6.9.14

"Wiem lepiej" czyli o tym jak ludzie zaszli mi za skórę


Staram się być cierpliwa. Naprawdę staram się. Próbuję puszczać ludzkie gadanie mimo uszu, bo wiem, że prędzej zwariuję, niż komuś innemu przemówię do rozsądku. Z tą kwestią nauczyłam się żyć. Nigdy chyba jednak nie ogarnę tego, dlaczego ludzie mi się wtrącają do mojego życia, bo wydaje się im, że wiedzą lepiej a ja na pewno źle robię. 

 Pisałam już w którejś z poprzednich notek, że mój chwalebny kierunek (który ja uwielbiam) niezbyt dochodowy jest, warto jednak zaznaczyć, iż zdaję sobie z tego faktu sprawę i cóż, wolę studiować to, co mi się podoba niż coś, co miałabym polubić na siłę. Niektórzy ludzie myślą jednak, że w momencie podejmowania decyzji byłam niepełnosprawna umysłowo, bądź dostałam chwilowego zaćmienia umysłu, bo przecież na trzeźwo bym tego nie wybrała. 

I o ile pani z praktyk, mówiąca o sponsorze wcale nie zaszła mi za skórę, bo wszystko było mówione w tonie raczej prześmiewczym, który to podchwyciła moja rodzina i teraz się ze mnie śmieją, tak pani alergolog, do której udałam się kilka tygodni temu z pewnością przekroczyła swoje kompetencje. Okazało się, że byłam u tej pani jeszcze w czasach kiedy byłam brzdącem, to tak apropo. W czasie wypisywania mi recepty na jakieś specjały, kiedy mój umysł skupiał się na tym, żeby odebrać sobie te lekarstwa i sobie ulżyć, spytała się o moj kierunek (w tym momencie to nauczka, żeby albo nie mówić w ogóle, albo wymyślić rzeczowy skrót). Odpowiedziałam więc zgodnie z prawdą i wtedy.... 

... armagedon. Zaczęło się. Przez niemal dziesięć minut dowiedziałam się, że mianowicie jak mogłam sobie zmarnować życie, idąc na coś takiego, jak moja matka mogła mi pozwolić na takie marnowanie życia, bo to, bo tamto, bo źle, bo niedobrze, bo nie ma kasy, bo nie ma przyszłości, lepiej by na coś pożądanego przez pracodawców szła, a to, że nie będzie tego lubiła, to kogo to obchodzi, chyba kasa ważniejsza i dalej w tym tonie. Ja rozumiem, że każdy ma w życiu inne priorytety. Staram się to szanować. 

Dlaczego jednak każdemu wydaje się, że poszłam na wieczne zmarnowanie, wręcz nie do odratowania? Otóż drodzy, kochani ludzie, zacznijcie się wreszcie troszczyć o tyłki własne, bo mój tyłek szanowny jak na razie ma się dobrze. I nie planuję, żeby ten stan się pogorszył, więc możecie spać spokojnie - chyba dam sobie radę. Mam kilka planów, kilka marzeń i wcale nie muszę być prawnikiem bądź lekarzem, żeby cieszyć się życem.

Czy tak trudno zaakceptować czyjeś wybory?

86 comments:

  1. Nie słuchaj tego, błagam, życie sobie strujesz tylko, a nie da Ci to nic... Bo kim ona dla Ciebie właściwie jest, aby Ci mówić, co będzie dla Ciebie dobre, a co nie?

    ReplyDelete
    Replies
    1. Ja tego nie słucham, nie przejmuję się i mam to w szanownym poważaniu, po prostu mnie to wkurwia niesamowicie i tyle xd

      Delete
  2. Tacy ludzie są niesamowicie irytujący. Najlepiej to po prostu się tym nie przejmować.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Ależ ja się nie przejmuję, szczerze to mam to szanownie w literach, aczkolwiek mnie to po prostu do szewskiej pasji doprowadza (:

      Delete
  3. Nie pozostaje nic innego, jak tylko wyrabiać pozwolenie na broń ;P

    ReplyDelete
    Replies
    1. a żebyś wiedziała, przydałoby się :D tylko chyba bym się wtedy bała na ulicę wyjść XD

      Delete
    2. No bo jakby większość osób miała pozwolenia a może bym komuś za skórę zaszła, who knows!

      Delete
    3. Ale w sensie, że tylko dla Ciebie pozwolenie, o! Ewentualnie jeszcze dla mnie ;P

      Delete
    4. Aaaa, w takim wypadku to ja bardzo chęetnie! :P

      Delete
    5. Szkoda, że to mało realne ;P

      Delete
    6. Zawsze można pomarzyć :P

      Delete
    7. I tak bardzo niemożliwe do zrealizowania :(

      Delete
    8. Bo to jest takie marzenie do marzenia xD

      Delete
    9. Life is brutal, ponoć :P

      Delete
    10. And full of zasadzkas and kopas w dupas ;P

      Delete
    11. Niestety :P
      Przynajmniej jest ciekawie xD

      Delete
    12. Ale tylko czasami :P ten pistolet byłby serio przydatny.

      Delete
  4. ja co prawda nie o studiach, ale też się nasłuchałam na temat różnych swoich wyborów życiowych. i cóż - za każdym razem myślę sobie, ze to moje życie i moje ewentualne błędy i to ja będę ponosić ich konsekwencje. więc cudze gadanie spływa po mnie :D moi znajomi już się do tego przyzwyczaili - oni powiedzą swoje, ja to przyjmę do wiadomości i zrobię po swojemu i wszyscy są zadowoleni :P

    ReplyDelete
    Replies
    1. znaczy po mnie też spływa, bo po co się mam zdaniem innych przejmować, aczkolwiek jak już któraś osoba tak reaguje na to jaki mam kierunek to mnie po ludzku to wkurwia.. i tyle xd

      Delete
    2. szkoda zdrowia, mówię ci ;) zmarszczki się tylko robią i tyle z tego :P

      Delete
  5. Skąd ja to znam... O studia mi dupy nie trują, ale cokolwiek zrobie/nie zrobię to potem wysłuchuję całych litani, że nie wiem co to priorytety, że jestem niedojrzała, nie myślę racjonalnie czy inne farmazony. Ale do cholery jasnej to moje życie, moje wybory i niech mnie cmokną w szanowny zad. Kiedyś się tym przejmowałam, od pewnego czasu mam ich gdzieś i staram się robić po swojemu. Także piąteczka, Luśka! ;)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Najlepiej puszczać te uwagi mimo uszu, może w końcu kiedyś ktoś się opamięta i zajmie się swoim życiem! :D

      Delete
  6. Szkoda, że ludzie czasem za bardzo interesują się wyborami innych. Jeszcze rodzina jak rodzina, chociaż też niemiło, jak nas nie wspierają, ale jeśli ktoś tak całkiem obcy nam "dobrze radzi", to naprawdę otwiera mi się nóż w kieszeni.

    ReplyDelete
    Replies
    1. U mnie rodzina na szczęście nie była problemem. No dokładnie :P kij babkę obchodzi moje życie? :P

      Delete
    2. To dobrze, bo rodzina jest głównie od tego, żeby wspierać. Albo grzecznie doradzić ;P Nie wiem, ale ona zachowała się co najmniej tak, jakby Cię wychowywała i tak Ty się jej za to odwdzięczasz, wybierając taki słaby kierunek! o_O

      Delete
    3. Albo po prostu się z tym pogodzić :P No nie? Jeszcze mi zaczęła swojego syna wychwalać, że niby też poszedł na dziennikarstwo chociaż ona mówiła co innego, i nic mu to dziennikarstwo nie dało, tylko poszedł na MĄDRY kierunek INFORMATYCZNY i po takim jest robota a mi się we łbie poprzewracało XD no serio, gdyby nie to że zależało mi na recepcie to bym wzięła i wyszła xD

      Delete
    4. Albo po prostu zapytać, dostać odpowiedź i zapomnieć, przejść z tym do porządku dziennego, jak gdyby nigdy nic :P Jak ktoś bardzo chce (albo ma znajomości), to i po kierunku, po którym teoretycznie ciężko znaleźć pracę zgodną z wykształceniem, i tak ją znajdzie. Więc ja nie wiem, o co tyle hałasu.

      Delete
    5. Serio nie wiem, o co wielkie halo, tak samo po tym, jak prawie po niczym innym roboty nie ma, więc tu trzeba się samemu zająć jej szukaniem a nie olaboga, nie ma roboty :P jak byłam w gazecie, to kilka osób o mnie pamięta, mają moje numery telefonu i już mam jakąś podkładkę, że może jeszcze kiedyś im się przydam. Trzeba robić to, co nas interesuje, poznawać ludzi, i wtedy samo pójdzie nawet jeżeli inni złowróżą. Też nie wiem.

      Delete
    6. Zresztą, przecież nigdy nie ma pewności, że znajdziesz dobrą pracę, zaczynając w tym roku studia informatyczne, bo za 5 lat może się okazać, że wszyscy tak zrobili, więc niestety, ale wszyscy pracy nie znajdą. Nie można stwierdzić z wyprzedzeniem, na kogo będzie zapotrzebowanie na rynku pracy za te kilka lat. (Ale żem błysnęła mądrością!) Chociaż niby wiadomo, że są zawody stale pożądane, ale oj tam ;D

      Delete
    7. No dokładnie, mam takie samo zdanie. Jedyne MOŻE jakbym poszła na prawo i miała plecy żeby mi ktoś robotę załatwił to wtedy tak, ale inaczej? No way :P

      Delete
  7. Bo niestety są tacy ludzie, którzy zawsze wiedzą lepiej i muszą nam to powiedzieć...

    ReplyDelete
  8. Najważniejsze to robić coś dla siebie właśnie, ale nieraz trudno jest się nieprzejmować, doskonale Cię rozumiem. Moje wybory bardzo często były potępiane, nawet te najdrobniejsze. Ale... rób swoje i po swojemu - sama wiesz najlepiej, co dla Ciebie dobre.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Ogólnie mam to gdzieś, co ludzie gadają, ale na litość boską, nawet doktor?? Ja tam nikomu nosa nie wtykam, więc liczę na to samo :)

      Delete
    2. Ja mam czasem wrażenie, że wtrącanie się w czyjeś życie to najczęstsze hobby tego społeczeństwa :P

      Delete
    3. No nie? Nie wiem, czy ludzie mają takie nudne życia, że muszą wpieprzać się w innych czy co :P

      Delete
    4. Na to wygląda - możemy im w sumie współczuć :P

      Delete
    5. Tego ich życiowego ograniczenia i braku własnego życia - dokładnie :P Choć wydaje mi się że to oni nas biorą za dziwnych ;p

      Delete
    6. A serio, zamierzamy się tym przejmować? :)

      Delete
    7. Więc olewamy sprawę ^^

      Delete
    8. Po co się bez sensu denerwować :)

      Delete
    9. Także no. Głupota nie zna granic :)

      Delete
    10. Głupota nie pozna też wielu innych rzeczy :P

      Delete
    11. To już nie nasz problem... chyba :P

      Delete
    12. Jak nastawienie na nowy rok akademicki? XD

      Delete
    13. Dżizzz... serio, nie miałaś lepszego pytania? XD
      Oj słabo, słabo...

      Delete
  9. Czyżby ktoś Cię teraz zdenerwował? ;>
    / nie działa "odpowiedz".

    ReplyDelete
  10. Lekarka prywatna, że tak się o Twoje przyszłe finanse martwi? :D

    ReplyDelete
    Replies
    1. Prywatna, bo do innych terminy na za miesiąc były, a ja potrzebowałam teraz zaraz :D

      Delete
  11. Aż zaczęłam się zastanawiać, co takiego studiujesz...
    Ja nadal nie wiem, co chcę w życiu robić. Moja mama uważa, że męczę się na moich studiach, rok w rok powtarza mi, że mogę zrezygnować i zmienić kierunek. Ale cholera, podoba mi się to i nie zmieniłabym mojego kierunku na żaden inny.

    ReplyDelete
    Replies
    1. A studiuję kulturoznawstwo i wiedzę o mediach, z większym naciskiem na media szerokopojęte :) Marzy mi się praca w gazecie, itp, jednak nie zdawałam Wosu na maturze w związku z czym nie poszłam na zwykłe dziennikarstwo :P Ale mi się podoba, podobnie jak Tobie i niczego nie zamierzam zmieniać ;) A Ty co studiujesz? :)

      Delete
    2. Może zacznij od jakiegoś portalu informacyjnego? Można dostać legitymację prasową.
      Prawo administracyjne, bardzo przydatne w życiu.

      Delete
    3. Teraz odbywałam miesięczne praktyki w gazecie, jest szansa na umowne zlecenie od października... i później będę myśleć :)
      Oo, no pewnie. Zawsze lepiej znać przepisy.

      Delete
    4. Będę trzymała kciuki ;)
      I udzielać darmowych porad prawnych każdemu znajomemu i każdemu członkowi rodziny. Koszmar.

      Delete
    5. Nie dziękuję ;)
      Hah, skąd ja to znam; wystarczy że człowiek trochę lepiej zna się na komputerze czy innych pierdołach i już się staje rodzinnym ekspertem ;-;

      Delete
    6. W akademiku robię za informatyka, nie ważne, że dochodzę do rozwiązania metodą prób i błędów.

      Delete
    7. Niektórzy wolą od razu iść na gotowe niż samemu się pogłowić :P

      Delete
  12. Nie przejmuj się! Ja sama studiuję kierunek związany ze sztuką, a to nie ukrywajmy nie jest super dochodowe zajęcie. Jaka będzie z tego praca? Nie wiadomo. Też spotkałam milion osób w swoim życiu, które mi odradzały, bo co będę potem robić i tak dalej. No ale cóż, to nie ich życie tylko moje, i każdy powinien je przeżyć jak chce. Nie będę miała pracy? Trudno, przynajmniej mam fajne studia, najwyżej zrobię jeszcze jakieś inne jak będzie potrzeba. Nie mam co się przejmować bo jak to się mówi "jeszcze się taki nie urodził, co by każdemu dogodził" ;)
    creativamente.
    www.creativamente-o-sztuce.blogspot.com

    ReplyDelete
    Replies
    1. Ależ ja się nie przejmuję, już to przez rok przeżyłam :D Ludzie gadali, gadają i prawdopodobnie wiecznie będą gadać, więc no, niech się swoim życiem zajmą! :D No dokładnie. Przynajmniej nie ślęczę na matematykach, i innych przypierdółkach, ktorych nie ogarniam tylko robię to, co lubię. A młoda jestem więc w razie czego będzie się myślało kiedyś :D

      Delete
  13. Ugh, już jak czytam pierwszy akapit to się we mnie gotuje, bo ostatnio tak mam, że każdy się wtrąca. Nie poszłam na prawo jazdy, bo się boję (a mam już 19 na karku) i oczywiście nikt nie potrafi tego zrozumieć. O ile moi rodzice akurat to rozumieją, to reszta rodziny ani trochę. I tak ostatnio mąż siostry ciotecznej stwierdził, że powinnam się na prawko w tym roku zapisać, a nie jak dziecko liczyć na podwózkę. No i mnie zirytował bo niech pilnuje własnego nosa, ja mam inne obowiązki na ten rok. Ale debile to debile i zrozumieć nie potrafią... Najgorsze jest to, że nie zripostowałam :/
    No i moja koleżanka miała taką sytuację, że gdy powiedziała lekarzowi medycyny pracy na co się wybiera, to ten stwierdził, że jakiś nijaki kierunek itp. Ludzie są powaleni, no naprawdę.

    ReplyDelete
    Replies
    1. No widzisz, a ja znowu na prawo jazdy poszłam, tylko mam za słabe nerwy do egzaminatorów i to chwilowo zawiesiłam :P a tak chciałabym mieć! moja koleżanka zaś zdała... i od dwóch lat nie usiadła za kółkiem, a mogłabym mieć szofera to nie :P
      Jak mówię, ludzie nie mają swoich żyć więc wpieprzają się w innych :P

      Delete
  14. Wielu ludzi uważa że ja mam syndrom ja wiem lepiej...ale to dlatego, że ja za dużo gadam i gdybam komuś, jak mi o swoich właśnie wyborach mówi XD Dlatego nieraz drażnię niemiłosiernie. Ale, jak to było w piosence- róbmy swoje. Olewajmy tycxh tzw. "życzliwych" bo wiesz co- na ich radach w sumie to nikt jeszcze daleko nie zaszedł.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Ale przynajmniej mówisz to komuś, kogo znasz, to jeszcze rozumiem, ale nie to że jakiś obcy za przeproszeniem babsztyl mi się wpiernicza :D Znaczy no, ja to olewam i mam głęboko w poważaniu, no ale jednak xD

      Delete
  15. ja wybrałam studia bo mialy "mi zapewnic lepsza przyszlosc" i co ? mecze sie i mam nadzieje ze od października zaczne ostatni semestr w marcu sie obronie i nigdy wiecej nie bede miec niz wspolnego z informatyka, choc to co nauczylam sie o grafice komputerowej na pewno mi sie przyda:) studiuj to co lubisz! popieram
    >> mój blog <<

    ReplyDelete
    Replies
    1. dlatego cieszę się z decyzji, jaką podjęłam :) a Tobie życzę wytrwałości na ten czas :)

      Delete
  16. O MÓJ BOŻE jak ja nienawidzę takiego gadania... poszłam do pracy zamiast na studia, bo swego czasu antysocjalna byłam, poza tym mama żałowała mi pieniędzy nawet na ubrania, a teraz słyszę - wszystkie furtki sobie zamknęłaś! szukaj pracy w swoim kierunku (college)! itd.
    kurde, tak jakbyśmy nie umiały same za siebie myśleć, mieć własnych celów. ale nie to jest najgorsze, tylko ta dyskusja która szybko zmienia się w monolog osoby "oskarżającej"

    ReplyDelete