3.11.13

Day 19&20




Z racji, że nijako nie mogę ogarnąć braku weny na pisanie, a denerwuje mnie tamta notka poprzednia, zdecydowałam się na kontynuowanie tego tagu bo tak bliziutko do końca! Na dzisiaj niech będą dwa dni, w następnej może zaszaleję i dam więcej.

Day 19 Kurczę, nie wiem jak to ze mną jest. Z jednej strony gdy wyskakuje taka godzina a ja akurat bezczelnie lampię się w zegarek (zazwyczaj na wykładach), to sobie myślę, ej, ktoś musi o mnie myśleć. Nie wydaje mi się jednak, żebym robiła z tego strasznie poważną sprawę życia i śmierci. Ot zwyczajny zabobon. Godzina to godzina, ludziska drogie! :)

Day 20 Dużo tego jest. To, że czytanie, pisanie, happysad, są moim uzależnieniem, z pewnością wiecie. Nie wiem jednak czy wiecie, że kochuję się w języku angielskim, za którym tęsknię, choć w liceum rozpaczałam i wyczekiwałam końca. Naukę zaczynam dopiero od drugiego semestru. Zamierzam jednak w niedalekiej przyszłości zacząć starać się o certyfikat FCE, który potwierdzi moją znajomość języka na takim i takim poziomie. Zawsze coś. Będę mogła udzielać korepetycji, a i o pracę może będzie łatwiej. Po prostu to kocham i nie chcę zmarnować dziesięciu lat nauki, łopatologicznej, bo łopatologicznej, ale jednak. (Wiecie, na pytanie "dlaczego tak a nie inaczej?" nie odpowiem, bo ja to po prostu to  wiem, ale nie wiem, dlaczego, bo nie umiem żadnych regułek. Genialna jestem, nie?)

Kurde, powiedzcie, że nie tylko mi ten długi weekend minął gdzieś między palcami! Tyle planów miałam, tyle zamiarów, od środy w domu jestem i nic nie przeczytałam z tego, co przeczytać miałam! Coś czuję w kościach, że jutro pracowity dzień będzie...

70 comments:

  1. Mam podobnie z językiem angielskim. :)
    U mnie długi weekend wcale nie był długi, tylko zupełnie zwyczajny, bo i tak piątki mam wolne...

    ReplyDelete
    Replies
    1. Wszyscy się mnie dziwią, jak na każde pytanie odpowiadam "nie wiem". I później "jak to >nie wiesz< skoro wiesz?" :D
      Ja mam co drugi czwartek wolny, a piątek zajęcia do popołudnia. A teraz miałam w środę skrócone, czwartek mi wolny przypadł, no i piątek święto.

      Delete
    2. Mam tak samo, tak samo! :D To musi być jakiś talent lingwistyczny czy coś, bo ja to po prostu czuję, tak mi dobrze brzmi i już.
      To miałaś naprawdę długi weekend. :)

      Delete
    3. No ja też tak właśnie mam! Każdy z czasów... nie powiem Ci regułki, nie powiem tego jakie ma końcówki... Piszę, piszę i patrzę, o, tak ma wyglądać. I w dodatku jest dobrze? Jak spoczko!
      No! I teraz trzeba się, niestety, przestawić :(

      Delete
    4. Wniosek może być tylko jeden: jesteśmy genialne! :D
      Powroty do rzeczywistości są najgorsze...

      Delete
    5. Otóż to! Ta wersja i to stwierdzenie podoba mi się najbardziej :D
      Dokładnie... Na samą myśl siedzenia jutro do 20 na uczelni, to nóż w kieszeni mi się otwiera!

      Delete
    6. Nic dziwnego... Gdyby jeszcze z tego siedzenia jakiś pożytek był. :)

      Delete
    7. Ha, no właśnie. A ja, na jednych nawet słuchałąm zajęciach, bo gościu konkretnie gadał, ale reszta... babka przynudza, czytaliśmy na głos teksty, masakra :D

      Delete
    8. Kiedyś miałam wykłady, które polegały na tym, że koleś przez dwie godziny dyktował nam notatki. Dwie godziny skrobania w zeszycie, w dodatku w środę od siódmej rano...

      Delete
    9. Ja mam też wykłady, we wtorki od 8 do 11, na których, naprawdę, ciężko usiedzieć :D

      Delete
    10. A macie obowiązkowe wykłady?

      Delete
    11. Jak dobrze mnie wyczułaś :D mamy z nim dwa wykłady pod rząd, na pierwszych sprawdza obecność, na drugich nie... tak sobie myślę, że może sobie skrócę czas męki w ten wtorek :D

      Delete
    12. Moje na szczęście nie są obowiązkowe...

      Delete
  2. Ja się o 'magicznym znaczeniu' liczby godzin równej liczbie minut dowiedziałam jakiś rok temu, hahahaha. Nie, to raczej nie działa ;D

    Przezchwilę myslałam, że na nagłówku masz zdjęcie płonacego diabelskiego młyna... a to tylko niebo, no!

    ReplyDelete
    Replies
    1. Bo to bezsensowne jest, w gruncie rzeczy :D

      Hahaha, nie, to londyński diabelski młyn :3

      Delete
  3. O angielskim wiedziałam ;D

    ReplyDelete
    Replies
    1. Czyli Cię nie zaskoczyłam :D

      Delete
    2. no to przepraszam w takim razie! a Ty, jakieś "inne" oprócz fotografii zainteresowania? :D

      Delete
    3. Spoko ;P Rysunek, książki, gastronomia, sport i takie tam :)

      Delete
    4. Podziwiam Cię za sport! :)

      Delete
    5. Ale ostatnio coraz mniej ;/

      Delete
    6. Zwalę to na jesień, skoro jest taka beznadziejna, to na pewno jej wina :P

      Delete
    7. Cieszę się, że jesteś tego samego zdania co ja! :D

      Delete
    8. Wiesz, znam kilku ludzi, którzy lubią jesień także wolałam się upewnić ;p

      Delete
    9. Mi się jesień podoba, ale w tych pierwszych jej tygodniach.

      Delete
    10. Ja w ogole nie lubię. Już chyba zima lepsza.

      Delete
    11. Przez pierwsze dwa tygodnie też jest fajna ;D

      Delete
  4. ja do tego stopnia kocham angielski że poszłam na studia anglistyczne, to jest dopiero szalone :D
    tak, ten weekend minął zdecydowanie za szybko.. mógłby potrwać jeszcze z miesiąc.

    ReplyDelete
    Replies
    1. The thing is, że nie dostałam się na filo angielską :( dlatego jestem na kulturoznawstwie z zapędem na FCE :D

      A przynajmniej z kilka dni... tak do piątku bo później znów długi weekend :D

      Delete
  5. Z tym zegarkiem to i ja tak mam, niby nie wierze ale jednak :D

    ReplyDelete
    Replies
    1. ... ale jednak coś ciągnie :D

      Delete
  6. Ja też myślę o tym, czy ktoś o mnie myśli w danym czasie, ale jakoś specjalnie w to nie wierzę. Uzależnień mam dużo, z podobnych do Ciebie to czytanie, pisanie i happysad, a poza tym seriale :) Nie tylko tobie ten weekend minął błyskawicznie..

    Klausa też uwielbiam i właśnie ze względu na niego zamierzam zacząć oglądać The Originals, bo bardzo brakuje mi go w TVD, a oglądając obydwa seriale będe miała okazję podziwiać Klausa i Damona :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Zazwyczaj weekendy mijają w ekspresowym tempie, a później takie zdziwienie, że hej hej, dopiero co była laba a teraz trzeba działać...

      Och, jeden odcinek mi się został, the originals, bo nie oglądałam od początku i tak go nie chce oglądać bo wiem, że później będę bezczelnie czekała na kolejne i kolejne :(

      Delete
  7. Mi też ten weekend minął aż za szybko i w sumie nie zrobiłam prawie niczego sensownego... A jutro do szkoły, ehh.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Ja wszystko na dzisiaj zostawiłam i cały ostatni dzień mi śmignął tak, że oj.

      Delete
  8. Ja angielski kocham bardzo i planuję sobie w przyszłości zrobić co najmniej licencjat - tak hobbystycznie :D Co do 11;11, jeśli akurat spojrzę i jest na zegarku, to się śmieję, ale raczej nie przywiązuję wagi :)
    Pozdrawiam :D

    ReplyDelete
    Replies
    1. Ja właśnie zacznę od FCE, a później się zobaczy :)

      Delete
  9. Mądra decyzja z tym angielskim. Z FCE będziesz miała na pewno więcej możliwości :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Na to właśnie liczę :) Muszę tylko w końcu obczaić kiedy się można zapisać i - co najważniejsze - czy pogodzę to z zajęciami..

      Delete
  10. Niestety, ale minął. Chciałabym sobie też tak powiedzieć. Tylko jeden dzień spędziłam tak naprawdę dobrze, reszta wyszła do kitu. Na dodatek całą robotę zostawiłam na dziś no i... Klopsik. ;)
    Pozdrawiam. (Sinusoida-Emocji)

    ReplyDelete
  11. Regułek co do stosowania gramatyki angielskiej też raczej nie znam... Ale jakoś tam sobie radzę xD
    Hahahaha, ja od jutra od ok. 10 mam wolne do przyszłego wtorku do popołudnia. Wybacz, musiałam :P

    ReplyDelete
    Replies
    1. Chodziło mi o to, że ja "się znam", tylko tak no łopatologicznie, ja wiem, że musi być tak a tak, ale nie wytłumaczę skąd i dlaczego tak wiem xD
      Echciu, umiesz pocieszyć człowieka :P

      Delete
    2. Aha, ale i tak lepsza taka wiedza łopatologiczna niż żadna :P

      Delete
    3. Ano wiadomo ;p właśnie się dzisiaj dowiedziałam, że będziemy na angielskim na trzy grupy rozdzielani (A1, B1, C1) i kurde tak bardzo aspiruję na tą C1.

      Delete
    4. Uuu, szalona! Życzę szczęścia :) U mnie był tylko poziom B1, po czym na koniec studiów okazało się, że mamy zdawać egzamin na poziomie B2+... Słodko :)

      Delete
    5. Mam nadzieję, że jakoś to będzie, chociaż, szczerze powiedziawszy to nauczona doświadczeniem, się nei nastawiam. Bo po liceum niewiadomo czego się spodziewałam, a dwie nauczycielki beznadziejne miałam. Czasem mi się wydawało że więcej od nich wiem, a na większości lekcji się wynudziłam. A baba i tak mi 3 na koniec dała, chociaż na maturze trzech pkt do maksa mi brakło. Egh!

      Delete
    6. Na moich studiach poziom umiejętności studentów z języków obcych nie był jakiś rewelacyjny... A to, ze nauczyciele w liceum też nie są tacy genialni, też znam z autopsji :D Co prawda, nie tak drastycznie, jak z opisanej przez Ciebie sytuacji, ale jednak trochę. Pozostaje mi tylko życzyć szczęścia :)
      PS Czytam Jeżycjadę, bo znalazłam kilka książek z tej serii w mojej bibliotece!!!!!!

      Delete
  12. Uzależnienia mamy podobne - czytanie, pisanie, muzyka...
    W nauce angielskiego chętnie pomogę, jakby coś :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. ale w nauce, w sensie jak? :) bo ja z zasadzie czasem mam chęć zrozumienia tych regułek, co by mi ułatwiło sprawę, ale, że umiem to zastosowac więc jakoś się tym nie przejmowałam :D

      Delete
  13. Happysad to dobre uzależnienie. :D Wielką ich fanką nigdy nie byłam, ale po ostatnim koncercie nie mogę się pozbyć kilku piosenek z głowy.

    ReplyDelete
    Replies
    1. ależ oczywiście, najlepsze z najlepszych! :) och, ich koncerty to MAGIA!

      Delete
  14. ja uważam, że 11:11 to głupota, ale i tak nie mogę się powstrzymać przed "och! ktoś mnie kocha!" haha

    ReplyDelete
    Replies
    1. no właśnie mam tak samo - ej, to taka pierdoła, ale co jeśli naprawdę!? D:

      Delete
  15. Ja przestałam uważać weekendy za dni wolne :D

    ReplyDelete
  16. Co do tej godziny, nie przywiązuję wagi. Ale czasem jak akurat wtedy spojrzę na zegarek, uśmiecham się i mam nadzieję, że ktoś o mnie ciepło pomyślał. Ciekawe wyzwanie.

    ReplyDelete
  17. Ja wciąż żałuję, że nie zrobiłam CAE, kiedy byłam w językowej formie w okolicach matury. Teraz musiałabym pójść na konwersacje przynajmniej ;)

    ReplyDelete
    Replies
    1. ja już od kilku lat o FCE przebąkuję i chyba w końcu czuje się na siłach, by to zrobic :)

      Delete
  18. Mamy bardzo podobne uzależnienia :) od happysadu uzależniona nie jestem, ale bardzo lubię. W ogóle moje uzależnienie od muzyki jest bardziej "ogólne".

    ReplyDelete
  19. Kurcze, coraz więcej uzależnień od happysadu, to epidemia :D

    ReplyDelete
    Replies
    1. A ja myślałam, że się fala skończyła na nich kilka lat temu ;) Widać grubo się myliłam.

      Delete
  20. Ja ostatnio miewam nasilenie godzin typu 12:12 czy 15:51 i widząc je po prostu się uśmiecham, a nóż widelec faktycznie ktoś o mnie wspomina :D

    Swoją drogą długie weekendy właśnie takie "dowcipne" są, i mimo że są dłuższe niż te standardowe, to ludziom i tak na ogół nie udaje się zrobić tego, co sobie zaplanowali. Wiem z autopsji xD

    ReplyDelete
  21. Kurde, ja z angielskim tak nie mam, ale dobrze, że Ty tak masz :p
    Długie weekendy to jakiś zmarnowany czas - zwykle ma się zrobić tyyyyyle rzeczy, a nie robi się nic.

    ReplyDelete
  22. Od zawsze piszę i pisać będę!

    ReplyDelete
  23. Długie weekendy mają to do siebie, że mijają kilka razy szybciej niż takie typowe soboty i niedziele.
    Mi to by się przydał taki “wolny tydzień“ z racji, że za 2 tygodnie piszę szatańskie próbne matury.
    A Happysad to jeden z najprzyjemniejszych nałogów, przynajmniej ja tak sądzę :)

    ReplyDelete
  24. Mnie w ogóle listopad przecieka przez palce. Dopiero, co się zaczął, a tu już połowa!

    ReplyDelete