12.10.12

"He was like frozen sky in October night..."

 
tumblr.com

Październik rozpoczął się pełną parą, a ja mam tylko jedno marzenie - żeby to jakoś się poukładało. Znaczy, pewne rzeczy się nie mienią, tak jak pewne osoby nie wrócą do mojego życia, no chyba, że we wspomnieniach, co jest wysoce prawdopodobnie. Jutro będzie TEN dzień, ten dzień, w którym rok temu wszystko się zaczęło i jestem pewna, że jutro to wszystko wróci, jeszcze bardziej niż do tej pory. Prawdopodobnie nie będę mogła usnąć i prawdopodobnie będę patrzyła się na zegar, żeby zobaczyć która godzina. Wszystko składa się z prawopodobieństw, co mnie troszkę osłabia. Nic nie mogę zmienić, podobnie jak nie mogę się do tego przyzwyczaić, do tego stanu rzeczy, więc po prostu będę brnęła przed siebie ze świadomością, że jakoś to będzie i nadal naiwnie licząc, że cholera, na pewno o mnie pamiętają i się odezwą. 






Ostatnimi czasy cierpiałam  na maniakalne poszukiwania kalendarzyka torebkowego na przyszły rok. Momentami dostawałam oczopląsu od nadmiaru okładek i ich różności, a okazało się, że najpiękniejsze są te najprostsze, i tak było i tym razem. Wprawdzie byłam rozdarta pomiędzy londyńskim krajobrazem a tym, jednak stwierdziłam, że chcę mieć jeden dzień na jednej kartce i wybrałam ten. Zdjęcie robione telefonem, więc nieco kolor zniekształcony, niemniej... DLACZEGO DOPIERO OD STYCZNIA BĘDZIE AKTUALNY, choć ja bym już chciała wpisywać rzeczy?! (Okeeej no, urodziny już wpisałam! Nawet studniówkę i maturę! I zakończenie roku szkolnego!) Jestem na tego punkcie maniaczką (podobnie jak na punkcie Kubusia, ale ciiiI!), więc będę codziennie zaglądała do jego zacnego wnętrza i zacieszała. OOOK!

Pieprzę od rzeczy, non stop słuchając october and april, co w sumie jest adekwantne do miesiąca, ale staram się zagłuszyć głupie myślenie, więc jeżeli nikogo nie zanudzam, to dodam, że byłam wczoraj na zakupach, i mimo, że z czytaniem książek jest u mnie ostatnio szaro i czarno wręcz, to kupiłam sobie McDusię, choć powinnam lekturę czytać, ale jak zwykle przeczytam streszczenie (huehue, a mam zamiar pisać maturę rozszerzoną z polskiego, POZDROO!). Poza tym, na własnym doświadczeniu przekonałam się, że żeby dostać dobrą ocenę z maturalnego wypracowania wcale nie muszę czytać lektury - Ludzi bezdomnych zaczęłam, a nie dokończyłam, a z wypracowania na podstawie dwóch fragmentów jako druga osoba z klasy dostałam 4( najlepsza ocena!) więc jestem chyba z leciutka genialna. 


W poniedziałek jadę na trzydniowe maturalne rekolekcje, więc mój zaciesz z weekendu jest o tyle większy, że będzie trwał pięć dni. Zmiana szablonu wypadła mi w sumie dosyć niespodziewanie, bo jakoś mi się chciało czegoś nowego (czym układ dwukolumnowy jest), jednak pewne jest, że jak mi sie znudzi, to i jutro mogę zmienić na normalny. 


Tak sobie myślę... Będzie co ma być, oczywiście, ale ja nie chcę. Chcę ich, ale co zrobić? 


Jak się nie ma czego się chce, to się cieszy z tego, co się ma, bo przecież mogło być o niebo gorzej! (Dobra, tak się próbuję tylko pocieszać....)


122 comments:

  1. Ładnie się rozpisałaś... :) Bardzo ładny nagłówek, skąd go wzięłaś?
    Ostatnio byłam w empiku i zdziwiłam się, widząc kalendarze na 2013, a później dopiero zdałam sobie sprawę, że faktycznie rok już się kończy... Aż dziwne, że jeszcze ozdób świątecznych nigdzie nie widać.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Słowotoku dostałam, ale ile można o przygnębieniu gadać :D Z deviantarta, jak chcesz, to mogę Ci przesłać na e-maila link od galerii :D

      Szybko zleciał 2012, ja dopiero co pamiętam jak się nastawiałam na tą '12', miała osiemnastka moja być, wszystko takie odległe było, a teraz już pół roku z hakiem minęło.. W sumie jak ja chodziłam wczoraj po sklepach to też się śmiałam, że kurde, że jeszcze nic świątecznego nie ma, to cud, ale najpewniej to po Wszystkich Świętych pierdolną pierwsze choinki XD

      Delete
    2. Mi też się wydaje, że dopiero niedawno stałam z przyjaciółkami na balkonie z szampanem w ręku i świętowałam nowy rok. :)
      No właśnie, teraz na znicze pora! I wiązanki na groby i tak dalej. A drugiego listopada ozdoby bożonarodzeniowe. :P Tak to już działa.
      I potem wszyscy rzygają świętami, zanim te w ogóle się zaczną.

      Delete
    3. Jakby wszystko się pojawiało w swoim czasie to by było najlepiej :)

      Delete
    4. Dla nas pewnie tak, ale przecież wielkie koncerny produkujące kiczowate pierdołki muszą zarobić.

      Delete
    5. Ano... A jakby dawali to wszystko jakoś na początku grudnia, to by się nie przyjadło.

      Delete
    6. Ech, ja mam urodziny na początku grudnia i kiedyś ciągle dostawałam w prezencie świąteczne pierdoły. A potem jeszcze więcej świątecznych pierdół na mikołajki i Boże Narodzenie.

      Delete
  2. A można wiedzieć, co się zadziało rok temu ;>?
    Ten wątek mnie jakoś zaciekawił...

    ReplyDelete
    Replies
    1. Odsyłam cię do tej, poprzedniej notki, w której wszystko wyjaśniłam : http://morze-slow.blogspot.com/2012/10/skad-to-wiedziec-mam-co-to-moze-sie-stac.html

      jeżeli będziesz chciała odnośnie niej coś napisać, napisz pod tym postem ;)

      Delete
  3. Złe wspomnienia mają to do siebie, że notorycznie wracają, co niestety jest męczące przede wszystkim.

    Ja za to cierpiałam na szukanie porządnego kalendarza na rok akademicki i w końcu sobie sama przerobiłam zeszyt na taki, bo mam chyba za duże wymagania cenowe i wyglądowe/praktycznościowe ;P

    Zaliczam się w takim razie do grona ludzi z lekka genialnych, bo "Lalki" nie ruszyłam, a z wypracowania maturalnego jako jedyna w klasie dostałam piątkę XD dobrze wiedzieć, od razu się humor poprawia ;>

    Boże, ale byłby mi potrzebny taki pięciodniowy weekend. ;_____;

    ReplyDelete
    Replies
    1. I to cholernie męczące, a ja się boję siebie i swojej reakcji na to wszystko, bo wiem, jak przechodziłam to przed rokiem.

      Wielki podziw, nie chciałoby mi się, momentami jestem zbyt leniwa, choć pamiętam, że jak byłam mniejsza, to przerabiałam zeszyty na dzienniki szkolne (to chore, wiem! XD) a teraz nieraz nawet notatki mi się nei chce przepisać XD a ta okładka mnie... uwiodła :D

      Ależ oczywiście, że jesteśmy z lekka genialne! :D A właściwie z wielkiego lekka, ale ok ;> No ba, trzeba sobie jakoś poprawiać humor, skoro jest taki parszywy i wgl. WON JESIENI!

      Chcesz jechać ze mną ? :D

      Delete
    2. Trzymaj się tam, z Kubusiem.

      Miałam taki, tylko złoty(w sumie dalej mam), na 2012, ale męczące jest przewracanie na sam tył, jak człowiek wie, że to wcale nie koniec semestru i trzeba będzie mieć nowy ;P

      Lubię jesień xD to studia mnie dobijają xD Chlip. Dobrze, że mam zapas czekolady w domu.

      Nie mogę opuszczać ćwiczeń ;_____;

      Delete
    3. Ale za to można się rozglądać za nowym, a ja uwielbiam oglądać coraz to różniejsze okładki *.*

      Jesień jest okropna! A mnie matura dobija, tak o niej pieprzą nauczyciele, jak katarynki, ugh!

      A ja mam zapas paluszków i czekolady... Będzie dobrze!

      Delete
  4. Ja w zeszłym tygodniu zostawiłam wszystko na weekend nie potrzebnie, a teraz zrobiłam większość z tygodniu i dziś od samego rana leniuchuję, słucham muzyki i tańczę korzystając, że nikogo nie ma w domu. Fizyka to zło to prawda, i jak na razie nie zapowiada się ciekawie moje rozszerzenie z niej, a ale chemia... Chemia jest moją miłością :) Ja poszukiwałam kalendarzyka 2012-2013 i znalazłam, szkoda, że na każdej kartce są tysiące rzeczy które muszę zrobić! :(
    Mistrz i Małgorzata" leżą u mnie na półce od 3 tygodni, a termin jest do poniedziałku xD
    Pozdrowienia i zaglądaj, jak ja znajdę czas to też poczytam :D

    ReplyDelete
    Replies
    1. Ja nie lubię mieć jakichkolwiek planów na weekend, a ten zapowiada się dosyć aktywnie - dzisiaj jazdy (BOOŻE, JAK MI SIĘ NIE CHCE!) i jutro pakowanie się na te rekolekcje... A tak bym się walnęła na łóżko i poooszła spać! :D

      Odnośnie fizyki to nie powiem nic szczególnego, oprócz tego że to ZUO pod każdą postacią i nawet jeśli miałabym w poprzednich latach jakiegoś ekstra nauczyciela, to zdania prawdopodobnie bym nie zmieniła. Z chemią jest lepiej, w sumie czasem lepiej mi było ją skapować niż fizykę! Serioussly! A ty piszesz rozszerzenie?! Pozdraawiam! Ja się tylko na wos i angielski, polski = rozszerzenie zdecydowałam.

      Delete
  5. Też mam taką manię z kalendarzykami :P Musi być na tyle mały, żeby zmieścił się do każdej torebki, ale musi też mieć sporo miejsca w środku, żebym mogła zapisać wszystkie urodziny, ważne wydarzenia i codzienne spotkania :D I też już się za nim rozglądam, bo rok temu przypomniałam sobie w styczniu i miałam problem ;p

    ReplyDelete
    Replies
    1. To polecam empik, bo w nim muultum takich cudeniek było! Ja w zeszłym roku takiego nie miałam, bo zawsze mój zapał kończył się po kilku dniach jego posiadania, nudziło mi się to notowanie. Ale teraz będzie inaczej! :D

      Delete
    2. Niestety ceny są tam powalające, więc zazwyczaj wybierałam jakiś z kolorowych czasopism ;) W tym roku padło na Avanti i przecudowny kalendarz z Audrey Hepburn na okładce <3 Dla mnie jest to bardzo pomocna rzecz, przypomina o najważniejszych rzeczach :)

      Delete
    3. ja dałam za mojego około dwudziestu złotych, ale wzięłam to za całoroczną inwestycję XD Wcześniej przyglądałam się takiemu z malowniczym Londynem, ale stwierdziłam że ten piękniejszy <3 Musze się nauczyć, żeby z niego korzystać cały czas, żeby mieć wszystko na bieżąćo.

      Delete
    4. Haha, w sumie to dobry sposób myślenia ;D
      Ja do mojego zaglądam prawie codziennie, kwestia przyzwyczajenia ;)

      Delete
    5. Mam nadzieję, że ja się też wkręcę w wpisywanie :D

      Delete
    6. Będę Cię sprawdzać :P

      Delete
    7. Hehehe, trzymam Cię za słowo :D

      Delete
  6. Ojej, uwielbiam tę piosenkę! Budzi wspomnienia strasznie.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Noo, u mnie też. Lubię ją.

      Delete
  7. Kurde, chyba też muszę zacząć poszukiwania kalendarzyka.. a wydawało się, że to tyle czasu jeszcze! Czas leci jak popieprzony...

    ReplyDelete
    Replies
    1. Strasznie leci..! Momentami sobie myślę, że kurde, dopiero co miało się coś wydarzyć, tak tego oczekiwałam, a teraz już się to dzieje. Masakra!

      Delete
  8. Strasznie ładny szablon, a zwłaszcza nagłówek, i ten mini jesienny slajd w poście cudowny. :)
    Uwielbiam kalendarzyki! Sama mam też swój i zapisuję w nim wszystko, co ważne i mi potrzebne, teraz bym się bez niego nie obyła. :>

    ReplyDelete
    Replies
    1. Przed jesienią się nie ucieknie, niestety :C

      Mam nadzieję, że ja też się tak w niego wkręcę :D

      Delete
  9. A u mnie się nigdy prowadzenie takiego kalendarzyka nie sprawdziło, bo po jakimś czasie o nim zapomniałam, ale zawsze na początku też bardzo chciała mieć coś w nim zanotowane. :D Co do lektur to miałam zacząć je czytać w tym roku, ale wiadomo, wyszło inaczej. Ze streszczeń czasem więcej można zrozumieć niż z samej treści książki. Gratuluję czwóreczki! :D

    ReplyDelete
    Replies
    1. U mnie też do tej pory tak było, ale mam zamiar się wziąć w garść, bo o wielu rzeczach z własnej głupoty zapominam! ;)
      Jak mi mama mówi za uchem, żebym się za lektury wzięła, to tylko parskam śmiechem. No bo naprawdę, czasem się lekturę przeczytało, ale nie rozumiałam z niej nic, a przeczytam streszczenie kilka razy i wiem, co przeczytałam! A wolny czas wolę.. poświęcić na czytanie czegoś ciekawszego :D Dziękuję!

      Delete
    2. Ja takie ważniejsze sprawy zapisuje sobie na kartkach albo w telefonie. :) Jak zdarza Ci się zapominać to kalendarzyk jest świetnym rozwiązaniem. :)

      Ja czytam streszczenia bardzo szczegółowe, ale tylko raz, bo zwykle ogarniam je rano w autobusie w dzień, kiedy omawiamy lekturę albo przed snem. Przynajmniej wszystko pamiętam na bieżąco. :D Lektury zwykle czyta się byle jak, bez większego zainteresowania, dlatego tak mało z nich się rozumie. Zresztą niektóre są pisane takimi archaizmami, że trzeba zdania przeczytać kilka razy, żeby wiedzieć, o co chodzi. Strata czasu po prostu. :D

      Delete
    3. Ostatnio koleżanka prosiła mnie, żebym jej przyniosła pendrive'a, ze zdjęciami. W szkole, pamiętałam. Zaszłam do domu - mogiła, nie, nie pamiętam, wchodzę do szkoly, myślę sobie O KURDE, i tak przez kilka dni. A jak walnęłam sobie na tapecie telefonu powiadomienie wielkimi literami PENDRIVE!!! to od razu się lepiej przypomnialo XD

      Odnośnie lektur, to ja też, zawsze wszyscy od tygodnia wcześniej gadają o tym, że czytają, że to i że tamto, a ja nieraz dopiero dzień przed czy w tym samym dniu mam książkę w rękach, ogarniam opisy bohaterów i streszczenia szczegółowe i momentami lepiej od nich na tym wychodzę :D Bo jak już czytam, to i tak robię to od niechcenia, że przewracając na kolejną stronę nie pamiętam, co było na poprzedniej XD

      Delete
  10. No tak, z kalendarzami zawsze jest problem - ja w zeszłym roku nie znalazłam żadnego satysfakcjonującego i ostatecznie kupiłam prześliczny notatnik PUSTY w środku i sama zrobiłam z niego kalendarz ;).
    Lekturami nie trzeba się przejmować, szczególnie, że na rozszerzonej jeszcze nigdy nie było wypracowania ze szkolnej lektury :D. Więc czytaj co lubisz, a nie co musisz ;).
    Życzę fantastycznych rekolekcji, bo mogą się przydać! :))

    ReplyDelete
    Replies
    1. Ja w zeszłym roku miałam taki ładny, zielonkawy... Po dwóch miesiącach kartki wypadły, i nie używałam XD

      Oj, nie wydaje mi się, żeby się przydały, ale może być ciekawie :D Obiecałam sobie, że jak zdam maturę z matmy to na klęczkach do Częstochowy pójdę dziękować XD

      Delete
    2. Spoko, jak tylko masz MÓZG to zdasz bez problemu :D
      Po maturze to powinnaś iść.. na kremówki! ;)

      Delete
    3. MÓZG mam, tylko cechuje się on tym, że działa nie wtedy, kiedy tego chce :D

      Delete
    4. Spokojnie, sądzę, że na maturę zepnie pośladki (albo zwoje ;))!

      Delete
    5. Miłoby było!

      Delete
  11. U mnie rolę takiego kalendarzyka pełni po prostu telefon... W "szkicach" mam zapisanych masę wspomnień z ostatnich dwóch lat, cytatów i piosenek, które w jakimś momencie mojego życia rzuciły mi się w oczy/uszy, sporo pozytywów na wyciągnięcie ręki... W nim i na laptopie. Nie chcę przelewać swoich myśli w papierowe strony, które mogłaby przerzucić inna dłoń niż moja.

    My mieliśmy tylko taką jednodniową pielgrzymkę, dwa tygodnie temu... na której nawet mnie nie było. Mam nadzieję, że przez ten czas naładujesz sobie baterie :).

    "Ludzi bezdomnych" też nie dokończyłam, ale to głównie dlatego, że kiepsko się wtedy czułam. Teraz mam bardzo ambitne plany przeczytania "Przedwiośnia"... Może się uda. Lektury zwykle czytam, mam świetnego polonistę i chcę coś z tego zyskać póki mam okazję. Poza tym nie widzę sensu przerabiania przez kilkanaście lekcji czegoś, co byłoby dla mnie jedynie suchym opisem wydarzeń... Czasem trafi się zresztą jakaś fajna. Masz swoją ulubioną czy zawsze lecisz na streszczeniach? :P

    Mam nadzieję, że wczoraj aż tak źle nie było...
    No i jak tam jazdy? Dużo godzin Ci jeszcze zostało?

    ReplyDelete
    Replies
    1. Ja właśnie muszę zacząć zapisywać, bo często po głowie chodzą mi różne rzeczy, a ja po prostu nic z tym nie robię, a później żałuję, że przetrąbiłam tak fajny pomysł odnośnie opowiadania czy coś. Nie ma co, moja pamięć lubi sobie ze mną płatać figle.

      Czarno to widzę, w sumie zostałam zmuszona przez koleżanki XD biorę zapas książek, słuchawki, ogólnie to będę na wszystko anty. I w sumie pasowałoby mi się zapakować, ale ja, leniu największy, nawet walizki nie wyciągnęłam, więc POOOZDRO dla mnie.

      Oj, ja zaczęlam "Przedwiośnie". Zaczęłam, przeczytałam dwie strony... I noł, noł, noł! Nie podoba mi się. Nie da się tego czytać, jakieś zdania dziwnie ułożone, słówka, których nie rozumiem... Nie, stanowczo przyłożę się do streszczenia. Przeczytalam "Karę i zbrodnię", jako jedyna z klasy chyba, bo mi się bardzo spodobała. A tych, które mi nie podchodzą... Nie, to nie moja broszka, nie potrafię się zmuszać do czytania. Jeżeli trafię na coś fajnego, to czytam, a jak nie, to odpuszczam.

      Źle nie, ale dobrze również niezbyt... Siedziałam, gapiłam się w zegarek... i jakoś tak wszystko działo się obok mnie.

      Już mam 20 godzin wyjeżdżone, w poniedziałek umawia mnie na egzamin, no i muszę tą dziesiąteczkę wyjeździć.

      Delete
    2. W takim razie mam nadzieję, że w ten sposób uda Ci się zatrzymać przy sobie chociaż trochę więcej pomysłów :P

      I jak było? :)

      Przez ostatnie dwa tygodnie nie ruszyłam ani strony, a lada moment zaczynamy... Ehh. Też miło wspominam "Zbrodnię i karę", ale moja ulubiona lektura to... "Chłopi" xD. Większość mojej klasy nie przebrnęła nawet przez obowiązkową "Jesień", a ja tu cztery pory roku...

      Liczy się, że ten dzień minął...

      Daj znać, kiedy będziesz miała egzamin, potrzymam kciuki :D. Ja kurs zaczynałam we wrześniu, egzamin miałam w styczniu...

      Delete
    3. Może... Bo pojawiają się najczęściej wtedy, kiedy nie mam nic pod ręką, a zanim coś znajdę to jest pustka :D

      Długo by opowiadać! Na samym początku miałam mieszane uczucia, ale tak mi się dzisiaj było trudno rozstać... :D

      Ja zaczęłam czytać "Przedwiośnie". Przeczytałam jedna stronę, bo już na niej mój słomiany zapał legł w gruzach. Bo tego się nie da czytać! A odnośnie "Chłopów" to ja jej nawet nie wypożyczyłam....

      I czekamy kolejny rok. Ciekawe czy coś się zmieni w trakcie.

      Już mam ustalony. Ale nikomu nie powiem kiedy, żeby sobie wstydu nie narobić :D

      Delete
    4. Dlatego telefon jest dla mnie najwygodniejszy :D.

      Opowiesz coś jeszcze? Chętnie posłucham... albo raczej poczytam.

      Da się! Ruszyłam przedwczoraj i już jestem w połowie. Nawet nieźle się czyta, przynajmniej w porównaniu do "Ludzi bezdomnych" czy "Jądra ciemności" - przy którym dosłownie zasnęłam... :P.

      Może...

      A przyznasz się chociaż za ile tygodni? ;)

      Delete
  12. Nadzieja... Dzisiaj też ją mam.
    Odezwali się?

    Kalendarzyki to cudowna rzecz! Też posiadam i dużo daje :) Chociaż ich wybór to bardzo trudna sztuka :p

    ReplyDelete
    Replies
    1. A u mnie powoli przemija. Może to i dobrze? Nie, nie odezwali się. A wczorajszy dzień 'świętowałam' gapiąc się niemym wzrokiem w zegarek licząc, że podpowie mi jakieś rozwiązanie...

      Oj, bardzo trudna, ale to taakie przyjemne! Najwięcej czasu mi mija przy gapieniu się w okładki, bo wszystkie mi się podobają :D

      Delete
    2. Podpowiedział?

      Dla mnie ma być mały, ale najlepiej z jakimiś cytatami :) Przez dwa lata miałam tą samą serię z empiku, nie podobały mi się fragmenty z Biblii, ale przynajmniej był mały.

      Delete
    3. Ależ skąd, nie podpowiedział.

      Ja sobie sama cytaty happysadu wpisuję gdziekolwiek się da, więc nawet tego kalendarzyka ustroję :D

      Delete
  13. Jeju, jak ja uwielbiam wszystkiego rodzaju rzeczy do pisania i notowania!! :D

    ReplyDelete
    Replies
    1. No! Też uwielbiam! Najwięcej frajdy mi zabiera wybieranie okładek! :D

      Delete
    2. Ja wielbię wszystko co ma kartki :D.

      Delete
    3. Ja też! Od zawsze! Wszyscy się na mnie dziwnie patrzyli, jak gładziłam rękami kartkę ksiązki/zeszytu! A mi to taaaką przyjemność sprawia!

      Delete
    4. Jestem jak najbardziej za! :D Miło będzie się delektować ksiązkami w czyimś towarzystwie ;D

      Delete
    5. Mało kto podziela moje umiłowanie do takich rzeczy, czuję się samotnie, bo uważają, że to jakaś choroba ;( :P

      Delete
    6. Niech spadają! Jaka choroba?! :D To jest najfajniejsze uzależnienie! :D

      Delete
  14. Właśnie, mnie też przydałby się jakiś fajny kalendarz. Najlepiej, żeby przypominał dziennik Toma Riddle'a XD Chociaż takim z Londynem też bym nie pogardziła :D
    Z czytaniem lektur to u mnie bardzo podobnie, chociaż obiecałam sobie, że w tym roku będę je czytać... no i niby czytam, ale albo tylko kilkanaście stron albo połowę i nie mam ochoty kończyć ;)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Hehuehue, wyglądałby ciekawie :D Ten z Londynem był fajny, ale miał dla mnie za małe karteczki, więc wybrałam ten, ale kolor ma uroczy *.*
      Hahahaha, też sobie obiecałam. I jak na razie na obietnicach się skończyło ;)

      Delete
    2. Raz taki znalazłam! To znaczy, to był zwykły notes, tylko że zapisany. Co mi z zapisanego notesu. ;)
      Lektury są takie straszne. Gdyby nie fakt, że te książki są lekturami, to pewnie KIEDYŚ bym je przeczytała, a samo to słowo LEKTURA jakoś odstrasza i zniechęca. :x

      Delete
    3. Zapisany notes to jest za wielki na kalendarzyk (:

      Ej no, bo powinne być pisane jakimś łatwiej czytalnym językiem, i w ogóle jakaś przyjemniejsza tematyka a nie Xd

      Delete
    4. To byłby kalendarzuch :D

      No zgadzam się w stu procentach. A jak już jest coś, co się w miaaarę szybko czyta, to tematyka nie ta. I wniosek z tego taki, że nigdy nie znajdziesz lektury, która Ci się spodoba i która przeczytasz (!), więc po co w ogóle po nie sięgać :D

      Delete
    5. I po co marnować cenny czas, który można przeznaczyć na pisanie, albo na czytanie czegoś ciekawszego? :D To są takie oczywiste oczywistości, po prostu :D Ja teraz mam Przedwiośnie omawiać. I sądzę, że do środy to wykuję streszczenie na pamięć xD

      Delete
    6. Dziś na polskim jednak doszliśmy do wniosku, że najlepiej będzie, jeśli w ogóle przestaniemy czytać, bo skończymy jak wielcy idealiści - Werter i Gustaw i w akcie desperacji w końcu się zabijemy. Hm, to ja już nie wiem. XD

      Delete
    7. Hahahahaha, niezła rozkmina XD ale w sumie skuteczna :D

      Delete
  15. Zdjęcie na szablonie bardzo mi się podoba :]
    Kiedyś też miałam manię zapisywania wszystkiego w notesie, lecz jestem niezbyt pilną osobą i notes po tygodniu wylądował gdzieś pomiędzy innymi szpargałami..

    ReplyDelete
    Replies
    1. Też uważam, że ładne ;)

      Mi tak zawsze się działo, więc teraz mam silne postanowienie :D

      Delete
  16. też uwielbiam kupowanie nowych kalendarzy :D ale jeszcze nie trafiłam na idealny, może w poniedziałek coś znajdę ^^
    i jak wrażenia z 'McDusi'? :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. to polecam Empik :D Tam jest wybór że ho ho ^^

      Jak zwykle bardzo dobre! Kocham całą Jeżycjadę, więc bez chwili zastanowienia się rzuciłam... I już jestem w połowie. A podobno jeszcze będzie 20 część! <3

      Delete
    2. właśnie dzisiaj byłam i nabyłam - jest idealny :D
      ja przeczytałam w jeden wieczór :D (no... poszłam spać o 3 ;p) i też mi się podobało, mimo krytycznych opinii w internecie. o 20. części również słyszałam, mam tylko nadzieję, że nie będzie trzeba czekać na nią tyle co na tą ;p

      Delete
    3. Ja w sumie już nawet nie czytam tych pseudoopinii, bo niektórym ludziom wydaje się, że są niewiadomo jakim centrum świata i wgl, i że każdy baczy na ich opinię, a prawda jest taka, że jak jest fan, który przeczytał pozostałe części, to tak czy siak po tą kolejną sięgnie ;) A mi się strasznie podobała! Najbardziej to Łusię lubię i te jej mądrości, albo Ignasia, to już w ogóle :) Tak się dziwnie na sercu robi, bo jeszcze pamiętam, jak czytałam o przygodach miłosnych Gabrysi, a tu już córę za mąż wydaje :)

      Delete
    4. ja się nie mogłam powstrzymać, zanim do mnie dotarła, czytałam to co inni o niej pisali ;p
      a moją idolką jednak zdecydowanie jest i była Ida :D Ignaś jakiś taki zbyt ciapowaty dla mnie, nie to, co Józinek, ach... :D

      Delete
    5. Mimo wszystko książka była fajna, a ja dzisiaj dopiero zajrzałam w opinię i jestem lekko zmieszana.

      Mi się przez jej postać to imię spodobało :D A tak naprawdę, to ma nieraz kobieta pogadanki o zdrowej żywności, he he :D Ale Ignaś jest przez ten swój ciapowatyzm taki przeuroczy xD

      Delete
  17. Kurczę... ten kalendarzyk przypomniał o upływającym czasie, a w jesieni owy motyw dopada mnie do znudzenia (żeby nie powiedzieć dosadniej :P). Zdarzeń nie zapisuję, ale wszystko może posłużyć za szkicownik pseudotwórczy. Niestety z racji zdrowia, mogę głównie stukać w klawisze, a zawsze chciałam pisać piórem - atrybutem dobrego prozaika ^^
    PS: Anonimowa prosi o wykreślenie jej adresu z linków i z góry dziękuje :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Nie pozbędę się jesieni, a choć jej nie lubię, to obrazki są fajne, takie magiczne! Co do zapisywania, ja w sumie często bazgrałam po zeszycie przedmiotowym, ale później zapominałam gdzie co jest zapisane i tak no, może teraz będę sumienna odnośnie tego :D Już wykreślam ;)

      Delete
    2. Nie miałam na myśli obrazków, bo te są śliczne, ale ogólny nastrój. Cóż... muszę to przespać, przeczekać. Szkoda, że nie bardzo się da :P W zeszycie bazgrałam w czasach gimnazjum - wyznania do ówczesnej love ^^

      Delete
    3. Rzeczywiscie, nastrój jesienny jest do dupy, ale lubię otoczkę, herbatę, książki, grube swetry, szaliki... obrazki, zdjęcia... To jest miodzio :D

      Delete
    4. Ja z tego zestawu poważam tylko herbatę i książki, reszta out :P

      Delete
    5. huehue, dokładnie :D

      Delete
    6. To jest przybijjące, że już przed szóstą się ciemno robi! :P

      Delete
    7. To jest okropne, wywołuje senność. Nie cierpię chodzić przymulona :P

      Delete
    8. Ej no.. To jest najgorsze, ale cóż zrobić :P Jeszcze póki świeci słońce... :D

      Delete
  18. Uwielbiam kalendarze. Też poszukuję czegoś ciekawe, ale coś mi nie wychodzi. :)
    A co do książek, niestety jedziemy na jednym wózku... Brakuje mi czasu.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Ale jak McDusię złapałam w ręce, to się oderwać nie mogę ;) A kalendarze są ekstra, a przynajmniej ich wybieranie :D

      Delete
    2. Wybieranie jak wybieranie, ja mam świra na punkcie ich prowadzenia. ;)
      Ja złapałam teraz jedną, która ma mega moc przyciągania. :)

      Delete
    3. Mam nadzieję, że też mi to wejdzie w krew :D Jakieś instrukcje, żeby się do tego... Przyzwyczaić? :D W sensie do wpisywania? Do skrupulatnego prowadzenia? :D

      Delete
    4. Nie wiem... Ja w ogóle jestem człowiekiem, który lubi organizację. I lubię wszystko widzieć. Mam miliony karteczek przy komputerze, kiedy pracuję. Prowadzę kalendarza od kilku lat... Wskazówki? Nie zasypuj się milionem rzeczy. Widziałam już takie kalendarze, gdzie ludzie próbując nauczyć się organizacji planowali dosłownie WSZYSTKO. To jedynie odrzuca. Nie ustalaj godzin na toaletę ;D
      Moja znajoma na każdy poniedziałek miała wpisany jakiś pozytywny cytat. Miało jej to dodać optymizmu na cały tydzień. :)

      Delete
    5. Ja wszystko zapisuję w kalendarzu wiszącym na biurku, no ale jak jestem poza domem to o wszystkim zapominam, a zapisać w telefonie to mi się nie chce, kompletny leń ze mnie ;)

      Oj, to ja sobie chyba zaraz powpisuję coś z happysadu :D

      Delete
  19. Bardzo ładny szablon!
    Ooo, McDusia, właśnie ostatnio zobaczyłam, że jest już w księgarni i się ucieszyłam, ale jeszcze nie kupiłam. Jak wrażenia?

    ReplyDelete
    Replies
    1. Leć do sklepu, leć! Jak zwykle pełno humoru, śmiesznych dialogów i krzepiących opisów ;) Dziękuję!

      Delete
    2. :) już dawno nie było nowej części Jeżycjady!

      Delete
    3. Strasznie długo ;) Dlatego się rzuciłam zaraz po przemierze i już niestety kończe, a nie wiem kiedy dwudziestka :(

      Delete
  20. A ja kupiłam jakiś najprostszy kalendarz i przerobiłam go tak, że w sumie mogłabym założyć swoją markę :) Dla mnie priorytetem był raczej cały tydzień na jednym otwarciu, w sensie na dwóch stronach. Żeby od razu widzieć czym mam się zajmować w weekend :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. A mi się takie jakos nie podobały, a ten jest idealny ;) Muszę się w to wkręcić :D

      Delete
    2. Ja bym bez kalendarza nie dała rady żyć, jestem zbyt roztrzepana i ciągle o wszystkim zapominam.

      Delete
    3. Ja coraz bardziej się przekonuję, że moja pamięć lubi sobie ze mnie figle płatać więc trzeba na to jakoś poradzić!

      Delete
    4. Ech, a to dopiero osiemnastka... Co będzie za dziesięć lat?! XD

      Delete
  21. Jakoś to się poukłada zawsze :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Teraz wydaje mi się, że nie ma szans na poprawę, przynajmniej w tej sprawie ;)

      Delete
    2. Oj tam, oj tam. Gorącą ulubioną herbatę polecam i coś słodkiego, wtedy od razu inaczej na wszystko spojrzysz :))

      Delete
    3. Herbata jest lekiem na (prawie) wszystkie zło!

      Delete
  22. Też mam fioła na punkcie kalendarzyków! Kupuję co roku, od drugiej klasy gimnazjum ::)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Ja jak już kupowałam, to przeważnie leżały na biurku i się mnie przyglądały... xD

      Delete
    2. Moje są w ciągłym użytku, nigdy nie czuły się porzucone :D

      Delete
    3. Obiecuję, że zajmę się moim kalendarzykiem od stycznia i że nigdy nie poczuje się osamotniony! :)

      Delete
  23. Ach, kalendarzyki. Kupiłam obie w zeszłym roku, turkusowy w kwiatki. Prześliczny. Szkoda tylko, że pisałam w styczniu, a potem jakoś o nim zapomniałam. Nie mam cierpliwości.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Ja też do tej pory nie miałam i chcę coś w tym kierunku zmienić :D

      Delete
  24. Też zawsze mam ten problem! Czy mały kalendarzyk, czy wielką cegłę, czy tydzień na dwóch kartkach, czy jeden dzień na jednej kartce... Jest ich tyle, że aż zbrodnia! Gdyby był tylko jeden model, to przynajmniej by nie było problemu.
    Tęsknota to dziwna rzecz. Uświadamia nam, co jest dla nas ważne... Czasem paradoksalnie możemy tęsknić za ludźmi, którzy są tuż obok.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Albo za tymi, którzy byli i którzy prawdopodobnie nie wrócą.. Smutne, aczkolwiek prawdziwe. Bo ja wiem, że to już chyba.. Koniec.

      Odnośnie kalendarzyków, to jakbym wygrała milion w lotku, to bym sobie wszystkie kupila!

      Delete
    2. Tak, to też prawda. Ale z czasem tęsknota mija i zamienia się w obojętność.

      Ja bym kupiła ten najfajniejszy, na który mi zapewne było szkoda kasy normalnie :D (bo zawsze te najlepsze są mega drogie - skandal!)

      Delete
    3. No ale wiesz, możesz to wziąć jako za roczną inwestycję i już spojrzenie się zmieni na to :D

      Delete
  25. Maturalne rekolekcje? U nas była tylko jednodniowa pielgrzymka do Częstochowy - nie do końca udana i dobrze przeżyta przeze mnie z powodu autobusu, który się psuł w drodze i nie zdążyliśmy na jeden punkt programu.

    Na Twoją prośbę podaję Ci swój nowy adres: moze-byc.blogspot.com [Fausta]

    ReplyDelete
    Replies
    1. Zapomniałam napisać, że też prowadzę taki kalendarzyk. Na stronach z datami umieszczam swoje ulubione cytaty i notuję na bieżąco kwiatki nauczycieli.
      Na 2013 rok chciałabym kupić sobie kalendarz zaprojektowany przez Beatę Pawlikowską (jestem fanką jej żółtych karteczek umieszczanych na FB), aczkolwiek kosztuje 40zł i za dużo miejsca na osobiste notatki nie posiada.

      Delete
    2. Ale ej, weź to za roczną inwestycję :D Ja też zastanawiałam się nad jakimś tematycznym, ale tej najprostszy jest fajniutki :)

      Delete
  26. Mam taki sam kalendarz w tym roku i jestem z niego bardzo zadowolona. Nie rozwala się, nie rozkleja, wygodnie się pisze. Dobry zakup.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Jakiś tematyczny, czy najprostszy z najprostszych? :D

      Delete
    2. A twój nowy jest tematyczny? Zajrzyj do środka, to dowiesz się jaki jest mój :D

      Delete
  27. Chciałam kalendarzyk, kupiłam i po miesiącu wymiękłam. To nie dla mnie, tak samo jak pamiętniki, które tylko leżą, kurzą się i zajmują miejsce ;_;

    ReplyDelete
    Replies
    1. Ej to spróbujmy wystartować z prowadzeniem kalendarzyka od stycznia razem!

      Delete
  28. Gdyby nie mój kalendarzyk to bym chyba nie przeżyła!:P Kupiłam go chyba miesiąc temu, a już bez niego czuje się jak bez nogi. Tyle że ja przeszukiwałam każde możliwe sklepy w poszukiwaniu takiego na rok szkolny, żeby właśnie zacząć go używać odrazu, trudno było ale w empiku dorwałam;)

    ReplyDelete