Cóż to był za szalony tydzień. Który tylko pokazał, umocnił
mnie w przekonaniu, że moja rodzina jest nie tyle porąbana, co po prostu
szalona i nieprzewidywalna. Młoda wylądowała dwa tygodnie temu na koloniach nad
morzem, więc cały czas, gdzieś w kącie głowy każdego z nas kołatał się pomysł,
coby ją tam odwiedzić, tym samym odwiedzić nadmorską miejscowość. Pogoda
wówczas była przepiękna, ale i my zupełnie niezdecydowani. W zasadzie –
rodzice. Zmieniało im się co chwila, więc ja się już z tej batalii wycofałam. Niech se robią, co chcą, pomyślałam. I
oddaliłam się do swej samotni. Nadeszła więc środa, znów jedziemy, nie jedziemy, jedźmy, nie jedźmy – miałam tego po dziurki
nie powiem gdzie. Około dziewiętnastej tata, ni stąd ni z owąd spytał mnie, czy
mam spakowaną walizkę. Co ty człowieku
mówisz?, spytałam najgrzeczniej jak potrafiłam. A niecałe pięć godzin
później siedzieliśmy zapakowani w samochodzie. Ot, tacy my.
po lewej stronie gdyńskie molo kilka minut po siódmej rano; zdjęcie lekko wyostrzone, kolory niezmienione - tak pięknie było. po prawej stronie władysławowska plaża, akuratnie słoneczna.
Tymczasem podzielę się kilkoma śmiesznymi dialogami, z moimi
rodzicami. Ci to niezrównani mistrzowie… ripost. Nie spodziewałabym się tego po
nich!
1. Jest kilkadziesiąt minut po północy, przed nami wizja
całonocnej podróży samochodem. Któremu to udało się nas obwieźć w obie strony. Jestem dumna. Luśkę nuda
dopadła już na początku, zaczęła więc przynudzać i opowiadać suche
żarty. Pociłam się więc i recytowałam, a tu zero reakcji. Jakiejkolwiek!
Odparłam, trochę pod nosem, a trochę jednak głośniej, iż:
J: to miało być śmieszne!
Wtem mój tato poczuł się w obowiązku by oznajmić mi iż:
T: tak???
… nikt żartu nie zrozumiał. Czuję się urażona.
2. Dzieliliśmy jeden
pokój. Oczywiście każdy spał na swoim łóżku, ale wiecie, jednak jeden pokój. Nieprzyzwyczajona
do słuchania chrapania mego ojczulka, leżałam w łóżku nie wiedząc, co ze sobą
począć. Główny Bohater już spał, mama zaś czytała jakąś gazetę.
J: no nie wytrzymie – jęknęłam, rodzicielka zaś tylko się
zaśmiała. – no na litość boską, czy on musi tak chrapać?!
M: wszyscy chrapią.
J: nie wszyscy.
M: no wiem, twój mąż nie będzie chrapał
J: jeśli będzie, to wyślę go na operację przegród nosowych
M: jeśli będzie go na to stać
J: będzie musiał zarobić, dopóki nie zarobi, będzie spał na
kanapie.
M: chyba że tak
Także wiecie. Kandydat na przyszłego męża musi przejść testy
na chrapanie.
3. Najlepsza zaś sytuacja nastąpiła dnia pierwszego, kiedy
późnym popołudniem, po napełnieniu żołądków pyszną rybką z frytkami udaliśmy
się na plażę. Trochę posiedzieliśmy, pogapiliśmy się na ludzi, aż w końcu zimny
wiatr sprawił, że zaczęliśmy się z niej zbierać. Tuż po wejściu na drewniany deptak, zaczęłam otrzepywać nogi z piachu, i stanęłam gdzieś z boku, by
zapiąć sandały. Nachyliłam się więc, zapinam te sandały, które swoją drogą wtedy mnie obtarły, bo miałam stopę w piachu, i w pewnej chwili słyszę perlisty śmiech jakiś dwóch dziewczyn. Wysiliłam więc swój słuch i oto, co usłyszałam: „Hahaha jezu, myślałam, że to pies i chciałam pogłaskać, a tu dziewczyna”. Czy mój szanowny zadek wyglądał na zadek psa?! Czy może moje włosy są takie piękne, jak sierść jakiegoś fajnego piesła? Nieoceniona jednak okazała się Sówka,
której oczywiście musiałam się pochwalić.
J: chyba mam piękne owłosienie
S: jesteś taka rasowa
<3
Sówko, you made my day.
4.Dobrze, że Sówka mi przypomniała! Otóż, w pokoju, który wynajęliśmy na szalone cztery dni, miało być wifi. Miało, bo oczywiście nie było - choć na kartce leżącej na stole widniało jak byk hasło do tegóż, nie pasowało do żadnej sieci, z ktorą próbowałam się połączyć. Jestem jednak nieśmiała, i wizja tego, że mam iść do pani spytać się, o cóż to chodzi, na tyle mnie przerażała, że postanowiłam pomęczyć tatę, by szedł to zrobić za mnie. To, że byłam chwilowo na wakacjach nie upoważniało mnie do tego, by przestać go męczyć! No więc siedzę na łóżku, myślę głośno, co by tu zrobić, a tato w łazience. Słysząc, że wychodzi, niby przypadkowo powiedziałam do mamy, patrząc na tatę:
J: Misiu, załatwisz internety?
M: Miś załatwi! - odpowiedział, wybuchając śmiechem. My naprawdę mamy zryte banie. Równo równiusieńko. Tata wszkaże upraszał mnie o robienie zdjęć, i opublikowanie ich gdziekolwiek bądź. Chciał być sławny. Nie udało mu się..
4.
J: Misiu, załatwisz internety?
M: Miś załatwi! - odpowiedział, wybuchając śmiechem. My naprawdę mamy zryte banie. Równo równiusieńko. Tata wszkaże upraszał mnie o robienie zdjęć, i opublikowanie ich gdziekolwiek bądź. Chciał być sławny. Nie udało mu się..
[ A no i chyba nie muszę wspominać, że jestem głupia i mam
farta nieziemskiego, jak stąd do kosmosu? Wspomnieć? Okej. W czasie tych
środowych pięciu godzin, kiedyśmy się pakowali, i latali po domu jak szaleni,
półgębkiem zaobserwowałam na facebooku, że w sobotę we Władysławowie gra
happysad. Pół żartem rzuciłam matuli, że tak oto jest… i cóż, nie przypadkowo
znaleźliśmy się we Władku, co nie? Nie dość, że we Władku, to jeszcze 500
metrów od ulicy, na której koncert się odbywał. Oczywiście wszyscy jak o
tym słyszą to wybuchają śmiechem i pukają się po głowie, a ja stwierdzam, że…
no cóż, nie mogło być inaczej. Wszak dla fanki nie ma rzeczy niemożliwych, o!].
u licha, zastanawiam się, czy Jakub posiada tylko jedną parę czerwonych spodni. poza tym, doszłam do wniosku, że na tym koncercie był pod wpływem, gdyż nie tylko miał gadanę, ale i latał po scenie jak szalony. widać to na prawym zdjęciu, gdy skaka jak kózka.
Miałam dziś zacząć The Pillow's Challenge, bo przecież Oironio mnie już dawno w tym wyprzedziła. Miałam dołączyć to do tej notki, ale tak się rozpisałam, że chyba nikomu nie chciałoby się takiej kilometrowej notki czytać. Dopracuję to, co już napisalam i co spoczywa na moim komputerze, tymczasem Wy możecie pośmiać się z moich ciekawych nadmorskich przygód.
„to tu to tam
diabeł z aniołem idą w tan
realizują chory plan
i czują się z tym dobrze”
w końcu chyba zaczynam doceniać fakt, iż w domu słucha sie jedynie radiowej Trójki, gdzie można usłyszeć takie perełki... a poźniej dziwota, że nie znam się na tym, co jest aktualnie "modne" XD
Zapomniałaś o Internecie i sławnym "Miś załatwi" ♥ Pozdrów tatę! Jest genialny :D
ReplyDeleteI Panno Rasowa, Twojego SMS-a z tym ciągle mam, poprawia humor idealnie! XD
No i jak już stwierdziłyśmy, jesteś psychofanką HS i jeszcze trochę a dostaniesz zakaz zbliżania się :D
Morza nie lubię (nigdy nie była, ale nie lubi <3), ale te widoki mnie pochłonęły :)
Cholercia! idę szybciutko więc o misiu dopisać! jakżem śmiała zapomnieć!! pozdrowię! :D
Deleteto będzie nasz esemes na ciężkie pochmurne dni <3
buu nie kcę :(
kiedyś nadrobisz! :)
Miś jest <3
DeleteBo to genialne, no!
Pewnie nadrobię, bo wstyd by było żadnego morza w życiu nie zobaczyć, choć naprawdę mnie nie ciągnie :)
Rzekłabym, iż to gwiazda wieczoru!
Delete<3
Jak raz zobaczysz, to się zakochasz :)
Oh, nikt jak sówka niczego tak nie podsumuje, NIKT! Ona jedyna tak potrafi :) Ale widzisz, musisz być mega słodziachna <3
ReplyDeleteZdjęcia są przepiękne, pierwszy raz widzę takie piękne zdjęcie Gdyńskiego molo, naprawdę! :) Trójmiasto takie piękne <3
Podpisuję się pod tym swoimi ręcoma! Ojej, z pewnością <3
Deletei pomyśleć, że to tylko tosterem, tfu, telefonem robione :) dziękuję <3
Widzisz, jaka jesteś urokliwa? :D
ReplyDeleteA tak na poważnie to piękne zdjęcia, a z żartami się nie przejmuj - mam tak samo!
Że też tak późno na to wpadłam :3
DeleteAleż nie przejmuję się - wybucham śmiechem co najwyżej, albo udaję obrażoną. Poczucie humoru jest nieocenione :)
Haha ! Lepiej później niż wcale :}
DeleteWitaj w klubie zatem , Lusia :)
Racja :)
DeleteWitam witam! Pjona!
Pjona!
DeleteCiekawa jestem co byś zrobiła, gdyby ta dziewczyna faktycznie pogłaskała Cię po głowie :D
ReplyDeleteTakie spontaniczne wypady są najlepsze i twoi rodzice mieli bardzo dobry pomysł :)
wybuchłabym chyba śmiechem i tyle :D
Deleteano :)
To dobrze, że jesteś tak pokojowo nastawiona, bo znam, chociaż nie osobiście, kilka dziewczyn, które zaraz wyskoczyłyby z pięściami :D
DeleteW takim razie współczuję im - śmiech to zdrowie ;) no i brak dystansu do samego siebie, coż...
DeleteLudzie są różni ;p ja od takich osób wolę się trzymać z daleka :D Kiedyś dwie takie miały do mnie problem i chciały mnie pobić, ja do nich ze śmiechem, chciałam pogadać, wyjaśnić sobie i wyciągnęłam rękę na zgodę a one popatrzały po sobie i dalej swoje :P Miałam wtedy 16 lat a one chyba po 21 :D Być tak starym i tak głupim, masakra :P
Deleteobracam się w zupełnie innym towarzystwie, na szczęście ;p
DeleteNa szczęście ja też :)
DeleteTylko sie cieszyć, w takim wypadku :)
Deletehehe chciałabym zobaczyć Twoją minę jak chciała Cię pogłaskać po tej głowie i dodała ten komentarz: „Hahaha jezu, myślałam, że to pies i chciałam pogłaskać, a tu dziewczyna”. jednym słowem wyjazd udany mimo chrapiącego Taty :D
ReplyDeletePodniosłam oczy ku niebu, spojrzałam na Matulę i bez słów stwierdziłyśmy "co się właśnie stało? XD"
Deletedokładnie ;p dało się przeżyć :D
hehe dobrze, że tak się to wszystko skończyło ;-)
Deletegdybym nie była w tej niezręcznej pozie, z dupskiem wypartym na ludnośc (mam nadzieję, że se chociaż popatrzyli, zamiast się obrażać, że litery na nich wystawiam), to bym tym dziewczętom pomachała i czekała na ich reakcję, o!
Deleteno i dobre, pozytywna z Ciebie osóbka ;-)
DeleteByłaś w Gdańsku, tak niedaleko mnie ;D
ReplyDeletew Gdyni i we Władku dokładniej :D zazdraszczam, że tak blisko mieszkasz morza!
DeleteNo to z Gdyni i z Władka bardzo blisko do mnie ;D
DeleteAno :D
Deletezazdroszczę tego wyjazdu... szkoda, że moi rodzice nie są na tyle spontaniczni co Twoi. :) piękne będą z tego wspomnienia.
ReplyDeletesama się tego po nich nie spodziewałam :) oj będą :) choć nie lubię tak długich podróży samochodowych.
DeleteDialogi z Twoimi rodzicami są rozbrajające. :D
ReplyDeleteA przygody masz nieziemskie. No, ale żeby Lusię z psem pomylić???? Ślepe te dziewczęta jakieś. :D
A koncertu happysadu nie skomentuję NAŁOGOWCU!!!!! :D
Ja przez nich wyląduję w wariatkowie!! A oni przeze mnie, ale ciii!
DeletePewnie przez moje piękne, gęste wlosy <3 hahahahahahahahaha :D pewnie tak!
Obstawiam, kiedy dostane zakaz zbliżania się :<
Ale bym sobie nad morze pojechała...
ReplyDeleteHaha, historia z psem bije wszystko na łeb na szyje :D
się by pojechało raz jeszcze ;)
Deletenooo, po prostu myślałam, że umrze ze śmiechu :D