...nie mają zainteresowań. Zupełnie serio mówię. Ogólnie rzecz biorąc, staram się akceptować ludzi takimi, jakimi są. Wiem, że ja jestem od nich różna, że mam inne upodobania co do spędzania wolnego czasu, nie piję, nie palę, nie chwalę się tym, że leżę pod ławką ulana w sztorc na twarzoksiążce (bo też nie upiłam się jeszcze do tego stopnia i w najbliższej przyszłości nie planuję), po prostu wiodę inne życie. Utrzymuję się w przekonaniu, że wszyscy mają prawo żyć tak, jak chcą. (Choć przychodzi mi to niezmiernie trudno.) Nie rozumiem jednak jednego. Jak można żyć, nie mając żadnych zainteresowań? Tego, niestety, moja humanistyczna głowa, przesączona wspominkami o czerwcowym egzaminie z filozofii, nie ogarnia. Ale do rzeczy.
|
weheartit.com |
O moich zainteresowaniach mogę mówić non stop. Czy o happysadzie (ukłony dla familii, która patrzy na mnie z przymrużeniem oka, kiedy latam podniecona jakimś njusem, albo wyję, bo płyta później), czy o tym, że każdą wolną chwilę spędzam albo na czytaniu, albo na pisaniu. O tym, że uwielbiam Suits i Grey's Anatomy, że wychowałam się na Harrym Potterze i do tej pory go kocham, o tym, że uwielbiam blogować, o tym, że uwielbiam notatniki, długopisy, sklepy papiernicze. O tym, że kocham siedzieć na youtube i poznawać nowych wykonawców, tych, zupełnie różnych od promowanych przez media. O tym, że zamiast gadać z ludźmi wolę słuchać muzyki. O tym, że wydałabym wszystko na książki, czy dobrą herbatę. O tym, że zamiast iść na miasto, wolę się położyć na łóżku i pomyśleć. O tym, że poznałam wiele wspaniałych osób przez Internet, o tym, że nie utrzymuję kontaktu z nikim z gimnazjum. O praktykach w gazecie, w której się zakochałam, o tym, że chciałabym tam dorywczo pracować, o tym, że marzę o napisaniu książki, że chciałabym pisać artykuły. O tym, że uwielbiam malować paznokcie, czy pić hektolitry herbaty (coli również). O tym, że nie odrywam się czasem od tumblra, bo lubię oglądać piękne rzeczy. Po prostu mam o czym opowiadać. Może nie wychodzę za często z domu, ale mam swoje zainteresowania, coś, co lubię robić, co kocham robić. Mam ukochany zespół, serial, wokalistę, książkę. To wszystko mnie w jakiś sposób definiuje.
Gratulacje! chyba sobie ustawię przypomnienie na rok następny XD
Mam jednak koleżankę, która nie przejawia żadnych zainteresowań. Przebywając z nią przez cały dzień dałoby się zauważyć, gdyby lubiła coś bardziej czy czymś mocniej się interesowała. Tego, niestety nie jestem w stanie zauważyć. Jestem ciekawa, co robi gdy zajdzie po zajęciach do mieszkania. Nie mi oceniać, co robi w czasie wolnym, jednak nie ogarniam tego, jak można nie mieć ulubionego zajęcia, którym się człowiek na przykład odpręża. Wystarczyłoby zwykłe rozwiązywanie krzyżówek czy patrzenie się w sufit, jeżeli to kogoś rajcuje.. Ale że nic, że taka pustka?
Boję się ludzi, którzy niczym się nie interesują. Nie rozumiem ich. Jak tak można, żyć z dnia na dzień... po nic? Bez niczego? Bez odliczania do koncertów/publikacji/nowych płyt. Bez miłości do piosenki, do tego, co ze sobą przekazuje, do głosu artysty. Do słów autora książki, którą ma się w ręku. Bez tęsknoty do tej jednej jedynej wolnej chwili, by zrobić coś, co się kocha. Bez odliczania do nowego odcinka serialu i zastanawiania się: what dafuck? To jest po prostu takie bezosobowe. Uwielbiam moment kiedy robię to, co lubię. Kiedy nie skupiam się na uczelni, na innych ludziach, kiedy nie muszę wyglądać, tylko czuć.
|
wehearit.com |
Co sądzicie o takich ludziach? Boicie się ich? Bo ja tak. Kompletnie i totalnie. Nie lubię być taka, jak inni. U mnie w domu nikt nie jest. Moja siostra, przez to, że ma swoje zdanie i wygląda jak chce (i nikt się w to nie wtrąca) ma problemy z nauczycielami, którzy robią kłopoty. Bo wygląda, to pewnie nie umie. Lepiej wyglądać jak czarna masa, być czarną masą, której wklepie się każde głupstwo i lepiej będzie się nią kierować? To nieporozumienie. Lubię być taka, jaka jestem. Inna, dziwna, niespokojna... Ale kocham siebie. I czego chcieć więcej?
się rozpisałam. :o