1.4.15

JA, czyli kulminacja wszystkich sprzeczności świata

Pogoda zaczyna mnie dobijać, nie pierwszy raz zresztą. Jeszcze tydzień temu pisałam o pięknej wiośnie, która spadła na nas niczym grom z jasnego nieba, teraz wyglądam przez okno i załamuję się, widząc deszcz naprzemiennie z zimową pluchą zwaną potocznie śniegiem. Nie wiem u licha, co to ma być?

Swoją dezaprobatę dzisiaj powyrażam, moje niezadowolenie/a uwypuklę, i będę narzekać. Z przekąsem i poczuciem humoru, rzecz jasna, bo naprawdę narzekać to mi się nie chce. Chyba, że śmiać z zrządzeń losu, i ludzi, którzy mnie otaczają. To jak najbardziej. Więc no, ostrzegam sowicie. Nie przeraźcie się.

Tydzień temu zdałam teorię (choć na wszystkie strony krzyczę, iż zdałam „prawo jazdy”, więc wszyscy się pytają o jazdy, a ja się muszę tłumaczyć, iż jeszcze nie, ale wkrótce), wobec czego zaczęłam snuć plany o szusowaniu po krakowskich drogach. No ale tak szusować samotnie, to bez sensu, poczęłam więc szukać chętnych pasażerów, którzy w tą podróż, ze mną jako kierowcą, by się wybrali. Wyobraźcie sobie, nie ma chętnych! M., o którym to pisałam, iż wybuchłam mu śmiechem w najbardziej nieodpowiednim momencie, stwierdził, iż on pewnie wtedy czasu mieć nie będzie, jak go poproszę, poza tym, kotem nie jest i sześciu żyć nie ma.  Mój Ktoś stwierdził, że jak tylko wyjadę na drogi to w Krakowie zapanuje kataklizm, a w zasadzie to z moim roztrzepaniem to nigdy nic nie wiadomo. Panowie, dziękuję z całego serducha! Jeszcze będziecie chcieli, żebym was kiedyś gdzieś odwiozła!

Poza tym, wybyłam do Poznania, by odwiedzić Koleżankę. Pogoda jak na zawołanie spieprzyła się teatralnie, wobec czego nasze plany legły w gruzach. Ale! Za to wyspałyśmy się, wyleżałyśmy, i po prostu odpoczęłyśmy, co w sumie chyba wyszło nam na dobre. No, ale będąc w tym Poznaniu wyraziłam chęć zwiedzenia ulicy Roosvelta 5, gdzie to toczyła się akcja „Jeżycjady”. Głupia naoglądałam się w Internetach zdjęć, jakoby wisiała tam jakaś tabliczka, więc poszłam z Koleżanką, ciągnąc ją tam, jak się okazało zupełnie niepotrzebnie, gdyż takiej tabliczki nie ma. Żenua. Popylałam z walizeczką po torach, wiatr mnie zwiewał i jeszcze nic nie znalazłam. No ale to ja, więc w sumie… Wiadome było.

Dzisiaj zaś znowu kopsnęłam swoje szanowne cztery litery do szpitala, coby zrobić po raz kolejny testy na alergię. Od początku zakładałam, że i tak z tego nic nie wyjdzie, bo czy przez trzy miesiące miałabym się nagle uczulić na coś, co mnie w styczniu nie uczulało? Nope. Poza tym, w ostatnim czasie znów mam ręce obsypane, więc coś jest na rzeczy. No ale pani doktor jest zdania innego, po raz kolejny  podając mi próbki histaminy, kurzu, pleśni itp. ‘Na nic nie jest pani uczulona’ – taka odpowiedź w zupełności mnie nie satysfakcjonuje. Co lepsze! Polecono mi umówić się na kolejne testy, tym razem żywnościowe (no patrz, dopiero teraz na to wpadła??), ale *badumtsss* terminy dopiero na październik.  Mogę tego nie komentować?  (Koło ratunkowe – tym razem płatne badanie w przychodni, polegające na pobraniu krwi, która to zostanie sprawdzona na kilkudziesięciu składnikach, nuż tym razem coś wyjdzie.)

Otóż witki opadły mi nie raz i nie dwa, ale wiecie. To ja. Czyli same sprzeczności, które się kumulują. W momentach najbardziej nieodpowiednich. Przynajmniej jest śmiesznie. Wczoraj podłączam komputer do drukarki, w międzyczasie zmieniam ustawienia. A drukarka zaczyna drukować. Wiecie, co? Notkę, którą pisałam na pierwiastek parę miesięcy temu… Boże, uwielbiam samą siebie. Serio. 

Czy to już narcyzm?  

w ogóle niedopuszczalne jest to, iż dopiero niedawno wpadłam na tą piosenkę. zachwycam się... 

59 comments:

  1. Trochę wyprzedziłaś ostatnio wiosnę u nas, to fakt ;) . U mnie również fatalna pogoda, eh. Nikomu nie sprzyja, czyż nie?

    ReplyDelete
  2. Już ja Cię bidulko moja kochana widze, jak zasuwasz z tą walizką prawie tak wielką jak Ty! :D :*

    ReplyDelete
    Replies
    1. Muszę Cię rozczarować! Tym razem walizunię miałam malusieńką! :D :*

      Delete
    2. Cholera :D Tak czy siak fajnie było sobie Twe zmagania wyobrazić :D :*

      Delete
    3. Cieszę się, że dostarczam swoim "byciem" tyle rozrywki! :D

      Delete
  3. A może tak ładnie opisałaś wiosnę że ona się zawstydziła i sp.... no ten no... uciekła ;)
    Jeszcze zostaniesz rajdowcem, zobaczysz, i będą Cię błagać abyś kogokolwiek podwiozła ;)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Przestraszyła się tej odpowiedzialności, pipa jedna!
      Pff, wtedy to im powiem, że mam innych chętnych!

      Delete
  4. Ja jestem zdania, że najważniejsze, to właśnie w taki sposób podchodzić do wszystkich przeciwności świata - z dystansem i nie do końca na poważnie. ;)
    Jeśli chodzi o prawko, to ja sama nieraz mówiłam innym, że jak zdadzą, to z domu nie będę wychodzić, bo strach - więc byłam, że tak powiem, po przeciwnej stronie barykady, grając na nerwach innym .xd
    Roosvelta 5?? Dżizas, mieszkam trzeci rok w poznaniu i do końca nie wiem gdzie to jest. xD Ale... przemilczmy to. :P
    Moja koleżanka ma podobne perypetie z testami na alergie, tyle, że ona nie ma krostek, jej wychodzą plamy na twarzy i nikt nie wie co jest przyczyną. Takich mamy specjalistów. Czasem sobie myślę, że taki doktor House by nam się tutaj przydał. :D

    ReplyDelete
    Replies
    1. Nie lubię się nad sobą użalać i tak tracić czasu :)
      Nie no, ja też tak dogadywałam czasem, ale jak się słucha tego od trzech lat naprzemiennie, to niedobrze się już robi xd
      O ile się orientuję, niedaleko Mostu Teatralnego (heheszełki, jakam obeznana w Pozku!) :P
      Oj tak. Serio, mam chrostki na zagięciach łokci, czyli definitywnie jestem na coś uczulona, a ona zamiast zrobic mi testy żywnościowe w pierwszej kolejności, to zwleka z nimi od stycznia do października, no u licha!

      Delete
    2. Lepiej ten czas spożytkować na coś przyjemniejszego - np. śmianie się z własnej niedoli. :D
      No po trzech latach, to faktycznie może się robić irytujące. :P
      No ulicę kojarzę, ale jak to Asik mi zawsze mówiła - mieszkam po złej stronie rzeki i dlatego w tamte rejony się nie zapuszczam. :D
      Oni są genialni czasami... Tak jak mnie ostatnio przy tym moim przewianiu potraktował - zamiast zapisać mi COKOLWIEK, to mnie wysłał do okulisty... o.O

      Delete
    3. Dokładnie :D A śmiech przedłuża życie, wobec czego obawiam się, iż mogę żyć wiecznie :D
      Troszku :P
      Hahahah, chyba, że tak :D
      Jak jej pokazałam te plamki na rękach, na łokciach... mówiąc cicho, że to uczulenie... przepisała mi kurfa krem nawilżający... brak mi słów...

      Delete
    4. A nieraz też sobie w chwilach totalnej głupawki powtarzam "Jestem nieśmiertelna!" xD

      No faktycznie, bardzo pomocny taki kremik. :P Dosyć, że Ci nie wypisała na recepcie "krem NIVEA" :P

      Delete
    5. Ja za często sobie chyba powtarzam, że jestem fajna XD

      Daj spokój... Jeszcze mi wymyśliła jakieś płukanki do gardła, choć cholera jasna ja nie po to przyszłam... nie będę realizować tych recept :P

      Delete
    6. Masz płukać gardło, bo Ci wyszły krostki na łokciach??? Jej... Ale sobie powiązanie znalazła. :P

      Delete
    7. Pozostawię to bez komentarza. Siliłam się jak najmocniej tylko byłam w stanie, żeby się nie odezwać i jej czegoś nie powiedzieć :P

      Delete
  5. Ja snułam plany jazdy, tak, tak snuję je od prawie dwóch lat, ochota na kolejny egzamin mi skutecznie przeszła:)
    Mi ostatnie testy wyszły na coś zupełnie innego co wcześniej miało mnie uczulać. Nie wiedziałam,że to aż takie dynamiczne jest...

    ReplyDelete
    Replies
    1. Mi też przeszła ;-) ale od 2016 wchodzą kosmiczne przepisy, że jak zdasz praktykę, to po roku musisz (ponoć) podejść do egzaminu jeden raz. A ja jak raz zdam, to ten cud drugi raz się nie zdarzy, więc :D
      Szkoda słów.

      Delete
  6. Może Ty masz łupież różowy gilberta? Ja też to miałam jakiś czas temu, ale szybko u mnie zdiagnozował dermatolog tą chorobę, bez niepotrzebnych testów alergicznych.
    A jeśli chodzi o prawo jazdy - to z każdego się tak nabijają, jak tylko wiedzą, że ma zamiar zdawać. Moja koleżanka ze studiów, też zaczęła chodzić od kilku tygodni to wczoraj inna, bezczelna laska powiedziała jej, żeby jej dała znać wcześniej to nie będzie swoją maszyną wyruszać na drogi bo strach. Mnie osobiście denerwują takie teksty i mam ochotę odpowiedzieć: "nie mierz innych swoją miarą".

    ReplyDelete
    Replies
    1. Nie, ponieważ po pierwsze pierdyliard dermatologów tego nie stwierdził, a po drugie mam chrostki na zgięciach łokci i kolan, czyli uczulenie definitywnie :)
      Wiesz, ja do tego nic nie mam, bo sama nieraz i nie dwa się z kogoś nabijałam. Ale jak człowiek słucha tego samego przez trzy lata (wiem, jestem sama sobie winna) to idzie oszaleć.

      Delete
    2. Nie wiem, nie znam się to się nie wypowiadam xD To tylko sugestia była by zmienić lekarza, ale skoro już zmieniałaś to nie wiem :P
      Skoro Ty też się nabijałaś z innych no to karma, przykro mi :P

      Delete
  7. Pogoda nie rozpieszcza, to fakt, ale czuję w kościach, że już niedługo się poprawi.
    Poznań - ah, jak mnie tam ciągnie od jakiegoś czasu, to sobie nawet nie wyobrażasz. Zazdroszczę. Co do roztrzepania - ja też jestem mega roztrzepana a mój chłopak i ojciec co krok dają mi do zrozumienia, że jestem bardzo dobrym kierowcą. Może tacy ludzie po prostu paradoksalnie już tak mają? xd

    ReplyDelete
    Replies
    1. Nie rozpieszcza?? Chyba sama pojechała gdzieś do ciepłych krajów, a nas w odstawkę :P
      Polecam, Lusia. :D Ja to nie wiem, mama się ze mną bała jeździć (jak zaczynałam prawko), a tata cóż, mogę z nim pojeździć. :D zobaczy się, nie mogę się doczekać jak ponownie usiądę za kółkiem :D

      Delete
  8. Poznań tak blisko, tak często tam bywam i wstyd się przyznać, ale nie mam pojęcia, gdzie jest ulica Roosvelta. Może lepiej się nie przyznawać... xD
    Ja marzę już o momencie, w którym będę mogła zdać prawo jazdy, ale moja rodzina i przyjaciele stwierdzili, że nie wsiądą ze mną do samochodu, bo będą się bali o swoje życie. Ale ja im jeszcze pokaże! ;)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Niedaleko Teatralnego Mostu :D
      No mi też tak wszyscy mówią, zobaczysz, będą chcieli, żebyśmy ich gdzieś podwieźli - no chyba nie! :D

      Delete
  9. Poznań kojarzy mi się w dwójnasób: z ciężkimi operacjami w dzieciństwie i dobrą blogową koleżanką :) O Musierowicz nawet nie pomyślałam, ale fakt, sentyment mam. Jedne z pierwszych książek, jakie w ogóle przeczytałam. Piękne czasy :D

    ReplyDelete
    Replies
    1. Uwielbiam ją nadal. I czekam z wytchnieniem na kolejne części - czytać o Idusi, która zmaga się ze swoim potomstwem, które - muszę przyznać - nie jest tak pomysłowe jak ona X lat wcześniej, to sama przyjemność :D

      Delete
    2. Nie wiedziałam, że cykl trwa dalej, zdziwienie totalne :D

      Delete
    3. To ja Cię odsyłam do nadrabiania zaległości, akurat się troszkę pośmiejesz! :)

      Delete
    4. Bardzo fajna wiadomość :)

      Delete
    5. To, że się pozwolę spytać, na której części się zatrzymałaś? :)

      Delete
    6. Na "Kalamburce"... sporo do nadrobienia :D

      Delete
    7. Sześć... tragedii nie ma :D

      Delete
    8. Pewnie, że nie - jedynie przyjemność czytania :D

      Delete
    9. This comment has been removed by the author.

      Delete
  10. Ale taka wiosna też jest piękna, jak najbardziej:) Taka wiosna jest też prawdziwa. Kapryśna jako młoda panienka przecież :D
    I gratuluję prawka, teorii w każdym razie:) I fantazje jak najszybciej pewnie staną się rzeczywistością, trzymam za to kciuki:) Ale...no nie wiem, czy sama bym ryzykowała...:D

    Ej, trzeba było pisać, że jesteś w Poznaniu:D I Roosvelta 5 to żadna legenda, a może właśnie, ta zwyczajność o legendzie stanowi?:>

    ReplyDelete
    Replies
    1. Proszę Cię, z kórej strony ona jest piękna?? Chyba z tej, w której trzymam kubek w rękach żeby nie zamarznąć :D
      Pfff! Dzięki! Dzięki dzięki! :D Oby, już się nie mogę doczekać papierka w swoich dłoniach! :>

      W sumie z Asikiem gadałam, ale byłam tam tylko przejazdem... wobec czego wbiję jeszcze w wakacje, na dłużej :D Mooże tak, ale jakoś się (zbytnio) nastawiłam i mi smutno trochę się zrobiło. :)

      Delete
    2. Mi się podobało. Te fiołki w śniegu. Zmienność. Groźne niebo, a na jego tle tęcza. Piękna, po prostu:)
      No to na pewno:)I ej, tak łatwo jednak nie szastam swoim życiem:D

      A, to czaję. Na chwilę:) I spoko, jakby co zapewniam nocleg, w sumie mieszkam nad hostelem, sama mogę być jak hostel :D I rozumiem. Nieraz nastawić się najgorzej właśnie.

      Delete
    3. Ja bym już chciała słoneczko...
      Nikt mi nie ufa! No ładnie, ładnie! :D

      W piątek Poznań, sobota i niedziela Gniezno, a jeszcze taka pogoda strojąca fochy.. zleciało :D okej, będę pamiętać! ;) Ano właśnie.

      Delete
    4. No u mnie słoneczko jest:)
      A Gniezno bardzo ładne miasto chociaż..ja je kojarzę głównie ze szpitalem psychiatrycznym, bo stale tam jeździłam w odwiedziny do pewnego pana :D

      Delete
  11. jejusiu jaki ładny nagłówek z książkami ♥
    jej, testy na alergię.. ile lat ja się z tym męczyłam -.- wytrwałości! :D
    gratuluję zdanej teorii i powodzenia z praktyką ;)

    ReplyDelete
    Replies
    1. dzięki, jak go zobaczyłam to się zakochałam ♥♥
      przyda się! :D
      nie dziękuję :>

      Delete
  12. A wiesz Lusia, ja myślę, że taka sympatia do siebie, czy nawet samouwielbienie wyjdą Ci tylko na dobre :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. To dobrz! Bo lubię sobie własne ego łechtać :)

      Delete
  13. No i dobrze, że z takim dystansem podchodzisz do tego, co nie idzie najlepiej :) Pogoda rzeczywiście dobijająca, a wczorajszy dzień to już apogeum - śnieg, deszcz, grad, wichura, słońce! Koniec świata?

    ReplyDelete
    Replies
    1. Inaczej dawno temu bym już zwariowała :D oj tak, nie było go w 2012, to jest teraz, powoli acz skutecznie :D

      Delete
  14. Też pisałam o cudownej wiośnie, a potem taki psikuś. Ech...
    Testy alergiczne? Też myślałam, ale nie mam czasu iść do lekarza rodzinnego po skierowanie...

    ReplyDelete
    Replies
    1. Pięknie sobie z nas żarty robi...
      Polecam, terminy bardzo odległe, przynajmniej u mnie.

      Delete
  15. Nigdy nie byłam w Poznaniu :) a może Ty jesteś uczulona na tą Panią doktor :D hehe. a tak poważnie... to dziwne że nic ten test nie wykrył ;-/

    ReplyDelete
    Replies
    1. Zawsze można to zmienić :D hahahah nie zdziwiłabym się :D a mnie to nie dziwi, skoro robiła na te same składniki, co w styczniu i jeśli wtedy mnie nie uczulały, dlaczego miałyby teraz? :)

      Delete
  16. Ano, jestem pewna, że jeszcze będą chcieli, żebyś ich woziła! :P
    Mnie też pogoda dobija, całe szczęście, że śnieg tylko popaduje i od razu topnieje... Kwiecień-plecień, czekam więc na to "trochę lata". ;)

    ReplyDelete
    Replies
    1. To będą musieli teraz ładnie poprosić :P
      Oj ja też P: nawet nie lata, troszku wiosny wystarczy :)

      Delete
    2. Na kolanach najlepiej. :D
      Też by mogło być. Coś mi się obiło o uszy, że następny weekend ma być całkiem ładny. :)

      Delete
    3. Oj tak tak tak! :D
      Oby! :)

      Delete
  17. Ha, pamiętam jak właśnie 1.04 Mama mi w smsie napisała "u nas śnieg i wichury, weź ze sobą coś ciepłego". Ja, oczywiście pomyślałam, że Matula wyolbrzymia, a z racji tego, że NIENAWIDZĘ ciepło się ubierać... of course, nie posłuchałam jej. Dzień później zalatuje mój samolot w Katowicach i co? Śnieg, no, kurwa, śnieg! A ja w przykrótkich legginsach (nigdy nie każ facetom prać tego typu rzeczy ;)) i trampkach xD Jeszcze Mama mnie na szoping zaciągnąć chciała po jakieś ciepłe ciuchy, a ja "rebeliantka", że ni uja, ja na szorty i rybaczki oszczędzam, a zima niech się pitoli i spada... I cóż, teraz mi trochę zimno i swetry kradnę komu popadnie, gorzej jak od soboty nie będzie już komu kraść ;P
    Ale wracając do tematu, fakt, taka pogoda to serio dołować może, no, ale kwiecień-plecień, to lato też nam gdzieś niedługo wplecie... oby ;P
    I wiesz, ja tam bym się z Tobą wybrała na przejażdżkę, może i będzie okazja, także zdawaj praktykę, ja nastepnym razem jak to Polski przyjadę to przywiozę więcej gotówki na paliwo i sobie będziemy się wozić, o! ;D ;*

    ReplyDelete
  18. dobrze, że uprzedziłaś z tym Poznaniem, będę pamiętać, żeby się nie nastawiać, jak się tam wybiorę ;)
    bosz, też muszę w końcu ogarnąć to prawko... ale mnie przeciwnie, wszyscy chcą wykorzystywać jako taksówkę :D

    ReplyDelete