1.12.14

„A time for living, a time for believing, a time for trusting, not deceiving...”

Od paru minut mamy grudzień. Dokładniej od czterdziestu. Miesiąc, którego wyczekiwałam od przeklętego piątego dnia listopada. W tym czasie doszłam do tego, że tak najwyraźniej musiało się stać, co nie znaczy, że jestem z tym pogodzona, jak już mówiłam chyba do Anelise. Tak czy siak dla nas, żywych (jak to strasznie brzmi!), życie toczy się dalej. Cały czas musimy skupiać się na codziennych czynnościach, uczęszczaniu na uczelnię, do szkoły czy pracy. Troszczymy się o tych, którzy żyją obok nas, doceniamy piękno każdego kolejnego dnia, kiedy budzimy się najczęściej mimo własnej woli. To wszystko sprawia, że wciąż mamy po co żyć, choć są momenty, że w to nie wierzymy. „No bo po co, skoro los, ta wredna szuja, odbiera nam osoby tak bliskie?”. Jestem osobą, która od piątego listopada marzyła, żeby nadszedł grudzień. Skoro formalnie od kilkunastu minut już nastał ten dwunasty miesiąc roku dwa tysiące czternastego, mam jedną prośbę. Jedną, maleńką prośbę. Bądź dobrym miesiącem, bo ileż można smucić się na samą myśl tego, co się stało? Chciałabym, grudniu, jak już wspominałam to Asikowi, żeby twój piąty dzień minął szybko, niezauważalnie i bezboleśnie. Tak, żeby nadszedł Mikołaj, i żeby wszystkie moje myśli skupiały się na nadchodzących świętach, myśleniu nad tym, jakie prezenty sprawić członkom rodziny, i żeby w końcu ogarnąć uczelnię. To nie tak, że chcę zapomnieć – to nigdy mi się nie uda. Po to chyba żyję, jestem tu, by… żyć, prawda?

tumblr


Święta, święta, święta! Matula grzmi nade mną, że dopiero koniec listopada, że jeszcze Mikołaja nie było, a już reklamami świątecznymi w telewizji straszą. I wszędzie, w zasadzie. Ale ja, gdy wchodzę do Galerii Krakowskiej (centrum autobusowego zamieszania), to na widok pięknej, wielkiej choinki stojącej przy wejściu z dworca, tylko się uśmiecham. Tak samo reaguję na pozostałe ozdoby w całym Krakowie: milion lampeczek, świecidełek, choinek, bałwanków, Mikołajów (koleżanka zniszczyła mi święta!! Powiedziała, że Mikołaj nie istnieje, jak mogła?!), z wielką przyjemnością wsłuchuję się również w świąteczne melodie. Poprzedni tydzień był dla mnie strasznie melancholijny. Zresztą, do tej pory nie wiem czemu. Z uczelni gnałam prosto na mieszkanie, do łóżka, do komputera, do siebie, do spokoju, do ciszy. Włączałam po raz milionowy raz tą samą piosenkę, gapiłam się w obrazki na tumblrze. Najbardziej świąteczne. Bo chcę chłonąć ten nastrój jak tylko mogę. Bo przecież cały czas przekonuję się o tym, jakie życie jest brutalne, momentami. Jest piękne, jest radość, ale jest też smutek i łzy. Wszystko powinno mieć swoje miejsce, tak. Kiedy jednak człowiek przesiąknie jednym, chce łapczywie nabrać tego drugiego, na wszelki wypadek. 

A wczoraj znów koncert happysadu, kolejny, niepowtarzalny, spędzony pod samą sceną (ponoć bliżej się nie dało), selfie z panami zaliczone, nawet sobie pogadaliśmy (czyt. z Łukaszem onarzekaliśmy nad zgubnością systemu android, przyjęliśmy, że Kuba jednak nie zje mojego mózgu, chociaż miał taką ochotę),  a później, od tamtej pory nieustannie skaczę do nieba. Trochę radości nikomu nie zaszkodziło :)

A ty listopadzie, gnij, i wij się w męczarniach. Serio.
niekt mi nikt więc nie wmawia, że to fajny miesiąc był. uduszę.

wpuśćmy trochę radości do naszego szarego życia.


73 comments:

  1. Jak już pisałam u siebie, listopada w żaden sposób żal mi nie będzie. A Tobie Skarbie ten piąty minie tak, ze nawet go nie zauważysz.
    A jak ja się uśmiechnęłam po przeczytaniu o tej choince w Galerii Krakowskiej :) Zdążyłam się na nią już załapać ^^ I też mnie jakoś radością ta magia świąt napawa mimo wszystko. Może nawet o tym napiszę, by pewnego dnia dać trochę więcej nadziei. Bo przecież teraz jej potrzebujemy najbardziej :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Na to liczę ;)
      Nooo! A wiesz, że już lodowisko tam na placu przed jest chyba już rozłożone? A w okoł tego stoją budki świąteczne, bo tam kiermasz świąteczny się będzie odbywać do świąt, i jest grzane wino, są oscypki, i jeszcze jak puszczą kolędy z głośników to będzie czad :) dlatego się właśnie tym napawam, by przyjąć pod skrzydła trochę potrzebnej nadziei :)

      Delete
    2. Albo nie wiem, coś wymyślę takiego, żeby dobrze minął, no :)
      Serio? Matko, jak ja dawno nie byłam na lodowisku! A jeszcze tam w Krakowie, mmm, wyobrażam sobie :) To musi być dopiero niepowtarzalny klimat. Chociaż przedświąteczny Poznań też uwielbiam, wiesz? Za to, że Stary Rynek jest taki... przytulny wtedy. Małe, ciasne, kolorowe kamieniczki, Dlatego nie mogę się doczekać, aż będę mogła wybrać się w przedświąteczny Poznań, o :)

      Delete
    3. Musimy kiedyś poskejpować, jak się czasowo zgramy,o ! :)
      No, tam zawsze jest, tylko teraz jakoś nadzwyczaj wcześnie zaczęli budować. Ile ludzi jeździ! Ja się zawsze odbijałam od bandy, bo się bałam, że jak długa runę xD Dlatego uważam, że święta do dobry, choć czasem oklepany czas. Bo trzeba się radować tym, co mamy.. szukać radości, po prostu :) Czy to właśnie spacer i wyjście na przedświąteczny Poznań czy Kraków... Marzenie :)

      Delete
    4. Wiesz, że o tym też pomyślałam :D Kurde, ja mam dar czytania w myślach, może Frida miała rację, że nadaję się na czarownicę XD Tylko ja nie wiem Bejb, czy mój komputer ogarnie skejpa :D Będę musiała poobczajać :D
      Hahaha, no ja kiedyś na czworakach do bandy zapieprzałam ze środka lodowiska, to dopiero poruta. Ale ja mam dar do robienia z siebie debila, także ruszenie na lodowisko było w moim przypadku wystawieniem się na pośmiewisko XD Ale co tam, przynajmniej było śmiesznie. A jak nie mogłam się podnieść przy bandzie i co chwilę się wypierdalałam, to raz podcięłam 3 kolesi naraz. I było tylko takie: "co ty kurwa robisz?!" Bezcenne XD
      Po prostu to dobry czas, by te ciepło które sobie dajemy było bardziej odczuwalne, o :)

      Delete
    5. Ej, zaczynam się Ciebie bać ._____. poooproś Patryka, to pomoże ogarnąć! :D
      Ja lubie czuć grunt pod nogami, a że na lodowisku to wręcz niemożliwe... Cóż, cały czas mam wizję jak zajebiście się na środku rozpierdzielam, ludzie po mnie jeżdżą... Chyba będę podziwiać ludzi, po prostu XD
      Dokładnie :) A swoją drogą w końcu można słuchać kolęd na legalu! W drugiego chyba listopada, napisałam Kordianowi, że zamiaruję słuchać to mnie wyśmiał tej .__. taki miły! :P

      Delete
    6. Mnie się nie można bać :D No jak mnie XD Proszę Cię XD Ale on ma teraz popołudnia w pracy i nie będę go widzieć do soboty :<
      "Ludzie po mnie jeżdżą" - moja wyobraźnia działa cuda po prostu :D
      Otóż to :) Cóż, miły jak zawsze XD

      Delete
    7. :(((((( a co to masz za komputer, że może nie "pójść" :D
      No powiedz, powiedz co tam Ci się w główce za obrazy przewijają, z biedną Lu na czele! :D
      Do szaleństwa xD

      Delete
    8. Stary laptop niesteten :D I coś mi skype własnie nie ogarniał ostatnio, jak chciałam z Papem pogadać. :<
      No, że... ludzie po Tobie jeżdżą XD
      Otóż to :P

      Delete
    9. Damy radę!
      Biedna ja :<
      Teraz też pewnie ma z nas ubaw :P

      Delete
    10. A pewnie, że tak :))
      Oj tam biedna, ja bym się chichrała XD
      Jasne :P

      Delete
    11. ;)
      Pewnie ja po pierwszym szoku też XD ale mimo wszystko sporty jednak nie dla mnie chyba XD jak się raz w poł góry na nartach wypierdzieliłam, a wszyscy się znajomi rozjechali to pół godziny próbowałam dupsko podnieść, żeby nie zjechać w dół XD aż się poryczałam, łzy mi na policzkach zamarzły a ja się tak wkurwiłam że aż się podniosłam XD

      Delete
    12. Hahaha to Ty też zdolniacha jesteś XD Cóż, no i dla mnie nie są sporty, wf to była istna katorga :D Ty byś mnie musiała widzieć, jak ja przez skrzynię skakałam XD Szkoda że mnie nie nagrali :D

      Delete
    13. Dlatego ja w liceum miałam zwolnienie :D w gimnazjum, jakimś cudem (do tej pory nie wiem, jakim) miałam cztery na koniec, choć w miesiącu to z przynajmniej trzy razy byłam niedysponowana XD skąd wiesz! :D

      Delete
  2. Piosenką wniosłaś troszkę nastroju świątecznego i do mojego pokoju, który już od wczoraj pachnie mandarynkami :) Zapach mandarynek zawsze kojarzy mi się ze świętami Bożego Narodzenia :)
    Listopad nie dla wszystkich w tym roku był łaskawy, ale bądź co bądź musimy iść dalej i jak Indie, podróżować w naszym życiu tak, by przeżyć je najlepiej jak się da, jak nas uczył.

    ReplyDelete
    Replies
    1. U mnie mandarynek - kiedyś ktoś na uczelnię przyniósł i się rozpadłam ;)
      oj, "nie dla wszystkich był łaskawy" to zbyt grzeczne stwierdzenie i cóż, musimy iść dalej, i tyle w tym temacie. ja bym to o wiele inaczej wyraziła.

      Delete
    2. Rozpadłaś pod jakim względem? Że wzruszyłaś, czy że też Ci się ze świętami kojarzą? :P
      Ja nie lubię przeklinać :P

      Delete
    3. kojarzą się ze świętami :P
      aj, za grzeczna jesteś, czasem mam takie wrażenie :P czasem się nie da być ciągle miłym, to może się znudzić :P

      Delete
    4. Słońce, ja miła? :P Oj musisz mnie lepiej poznać :P

      Delete
    5. Ale taka się wydajesz, serio :P

      Delete
  3. No to mamy grudzień, wreszcie, można odetchnąć z ulgą choć...może, mimo wszystko, ten listopad, jak się z wiele lat okaże, miał znaczenie dla nas wcale nie takie złe? Pewnie rzeczy być może musiały się stać a my....może za wiele lat, dzięki nim, będziemy silniejsi?
    Zadaniem żywych jest właśnie żyć...więc róbmy to jak najlepiej umiemy:) Z czasem właśnie...dotknie nas na pewno więcej tych dobrych rzeczy.

    ReplyDelete
    Replies
    1. W to wierzę, że za rok, dwa, trzy... mimo tchnienia smutku piątego listopada powiemy sobie, że dzięki temu czegoś się nauczyliśmy, że dzięki temu - jak to dziwnie brzmi "dzięki" - poznaliśmy nowych ludzi, którym było dane pojawić się na naszej drodze właśnie tak, właśnie wtedy. Przecież tak miało być, może, tam wyżej ktoś o tym zadecydował? :)
      Nie pogardziłabym :) Ale... przecież zawsze jest szansa, że będzie lepiej.

      Delete
    2. Dokładnie, gdy czas trochę upłynie...być może ta data już nie będzie okupiona tylko łzami. Bo nie ma na świecie rzeczy, tragedii nawet największej, dzięki której się czegoś nie uczymy i może, to paradoks, ale której czegoś nie zawdzięczamy przecież.
      I właśnie, może tak miało być, tylko my nieraz nie umiemy tego od razu zrozumieć.
      Byłoby miło, jakby się zjawiły, po prostu:)

      Delete
    3. Najzwyczajniej w świecie musi upłynąć trochę czasu... A my musimy sobie ten czas dać :) A czy takie coś da się zrozumieć? :)
      dokładnie :)

      Delete
    4. Może da się dopiero..w innym świecie. Czasem mam takie właśnie wrażenie. Nie za tego życia:)

      Delete
    5. To takie odległe.. no nie? Wszystko... że inne życie, że to, że tamto... I jak tu się w tej szarawej rzeczywistości nie pogubić :)

      Delete
    6. Dlatego pewnie się gubimy. Wiesz, mi to wszystko tak się kojarzy ze złamaną nogą- jak się nawet już zrośnie, to też od razu nie biegasz. I nawet często nie wiesz, jak to się tam zrastało.
      I odległe, a jednak bliskie, bo to część naszego też życia przecież...paradoks trochę, nie?

      Delete
    7. Ano... nie wiesz, jak się zrastało, bo nie posiadasz takiej wiedzy i my też nie wiemy... Co i jak tam jest.
      I to jaki... Niby "część" życia a przecież śmierć to jakby jego koniec.

      Delete
  4. A kalendarz adwentowy z czekoladkami masz? :D Bo ja już dzisiaj pierwszą pochłonęłam xD
    Też jakaś ulga jest, że już ten grudzień, choć ja się jeszcze o ten swój własny boję. Ale właśnie, są lata tłuste i lata chude, szczęście miesza się z cierpieniem. To właśnie jest życie.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Nie mam, nie lubię czekolady >.<
      Więc miejmy nadzieję że tym razem grudzień będzie tłusty, szczęśliwy.. niech los na chwilę się odmieni :)

      Delete
    2. Serio? o.O
      Tego Ci życzę, Kochana :)

      Delete
    3. Znaczy, wiesz, jest dla mnie za słodka po prostu :< jeden kawałeczek zjem i już mam przesłodzenie :o wolę albo już jakieś ciasteczka, albo.. hm solone paluszki XD wiem, ewenement XD
      ja nam wszystkim tego życzę :)))

      Delete
  5. Nie łatwo jest pogodzić się ze stratą kogoś, kto był dla nas ważny. Mimo, że "taka kolej losu" i że "trzeba żyć dalej", to nie jest to łatwe. Musi minąć dużo czasu, zanim pogodzimy się ze stratą (chociaż czy to w ogóle jest możliwe?), czasem dopada nas tęsknota i pytania "czemu tak musiało się stać?", ale pomimo tego wszystkiego... my zostajemy tu. I jakoś ruszamy do przodu, radzimy sobie, raz lepiej, raz gorzej. Ale radzimy, staramy się, to jest ważne :)
    Dzięki Bogu, mamy grudzień! Niech wniesie trochę ciepła do myśli, serca, życia. Niech będzie lepszy :*

    ReplyDelete
    Replies
    1. Wiesz, wydaje mi się, że z takimi wydarzeniami nie da się pogodzić ;) Możemy jedynie nauczyć się z tym żyć, jak Frida napisała, ale czy więcej? Nie sądzę :) Żyjemy, idziemy przed siebie i jakoś będziemy się w tym trudzie życia uwijać, ale to, ta cząstka Kordiana zostanie w nas na zawsze :)
      I Tobie tego kochana życzę :*

      Delete
    2. Może to i racja... bo przecież to takie trudne pogodzić się... w ogóle, jak to brzmi? A nauczyć można się zawsze, tylko na to potrzeba czasu, wiadomo :) Jasne, Jego część zawsze w nas pozostanie, bo o nim pamiętamy i pamiętać będziemy. I to też jest ważne :)
      Dziękuję :*

      Delete
    3. To tak jakbyś powiedziała... "okej, nie żyje, trudno" ale ja chyba tak nie potrafię powiedzieć "ok, nie żyje" bo to wcale nie jest okej... to wcale nie jest dobre, to wcale nie ma żadnego drugiego (najczęściej bezsensownego) dna! Najważniejsze ;) Tak przecież nigdy nas nie zostawi :)
      :*

      Delete
    4. Nie, to wcale nie jest dobrze. To taka cienka granica, wiesz? Pomiędzy tym co się skończyło, a tym co nadal trwa. Bo niby trzeba żyć dalej, ale w środku mamy świadomość, że to życie już nie jest takie samo i że to wcale nie jest w porządku. Dla mnie ratunkiem na to wszystko jest myśl, że On zawsze z nami będzie. Może nie tak, jak wcześniej, ale będzie. I choć to czasem też jest smutne... to przecież dobrze, że jest w nas taka myśl, taka iskierka, która oświetla nam drogę. Bo On jest tą iskierką :) :*

      Delete
    5. Lepiej bym tego nie ujęła... Może nie tak, jak wcześniej, ale będzie Bo musi być. Musi się coś dziać, a życie jak widać, musi toczyć się dalej. Patrz, mija miesiąc. A my, nasze emocje, odczucia... One nie cichną. Nie jesteśmy w stanie żyć ponad to. Był Iskierką, jest i zawsze będzie... Takim dobrym duszkiem, podpowiadającym, co zrobić, a jeśli nie - to chociaż tym czuwającym, i nas pilnującym :):*

      Delete
    6. Coś się kończy, coś się zaczyna - dwojakie to ma znaczenie. On odszedł, a my zaczynamy żyć, zaczynamy ruszać z miejsca. Wiadomo, każdy inaczej, w innym czasie, ale zaczyna. Jakoś trzeba sobie radzić. Ale to nie znaczy, że nie pamiętamy, że Go nie ma. Aż mi się przypomniało, jak kilka dni po śmierci chciałam napisać post... napisałam, ale został w wersji roboczej, może stchórzyłam, może to znak, że to miało być tylko dla Niego - nie wiem. Ale ostatnio często doszukuję się takich symboli. Symboli, które płyną z siły, którą cały czas ma, z siły Jego duszy. Dokładnie! Dobry duszek, duszek, którego obecność będziemy czuć cały czas :*

      Delete
    7. Ja założyłam sobie plik Worda... w którym czasem sobie coś napiszę... i tak jakbym sobie z Nim rozmawiała, ja wiem, że to dziwne... ale pomaga... Wiesz, ostatnio.. ten konkurs, co wygrałam, dzisiaj miałam telefon z radia... dłuzsza historia.. chodzi mi o to, że zaczynam wierzyć w jego obecność, w te dobre rzeczy, bo on tego by dla nas chciał :)

      Delete
    8. Nie, to nie jest dziwne, ja to rozumiem :) najważniejsze, że to pomaga :) kiedy zapaliłyśmy z Asią świeczkę w kościele Mariackim w Jego intencji, to po wyjściu, poczułyśmy taką ulgę, powietrze było jakby lżejsze, pogoda bardziej znośna, wiesz... jakby dał jakiś znak. I wiem, co masz na myśli, ja też wierzę w tą obecność :*

      Delete
    9. Właśnie Asia mi opowiadała, że było... lżej, po prostu :) I chyba o to w tym wszystkim, tym całym popapraństwie, chodzi :)

      Delete
  6. Pomimo tego, co się stało, jakoś trzeba żyć dalej...A może jemu już jest dobrze, bo się nie męczy.

    ReplyDelete
    Replies
    1. To wytłumaczenie przez kilka pierwszych dni trzymało mnie, dawało nadzieję... Ale teraz.. wierzę w to nadal, ale to nie wystarcza :)

      Delete
  7. Hmm... 'Żeby ogarnąć uczelnię.' Już to wcześniej zauważyłam i trochę mnie to przeraża, jest smutne, że nas mogą dotykać straszne rzeczy, z którymi ciężko jest sobie poradzić, ale przecież musimy szybko ochłonąć, bo czas wokół nas się nie zatrzymał i wszyscy czegoś od nas oczekują. Współczesność, to wszystko w jakim świecie dziś funkcjonujemy i jak w nim funkcjonujemy w niektórych sytuacjach chyba już powoli odbiera ludziom człowieczeństwo.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Dokładnie.. Nie liczy się życie, to, że ktoś ważny odszedł, że naprawdę potrzebujemy trochę tego czasu, żeby się w sobie zebrać, żeby zacząć funkcjonować, cieszyć się każdą kolejną rzeczą, każdym kolejnym dniem... Ale nie mamy tego czasu na uporządkowanie siebie i swojego życia od nowa. Od razu musimy gnać dalej, przed siebie, gubić siebie, błądzić, nie cieszyć się... A gdzie ta chwila na zadumę? Nie ma jej... A przecież to potrzebne...

      Delete
    2. A najgorsze jest to, że ktoś potrafi postronnie oceniać. Nie myśląc o tym, że może jednak coś jest nie tak, coś się wydarzyło, tylko zakładając od razu jakąś po prostu, zwykłą niechęć do czegoś, zwykłe olewanie. Ale chyba tak to już jest w dzisiejszym świecie, w mentalności ludzi i łatwo tego nie zmienimy :).

      Delete
    3. Chyba najlepiej to mieć wyjebane, za przeproszeniem, i iść przez życie tak, jak się podoba. jak mi się chce płakać, to płaczę i wałęsam się smutna, a jak ktoś tego nie potrafi zaakceptować... cóż :)

      Delete
    4. O właśnie! I to jest dobre podejście. Ważne żeby człowiek sam ze sobą czuł się dobrze i był szczęśliwy z tym co mu odpowiada :).

      Delete
    5. O właśnie :) Taki złoty środek... Po prostu :)

      Delete
  8. Jak czytałam pierwszą część, to aż mi łezki naszły do oczu. Nie wiem czemu... Albo wiem. Ty też wiesz, bo czujesz to samo, spoglądając miesiąc wstecz. Jednak trzeba żyć i iść naprzód.
    Ja też staram się już chłonąć nastrój świąt, coś - jakieś wewnętrzne przeczucie mówi mi, że będą one jakieś inne, wyjątkowe - może bardziej wyczekane? Może pierwszy raz od długiego czasu poczuję ten świąteczny nastrój kilka dni przed świętami, nie gnijąc tym razem do ostatniego dnia na uczelni? Może... Byłoby pięknie i coś czuję, że będzie. :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Jeszcze długo łzy będą się pojawiać na myśl wydarzeń z listopada, jeszcze przez dłuższy czas nie będziemy w stanie przemóc się, by zmienić opinię na ten temat. Ale kiedyś bedzie dobrze. Kiedyś... Kiedyś nauczymy się z tym żyć. Na razie nie potrafię.
      W to wierzę. Ze przez to, co się stało, zaczniemy doceniać ten czas świąteczny, to, że mamy przy sobie bliskich... I cholera jasna, w końcu musi być dobrze. Musi.

      Delete
  9. Pozostaje życzyć, by te święta przyniosły chociaż trochę magii, a grudzień był taki, jak wspomniałaś :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Trzymajmy za to kciuki, powtarzajmy jak mantrę :D

      Delete
    2. Kłamstwo powtarzane parę razy w końcu staje się prawdą, więc pewnie masz rację :D

      Delete
  10. Nie pozostaje mi nic innego jak trzymacie kciuków, aby wszystko udało się tak jak Ty byś chciała. Ponadto życzę udanych świąt.

    ReplyDelete
  11. Lusia, weź to ogarnij... PIERWSZEGO GRUDNIA ogłosili mi trzy koncerty zagranicznych (żeby nie było, że naszych rodzimych XD) zespołów w Polsce, na których ogromnie chciałabym się zjawić. To znaczy - dwa ogromnie, trzeci trochę mniej, ale milo by jednak było. Także dla mnie jest jeszcze listopad, bo smuteczek dalej </3

    ReplyDelete
    Replies
    1. Zrób losowanie, że na jeden pójdziesz chociażby :D A co to za zespoły wpadają do naszego kraju? :D

      Delete
    2. Halestorm ♥♥♥♥ w marcu w Warszawie po raz pierwszy w naszym kraju (nie pójdę, bo mnie wtedy najprawdopodobniej nie będzie w Polsce), Rise Against w czerwcu też w stolicy (nie pójdę, bo bilety na płytę po prawie 200 zł, także ten :')), Nickelback w październiku w Łodzi (raczej nie pojadę, bo nikt nie będzie chciał ze mną iść :D). Nie no, tak na serio, to już nie rozpaczam, bo nie mam powodu, ale jak się na mnie wszystko naraz zwaliło, to myślałam, że się zapłaczę, bo w 2014 interesował mnie dokładnie 1 koncert poza moim Lublinem, a teraz to.
      Ale właściwie, jak się pomyśli o świętach, to trochę się cieplej na serduchu robi. Nawet pomimo konieczności sprzątania, pieczenia i przygotowywania tego wszystkiego.

      Delete
    3. Łeeeeeee a ja rozpaczam, bo koncert hepisadu kolejny dopiero w marcu :( jak ja wytrzymie :((((( w ogóle coś tam rockowe jakieś jest w lutym i oni też są, ale przecież nie w Krakowie </3 oj tam! co z tego, że nikt nie będzie chciał iść? Ja byłam sama, i ej... no zaprzepaszczać taką szansę????
      Ano dokładnie :)

      Delete
  12. Jako człowiek, który miał w listopadzie urodziny... nigdy nie lubiłem tego miesiąca.

    ReplyDelete
    Replies
    1. i u mnie listopad sobie nie zapunktował. zaminusował wręcz. niefajnie.

      Delete
  13. Ja czuje, że ten grudzień będzie dobrym miesiącem. Wierzę w to i nawet świąteczne reklamy i wszędobylskie ozdóbki mnie cieszą, jak nigdy mimo, iż co roku irytowały. To dobry znak.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Małymi kroczkami do przodu! :) Ja już podśpiewuję, jak w zasadzie widać, kolędy, piosenki świąteczne - jest fajnie :)

      Delete
  14. 'hello december, please be good to me' ;)
    też mam nadzieję, że ten miesiąc będzie dobry. a przynajmniej - lepszy niż poprzedni.

    ReplyDelete
    Replies
    1. oooo dokładnie :) mam nadzieję, że nasze prośby zostaną należycie wysłuchane :)
      dokładnie:) byle do przodu.

      Delete
    2. ja też ;)
      do przodu i oby jak najbardziej pozytywnie :)

      Delete
  15. Liczę na to, że grudzień będzie wspaniały. Inny od tych wcześniejszych. Wyczekuje tylko lampek w biedronce, żeby obwiesić nimi pokój, aby w każdej chwili a szczególnie w chwli smutku móc na nie spojrzeć i się uśmiechnąć :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Ojjjj ja już kombinuję jakby swój pokój przyozdobić, w zeszłym roku były światełka na ścianie, teraz pewnie też pomyślę nad tym :) Dokładnie ;)

      Delete
  16. Tyle złorzeczeń na mój słodki listopad. :) Ale Einstein udowodnił, że dla każdego z nas czas mija inaczej nawet gdy znajdujemy się w tym samym miejscu
    Żyjesz i wierzę, że grudzień przyniesie Ci wiele radości. Tego Ci życzę.
    Ja jakoś o świętach nie myślę. Nie ma znaczenia jakie będą. :) Oby po prostu nie były złe. :)

    ReplyDelete