26.4.13

Ale to już było, i nie wróci więcej...


I stało się. Niespodziewanie, ale przecież wiadomo bylo, że prędzej czy później to nastąpi. Wybrałabym chyba wersję później, bo wizja matury nieco mnie przeraża, aczkolwiek większość nauczycieli dzisiejszego dnia zaszczepiła we mnie wiarę, że cholera - będzie dobrze. Coby nie wyszło, że moja (była już) klasa lubi spokój, okazało się, zaraz po przyjściu do szkoły, że naszej wychowawczyni nie będzie. Mniejsza o przyczyny, po prostu jej nie ma. Lekka konsternacja, no bo jak? Tak trzy lata nauki i żadnego pożegnania? A skąd! Po odbębnieniu wszelakich konwenansów, długiej przemowie dyrektora, rozdania nam przez niego świadectw, pożegnania się z nauczycielami, narobienia mnóstwa zdjęć, ostatniej kawy ze szkolnego automatu wyruszyliśmy z misją: do domu wychowawczyni. Mina pani profesor, widzącej swoich niemal czterdziestu wychowanków na podwórku wprost bezcenna :) Bez łez się oczywiście nie obeszło, no ale po prostu nie dało się inaczej :

Miło będę te trzy lata wspominać. Wiele się wydarzyło, czasem dobrego, czasem złego... Nawet fakt, że klasowo dogadywaliśmy się nienajlepiej, że to wszystko czasem nas przerastało.. Było dobrze. Wycieczek było jak na lekarstwo, bo nikt nie chcial organizować. Przy każdej większej "okazji" kłóciliśmy się wniebogłosy, bo każdy miał swoje zdanie i nikt nie chciał ustępować. Non stop przekładaliśmy sprawdziany czy kartkówki, naiwnie wierząc, że tak, nauczymy się na następny termin, nawet jeśli w większości były to po prostu banialuki wyssane z palca. Tak, omijaliśmy wiele lekcji, często w szkole nas nie było, podobno o tym w pokoju nauczycielskim było najgłośniej. Tak, fizyka i chemia nie była naszą mocną stroną, podobnie jak inne przedmioty, które wymagały nieco więcej mądrego myślenia. Tak, nawet historii nie lubieliśmy, mimo, że z wychowawczynią. Było za to dużo powodów do śmiechu, dużo przekrzykiwań, śmiesznych sytuacji, które w niejaki sposób nas do siebie zbliżyły. I mimo, że z wieloma osobami pewnie się już nigdy nie spotkam (no, może na stuleciu szkoły, za parę lat) to będę tęsknić. Bo niezależnie od tego, jaki miałam z nimi kontakt, było miło. I jak zwykle, za szybko się skończyło... Ale taki bieg i kolej rzeczy.

Tymczasem, żeby tradycji stało się zadość, Pani Wychowaczyni nieomyliła się wspomnieć, żebyśmy sie uczyli do tej matury, dając jednak pozwolenie na zabawę w dniu dzisiejszym. Chyba najbardziej będę tęsknić za nią i a za tymi tekstami, które nie raz i nie dwa powalały na kolana. Nikt by nie pomyślał, że tak można rozmawiać z uczniem, czy tak odzywać się do nauczyciela. Ale było w tym coś fajnego, coś, co wywoływało uśmiech na twarzy, kiedy Pani mówiła: A ty się sam w lustrze widziałeś? Lepszy nie jesteś. Czy broniła nas przed innymi nauczycielami nawet, gdy nasza wina... No cóż, była bezsporna. 


Tymczasem:

A co. Bo przecież matura sama się napisze, co nie? :D

123 comments:

  1. Zakończenia następują tak szybko i niespodziewanie (chociaż wszyscy wiedzą, że to kiedyś się skończy). Niby teraz wydaje mi się, że gdy przyjdzie ten czas opuszczenia liceum, co prawda za dwa lata, to będę w stanie przeżyć to w sposób, w jaki na ogół powinno to wyglądać. Będę w pełni świadoma tego, co się dzieje itp. Jednak kończąc gimnazjum nic nie zdążyłam zrobić. Żadnego wzruszenia, żadnej nostalgii, nic. Czuję, że gdy nadejdzie ta chwila, którą dzisiaj przeżywałaś, to sytuacja się powtórzy. To wszystko dzieje się za szybko...
    Przepraszam za te wywody, ale dużo dzisiaj na obcowałam się dużo z maturzystami i tak mnie naszło :D

    Powodzenia na maturach!

    ReplyDelete
    Replies
    1. No właśnie to jest najśmieszniejsze - przecież wiedziałam, którego jest zakończenie, ale chyba jakoś do końca odsuwałam od siebie tą myśl, i dopiero, gdy ubrana na galowo weszłam do szkoły, i gdy na dobrą sprawę wszyscy to właśnie na nas, maturzystach, skupiali swoją uwagę zrozumiałam, że to koniec... i, z tego roztargnienia piątkowego nie spisałam sobie, w jakich salach mam maturę i chyba sobie zrobię wycieczkę na stare śmieci :) zawsze każda wymówka jest dobra :D
      Ależ nie ma za co przepraszać. Ja, pamiętam, że na zakończeniu gimnazjum, całą klasą (tak, nawet panowie) przepłakaliśmy całe wystąpienie. Wychowawczyni dała nam wiersze, ale powiedziała, że będziemy je mogli czytać. No i co? Ja, na początku miałam przeczytać więc te dziesięć minut się powstrzymywałam, nie becz dziewczyno, bo przecież nie przeczytasz. A później jak sobie stanęłam z boczku...
      Teraz chyba dopiero zrozumiem tak naprawdę, po maturach. Smuuutno mi.
      A nie dziękuję! Ósmego maja możecie trzymać kciuki najmocniej :D

      Delete
  2. Mi się udało nie płakać, może dlatego, że wychowawczyni nie była taka jak Twoja, ale też będę liceum wspominać dobrze, to jednak fajny okres mojego życia. Matura w maju, a ja nic, kompletnie. Od poniedziałku powtórzę każdy przedmiot. Hahaha xD Moja klasa też do spokojnych nie należała ;)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Dużo na moją wychowawczynię narzekałam przez te trzy lata, a teraz okazuje się, że zupełnie bez przyczyny. Bo przecież każdy ma swoje wady i zalety i trzeba nauczyć się je odpowiednio szufladkować - nie oceniać człowieka po tym, jak się zachowuje kiedy jest zły, ale jaki jest wtedy, kiedy jest dobrze nastawiony :) A pewnie, że fajny okres, dużo się działo. Dzisiaj wszystkich wzięło na wspominki i ilość zdjęć, które wstawili na profil klasowy... Łezka się kręci.
      Boże drogi, nawet mi nie mów, zostało się niecałe półtora tygodnia! A ja nic nie umiem! I tak, tak, też sobie obiecuję, że od poniedziałku zaczynam ostrą naukę... HA HA HA, siostra zainstalowała simsy na komputerze i jak ona wybędzie do szkoły... TAK, NA PEWNO BĘDĘ SIĘ UCZYĆ. No cholera bierze! ;)

      Delete
    2. Mi to się trójeczka marzy ze wszystkimi dodatkami i akcesoriami. Wiem, wyznanie maturzystki na trzy dni przed rozpoczęciem egzaminów, tragedia ;D

      Delete
    3. To wpadaj do mnie, ja mam trójeczkę z samymi wypasami, ze jak usiadłam wczoraj, to zamiast matmy się uczyć, to trzy godziny siedziałam i grałam :D

      Chociaż tyle, że nikt mi nie zwracał uwagi, mówiłam im, że ja się odstresować muszę :D

      Delete
  3. ani się obejrzysz a juz żegnasz się z klasą, a przecież nie tk dawno dopiero się poznawaliście. u was źle z chemią i fizyką, u nas źle z polskim. powodzenia, a zebyś wszytsko na 100% zdała, a co! ;D

    ReplyDelete
    Replies
    1. Ej no, naprawdę dopiero co! Jak dziś pamiętam, jak szłam na spotkanie pierwsze, przed rozpoczęciem roku. Kiedy to wszyscy byliśmy sobie zupełnie nieznani, obcy i jacyś przestraszeni siebie nawzajem. Przez te trzy lata wiele się wydarzyło, poznaliśmy się dobrze, i kiedy w końcu zaczęliśmy się dogadywać - okazało się, że koniec. Daj spokój chemia i fizyka to porażka :D Za to polski... Pikuś? :D Dobrze, nie dziękuję! Ósmego maja możesz trzymać kciuki za moje 30% z matmy :D

      Delete
    2. No nie? Ja pamietam jak szłam do peirwszje gim,a juz tutaj koniec peirwszej liceum. masakra, jak ten czas zapierdala.
      Ej, mówisz do kobity, która ma rozszerozna chemie i fizyke XD Ja napisze za Ciebie matme, ty za mnie polski, gwarantuje wiecej niz 70% :D

      jak mi nie wybaczysz to podetne sobie gardło wodą z prysznica, o! a tak naprawdę to nie mam weny, ale za to zabrałam sie za dokanczanie recenzji. angielski nie zając - nie ucieknie :d

      Delete
    3. Jestem jak najbardziej za! To przybywaj do mnie ósmego maja, a ja za dwa lata chętnię polski odbębnię :D
      To moc wody z Twojego prysznica jest aż tak wielka? Jestem pod wrażeniem! :D Daj spokój, ja robię wszystko, tylko nie to, co trzeba... xD

      Delete
    4. nie ma sprawy i tak już robię matury z matmy wiec spoczko, foczko jak to mówią :D tak, taka wielka jest! też jestem pod wrazeniem, ach ten remont... zdziałał cuda! a ja chciałąbyms ei zajac tym co nie trzeba, ale potem mogę np nie zdac z polskiego i wstyd bedzie XD

      Delete
    5. Matko... A ja robię i w dalszym ciągu nie ogarniam połowy zagadanień. Staram się to robić z tymi tablicami, ale czasem tak mnie kusi telefon z internetem... Chyba na czas rozwiązywania zadań wszelkie źródła pomocy powinnam chować. No ja właśnie tak robię, czyli nic nie robię i może nie być ciekawie! A z polskim dasz sobie radę :D

      Delete
  4. Tak sobie to czytam i zdałam sobie sprawę, że pewnie ja też będę tęskniła za moją klasą, mimo że jest kilka osób, z którymi pożegnam się z dziką przyjemnością, bo były też te pozytywne i śmieszne chwile. Swoją drogą z wycieczkami u mnie było tak samo.
    No i powodzenia na maturze ;D

    ReplyDelete
    Replies
    1. Wiesz, ja do ostatniej chwili miałam wrażenie, że jakoś bez niczego przeżyję zakończenie. A tu wczoraj, po prostu mnie zatkało, kiedy zrozumiałam, że to ostatni raz w klasie z wszystkimi, i w ogóle. Szybko zleciało. Za szybko, stanowczo. Kiedyś powiedziałabym, że chętnie niektóre osoby pożegnam. A teraz? Nieee...
      Nie dziękuję :D

      Delete
  5. Ludzie po teście gimnazjalnym też pozdrawiają społeczeństwo, albowiem teraz szkoła stanie się prawdziwą zabawą.

    ReplyDelete
    Replies
    1. A my w ogóle do niej nie będziemy chodzić, pięciomiesięczne wakacje - stuk puk :D

      Delete
  6. A ja niestety świadectwa nie dostałam, bo kolejny rok z rzędu pomylili pesel. i tak oto od dwóch lat świadectwa nie mam... muszę czekać, aż mi wydrukują nowe, brr...
    Czas tak szybko leci.

    ReplyDelete
    Replies
    1. To na świadectwie jest pesel? (ha ha ha, cała nieogarnięta Lu). Swoją drogą, powinni to chyba staranniej sprawdzać! Choć wiesz, nikt nie pobije mojego kolegi, który po prostu na zakończenie.... Nie przyszedł. Chodzą słuchy, że sobie biedny zapomniał, albo że nikt go o tym nie poinformował, co w sumie byłoby możliwe, bo on jest taki nieogarnięty historyk. I tu wychodzi na jaw, że nie masz fejsa - czyli centralnego źródła informacji klasowej - i nie wiesz o zakończeniu...
      Ano, w cholerę szybko leci. Nawet, jeśli tego nie chcemy.

      Delete
  7. Powodzenia kochana na maturze :) trzymam kciuki ;)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Nie dziękuję - i przyda się :) Szczególnie na matmie.

      Delete
    2. Ja mialam to szczescie, ze bylam chyba ostatnim rocznikiem ktore matmy nie mialo. I powiem Ci, ze bardzo sie z tego ciesze:P

      Delete
    3. Boże, ja to bym skakała z radości, gdybym nie musiała jej pisać, seryjnie. Może nawet ją umiem, i po części ogarniam, ale boję się, że trafię na taki zestaw, który mnie po prostu zagnie... I dupa maryna będzie. :(

      Delete
    4. Właśnie mialabym ten sam problem. Mimo, że jako tako te matmę ogarniam to mialabym problem. Poza tym jestem taka ze bardzo emocjonalnie do testow podchodze i roznie z ta matma moglo by byc :/ ale sobie wymyslili na gorze ;/ ja rozumiem ze liczyc trzeba umiec[przede wszystkim na siebie] no ale po tym co oni wymyslaja na tych zestawach to czlowiek sam nie wie czego ma sie uczyc. Juz nie mowiac o rozszerzonych zestawach. ja zdawalam 3 przedmioty i podstawowe i rozszerzone. Akurat jeszcze w tedy byla mozliwosc zdawania obu czesci. Zle nie bylo, ale jak zobaczylam arkusz z roszerzonej geografii to mi rece opadly. Tam nie bylo pytan typowo geograficznych. Tam byla mieszanka WOSU z polityką, pamietam ze bylo cos o konflikcie na Bliskim Wschodzie z elementami wojny w Afganistanie. Rece mi w tedy opadly :/

      Delete
    5. Ja też emocjonalnie podchodzę, więc dołączając do tego czynnik stresu, może wyjść różnie. Bo ja się zawsze denerwuję, nawet wtedy, jeśli to jest zupełnie niepotrzebne. Nakręcam się jak katarynka i w tym momencie wszystko mi z głowy znika, cała wiedza czy to, jak się przygotowałam. No właśnie, liczyć w życiu trzeba tylko na siebie... To niech mi ktoś wytłumaczy, gdzie i kiedy przyda mi się wyznaczanie cosinusów, czy wyliczanie logarytmów, ciągów? Bo ja jestem tego niezwykle ciekawa. Tak, leżąc w wannie będę sobie robiła zadania z matematyki, ot tak dla checy! Mi wystarczy zobaczyć niektóre zadania z podstawowego poziomu, żeby niemal dostać zawału. Co za idioci to wymyślają?!

      Delete
    6. Nie wiem, ci co siedza tam na gorze i wymyslaja te testy sa chyba z innej bajki. Czlowiek powinien umiec liczyc, i znac podstawowe elementy matematyki zeby sie nie pogubic pozniej ale niektore zadania sa normalnie z d***y wyjete chyba pana kuratora tudziez innej minister. No sory. Jak ktos bedzie chcial na matme isc albo cos zwiazanego z matma to sobie matme wybierze sam. A nie jeszcze innych ta matma uszczesliwiac. Ale to samo jest z polskim, odpowiedzi w kluczu do matury sa czasem tak kretynskie ze to sie w glowie nie miesci. Wiekszosc egzaminow niestety nie uczy logicznego myslenia, tylko zmusza do uczenia sie na pamiec czegos czego sie nie rozumie. Byle zerznac i miez z glowy. Ale tym na gorze z tym dobrze, bo im mniej ludzi bedzie wyksztalconych tym latwiej bedzie nimi manipulowac. Wystarczy zobaczyc ile ksiazek rocznie czytaja ludzie. Inna sprawa, ze ksiazki sa drogie, ale od czego sa biblioteki? Jakis jelop pare miesiecy temu chcial je zlikwidiowac [szczegolnie te szkolne]. No i wez tu czlowieku badz madry. Teraz juz wiem, dlaczego za moich czasow ktos wielkimi literami na mojej podstawowce napisal SZKOŁA ÓCZY.

      Delete
    7. Też nie mam zielonego pojęcia, po co to wszystko. Jak jestem skłonna uwierzyć, że dodawanie/odejmowanie/mnożenie/dzielenie jest w życiu niezbędne, żeby się nie pogubić w tym wszystkim. Ale ciągi?! Czy funkcje trygonometryczne? Co, będę brała pudełko czipsów i mierzyła kąty? Czy może obliczała ciągi z cen zakupów? Do jasnej cholery, jak się ktoś chce kształcić pod tym kierunkiem, to wsjo - niech se robi, co se chce. Ale zmuszanie innych do tego jest po prostu głupie. Tak samo jak nie wszyscy muszą lubić polski czy angielski, tak ja nie mam obowiązku uwielbiania matmy. Naprwdę robie to, co w mojej mocy, a mimo to boję się, że coś pójdzie nie tak. A te klucze to już w ogóle jakiś odpał. Raz napisałam wypracowanie zupełnie tak, jak myślałam - korepetytorka po prostu mi powiedziała, że w ogóle nic w klucz się nie wbiłam, że totalna porażka. Gdy nieco wbiłam się w tryb "kluczowy", wyszło, że nie jest jednak źle. To chyba nieco mija się z celem, to jest oduczanie myślenia. Masz rację, jak przestaniesz myśleć, to władza z ciebie zrobi wszystko to, co zechce. Paranoja.

      Delete
    8. Dlatego nie mozna pozwalac sobie na nie czytanie ksiazek i na nie zdobywanie wiedzy, przynajmniej tej najwazniejszej, zeby cie pozniej nikt nie zjadl.

      A to na poprawę humoru:
      https://fbcdn-sphotos-a-a.akamaihd.net/hphotos-ak-prn1/944959_561590267196888_21647027_n.jpg

      Delete
    9. Ale jak przeczytasz to i tak nikt Ci nie zagwarantuje, że posłucha twojego zdania. Nie ma chyba dobrego wyjścia z tej parszywej sytuacji - tak czy siak będą tobą pomiatać, bo wiesz więcej od nich i czasami lepiej się znasz na życiu.
      Oj byłoby miło XD

      Delete
    10. Bo wlasnie ludzie co nie czytaja, najwiecej toba beda pomiatac. Bo nie rozumieja, dlaczego ktos lubi czytac ksiazki :| a ja zaprawde powiadam, nie rozumiem ludzi ktorzy ich w ogole nie czytaja;/

      Do konca zycia nie zapomne jak mi kiedys kolezanka z podstawowki wygarnela patrzac na mnie z obrzydzeniem: Czytasz ksiazki? Przeciez ksiazki sa dla glupkow:| ekhm bez komentarza

      Delete
    11. Ja też nie rozumiem! jak można tego nie lubić?

      U mnie tak wiele osób myślało, i zapewne myśli nadal. Ja tylko lektur nie czytałam, ale to przyznaję się bez bicia. Nie lubię mieć narzuconego czytania.

      Delete
    12. Nikt nie lubi miec nic narzucone, wiekszosc lektur moze nie tyle jestt porazka co sposob ich omawiania przez nauczycieli. Wg klucza. Dla mnie to chore.

      Delete
  8. Od razu mi się przypomina zeszły rok i moja matura! Ani się obejrzysz a już będzie po wszystkim - zostaną do przeżycia najdłuższe wakacje! Gorąco pozdrawiam. :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Chyba te wakacje są najbardziej wyczekiwaną przeze mnie rzeczą. Szkoda jednak, że idą w parze z zakończeniem szkoły i tą nieszczęsną maturą ;)

      Delete
  9. Kurcze strasznie fajnie, że odwiedziliście z własnej inicjatywy wychowawczynie, zaskoczenie zaskoczeniem, ale jej radość pewnie była wręcz nie do opisania ;) Trzymam kciuki za pomyślnie zdany egzamin dojrzałości!

    ReplyDelete
    Replies
    1. Wiesz, to po prostu nie mogło obejść się bez echa - w końcu za to użeranie się z nami przez te trzy lata należy jej się Oscar i wszystko, co najlepsze ;) A że nie byliśmy w stanie zapewnić pani tejże statuetki, daliśmy z siebie to, co w nas najlepsze - obecność ;)
      Nie dziękuję!

      Delete
  10. Pozazdrościć wychowawczyni! <3 Powodzenia na maturze! Może zadaję Ci to pytanie jako setna osoba, ale... co zdajesz?

    ReplyDelete
    Replies
    1. Po prostu najlepsza wychowawczyni pod słońcem, jak zwykle dochodzę do tego wniosku po fakcie :) Nie dziękuję! Em... Powiedzmy, że przywykłam do tego pytania, więc z uśmiechem na twarzy odpowiem: oprócz trzech podstawowych, angielski i polski na rozszerzeniu ;)

      Delete
    2. Wybacz miiii :< Musiałam :D

      Delete
    3. Ależ rozumiem, co czujesz :D Też tak mam, każdego kogo spotkam, i kto zdaje w tym roku maturę wypytuję bezczelnie o to, co zdaje, dlaczego i po co :D Jestem niezwykle ciekawską mordką, dlatego też rozumiem Cię w pełni :D
      To teraz moja kolej na pytanie - na jaki profil w liceum się wybierasz? :D

      Delete
    4. Ciekawość to pierwszy stopień do piekła, więc... do zobaczenia! :P
      Najpewniej bio-chem-mat :D Chyba że mi się jednak odmieni i wybiorę niemiecki :)

      Delete
    5. Do miłego zobaczenia! :P
      Ja tam za szalona na niebo jestem :P
      Matko boska częstochowska! Cóż za profil! Biol-chem to dla mnie magia totalna, a niemiecki to już w ogóle :D moja siostra teraz zaczęła się od pierwszej gim uczyć, no a ja miałam tylko w gimnazjum. I jej mówiłam, że mimo najszczerszych chęci, polubisz ten język a później go znienawidzisz... I cóż, oczywiście było tak jak mówiłam XD

      Delete
    6. Ja się chyba jednak zacznę bać :D
      Nie mów tak :< Niemiecki jest cudowny, kochany, piękny i w ogóle! :D

      Delete
    7. Jak kto woli :D Wydaje mi się, że gdyby uczyła mnie jakaś fajniejsza pani, moje podejście byłoby stuprocentowo inne, a tak po prostu poświęciłam się angielskiemu :D

      Delete
    8. Trolololo, ja się dowiedziałam, że jestem spokrewniona z moim nauczycielem niemieckiego xD Więc nie wypada mi nie lubić... ani języka, ani nauczyciela ;p

      Delete
    9. Ano chyba że tak :D
      Zawsze chciałam, żeby mnie ktoś z rodziny uczył! :P

      Delete
    10. Ja się dowiedziałam o tym z miesiąc temu, po trzech latach niemca >.< rychło w czas :D W podstawówce miałam dwie albo trzy ciocie, ale żadna z nich mnie nie uczyła.

      Delete
    11. Ło jezu, to w czas :D
      U mnie moja ciocia jest nauczycielką, aczkolwiek nigdy mnie nie uczyła.

      Delete
  11. No to zarąbistą mieliście tą wychowawczynię :) Wgl. świetny pomysł żeby iść do jej domu. NO i powodzenia na maturze :* Pewnie wszyscy Ci tego ciągle życzą :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Ano :) Szkoda, że zrozumiałam to po fakcie.. Mam nadzieję, że przyjdzie nam kibicować w maju, to się spotkamy! Wiesz, nie mogliśmy skończyć szkoły bez pożegnania z Nią :D
      A tak, życzą, ale mi to powodzenie i Wasze trzymanie kciuków bardzo bardzo się przyda :D

      Delete
  12. Powodzenia na maturze.
    Ja się boje sama opuszczenia mojego technikum za rok, jedynie tutaj różnimy się, bo ja z swoimi mieszkam. Ah ten internat.

    ReplyDelete
    Replies
    1. A nie dziękuję ;)
      Ja niedaleko dojeżdżam, właściwie - dojeżdżałam. Dziwnie się mówi o tym w czasie przeszłym, nie ma co.

      Delete
  13. ja za 2 lata kończę liceum i jak przejdzie ustawa to maturę mam w lipcu ;/.
    nie wiem, jak to będzie, jak skończę liceum. Na zakończeniu gimnazjum ryczałam jak bóbr i najchętniej bym tam przekiblowała kolejne 3 lata, no ale niestety liceum wzywało. Na razie jest ok, ale szału nie ma. Zobaczymy za 2 lata ;)

    powodzenia na maturze! ;)

    ReplyDelete
    Replies
    1. no właśnie moja kuzynka jest teraz w pierwszej liceum. i ta zmiana podstaw, ta matura w lipcu to jakaś paranoja :P nie wiem po co odbierają wakacje, a poza tym, nie wiem jak to w ogóle będzie wyglądać - rok szkolny od września do lipca? dziwne :P

      nie dziękuję ^^

      Delete
  14. Moja wychowawczyni była rewelacyjna, jedyna w swoim rodzaju. Taka niezdarnie urocza, ale profesjonalna w tym co robiła. I uczyła polskiego z powołania. Też nas broniła jak lwica, a często nie powinna bo nie zasługiwaliśmy na to. Tęsknię za nią, za liceum .. Ehh... Ciągle czytam u tych młodszych o zakończeniach i aż mi łzy się w oczach pojawiają, tak bardzo mi brakuje tych czasów, które już nie wrócą. Ciesz się tym co teraz masz, wakacjami przede wszystkim - kiedy już nastąpią!

    A maturka oczywiście na sto pro! trzymam kciuki ;*

    ReplyDelete
    Replies
    1. Ja kurde miałam łzy w oczach, jak pani się tak na nas patrzyła, i mówiła, że mimo tego, jak jej za skórę zaszliśmy (a do tego mieliśmy niesamowity talent, to trzeba przyznać) to ona nas kocha. I byliśmy jej najlepszą, a zarazem - ostatnią już klasą, bo idzie na emeryturę. Czasem są takie wydarzenia, których po prostu nie da się opowiedzieć, albo - kiedy już się to robi, to łzy ciurkiem po policzkach ciekną. Ależ oczywiście, że cieszę się tymi wakacjami, już nawet przedwcześnie. A jaki mam ubaw z siostry, co musi rano wstawać... *zła Lu*

      Na sto pro? Żeby z matmy było trzydzieści pro, to będę z siebie niewyobrażalnie dumna :D Nie dziękuję :*

      Delete
    2. Wiem o co chodzi ;) Miałam tak samo, a na spotkaniu w sali, po tym oficjalnym zakończeniu - powstrzymywałam się, żeby się nie rozryczeć ;o

      Ale z Ciebie siostra zła! ;p / Takie samo podejście miałam! ;D żeby było trzydzieści. o nic więcej boże nie proszę - tak tak.

      Delete
    3. A ja właśnie tam się powstrzymywałam, ale mi było smutno. Bo niezależnie od tego, czy klasę lubiłam, czy też nie, to smutno mi że w większości już ich nie zobaczę nigdy nigdy ;o

      No oczywiście :P Niech się Młoda uczy, pięć lat przed nią do matury, ja już swoje przeszłam w szkole :D

      Centralnie. Z polskiego i angielskiego - podstawy/rozszerzenia aspiruję wyżej, aczkolwiek matma... proszę, trzydzieści/trzydzieści dwa i jestem najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi ;p

      Delete
  15. Nieźli jesteście ;P Ale dobrze zrobiliście i poszliście, żeby się pożegnać. Ale... sporo was w tej klasie było. Nigdy w klasie nie jest idealnie i często są jakieś spięcia, ale zawsze miło się to później wspomina :) Fajna ta ostatnia fotografia, haha ;D

    ReplyDelete
    Replies
    1. W mojej szkole takie klasy były - jedyne liceum w okolicy, więc ilość uczniów oszałamiająca. I to dobrzy uczniowie. U mnie było 37 osób, a była jeszcze jedna klasa, 38, gdzie już trzeba było na lekcje ławki donosić o tą jedną osobę. Szczerze, to nawet nie braliśmy pod uwagę opcji, żeby tam nie iść - przyszło to tak naturalnie, dyrektor powiedział, że pani nie ma i w tym samym momencie ktoś, że w takim razie niezapowiedziana wizyta.
      Teraz jak wszyscy się uwzięli, i dodają na klasowej grupie zdjęcia z przeciągu tych trzech lat, to łezka się w oku kręci.
      No ba :D Aktywne przygotowania do matury ^^

      Delete
    2. Dużo, naprawdę dużo. Nas było chyba 23, czy coś koło tego.
      Później zobaczycie, jak się łezka po latach będzie kręcić.
      Aktywne? Bierne chyba ;P

      Delete
    3. Ja pamiętam, że jak nas tyle przychodziło, to było prawie pusto w klasie :D Domyślam się. Szkoda się po prostu robi, że to już koniec.
      Aktywne inaczej! :P

      Delete
    4. Ale teraz studia będą :) Też fajne :)

      Delete
    5. A tego to nie wiem! :) Boję się.

      Delete
    6. Czego? Nie ma się czego bać :)

      Delete
    7. Wszystkiego, bo wszystko będzie nowe :) A ja trudno się aklimatyzuję.

      Delete
    8. Aj, jeśli tak, to rzeczywiście może być problem...

      Delete
    9. W sumie głównie rozchodzi się o mieszkanie gdzieś/z kimś, bo mieszkam trochę drogi od Krakowa i dojeżdżanie co rano byłoby męczące. A, że nie chcę do akademika, to kombinuję co, gdzie, z kim by się dało.

      Delete
    10. Zawsze można wynająć jedynkę :)

      Delete
  16. Pożegnania zwykle są smutne, ale tak już musi być. Teraz musisz tylko zdać maturkę i rozpocząć najdłuższe wakacje w swoim życiu ;)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Tam tylko zdać XD Mam nadzieję, że się uda. A wakacji wprost nie mogę się doczekać :)

      Delete
  17. Oj zazdroszczę Ci końca roku ;). To był najsympatyczniejszy dzień w całej mojej edukacji. Fantastyczna inicjatywa z odwiedzinami wychowawczyni - to chyba najlepszy sygnał dla niej, że była dobrym pedagogiem.
    Cóż, w weekend balanga, ale teraz do nauki :P. Choć pomyśl, że już za 3 tygodnie zaczniesz mieć 4,5 miesięczne wakacje!! Ahhh, zazdrość, zazdrość.

    ReplyDelete
    Replies
    1. W sumie teraz widzę, że jest czego zazdrościć. Choć chętnie pochodziłabym jeszcze do szkoły - muszę siebie samą zganić za to, że swojego czasu tak bardzo tego nie lubiłam. Ależ oczywiście, że była dobra. Czasem pokrzyczała, ale stała murem jak nikt inny za nami.
      To będzie piękne! Ale słyszałam, że w weekend majowy piękna pogoda więc już to widzę, jak się skupię na czymś, związanym z maturą :D

      Delete
    2. Nie wiem jak u Ciebie z pogodą, ale u mnie było fatalnie ;). Nie więcej niż 15 stopni i prawie cały czas padało .-.
      Powodzenia pojutrze i do końca, bo nie wiem czy zdążę się jeszcze odezwać do tego czasu! :)

      Delete
    3. U mnie tragicznie wręcz. Wiało, lało i tak na przemian. A pogoda zrobiła się dopiero dzisiaj :)

      Nie dziękuję ! :) (A batalię zaczynamy dopiero we wtorek ;)) )

      Delete
  18. Jeeeeju, ja już tęsknię. Dalej to do mnie nie dociera. Nie chcę jeszcze dorosłości. Szkoła to beztroska. Czas jednak zacząć samodzielne, prawdziwe życie :) Życzę Ci jak najlepiej! :*

    ReplyDelete
    Replies
    1. Też tęsknię. Za wszystkimi i za wszystkim. I smutno mi się robi. Dorosłość, której niegdyś tak pragnęła przyszła, a ja najchętniej bym ją przez okno wywaliła i kazała nie wracać. Bo tak jak jest, jest dobrze... I po co to zmieniać? Dlatego jeszcze przez te pięć miesięcy chcę poudawać, że jeszcze nie jestem dorosłą osoba.. Ech.
      A ja również i Tobie :*

      Delete
  19. Ostatnio zastanawiałam się czy to dobrze, czy źle, że matury są po majówce.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Wydaje mi się, że ten tydzień w te czy we wte w tym momencie już nic nie zmieni, a z drugiej strony ten weekend to tak odsuwa, że niby już, ale jeszcze nie.. To oczekiwanie najgorsze.

      Delete
    2. Dużo osób przecież pije w majówkę. A inni się uczą. Ciekawe na jakie to wyjdzie.

      Delete
    3. A Ty którym typem jesteś? :D

      Delete
  20. Matura pójdzie nam dobrze, na pewno! :D W zeszły piątek też skończyłam liceum, a jedyne na czym mogłam się skupić, to moment, gdy mój chłopak uśmiechał się do mnie ze sceny. <3 Mimo, że w klasie bywało między nami różnie, to jakiś sentyment pozostanie. ;) Nie dotarło do mnie, że to już faktycznie koniec, może przez to, że będziemy się widywać jeszcze na maturze. :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. E to szalejesz :D Ja w sumie skupiałam się na tym, żeby nie fiknąć koziołka w butach, bośmy stali na bruku. U mnie właśnie też sentyment pozostanie, bo nie da się ot tak wymazać trzech lat wspólnie spędzonych :) Do mnie też nie dotarło. Dlatego skutecznie odsuwam od siebie to, żeby w końcu opróżnić torby z książek..

      Delete
  21. Jezu, jesteś już taka stara. ;_; I w dodatku wcześniej zaczynasz wakacje...


    ...KONIEC, PRZESTAJĘ CIĘ OBSERWOWAĆ.

    A tak na marginesie, powodzenia. I szczęścia na nowym etapie w życiu. :D

    ReplyDelete
    Replies
    1. Dzięki za słowa wsparcia! ;_; Pamiętaj, że kobietom wieku się nie wypomina, a wakacje, no cóż.. :D Należy się!

      FOCH FOREVER, BĘDĘ PAMIĘTAĆ.

      boże, to tak zabrzmiało jakbym wychodziła za mąż czy coś :D

      Delete
    2. ALE KOBIETA KOBIECIE MOŻE. Takie są prawa natury, moja droga.
      Wiadomo, że się należy. Na pewno masz dużo zmarszczek od stresu, co tylko CIĘ POSTARZA, ha-ha-ha.

      Hahaha, no trochę! Ale i tak szczęścia, już nie będę taka wredna. :D

      Delete
    3. DZIECIAKU, DOROSŁYM NIE PODSKAKUJ! <3

      ależ oczywiście, mam taką jedną zmarchę wielką w poprzek twarzy ha ha ha :D

      Jeśli nie masz planów na 8 maja, to zaciskaj bardzo bardzo bardzo mocno kciuki od 9, matmę piszę, być albo nie być :D

      Delete
  22. Aż przypomniało mi się, jak to było kiedy ja kończyłam LO.... I pomyśleć, że teraz już od roku jestem po studiach...
    Melancholijnie się zrobiło.
    Powodzenia na maturach!

    ReplyDelete
    Replies
    1. Nie dziękuję!
      Mi się robi melancholijnie w momencie kiedy sobie uświadamiam że to już naprawdę koniec :D

      Delete
  23. Fajnie, że mimo lepszych i gorszych klasowych chwil, zapamiętasz raczej te pierwsze. U mnie niestety to tak nie działało, ale trudno :P I bardzo sympatycznie zaskoczyliście wychowawczynię :)
    Co do obrazka to najbliższe kolokwium mam w przyszły czwartek. Kolejne cokolwiek dopiero w połowie czerwca, więc... też pozdrawiam i idę się bawić na juwenaliach :D

    ReplyDelete
    Replies
    1. Wszyscy byli ciekawi jej reakcji, ale po prostu przeszła nasze oczekiwania :) Szkoda, że dopiero teraz zaczęliśmy się dogadywać :)

      Ja też myślę nad Czyżynaliami, aczkolwiek nie wiem, jak to wyjdzie, bo to u mnie weekend przed ustnymi... I muszę skombinować transport, a chciałabym bardzo :D

      Delete
    2. Zazwyczaj tak jest w tym dogadywaniem się. Na studiach też miałam taką sytuację, że moja grupa ze specjalizacji zgrała się dopiero w ostatnim semestrze. Ale dobrze, ze jeszcze zaznaliśmy tego zgrania i dogadywania się :D

      Ja jadę na Ursynalia :D Ale jeśli nie masz daleko do Krakowa i masz się z kim wybrać, to czemu nie? Nie wiadomo, kiedy następnym razem będziesz miała taką okazję.

      Delete
    3. Jakieś pocieszenie jest - gdyby przez całe trzy lata było tak, jak przez ostatnie trzy miesiące, to bylibyśmy najlepiej zgraną klasą :D

      No ja właśnie muszę dojazd jakoś wykombinować.

      Delete
    4. W sumie to przecież dobre i te trzy miesiące :)

      Jakby co, to trzymam kciuki za powodzenie misji!

      Delete
    5. Zawsze coś ;))

      Nie dziękuję!

      Delete
  24. U nas integracja klasowa po zakończeniu akademii nie wypaliła, bo przecież nie ma wyjątków w mojej klasie. Totalna bezintegracja. Jednak nie dochodzi do mnie fakt, że to już koniec tych zarwanych nocy, koniec robienia ściąg, koniec kłótni z nauczycielami, koniec klasowych sensacji. Kurwa, już tęsknie.

    ReplyDelete
    Replies
    1. U mnie wypaliła jedynie w drodze do wychowawczyni; później wszyscy rozeszli się na własne strony i tyle ich widzieliśmy. A później, następnego dnia oglądałam zdjęcia, jak to się świetnie bawili przez całą noc - nawet nie myśląc o tych z klasy, którzy po prostu nie mieli jak dojechać :) A wśród nich Kolega, z którym byłam na studniówce, no cóż... Ja też tęsknię.

      Delete
  25. Ja miałam cudowną klasę... A zaraz matura, trzeba się zmobilizować!

    ReplyDelete
    Replies
    1. Aj tam. W te kilka dni i tak już niczego się nie nauczę, więc jedynie nieco powtórki. I trzeba przede wszystkim się wyluzować.

      Delete
    2. No tak... masz rację ja jednak dalej wkuwam, bo maturę z hiszpańskiego mam dopiero 27 maja :) tak więc mam jeszcze czas... :D

      Delete
    3. U mnie jedna osoba zdaje niemiecki w szkole i jedna włoski :D a reszta to angielski oprócz podstawowego, na rozszerzeniu :D Ano. A ja do matmy ostatnimi siłami próbuję coś ogarnąć... Mam nadzieję że będzie dobrze :) Poza tym, przepraszam, ale myślałam, że matura już za Tobą! :)

      Delete
    4. U mnie dużo osób zdaje niemiecki są też takie które zdają włoski i francuski no i hiszpański :> czemu? tak staro wyglądam ;o

      Delete
    5. Nie, nie staro, nie chciałam, żeby to tak zabrzmiało :D Po prostu jakoś miałam takie wrażenie, jak się okazało, mylne :D

      To u mnie wszyscy głównie angielski rozszerzony, jako dodatkowy, no bo podstawa obowiązkowa. I ode mnie dwie koleżanki z klasy łacinę - jedna podstawową, a druga rozszerzoną.

      Delete
    6. ja wcale angielskiego nie zdaję ;p podstawę, ustną i rozszerzenie hiszpański, nie cierpię angielskiego ;p

      Delete
    7. To dziwnie strasznie :P

      Delete
    8. Miałam niemiecki w podstawówce i gimnazjum, w gimnazjum tylko trochę angielskiego, wiec przyszłam do liceum z wiedzą z angielskiego na poziomie present continues... a w l.o. miałam tylko angielski i hiszpański, więc przy okazji zapomniałam jęz. niemiecki... :-) Na szczęście pokochałam hiszpański i chcę iść na filologię hiszpańską. ;-) na studia dzienne, jeśli się nie dostanę to zaoczne i potem będę się starała przenieść... Ale mam nadzieję, że dam radę :)

      Delete
    9. To ja sie od podstawówki uczę angielskiego, od 2/3 klasy jeżdżę na dodatkowe lekcje. W gimnazjum miałam angielski + niemiecki, niemieckiego nie umiem, w liceum angielski + łacina (angielski na rozszerzeniu) i w sumie tylko angielski perfecto chyba umiem XD

      Delete
    10. No to spokojnie rozszerzenie możesz zdawać z angielskiego :-) Zdajesz? Wgl gdzie się wybierasz na studia? :-)

      Delete
  26. Co Ty piszesz? To matura serio się sama nie napisze? :O Szkoda... Wolałabym wejść do sali i patrzeć, jak moje pióro samo się z tym upora :D.
    A tak na poważnie - o swoim zakończeniu nawet pisać nie umiem... Bo jak napiszę, to już koniec końców, a jak nie piszę, to jeszcze zostaje ten czas na napisanie o tym xD. Gigantyczną klasę miałaś... Nas było dwudziestu dziewięciu, trzydziestu na początku, ale jeden chłopak nie dał sobie rady i wybrał przyszłość kucharza - a szkoda, bo akurat on fajny był, w przeciwieństwie do tych, z którymi miałam styczność przez te kolejne lata ^^. Pewnie będę za nimi tęsknić.
    Będę za Ciebie trzymać kciuki na matmie, jak tylko oddam swój w miarę zapełniony arkusz ;). Od marca nie rozwiązałam ani jednego zadania... a teraz mi się nie chce, bo wolę się zająć całą resztą. Co tam, 30% powinno być xD.

    ReplyDelete
    Replies
    1. No nie? Też mnie ten fakt niezwykle zasmucił. Tak bym z chęcią popatrzyła na długopis wypełniający zadania z matmy... To byłoby piękne! :D

      U mnie na początku pierwszej klasy było nas trzydzieści czworo, jednak później doszło z ekonomika kilka ludzi, więc nas się uzbierało.

      Ty sobie świetnie dasz radę z matmą, chciałabym mieć taki mózg matematyczny jak Ty :D No musi być, a nie 'powinno' :D

      Delete
    2. Albo chociaż nie wypełniający, ale samopodkreślający błędy w pisowni/gramatyce/obliczeniach :D.

      Nas, "ekonomistów", utworzyli i tak jedną klasę więcej. Z czego zresztą się cieszę, bo nie wiem, czy w przeciwnym wypadku by mnie przyjęli :P.

      Chcesz? Mówisz i masz, będę o Tobie myśleć przy rozwiązywaniu, skup się to może coś wyłapiesz xD. Tylko co mi po matematycznym mózgu, jak serce rwie się gdzie indziej, no powiedz mi... W efekcie od rodzinki słyszę tylko "a na pewno nie chcesz na finanse/ekonomię/informatykę/jeszcze-inny-mądry-kierunek?" ;/.

      Delete
    3. To moje spełnienie marzeń! Dlaczego takiego czegoś jeszcze nie wymyślili?!

      Ja miałam ceregiele z przyjęciem, bo tego samego dnia, co były wyniki, ja wyjeżdżałam nad morze. I okazało się, że jakoś z pierwszej listy nie zostałam wybrana, więc naprędce poszłam do ekonomika zostawić świadectwo, że gdyby w razie się w LO nie udało, żebym się na lodzie nie została. Ale po godzinie okazało się, że mogę sobie klase wybrać i gdy wybrałam, z powrotem do ekonomika poszłam, coby odebrać papiery a tam mi w sekretariacie, że wsjo! Dopiero rodzicielka z dyrektorką musiała pogadać i mi wydała. No i zostałam w LO finalnie :)

      Bez obrazy, ale ja to samo sobie myślę :) I szła bym w Twoim wypadku na coś mądrego, bo masz predyspozycje, a ja nie. Mi zostaje coś humanistycznego, po czym nie ma żadnej przyszłości, ale przyszłości nie ma także moja współpraca z matmą.. :D

      Delete
  27. matura to bzdura ;) będę trzymać kciuki :) a jako że i u mnie w domu zamieszanie maturalne, to aż sobie przypomniałam swoją maturę - jednak łezką się w oku kręci za tymi czasami ;)

    ReplyDelete
    Replies
    1. ależ oczywiście, że bzdura :) trzeba tylko to jakoś po mistrzowsku pogromić :D siostra/brat zdaje? toż to wielkie wydarzenie, u mnie w domu o niczym innym nie mówią, na moją niekorzyść, już mam ochotę trzepnąć raz drzwiami i mieć święty spokój :) a mi, mimo, że od zakończenia upłynął dopiero tydzień już się smutno robi, że już z nimi w klasie nie będę :(

      Delete
  28. Czterdziestu wychowanków? To ilu Was tam jest w tej klasie? :O

    Jak sobie pomyślę, że za rok czeka mnie to samo, to aż mi słabo. Ale trzymam za Ciebie kciuki, będzie dobrze, nie ma innej opcji, nie? :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Trzydziestu siedmiu nas dokładnie było :D 27 dziewczyn i 10 chłopaków, czadzik :D

      No pewnie, że nie ma :) Wszyscy się ze mnie dziwią w domu, że w ogóle się nie denerwuję xD

      Delete
    2. Raaany, nie wiedziałam nawet, że takie wielkie klasy mogą w ogóle istnieć. :o

      Oby te nerwy nie przyszły tuż przed :D

      Delete
    3. Po prostu na moją okolicę to jedyne Liceum Ogólnokształcące, więc wszyscy do niego idą, bo nikt nie chce dojeżdżać daleko. A nauczyciele świetni, zdawalność matur też dobra, więc... :D Przynajmniej nigdy nie było nudno.

      Z pewnością przyjdą, ale co poradzić. Przynajmniej nie męczę się już od teraz ;)

      Delete
  29. Mimo niezrozumienia i powszechnych kłótni to całkiem fajnie wyszło wam to spotkanie z wychowawczynią. U mnie taki pomysł upadłby u podstaw.

    ReplyDelete
  30. Nie działa mi opcja "odpowiedz", więc pisze tutaj: ja w tamtym roku na zakończenie też nie poszłam, bo mi się nie chciało. :) i tak wtedy też pesel miałam źle wpisany.
    na szczęscie wszystko poprawione i oba świadectwa mam już w domu :))

    ReplyDelete
    Replies
    1. Spoczko :)
      No wiesz, o ile jeszcze w pierwszej/drugiej klasie można nie iść, bo u mnie w sumie kilku kolegów nie było i dopiero teraz odbierali świadectwa z poprzednich lat, tak nie iść na to ostatnie... No cóż, jak kto woli. Choć ja się domyślam, że ten kolega rzeczywiście mógł zapomnieć gdyż jest bardzo śmiesznym człowiekiem, który robi z siebie wariata :D
      a to najważniejsze :))

      Delete
  31. Przedstawiłaś tu niesamowicie miłą, ciepłą i w zasadzie niemalże rodzinną stronę życia licealisty. Trzeba korzystać, z pewnością. W końcu nie na darmo na pewno mówi się, że liceum to jeden z najpiękniejszych okresów w życiu człowieka. Strasznie spodobała mi się Wasza jednomyślność, Wasz wspaniały pomysł na odwiedzenie wychowawczyni. To naprawdę wspaniałe z Waszej strony. Zastanawia mnie tylko dlaczego nie zdecydowała się przyjść na zakończenie.

    Zobacz, to już koniec. Napiszecie maturę, rozejdziecie się każdy w swoją stronę i rzeczywiście, z pewnymi ludźmi raczej się już nie zobaczysz. W sumie smutna perspektywa. Zawsze jest szkoda opuszczać ludzi, z którymi coś się jednak przeżyło :) Mam nadzieję, że matura pójdzie Ci jak najlepiej. Na jakie studia chciałabyś pójść?

    Ja cieszę się, że mam przed sobą jeszcze ten wspaniały (wspaniały?) rok swobody. Nie wyobrażam sobie za to, jak wielką będę histeryczką, kiedy wreszcie doczekam się dnia, w którym i ja siądę w ławce na sali i napiszę ten, co jak co, najważniejszy egzamin w życiu.

    ReplyDelete
  32. A ja się cieszę, że skończyłam liceum. Sądzę, że przede mną nowy, lepszy etap w życiu :)

    ReplyDelete
  33. Powodzenia na najbliższych egzaminach! :)
    Wydaje mi się, że jakkolwiek by między ludźmi nie było, zawsze trochę żal się rozchodzić, zwłaszcza, że istnieje możliwość nie spotkanie się nigdy więcej. :)

    ReplyDelete