13.8.15

Moi ulubieńcy [4/30]

Jak to jest z moimi ulubieńcami. Przyznaję się bez bicia, że lubię otaczać się przedmiotami, które w jakiś sposób usprawnią i umilą mi czas. Niestety czasem te same przedmioty sprawiają, że poświęcam im czas, ten sam, który powinnam przeznaczyć na coś innego, np. na naukę. To już jednak zupełnie inna sprawa, którą poruszałam tu wielokrotnie :P

Przejdźmy więc do moich ulubieńców.

Namber łan – mój czytnik. Może nie jesteśmy nierozłączni, bo w większości staram się czytać książki w wersji papierowej, jednak gdy nadarzy się ku temu okazja, z wielką chęcią czytnika używam. Z dwóch prostych przyczyn: po pierwsze jest leciutki, mogę zgrać na niego ponad sto książek i wszystkie je ze sobą nosić, nie czując zbytniego balastu. Idealne rozwiązanie dla studenta, który siedząc na wykładach woli czytać, niż uważać XD Po drugie, wersja mobilna książki jest często o wiele tańsza od swojej papierowej wersji. Gdy „normalna” kosztuje około trzydziestu trzech/czterech złotych, taką mobilną kupię za osiemnaście/dziewiętnaście czy dwadzieścia. No i dostanę ją  po kilku minutach od zapłaty,  ale to już inna sprawa ;) 



 Namber tu – telefon. No nie kryjcie się. Też jesteście uzależnieni od swojego? Od marca posiadam iPhone’a.  Trochę mi zajęło, zanim nauczyłam się zsynchronizować go z komputerem, ale powiadam Wam, to tylko i wyłącznie wina nieudolnie napisanych instrukcji, które odnajdywałam w internecie.  Pełni trylion funkcji, począwszy od budzika, poprzez latarkę, pogodynkę, telefon, odtwarzacz muzyczny i w końcu aparat fotograficzny. Buszuję w internecie, sprawdzam rozkłady autobusów, aż w końcu marnuję z nim od groma czasu grając w głupie gry, albo przeglądając AppStore w poszukiwaniu fajnych, darmowych aplikacji. „Ubieram” go w różne śmieszne obudowy (moją najnowszą zdobyczą granatowy kociak – na zdjęciu), zmieniam tapety trzy razy dziennie… i ładuję co wieczór. Dzięki niemu przeżyłam czołowe spotkanie z ludźmi, według których „stałam się burżujką”, „zmarnowałam milijon monet” a „moimi ulubionymi owocami stały się jabłka”. Najlepiej okazało się ignorować te yntelygentne komentarze, jednak przy okazji jabłek nie mogłam się powstrzymać i stwierdziłam, że „wolę gruszki”. Mina co poniektórych – bezcenna <3 A tak na serio, to w Ameryce czy każdym innym kraju Apple to firma jak każda inna, i jakoś nie wzbudza tyle sensacji co u nas. Ale żyjemy w Polsce, gdzie absurd goni absurd a „haters gonna hate hate hate” więc chyba czas się przyzwyczaić.  (Pochwalicie się swoimi tapetami? Zawsze uwielbiam oglądać tapety innych ludziów!)

Namber fri – power bank. Boshe, to cudo nad cudami! Powiadam Wam, że temu, kto to wymyślił należy się nobel. Jestem dzieckiem Internetu, wobec czego swój wolny i zajęty czas spędzam przyklejona do czterocalowego ekraniku, który to, używany, szybciej się rozładowuje. A kontaktów ni ma na uczelni. Przynajmniej nie w ilości zadowalającej pięćdziesięcioosobową grupę. Także wiecie. O ile nie zapomnę go naładować/wziąć ze sobą kabelka/spakować do torby, to telefon może mi się rozładować, a ja  nadal będę go mogła używać! Także wiecie. Polecam i rekomenduję.

Namber for – Spotify. Okej, odkryłam ten program/aplikację przez moją siostrę i powiem szczerze, jestem zauroczona. Dzięki Spotify mogę słuchać nowych płyt wykonawców bez nielegalnego ściągania ich, czy wydawania kroci na płyty. Ta zasada nie tyczy się happysadu. Mogłabym sobie od ust odjąć, ale płytę w dniu premiery mieć muszę. Program ma aplikację na telefon, jednak wiadomo – wymaga połączenia z Internetem. Spotify oferuje nam specjalne playlisty podporządkowane do danej pory dnia, czy nastroju, w jakim się akurat znajdujemy. Są cichsze i spokojniejsze rytmy na wieczór, czy pobudzające na trudne poranki. Wystarczy założyć konto i można śmigać.

Namber fajf – wszelkie papiernicze pierdółki. Uwielbiam! Mam tonę zeszycików/notesików/karteczek walających się po każdej części pokoju, ale z czystego sentymentu i poczucia, że kiedyś mogą się przydać nie jestem w stanie ich wyrzucić. Ani w nich pisać, bo są na to za piękne. Podobna sprawa z długopisami/zakreślaczami/karteczkami, na które mogłabym tylko patrzeć i się na nie szczerzyć. W związku z tym właśnie zakupiłam zeszyt na nowy, piąty już semestr, choć wiem, że nawet połowy połowy nimi nie zapełnię, z prostej przyczyny… bo nie notuję. Współlokatorka wyśmiewa się, że ona musi tachać na zajęcia trzy/cztery zeszyty A4, a mi jeden wystarczyłby na całe trzy lata. Taka prawda.


No i żeby nie skończyć na liczbie nieparzystej, moim szóstym ulubieńcem jest… moje łóżko. Tak. Jest ono dwuosobowe, więc miejsca, by się wygodnie rozwalić jest multum. Czasem tylko mam wrażenie, jakbym z niego spadała, ale jest niziutkie, więc w razie czego raczej nic mi się nie stanie. Uff. W czasie roku szkolnego/akademickiego jestem rannym ptaszkiem, który zrywa się z łóżka wraz z rozbrzmieniem pierwszego taktu piosenki ustawionej na budzik, teraz… Cóż. Kiedy mam wolne, dużo wolnego, to ledwo się zwlekam. Dzwoni budzik, wyłączam, nieraz przysypiam, albo leżę i serfuję po internetach. Choć dzięki pogodzie, która raczej nie daje mi możliwości dłuższego pospania, zrywam się z niego i bycze się gdzieś indziej. Niemniej łóżko – ulubieniec jeden z najważniejszych. 

Apdejtu nie będzie. Czytam Żulczyka, czekam na Millennium, czekam na zamówioną odżywkę do paznokci. Czas leci między palcami, i kiedy zdaję sobie sprawę, że już sierpień i teoretycznie "zaraz do szkoły" uzmysławiam sobie, że jest jeszcze cały wrzesień. Huhuhu... 

52 comments:

  1. Bez telefonu ani rusz! Chociaż mnie osobiście jabłuszka nie kręcą i wolę piękne cztery literki SONY :D A Twój granatowy kociak jest przeuroczy! Kurczę, to jest najlepsza rzecz w ajfołnach! W każdej sieciówce można kupić miliard różnych przefantastycznych nakładek na nie! :D
    Z Twoich ulubieńców - mam karteczki, jednak w trakcie roku akademickiego obklejam nimi wszystkie książki, gdzie tylko to możliwe. :D Rzeczą którą mam, a nie do końca używam się kolorowe spinacze - mam cały, wielki kubek i po prostu go mam, bo jest cudowny. xD
    Łóżko - kocham moje łóżko, myślę, że z wzajemnością. <3
    Co do reszty - nie posiadam i nie miewam styczności. Ale dzięki Tobie zaczęłam się zastanawiać nad czytnikiem i byciem zuym studętę, który czyta książki na wykładach. :D

    ReplyDelete
    Replies
    1. Właśnie dużo osób u mnie ma SONY, a ja jakoś się nie mogę przekonać do niego :D No, niby tak, ale niestety w sklepach stacjonarnych takie obudowy na srajfony są mega drogie. Tą machnęłam za dyszkę, a ogólnie to koło czterdziestu :< na jedną się za tyle rzuciłam, bo miała flagę jUKej. Ale jest plastikowa, a lepsze/bezpieczniejsze są gumowe :D
      Spinacze też mam kolorowe, ale szczerze przyznam, mam je od pierwszego roku, i nawet połowy nie zużyłam XD a właśnie dużo mam czytania na zajęcia więc zakreślacze/karteczki są w sam raz, żeby sobie "co ważniejsze" (co później się okazuje, ze wszystko jest równo ważne XD) pozaznaczać :)
      najlepszy przyjaciel eveer, nigdy mnie ze swoich objęć nie chce wypuścić <3
      Polecam z całego serducha! ja mam Onyx Boox, ale marzy mi się Kindle, choć z tego jestem niezmiernie zadowolona <3 nie musze przynajmniej tachać książek na uczelnie, a to to jest płaskie i nawet nie widać, że zamiast notować to czytam :D

      Delete
    2. U mnie to różnie bywa z tymi telefonami. Ale ja jestem wierna ukochanej marce. xd Na swojego kiedyś szukałam czegoś fajnego na allegro, ale ceny też nie były za "miłe", także odpuściłam i mam przeźroczystą.
      Zakreślacze to u mnie zużywają się z prędkością światła - bo czasem bywa tak, iż WSZYSTKO jest ważne. :D
      Muszę o nich trochę poczytać. A czym się różni ten Kindle? Wnioskuję, że jakiś lepszy jest. :D

      Delete
    3. Może jeszcze coś znajdziesz ;D
      Ten ból, jak WSZYSTKO jest ważne i cała strona jest kolorowa <3
      Jedynie ma chyba dotykowy ekran, który świeci w ciemności, żeby się lepiej czytało. Ja znowu w tym Onyxie mam papierową imitacje ekranu, żeby oczy się nie meczyły od blasku :) nie narzekam na niego, bo tyle ile czytam, to więcej mi nie potrzeba - ładuję raz na 2/3 miesiące, więc no. :D Polecam!

      Delete
    4. Może. Na razie nie szukam, ale pewnie nadejdzie dzień, gdy najdzie mnie na nową obudowę. xD
      Ból to jest w momencie, gdy przechodzisz do nauki i tą całą stronę trzeba pochłonąć. :P
      Imitacja papieru? Fajna sprawa. O i tak długo bateria trzyma? Wow, to nawet moje mp4 ładuję częściej xD

      Delete
    5. :D
      masakra jakaś, dobrze, że jeszcze wakacje :P
      ja raz na cały dzień zostawiłam go w stanie spoczynku, coś czytałam, i ekran wygasł, ale go nie wyłączyłam, i patrzę wieczorem i mało co baterii zjadło xD

      Delete
    6. Tiaaa... A potem jeszcze dwa lata... Momentami tak mi się nie chce, że się zastanawiam, po co ja się zapisałam na te dalsze studia. xD
      A to fajny jest, coś jak nieśmiertelna nokia 3310 xD

      Delete
    7. Ty chociaż dwa lata, a ja trzy :P ale hej, damy radę - do tej pory dałyśmy, to czemuż nie dalej?
      nie no, jej to chyba nic nie jest w stanie dorównać :D

      Delete
    8. Pocieszyłaś mnie, iż będziesz się pocić rok dłużej. xD Jakoś damy, tylko najgorzej znów będzie wbić się w ten rytm.
      A ja jej nigdy nie miałam... :( :P

      Delete
    9. Cieszysz się cudzym nieszczęściem :< nawet mi nie mów, nie wyobrażam sobie października za nic XD

      ja miałam. nawet taką czerwoną obudowę tata mi kupił w gwiazdki XD

      Delete
    10. Hahah, ja nawet nie chcę myśleć o istnieniu tego miesiąca. :P W dodatku teraz idę na studia zaoczne i jestem przerażona, bo jest to dla mnie nieznane. :P

      :O Ale bajer!

      Delete
  2. Łóżko - też mam dwuosobowe, kocham je nad życie i śpię na ukos albo w ogóle w poprzek :D
    Ja na studia zaopatrzyłam się w jeden zeszyt i dzielnie pisałam notatki przez... może miesiąc. Poza tym nie jestem jednak fanką gromadzenia tego typu rzeczy, chociaż zawsze miałam mnostwo kolorowych długopisów, brokatowych pisaków, notesików, temperówek (jedna w kształcie żelazka - cieszyłam się z niej jak głupia i do dzisiaj sprawia mi radość xD) i różnokształtnych gumek do ścierania. No bo co roku trzeba było kupić nowy zestaw :D
    Spotify założyłam i na tym moja kariera się skończyła.Nie szło mi ogarnięcie co i jak...
    O power banku słyszę (czytam) pierwszy raz! :o Możesz być szczęśliwa, bo ktoś się czegoś nauczył na Twoim blogu :D
    Też mam iPhone'a i też synchronizacja z komputerem była trudną misją do wykonania. Mimo to nie zamieniłabym go z powrotem na Samsunga.
    A do czytnika nie mogę się przekonać. Książka to książka. Ja nawet nie lubię pożyczać. Jak już zamierzam coś czytać, to muszę to kupić. Takie moje małe dziwactwo :D

    ReplyDelete
    Replies
    1. PS Chcesz zobaczyć moją tapetę? Mogę Ci wysłać mailem :D

      Delete
    2. A ja upatrzyłam sobie lewą stronę i tylko na niej śpię :< a na początku się rozrzucałam cała na środku, a teraz takie zwinięte coś i pół łóżka wolne XD
      Hahaha, ja na pierwszym roku się jeszcze starałam. Na drugim już niekoniecznie XD w pierwszym semestrze II roku chyba pół zeszytu zapisałam, a w II to nie wiem, połowę połowy. Notatki, jak już się mam uczyć, to albo szukam w internecie, albo zjawi się jakaś dobra dusza, która pomoże. w większości jednak opieramy się na czytanych książkach/rozdziałach więc tyle łatwiej :D wiadomo, że trzeba było :D ja teraz tylko zakreślacze/długopis/karteczki :P no i zeszyt, of kors.
      Służę pomocą jak co, bo naprawdę trudne nie jest w obsłudze :)
      Nie wiedziałąś o magicznej przenośnej ładowarce?! Teraz już wiesz <3 i polecam także!
      Ja myślałam, że wyjdę z siebie i stanę obok; tu mi sie zsynchronizowała połowa muzyki, tu nie ma tego, dzwonek się nie chce ustawić, masakrejszyn :D ale po niecałym pół roku też bym nie oddała.
      Szkoda :( z tym kupowaniem to racja, ale podjrzewam, że mój portfel by nie wydolił. Także większość kupuje na czytnik a jak jest jakieś coś co bym chciała w ręku mieć, no to szaleję :) A jakie gatunki wolisz, w sensie książek? :D

      I mam do Ciebie małe pytanko, skoro masz srajfona (wybacz <3) XD Kupowałaś kiedyś jakieś aplikacje z AppStore? Bo ja się czaję, ale zupełnie nie wiem jak to jest z płatnościami, a nie mam kogo spytać :D

      Delete
    3. Lubię książki Sparksa. Chociaż niektóre na początku wydają mi się trochę nudne, to koniec zaskakuje albo wstrząsa na tyle, że zaraz sięgam po następną. No i przeczytałam ich już chyba sporo. A poza tym lubię kryminały, lubię książki przygodowe, lubię jak coś się dzieje.

      Srajfona wybaczam, sama tak o nim mówię XD Nie kupowałam nic nigdy, też nie bardzo wiem jak się za to zabrać, więc nie pomogę :/

      Delete
    4. Kryminały <3 Choć Sparksa też już przerobiłam :D

      Kurcze, szkoda :< muszę kogoś zagadać, bo mnie to ciekawi neisłychanie ;)

      Delete
  3. Ja mam Soniaka i to jest szatan, nie telefon ^^ Niezawodny, malutki - jak na dzisiejsze standardy - wodoszczelny i wstrząsoodorny. To nie gorący kubek, więc wodą go nie zalewam, ale ile razy mi się wywalił i przeżył xD Pancerniaka mi potrzeba, a iPhone chyba takim delikatesem jest, więc na wstępie odpada. Poza tym nic do niego nie mam.
    Zawsze marzyłam o tym, by ładnie pisać, by móc się też takimi rekwizytami otaczać uroczymi, ale pozostaje mi walenie w klawiaturę :(
    A łóżko... wiadomo - mieszkam w nim :P
    U mnie punkt drugi :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Hahaha, ja jeszcze nie próbowałam, czy mój jest wodoodporny, ale chyba wolę nie próbować XD Czy ja wiem, wydaje mi się, że tak jak każdy, mam silikonową obudowe wiec licze, że w razie czego ochroni go od upadku. Choć swój pierwszy zaliczył, gdy jeszcze obudowy nie miał, i wymsknął się z dłoni i z impetem na podłodze wylądował XD
      Wiec pewnie mkniesz szybko po klawiaturze :)
      Wygodny domek :P

      Delete
    2. Mój ma na to papiery, ale upewniać się nie będę xD No nie, jakby mi jakieś cudo spadło i porysowało na przykład, to bym rozpaczała, ale tak? Czarna cegłówka, ni ma na czym oka zawiesić ^^ iPhone za piękny na takie wrażenia. Ja mam futerał zwykły, telefonu nie rozpieszczam, ale on i tak mnie lubi, bo ani razu nie ześwirował. Polecam gorąco Sony z serii Z :)
      Jedną ręką do tego ^^ druga mi służy przy emotkach, polskich znakach itd.

      Delete
    3. Najważniejsze, że wszystko działa jak należy :)

      Delete
    4. Za to blogspot wariuje. Zeżarł Twój komentarz u mnie i odpowiedz przy okazji...

      Delete
    5. Mi też coś wariował, jak chciałam usunąć tło i zmienić kolor czcionki. Miejmy nadzieję, że to tylko chwilowe :)

      Delete
    6. Oświeć mnie, o co chodzi z tym konkretnym punktem? To mają u każdego być ulubione rzeczy? Ciemnam jest :P

      Delete
    7. Z angielskiego to po prostu "Moi ulubieńcy" więc to już chyba zupełna dowolność o jakich ulubieńców Ci chodzi, może jakieś filmy/seriale/książki :) ja ugryzłam tak :>

      Delete
    8. Takie buty :D Już mam pewien pomysł.

      Delete
    9. To w takim razie nie mogę się doczekać :)

      Delete
    10. Większa rozkimina z tymi pięcioma osobami :D

      Delete
    11. no, to też łatwe nie było XD strasznie podstępne to wyzwanie :D

      Delete
    12. Dlatego je lubię... a czasem nienawidzę :P

      Delete
  4. Czytnik kocham, telefon to mój przyjaciel, łóżko jest najmilszym miejscem w domu, a zeszyciki i karteczki-nie wiem sama po co je kupuję w nadmiarze, ale jestem uzależniona:)

    ReplyDelete
    Replies
    1. No ja też zupełnie nie wiem, po co, bo w większości niewykorzystane leżakują w szafce, ja po czasie coś nowego spotykam i znów magazynuję.

      Delete
  5. Też mam masę notesów, karteczek - różnokolorowych, które uwielbiam! :D
    Znowu się zgadzamy, Lusia. Trzeba to nadrobić prywatnie :))

    A KFADRAT PRYWATNIE.

    ReplyDelete
  6. U nikogo nie widziałam tak przedstawionego tego zadania!
    Świetne! :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Dziękóweczka! Jakoś mnie tak natchnęło :P

      Delete
  7. U mnie łóżko też znalazłoby się w tym zaszczytnym gronie. ;) Telefon pewnie też, ale czytnika niestety nie posiadam, choć namierzam się od dawna.
    A na tapecie mam zdjęcie gdyńskiej torpedowni, które kiedyś zrobiłam, z daleka niestety :(. Ale kiedyś tam popłynę. :P

    ReplyDelete
    Replies
    1. ja za ten mój dałam trzysta coś złotych. teraz to może nawet ten mój byłby tańszy :)
      hahaha ja aż sprawdziłam, co mam XD i tego Ci życzę :)

      Delete
    2. Na razie radzę sobie, czytając na telefonie. Wiadomo, że czytnik byłby wygodniejszy, ale i tak raczej czytam papierowe... Ech, może kiedyś się wreszcie zdecyduję. :P
      Dzięki. Zobaczysz, jeszcze zdam relację z wyprawy na blogu. :D

      Delete
  8. Wiesz co... Chyba aktualnie stawiam na tablet, a nie na telefon XD Bo jest większy, lepiej mi się z niego korzysta i się tak nie wiesza jak mój nowy, dwumiesięczny Samsung Galaxy J1 w kolorze niebieskim </3 Spotify mi nie działa w Holandii, ogarniasz? Ale i tak rzadko z niego korzystałam w Polsce, bo strasznie mi zamulał laptopa. Na tabie korzystam z Open.FM, ale pomału mnie zaczyna nudzić, bo za często powtarzają się tam piosenki .________.
    Papiernicze pierdółki też uwielbiam ♥ Kocham też ubrania z Primarka (moja nowa miłość....np. piękna bladoróżowa bluza z kapturem za 8€, no proszę ja Ciebie), w szczególności skarpetki, ostatnio chciałam wykupić połowę wszystkich dostępnych modeli/wzorów, ale współlokatorka mnie na szczęście powstrzymała. Serio .____________. Ale kupiłam te z Olafem i Svenem z Frozen XDDDDDDDDDDD

    ReplyDelete
    Replies
    1. Właśnie go sobie obczajam XD mój srajfon ma 4.3 cala ekran, szajsunga miałam większego, ale wole mniejszy, bo się do każdej torebki zmieści XD ej a Besia, mieszkająca w Niemczech, szaleje w Spotify :O dziwne!
      Też bym kciała do Primarka :(

      Delete
  9. Do moich ulubieńców dodałabym jeszcze paczkę papierosów :p

    ReplyDelete
    Replies
    1. na szczęście ja nie palę i nie zamierzam ;p

      Delete
    2. Też tak mówiłam :p a byłam fanką zdrowego trybu życia :p

      Delete
    3. A jednak zaczęłaś :P

      Delete
  10. Na mnie też Spotify zrobiło dużo wrażenie. Super sprawą jest poszukać sobie odpowiedniej muzyki pod dopasowanym nastrojem. Szkoda tylko, że trzeba połączenia z Internetem :P

    ReplyDelete
  11. hm, też chyba jestem uzależniona od telefonu. :( uwiera mnie to trochę, bo lubię go mieć przy sobie, a lubię go jeszcze bardziej, gdy jest dostęp do internetu, a wraz z tym przywilejem do instagrama, facebooka... :>

    spotify... zabierałam się do tego programu, zabierałam i dalej nie mogę się do niego dobrać. chyba czas to zmienić!

    ReplyDelete
    Replies
    1. hah, podzielam Twój ból, i już chyba wiem, czemu mój pakiet internetu tak szybko sobie znika.. na szczęście na uczelni w większości sal idzie złapać wifi <3

      polecampolecam!

      Delete
    2. w orange jest całkiem fajny pakiet internetowy na wakacje - 6GB za 6zł. idzie się naśmigać i to bardzo! :)

      właśnie zaznajomiłam się i powiem ci, że niezła perełka z tego spotify!

      Delete
    3. mam abonament w plusie, a w wakacje akurat to siedzę w domu :) bardziej by sie taki wielki przydał pakiet w roku akademickim :D

      <3

      Delete