9.9.12

'Każdy nawet najgorszy dzień ma swój kres'


Wszyscy się dziwią, że ja, taka zawsze pozytywnie zakręcona mam gorsze dni. A mam, nieuchronnie do mnie przyszły, choć ja ich do siebie nie zapraszałam, drzwi specjalnie zamykałam, coby nikt nie powołany nie wlazł a tu proszę bardzo; jesień się na dobre nie zaczęła, a ja mam dosyć. Nie jesieni tylko, tylko tego wszystkiego, co w kółko mnie jest, co dzieje się gdzieś jakby poza mną, co ja widzę, ale czego nie mogę zmienić. Bezbronna taka stoję sobie, patrzam przed siebie i łzy w oczach stają, choć ja się powstrzymuję to one i tak spływają po policzku, wraz z tuszem czarnym, bo przecież muszę ładnie wyglądać, dla samej siebie, bo mój idealny ideał gdzieś się chowa, cholera jedna, zamiast być tu, w ramionach mnie trzymać i pocieszać, że dobrze będzie. Bo ja sama pocieszać umiem, innych, siebie nie, tak to już jest, głupota ludzka granic nie zna - komuś pomogę, ale sobie w ni cholerę. Ten, który zranił kiedyś, ślad po sobie zostawił, odszedł, wrócił, a ja go przyjąć przyjęłam, bo przecież uczono, żeby dawać drugą (a co tam, trzecią) szansę, i wiedząc, że prawdopodobnie z dupy strony mi to wyjdzie idę pod prąd, licząc, że kurfa uda się tym razem i ten mój księciunio gdzieś jest, tylko czycha żeby mnie w odpowiednim momencie uszczęśliwić, tylko że ja może nie mam ochoty na niego tyle czekać, ale kto by się zdaniem moim martwił, takie nieistotne to przecież. Wiadomo, że to co się stanie to ja przyjmę, bo odmawiać nie umiem, więc może znów zanurzę się w tekście gazety, bo po co wyglądać na coś, czekać na kogoś, kto i tak się nie zjawi, mogę spożytkować czas lepiej, po raz tysięczny czytać wywiad ten sam, melodie te same w kółko powtarzać i się zajadać tym, że może będzie lepiej, ale kiedyś. 



145 comments:

  1. "Bezbronna taka stoję sobie, patrzam przed siebie i łzy w oczach stają, choć ja się powstrzymuję to one i tak spływają po policzku" jak ja to, kurde, dobrze znam.

    ReplyDelete
    Replies
    1. to jest najgorsze. nie chcę płakać, bronię się, a jednak to robię.

      Delete
    2. Może po prostu tylko tak potrafimy dać upust swoim emocjom?

      Delete
  2. kiedyś... jak ja to słowo uwielbiam. kiedyś to zobaczysz, kiedyś będzie lepiej, ciąfgle to keidyś! aż rzygać mam ochotę tym...
    ale będzie lepiej, nie kiedyś, nie jutro, lecz teraz! a co! :*

    ReplyDelete
    Replies
    1. nie znoszę tego słowa, bo daje niepotrzebną nadzieję, a ja chcę nadzieję, która pozwoli mi wierzyć w to, że naprawdę będzie dobrze.

      Delete
    2. ja żyjęciągłą nadzieją... ale będzie naprawdę dobrze, zobaczysz.

      Delete
    3. chciałabym.

      Delete
    4. będzie, bo jak nie to wołaj mnie a rozpierdole wszytsko sowim czołgiem kupionym przez allegro!

      Delete
    5. okej, a użyczysz mi go jeszcze jak mi będzie kiedyś potrzebny? :D

      Delete
  3. każdy z nas ma gorsze dni, choćby nie wiadomo jakim był optymistą. ale te dni mijają i znowu jest dobrze. a ponarzekać zawsze można, to trochę pomaga, jak się ludziom o swoich problemach opowie.

    ReplyDelete
    Replies
    1. mam nadzieję, że minie mi, bo źle się z tym czuje - na wszystkich w domu fukam, choć tego nie chcę, najlepiej to by się w pokoju zamknąć i nie odzywać z nikim. oczywiście, że mi się zrobiło lepiej, chociaż trochę...

      Delete
    2. to zamknij się w pokoju :) ja wczoraj miałam gorszy dzień, nie miałam ochoty na nikogo patrzeć, więc cały dzień przesiedziałam u siebie w pokoju słuchając muzyki.

      Delete
    3. ale ileż dni można w pokoju siedzieć? są chyba jakieś granice, których nie chcę przekroczyć.

      Delete
  4. "...i na trzy, cztery, pięć, bęc! we wszystko co złeee, we wszystko co złeee..."

    Skąd ja znam to uczucie bezsilności? Smutne jest to, że ja, Matka Teresa wśród swoich znajomych, tak jak i Ty nie potrafię pomóc samej sobie i czekam na kogoś, kto zrobi to za mnie.

    A łzy przecież pomagają.

    ReplyDelete
    Replies
    1. A kiedy ten ktoś nie przychodzi, to ja zamykam się w sobie, płacze, płaczę i słucham mega przygnębiającej płyty kochańców moich (swoją drogą 'Nie będziem płakać' jest taka piękna) i zastanaiwam się, kiedy w końcu wyjdę na prostą. Ależ oczywiście, że pomagają. Najlepsze lekarstwo.

      Delete
    2. Reaguję dokładnie tak samo, czasem jestem po prostu za słaba żeby wstać i powiedzieć "mam to gdzieś". Nie będziem płakać podoba mi się praktycznie najmniej z Ciepło/Zimno, nie podoba mi się ten... hmm, wokal (?) Marceliny, choć słowa i muzyka są piękne, dołuję się więc przy Biegnę prosto w ogień ale zakochana jestem bezapelacyjnie w Na ślinę.

      Delete
    3. Mi się właśnie ta Marcelina wydała strzałem w dziesiątkę, ale ile ludzi tyle spojrzeń :D

      w ogóle cała ta płyta ponura jest, ale dla mnie w sam raz :D

      Delete
    4. Dla mnie to się wydaje trochę dziwne, choć może jeśli przesłucham kilka razy ten utwór to się do niego przekonam ;)

      Dokładnie, bardziej sad niż happy, no ale nie robi mi to różnicy, bo każdą ich płytę kocham miłością bezgraniczną i szczerą :D

      Delete
    5. Na pewno :) Mi za pierwszym razem też jakoś niespecjalnie podchodził :D

      O to to! Bo ich płyt się nie da nie kochać, po prostu się nie da! :D

      Delete
    6. W takim razie spróbuję. Do Poznańskiego już się przekonałam, a też nie spodobał mi się od razu :)

      Mów mi dobrze miażdży wszystkie pozostałe krążki, mimo że każdy z nich ma w sobie coś wspaniałego, o :D

      Delete
    7. Mi też na początku się nie spodobał, więc skutecznie go przesuwałam na playliście ale pewnego wieczoru, jak go puściłam... zakochałam się :D

      O to to! Mów mi dobrze to płyta nad płytami! Wszystkie teksty piosenek znam na pamięć xD

      Delete
    8. Ok, przekonałaś mnie, dzisiaj wieczorem będę ją katowała :D

      Kostuchna, Mów mi dobrze i Nie ma nieba to jedne z piosenek które włączyłam jako pierwsze w całej mojej happysadowej karierze i które jako pierwsze pokochałam :3

      Delete
    9. u mnie się zaczęło od piosenki 'wrócimy tu jeszcze', która leciała na jakimś kanale telewizyjnym, tak mnie wkręciło, jednak na kilka lat zapomniałam i pamiętam pieczołowite próby przypomnienia sobie nazwy zespołu, a teraz - słucham wszystkiego cały czas :3

      Delete
    10. Hohoho, jak fajnie jest powspominać :3

      Delete
    11. oczywiście :3 albo to, jak mama mnie poinformowała, że kupiła bilety na koncert 'jakiegoś happysadu, bo tak blisko grają, więc co nam szkodzi?' :D w sumie podeszłam do niego dosyć sceptycznie, jeszcze na niego jadąc miałam słuchawki w uszach i słuchałam 'wrocimy tu jeszcze' myśląc, że ten koncert będzie totalną porażką... a wyszłam z niego z takim piskiem, bo nie dość że poznałam wspaniałych Chłopaków, to jeszcze zdobyłam ich autografy i nawet zamieniłam kilka słów! Kręciłam się głupia w kółko na parkingu, a w drodze powrotnej - wraz z koleżanka, co tylko się na siebie spojrzałyśmy, dosłownie wyłyśmy z zachwytu :3

      Delete
  5. uwierz mi, ze nie jestes w tym wszystkim sama

    ReplyDelete
  6. A ja się nie zgodzę z Duszyczką. W swoim otoczeniu jesteś z tym wszystkim sama. Nawet jeśli w okół istnieje tysiące osób, które mają dokładnie tak samo w swojej sytuacji jesteś sama. I żeby było śmieszniej, paradoksalnie chcesz, żeby ci ktoś pomógł, a z drugiej strony wiesz, że to i tak nic nie da.
    Och, jak ja to dobrze znam. W sumie dlatego zaczęłam pisać ten mój nieszczęsny fanfick, bo to takie wlewanie tych wszystkich uczuć w Worda i próba rozegrania tego ze wszystkich stron, oddalenia i perspektywicznego podejścia.
    Mi pomaga.
    Ale przyjaciele? Przestałam ostatnio wierzyć, że istnieją.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Dokładnie, jestem sama. Wiem, że są osoby, które mi pomogą, jeżeli zechcę. Są też tacy, którzy przeżywają bądź przeżywali to samo - ale każdy człowiek jest inny i każdy człowiek na te same rzeczy różnie reaguje. Więc zostaję sama z sobą. I o ile kiedyś się tego bałam, tej samotności, to teraz dobrze się z tym czuję. Mogę sobie poukładać wszystko w głowie, od prawa do lewa. Pewnie, że nie da! Co mi z tego że 'będzie dobrze', skoro teraz nie jest - i niestety nie ma tak pozytywnych zapatrywań?

      Ja w sumie dlatego piszę. Jak jestem zła, czy chcę wyładować złość, to robię to na bohaterach, żeby im się nie nudziło przypadkiem. I w sumie to chyba jest najlepsze podejście, bo wiem, że chociaż to wszystko co we mnie siedzi to się nie marnuje.

      Dlaczego? Zraziłaś się? Ja mam, kilka bliskich osób, na palcu jednej ręki bym mogła policzyć. Wiem, że mimo dzielącej nas odległości będziemy starały się sobie pomagać nie zważając na wszystko inne.

      Delete
    2. Dlatego ja staram się tego nie mówić, jeżeli nie mam bezpośredniego wpływu na daną sytuację. Puste słowa. Nic nie wkurza mnie bardziej.

      To nie tak, że swoją historię opieram wyłącznie na tym. Raczej pomaga mi się to czasem wyciszyć, a wypisanie tego czasem kończy się potem tak czy inaczej skasowaniem fragmentu, bo emocje uleciały a on do koncepcji i historii nie pasuje. Za to pisanie z innej perspektywy pozwala się odpowiednio zdystansować i przemyśleć.

      Powiedzmy, że to kolejna przyjaźń, która się rozsypała i, co gorsza, wiedziałam, że tak będzie, ale nie miałam ochoty temu zapobiec, bo wszystko straciło sens. Ostatnio mogę polegać tylko na swojej rodzinie i osobie, którą poznałam kilka miesięcy temu, więc jeszcze się mocno waham z używaniem słów typu przyjaźń.

      [byle-do-jutra.blogspot.com]

      Delete
    3. Dokładnie. Ja wiem, że ten ktoś chce pomóc, ale puste słowa nic nie znaczą, niestety.

      Nie no, ja też nie opieram na tym swoich historii, jednak mogę to wszystko jakoś odreagować i od razu mi się lecej robi.

      Oj, to niedobrze. Może po prostu liczyłaś, że się da to odratować? Nie wiem, jak mogę pomóc - dzisiaj nie jestem w tym dobra. Wydaje mi się, że z biegiem czasu wszystko sięu łoży ;*

      Delete
    4. Nie, chyba właśnie tak miało być. Widzisz, mam w oczach takie coś, że za pierwszym spojrzeniem wiem, czy daną osobę polubię, czy nie. Nigdy nie dogadywaliśmy się tak, jak powinno to być i wiedziałam, że prędzej, czy później nadejdzie tego kres.
      Chyba cieszyłam się raczej, że to już.
      Za dużo osób się ode mnie odsunęło przez to wszystko.

      Delete
  7. Najgorsze jest to. To że innym potrafimy pomóc, a sobie nie. To jest takie irytujące. Takie niszczące nas od środka.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Ażebyś wiedziała. To potrafi rozpieprzyć człowieka od środka.

      Delete
  8. Coś widzę, że samotność Ci dokucza. Mnie też, ale wiesz... potrzeba trochę cierpliwości, żeby wszystko ułożyło się choć trochę po naszej myśli. :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Taka bezsensowna samotność, bo ludzi w okół mnie kupa, a mi źle z tym i jednocześnie dobrze, że sobie ich odtrącam i jestem sama z sobą. Taka cholerka ze mnie uparta ;) A dobrze będzie, no musi być.

      Delete
    2. Takie odtrącanie ludzi nie zawsze wychodzi potem na dobre.

      Delete
    3. Wiem, ale nie chcę, żeby ktoś mi pomagał 'bo tak trzeba'.

      Delete
    4. Może obracasz się nie w tym co trzeba kręgu ludzi?

      Delete
    5. Nie obracam się w żadnym kręgu, o to chodzi.

      Delete
    6. Możliwe. Ale jakoś się do tego przyzwyczaiłam i dobrze mi się żyje.

      Delete
    7. Wiesz, wydaje mi się, że przyzwyczajona do takiego stanu rzeczy prędko zdania nie zmienię.

      Delete
    8. Z pewnością. Może kiedyś Ci się to znudzi. Człowiek to w końcu istota stadna.

      Delete
    9. Nie każdy ;)

      Delete
  9. Jak będziesz na siłę wyglądać, nikt nie przyjdzie - taki chichot losu. Wiem po sobie i przytulam :*

    ReplyDelete
    Replies
    1. Zawsze tak jest, że jak na coś czekam / wyglądam, to tego nie ma, tak na przekór, a jak się odwrócę, zapomnę, poświęcę się czemuś/komuś innemu to jest za mgnieniem oka.

      Dziękuję :*

      Delete
    2. Najlepszy lek na taki stan: zając czymś myśli. Ja dzięki kochanej wykładowczyni mam to zapewnione :P

      Delete
    3. ja dzięki szkole też, ale szukam lepszych zajęć od nauki, jak to zwykle xd

      Delete
    4. Ja również, ale mus to mus ^^

      Delete
    5. wiadomo :D

      już mnie to wszystko powoli przerasta, non stop jestem zmęczona, bo zamiast iść spać o ludzkiej porze, to ja koczuję do 12.. żeby chociaż mi to na nauce minęło, a nie na siedzeniu i gadaniu na gg, to bym to potrafiła zrozumieć, ale tak, to masakra :D

      Delete
    6. Wrzesień jest jeszcze w miarę luźny, więc trzeba korzystać :) Mobilizacja przyjdzie potem :D

      Delete
    7. Jeżeli w ogóle zaszczyci mnie swoją obecnością :D

      Delete
    8. Nie wątpię w to, więc i Ty nie powinnaś :D

      Delete
    9. Na razie mój optymizm uleciał więc muszę się zdać na twój ;>

      Delete
  10. " Bo ja sama pocieszać umiem, innych, siebie nie, tak to już jest, głupota ludzka granic nie zna - komuś pomogę, ale sobie w ni cholerę. " Znam to aż za dobrze, to niszczy dużo bardziej niż samotność sama w sobie. Poczucie bezsilności.

    *tuuuuuli*
    Lu, kochanie, to przejdzie. Niedługo. Na pewno. MUSI. Mi przechodzi zawsze, a mam coś takiego często i gęsto.
    Jeszcze raz Cię mentalnie przytulę. *przytula* <3

    ReplyDelete
    Replies
    1. A totalnie btw, bo zapomniałam, cudownie tu teraz! *-*

      Delete
    2. Dziękuję Feoś :* No mam nadzieję, że przejdzie, bo niedobrze się z tym czuje. Nie lubię być poza tym wszystkim, a tak właśnie mi się wydaje, że jest. Że niby mogę coś robić, decydować, ale nie jestem w stanie tego zrobić, albo po prostu nie chcę - nie wiem, granica się zaciera a ja sobie tak stoję i nic nie rozumiem.

      Delete
  11. Każdy z nas może mieć czasem gorszy dzień, a wtedy najpiękniejszą chwilą staje się ta, w której smutek ot tak znika, jak na pstryknięcie palcem. Wydaje Ci się, że jesteś sama, a tak naprawdę mogą otaczać Cię ludzie, którzy czują podobnie, by nie rzec tak samo.

    ReplyDelete
    Replies
    1. No tak, może i mnie otaczają, ale co z tego? Mogą chcieć pomóc, ale ja wiem, że oni nie dadzą rady. Bo każdy przeżywa to inaczej, każdy jest indywidualnością, a ja nie chcę rozróżniać tego wszystkiego, nie mam siły. Wolę chyba samotnosć, niż usilne dopasowywanie się do kogoś, kto na dobrą sprawę mi nie pasuje.

      Delete
  12. Może jesień się jeszcze nie zaczęła, ale pogoda już nie jest letnia... Gorsze dni nie tylko Ciebie dopadły, ale przejdą... Muszą!

    ReplyDelete
    Replies
    1. Mam nadzieję, że tak będzie, nienawidzę tego uczucia! Pfi, to jest nijaka pogoda - raz ciepło, więc wychodzę w krótkim rękawku, by później trząść się z zimna. Już bym wolała zimę.

      Delete
    2. Chyba nie da się go lubić. Dokładnie... Chociaż moja mama to się załamuje na wieść, że siedzę w dusznej sali w grubym swetrze... Problem w tym, że zdjęcie go w niczym nie pomaga...

      Delete
    3. W zimę to ja nie wychodzę z domu bez dwóch swetrów, rękawic, kurtek, normalnie jak na wojnę wychodzę xD

      Delete
    4. No to piąteczka! :D Ale to chyba nie jest normalne... :D

      Delete
    5. No pewnie, że nie jest :D Moja siostra wychodzi z rozpiętą kurtką, bez czapki, bez szalika... A ja jak rękę tylko przez okno wystawię na kilka sekund chociażby to mi zimno :D

      Delete
    6. A jakie masz sposoby na rozgrzanie się? :D

      Delete
    7. Herbata, herbata i jeszcze raz herbata :D przesłodzona, w ulubionej szklance z rączką (nigdy w kubku!) :D

      Delete
    8. Hahahaha, ja przez ostatnie dni wypiłam chyba z cysternę herbaty :D Niby nic, a jednak!

      Delete
    9. Herbata to podstawa! W zimę potrafię obalić z pięć kubków w ciągu jednego popołudnia! Upiję ostatniego łyka, idę do kuchni po kolejną i tak w kółko! powoli przekonuję się do użycia również cytryny, bo jakoś dotąd mi nie smakowałą :D

      Delete
  13. Każdemu zdarzy się gorszy dzień, czy dwa.. szczególnie przy takiej melancholicznej pogodzie, jaką mamy teraz.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Jeden, dwa, ewentualnie siedem, choć mam nadzieję, że w moim przypadku to krócej będzie, bo nie wiem ile jestem jeszcze w stanie wytrzymać o ja niegodna.

      Delete
    2. Wszystko zależy od Ciebie. Postaw się chandrze ;D Na przekór wszystkim nie daj jej sobą zawładnąć.

      Delete
    3. Chyba już za późno, ale powoli mnie opuszcza. Mam nadzieję.

      Delete
    4. Teoretycznie ;))

      Delete
  14. Nie ma się czemu dziwić, każdy miewa gorsze dni, choć oczywiście nie wszyscy mają ich tyle samo. Co ma być, to będzie. Najlepsze jest to, że życie potrafi zaskakiwać, więc pewnie w najbliższym czasie coś Cię zaskoczy. Żeby wypłynąć na powierzchnię, trzeba dotknąć dna.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Miłe zaskoczenie byłoby naprawdę miłe i urocze :3

      ale jakoś nie wierzę w dobre rzeczy, które mogą mi się przytrafić.

      Delete
  15. Nie dziwię Ci się wcale. Mam tak, że dużo znajomych przychodzi do mnie po radę, ja staram się pomóc, wychodzi. Ale gdy przyjdzie co do czego i ja zacznę mieć problemy, to sama sobie pomóc nie potrafię. A zły humor i samopoczucie na pewno przejdą, mam nadzieje, ze w Twoim przypadku bardzo szybko. :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Już powoli przechodzi, jednak nie chcę się cieszyć na zapas, co by nie zapeszyć ;) To jest rzeczywiście dziwne, skoro umiem pomóc komuś, dlaczego sobie nie?

      Delete
  16. każdy ma prawo mieć gorsze dni, a innym nic do tego, jeśli pytają z pustej ciekawości, a nie z chęci pomocy.
    natomiast czekanie na kogoś, kto sie nie zjawi, jest totalnie pozbawione sensu, ale o tym się trzeba przekonać na własnej skórze i z doświadczenia wiem, że cudze gadanie nic tu nie daje.
    trzymaj się ;*

    ReplyDelete
    Replies
    1. niestety, najchętniej to jest pomoc - bo wydaje im się, że są na tyle 'doskonali' i wyjątkowi, że aż zechcę poznać ich zdanie. dziwne.

      ale ja wiem, że to nic nie pomoże! przecież zawsze jest tak, że jak na coś czekam i wygladam to to tak specjalnie nie przychodzi. ale co zrobić z głupotą? :D

      nie dziękuję :*

      Delete
    2. może im wcześniej dałaś jakieś podstawy do tego, żeby tak myśleli ;)
      no na głupotę 'nie poradzisz' jak mówi mój chrześniak :D ale spoko, trzeba się zająć właśnie czymś innym, to reszta sama przyjdzie ;)

      Delete
    3. ano dokładnie, głupota nie boli, a w tym wypadku to już tylko ręce załamać :D ale co się będę, będzie dobrze, prędzej czy później ;))

      Delete
    4. spoko, ja nad sobą też już tylko mogę ręce załamać ;p
      no, ja mam nadzieję, że w końcu będzie dobrze, bo ileż można...

      Delete
    5. ej no.. tak czekać, a nic się nei wydarza, chore.

      Delete
  17. Nie demonizuj, to, że jeden koleś okazał się niegodny Ciebie, to nie znaczy, że Twoja szansa na udany i szczęśliwy związek odeszła także z nim...:)

    Każdy ma gorsze dni, ba, a nawet więcej, każdy ma prawo mieć gorsze dni.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Nie chciałam tego tak ująć - po prostu czekam na tego swojego idealnego, a czasu coraz mniej, no chyba że zatańczę na studniówce z kijem od miotły, co w sumie nie brzmi źle, bo nikt by mi po nogach nie deptał XD

      ja już swój limit chyba wykorzystałam ;)

      Delete
    2. To weź jakiegoś kolegę, kuzyna, przecież na studniówkę nie musowo iść z chłopakiem. Porób jakieś castingi na najlepszego partnera i już :).

      Delete
    3. najpierw by kuzyna trzeba mieć, a ja mam, młodszego o trzy lata, więc muszę kombinować, ale pojawiła się wczoraj nutka nadziei, więc mam nadzieję że się uda ;>

      Delete
    4. Kurdę, oddałabym Ci swoich kilku kuzynów, takich nie starych :P. Do studniówki jeszcze trochę czasu jest, więc nie ma co zawczasu tracić nadziei :D

      Delete
    5. Przypomniałam sobie o przyszywanym kuzynie w moim wieku, więc jeżeli tylko jego dziewczyna by mi go wypożyczyła... W sumie wiem, że jeszcze trochę czasu jest, no ale zaraz zaczną się zapisy no i przecież nie powiem, że sama idę :D

      Delete
    6. Oj, o kuzynkę to chyba nie powinna mieć pretensji, więc jakby co, to zaklepuj kuzyna i już :).

      Delete
    7. zobaczy się :D

      Delete
    8. Ja to tam wierzę, że wszystko się uda :D

      Delete
    9. Dzisiaj ty szalejesz optymizmem a ja pesymizmem ;D

      Delete
    10. Ja zawsze szaleję optymizmem :D

      Delete
    11. Tylko pozazdrościć D:

      Delete
  18. prędzej czy później na pewno przyjdzie ta wyjątkowa osoba. :)
    Pocieszanie innych to jedno. Pocieszanie siebie jest wyższą szkołą jazdy i nie wiem sama, czy ktoś to potrafi tak naprawdę. :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Na pewno są ludzie, którzy posiadają tą umiejętność, ale ja jestem totalnym zaprzeczeniem i zarazem najlepszym przykładem na własną głupotę i infantylność - skoro mówię coś komuś, dlaczego nie umiem zastosować tego u siebie?

      Delete
    2. Bez przesady z głupotą i infantylnością. Jeśli sama czegoś nie przeżywasz, to najprawdopodobniej nie zrozumiesz emocji związanych z daną sytuacją. Nawet, jeśli kiedyś już to przeżyłaś i wydaje Ci się, ze mogłaś postąpić zupełnie inaczej... Właśnie tego bardzo namacalnie doświadczam.

      Delete
    3. No tak, ale głupie jest to, że powiedzieć umiem, ale wykonać nie i to mnie głównie smuci. Bo nad resztą można popracować.

      Delete
    4. nie martw się, też tak mam. to w ogóle chyba dość powszechne.

      Delete
    5. takie głupie to trochę, ale w sumie wszystko jest pokręcone ;))

      Delete
    6. niestety. :) ale większość się z czasem prostuje, wiec trzeba mieć nadzieję na resztę. :)

      Delete
    7. nadziei to ja wolę nie mieć, ale liczę, że kiedyś to wszystko się poukłada w należytym porządku xD

      Delete
    8. dlaczego wolisz nie mieć nadziei?

      Delete
    9. bo po co nastawiać się na coś, co może nigdy się nie wydarzy?

      Delete
  19. Jeszcze jakiś czas temu podpisałabym się pod tym co mówisz, ale .. zmieniło się u mnie bardzo, teraz wiem, że życie to jedna wielka niewiadoma, zaskoczy Cię w najmniej oczekiwanym momencie. Księciunio się zjawi, czy na rumaku czy na ośle - nieistotne. Nie czekaj, znajdź sobie zajęcie .. a wtedy pojawi się ni stąd ni zowąd i ukradnie Ci serce.

    ReplyDelete
    Replies
    1. wiadomo, że życie to niewiadoma, tylko czasem człowiek jest się w stanie do tego przygotować, udopornić, a ja - ani to, ani to.

      Delete
    2. ale ja miałam tak samo, nic tylko pieprzony mętlik.

      Delete
    3. i nic więcej w głowie.

      Delete
  20. Okazuje się, że samotność można odczuwać nawet będąc wśród ludzi. A Ci, których pocieszasz nie widzą, co się z Tobą dzieje?

    ReplyDelete
    Replies
    1. Może widzą, ale nie chce im się angażować? Bo po co swój cenny czas na mnie tracić będą?

      Delete
  21. Jak to mówią cierpliwość popłaca. Poczekaj jeszcze chwile, a pewnego dnia książe na białym koniu obudzi Cię pocałunkiem :)

    ReplyDelete
  22. Słuchaj, mam coś dla Ciebie, taką radę, ale ciii... Nie mów nikomu, bo to tylko dla wybranych. Mi często pomagała Milka z dużymi kawałkami orzechów. Z pomocną dłonią (a właściwie kapslem) przychodziły też Tymbarki. Tylko, że jest efekt uboczny... jeśli się zje za dużo czekolady, to kurcze, tyłek rośnie i teraz muszę się wdać w bliższy romans z rowerem i bieganiem :D

    ReplyDelete
    Replies
    1. Okej, zamieniam się w słuch a tego, czego sie dowiedziałam, nie wyjawię nikomu ;> Muszę Ci powiedzeić, że czekolada na mnie nie działa - ile jem, i tak mi w dupę nie idzie :( miałabym chociaż frajdę, gdyby w cycki poszło, tak o jeden rozmiar większymi to bym nie pogardziła, no ale co zrobić :D

      Delete
  23. Wszystko to minie, kiedyś. Puść głośniej happysad, zjedz czekoladę i rozkoszuj się dźwiękiem nie myśląc o świecie.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Oj, happysad leci już od kilku dni ma maksa i dziwię się, że domownicy mnie jeszcze nie wygruzili z domku ;>

      Delete
    2. Za te piękne słowa się nie da <3 U mnie jest to samo!

      Delete
    3. Ostatnio "Ciepło/zimno" szaleje, już wszystkie piosenki na pamieć znam :D a ty którą płytę wolisz? :D

      Delete
    4. Wszystkie kocham, ale również ciepło/zimno, bo nowa i jestem jej spragniona :D

      Delete
    5. a słuchałaś już jakiejś nowej piosenki? :D

      Delete
  24. Każdy ma prawo mieć czasem gorsze dni, chwile słabości. Będąc z reguły uśmiechniętą osobą także masz do tego prawo. Nie pozwól jednak by melancholia Tobą zawładnęła.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Już zawładnęła.

      Delete
    2. Póki jest wcześnie wyrwij się z niej. W moim przypadku faktycznie jest za późno, ale Ty jeszcze jesteś na początku.

      Delete
    3. Ale jakoś dobrze mi z tym i nie za bardzo zmieniać chcę.

      Delete
    4. To już Ty podejmujesz decyzję, najważniejsze byś czuła, że to jest to.

      Delete
    5. Na razie nie czuje niczego.

      Delete
    6. A co chciałabyś poczuć?

      Delete
    7. Nie wiem. Chwilowy spokój?

      Delete
    8. Spokój jest czymś w rodzaju próżni, bo możesz go otrzymać, ale skąd wiesz, że w nim będzie Ci dobrze? Przecież w próżni nie ma tlenu.

      Delete
    9. Chwilą spokoju naprawdę bym nie pogardziła, bo wiem, że na dłuższą metę jest wkurzający i niespokojny.

      Delete
    10. Dokładnie! I w sumie można by stwierdzić, że człowiek sam nie wie, czego chce. Na dłuższa metę wszystko zaczyna go drażnić.

      Delete
  25. No właśnie. Kiedyś będzie lepiej, też sobie to ciągle powtarzam.

    ReplyDelete
    Replies
    1. I jak myślisz, rzeczywiście tak będzie? ;))

      Delete
  26. Fakt, że nawet ładnie wyglądać nie ma dla kogo jest bolesny, prawda?

    ReplyDelete
    Replies
    1. Strasznie. Oczywiście nie wyglądam jak fleja, bo nikomu się nie podobam, ale dla siebie się tak ubieram... Choć marne pocieszenie że nikogo mie wprawie tym w osłupienie ;)

      Delete
    2. Fajnie by było kogoś mieć. Takiego do przytulenia i powiedzenia "kocham Cię". Najlepiej kogoś na wzór Kuby Kawalca :P

      Delete
    3. To już byłby idealny idealizm :D Takiego Kubusia mieć u boku, jak mrrraśnie :3

      Delete
    4. Teraz to się rozmarzyłam...

      Delete
  27. Dziękuje autorce tego postu :) akurat szukałem tej piosenki co jest tutaj zamieszczona, a pamiętałem tylko tekst. I nagle przebłysk jedna z pierwszych stron prowadzi tutaj :) Pozdrowienia :)

    ReplyDelete