies
    1. wiem, co czujesz! rok temu miałam w domu malowanie w kuchni... myślałam, że zwariuję! czajnik na parapecie w salonie, stół na środku pokoju, sztućce... myślałam, że zwariuję :P

      Delete
    2. no, to na szczęście było tak ze dwa lata temu. ale trauma mi została, zwłaszcza, że akurat wtedy na dodatek byłam chora :P

      Delete
    3. to rzeczywiście nieciekawe połączenie :P

      Delete
    4. na szczęście to już za mną i następny remont kuchni to prawdopodobnie będzie remont mojej własnej osobistej:D (a przynajmniej taką mam nadzieję:P)

      Delete
    5. Przyjemna perspektywa :D

      Delete
  15. Przygarnąć to nie, ale ja się mogę z Tobą zamienić, pod warunkiem, że mogę pomóc w tym remoncie. Jak można ich nie lubić?! Dla mnie wybieranie farb i tysiąca tym podobnych dupereli to niesamowita frajda. Choćby to miały być pędzle czy śrubki, nieważne. ;)

    Jaki kolor wybrałaś? ;)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Oj, może wybieranie farb rzeczywiście jest fajne (chociaż ja katalogi miałam od trzech tygodni, a ostateczną decyzję podjęłam dzień wcześniej przed ich zakupem), ale to całe wynoszenie/wnoszenie mebli jest przerąbane, podobnie jak układanie ponownie rzeczy w szafkach ;)

      Na dwóch ścianach blue jeans, a na pozostałych coś między cappucino a szarym ;)

      Delete
    2. Nie lubię katalogów. Kręci mnie za to chodzenie po sklepach. Zdecydowanie więcej czasu zajmują mi tego typu zakupy niż na przykład... kupowanie ubrań, o. Marzyło mi się kiedyś dekoratorstwo wnętrz ;)
      A wynoszenie mebli, czy układanie w szafkach w sumie też lubię. Zwłaszcza, jeśli przyjeżdżają nowe meble ;D

      Blue jeans mi się nie podoba, drugi kolor nadrabia ;)

      Delete
    3. Ja w katalogach wypatrzyłam i moja wizyta w sklepie z farbami trwała tyle, ile gościowi zajęło znalezienie poszczególnych puszek na półkach xD W przyszłym tygodniu mam zamiar wybrać się do Ikei, no bo jak to nowy pokój, a ja mam sobie nie kupić dupereli?! No obowiązkowo, a ja w miedzyczasie robię listę tego, co jest mi 'potrzebne' XD

      Jak oglądałam go na pudełku to miałam obawę, że będzie ciemno, mieszkam na poddaszu, to też nie mogłam sobie pozwolić na cały pokój na ten kolor, ale te dwie ściany uroczo wyglądają i wcale nie tak znowu ciemno :)

      Delete
  16. Określenie remontu mianem "zła" nie byłoby wystarczające. Pamiętam, jak ze dwa-trzy lata temu remontowaliśmy łazienkę - nie chcesz wiedzieć, gdzie ja musiałam sikać (nie na gazety jak pies, spokojnie).

    Na razie piątki nie przybijam, ale jest bardzo prawdopodobne, że też będę miała jeden ważny egzamin oblany. Szkoda tylko, że termin dopiero na CZERWIEC. :|

    ReplyDelete
    Replies
    1. Ja rok temu miałam remont kuchni i parzenie sobie herbaty na parapecie w salonie było czymś przerażającym, podobnie jak przebijanie się przez dziesięć warstw folii, coby się do lodówki dostać! :D

      Ale na szczęście już po wszystkim, wczoraj oficjalnie się wprowadziłam (bo nieoficjalnie w piątek, ale bez przenoszenia rzeczy z pudeł, ot kanapka jedynie pościelona a meble puste XD) z wszystkimi rzeczami, więc remontów dość na rok przynajmniej :D

      Ej nie oblejesz, dasz radę! Ja dam radę, ty dasz radę, proste!

      (no chyba, że matma w maju nie pójdzie, no to czeka popraweczka w sierpniu)

      Delete
    2. Lodówka jest święta! Dostęp do niej nie powinien być utrudniany. :|
      E, no to dobrze, że po wszystkim już. Rany, to musiało być męczące!
      Co ma być to będzie: albo zdamy, albo nie zdamy. Dobrze, że nie ma więcej opcji. Trzeba trzymać kciuki, że nam się uda!

      Delete
    3. No nie powinien, toż to zbrodnia karalna powinna być! :|

      Totalnie! Miałam zacząć porządki w piątek, po szkole, ale usnęłam, później mi się nie chciało i nawet w sobotę dopiero po obiedzie się zwlekłam do roboty! Ale najważniejsze, że jest i nigdzie się stąd nie ruszam :D

      Ciekawe jakby mogła ta trzecia opcja wyglądać:D

      Delete
  17. Ooo, nie podobałoby mi się, gdybym musiała się wynieść ze swojego pokoju, a tym bardziej mieszkać w jednym z rodzeństwem. ;o ale Ciebie chętnie przygarnę. :D

    ReplyDelete
    Replies
    1. Też mi się nie podobało, już nawet bardziej akceptowałam to, że muszę porządek zrobić niż spać w jednym pokoju z rozwydrzoną trzynastolatką :D

      Delete
    2. Haha, jakoś Ci się nie dziwię. Nie cierpię braku prywatności!

      Delete
    3. Dokładnie! Łóżko w łóżko, ani posłuchać muzyki, o względnej chwili ciszy nie było mowy!

      Delete
  18. Ale jak się skończy remont, to jak przyjemnie będziesz miała w pokoiku.

    Ja od zawsze mieszkam w pokoju z młodszą siostrą ;)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Już mam :D i jestem niezmiernie zadowolona ;)

      ja mieszkałam 7 lat w pokoju z siostrą, później 'rozstałyśmy się' na sześć lat i te cztery dni były męczące, aczkolwiek opłacalne :D

      Delete
  19. Ja ze swoją siostrą wytrzymuję w jednym pokoju tylko wtedy, gdy śpi. Chociaż i w tym wypadku różnie bywa :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. moja nawet jak śpi jest wkurzająca, znam ten ból xD

      Delete
    2. Młodsza czy starsza? :)

      Delete
    3. Trzynastolatka, więc to już samo za siebie mówi :D

      Delete
    4. Moja ma 14, więc tylko ostrzegam, że “najlepsze“ może być dopiero przed Tobą :p

      Delete
    5. Toś mnie pocieszyła :P

      Delete
    6. Nie ma tak dobrze :p
      Ale ja mam w zanadrzu jeszcze 11letniego brata - z nim to dopiero jest masakra zwłaszcza, że nie cierpi on dziewczyn i ja z siostrą nie mamy u niego zbyt wielkiego ultimatum :/

      Delete