28.4.12

kwiaty we włosach potargał wiatr

W piwnicy u dziadka kołysa mi w głowie, na twarzy uśmiech, trzydzieści stopni na termometrze, żyć nie umierać. Tak na chwilę, sekundę, teraz, zaraz, w tym momencie chciałabym go przy sobie, zaśmiać się cicho w momencie niezręcznym, przytuilć się, zupełnie nieświadomie powiedzieć coś, co mi się na usta ciśnie, po prostu być, żyć, wiedzieć, co będzie dalej. Patrzę w kalendarz, dużo minęło, od kiedy wiedziałam, jaka może być przyszłość, pustka w mojej głowie, mętlik totalny; co dalej? Gubię się, śmieję i płaczę jednocześnie, maska nic nowego, wszystko dobrze, mówię, gdy pytają, kogo obchodzi to, co mnie boli? Śmieją się, bo wiedzą lepiej, nie chcę, nie potrafię, nie mogę zaufać. Pisze, cieszę się, choć nic, mówi, że ufa, wniebowzięta jestem, boję się. Co będzie dalej? to pytanie w głowie tłucze, a ja nadal nie wiem.

weekend majowy czas start, tydzień wolnego, a w tymże czasie trzy osiemnastki. fajnie, nie?

142 comments:

  1. Na razie ciesz się chwilą, bo takie stany są ulotne :) Nad przyszłością zdążysz się zastanowić jeszcze nie raz.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Nie potrafię ;) Teraźniejszość jest otwarta, a ja lubię tajemniczość, ponadto ktoś, o kim zdążyłam zapomnieć, wrócił, a ja nie wiem, co robić, i to mnie dręczy, ta niewiadoma przyszłość.

      Delete
    2. Domyślam się, że ten ktoś jest płci męskiej. W przeciwnym razie nie myślałabyś o nim tak intensywnie :D

      Delete
    3. Ano, płci męskiej. Zawrócił w głowie, odszedł, i powraca w wielkim stylu, a ja nie wiem, czego chcę ;>

      Delete
    4. Nie boisz się, że zniknie ponowne, kiedy mu zaufasz?

      Delete
    5. Tego się obawiam najbardziej. Ale nadal nie umiem dać sobie z nim przysłowiowego spokoju.

      Delete
    6. Umówcie się na spotkanie, żeby wyjaśnić sprawę. Inaczej oboje będziecie w kropce.

      Delete
    7. To brzmi tak prosto, nie? Trudniej zrobić.

      Delete
    8. Domyślam się, że nie jest łatwe, ale jeżeli wam zależy, dacie radę się zebrać.

      Delete
    9. Oczywiście. Na razie jednak na pierwszym miejscu stoi Jego matura, więc gdy już wszystko pozalicza, to się pomyśli ;)

      Delete
    10. Wszystko jasne :) trzymam kciuki, żebyście w swoim czasie wszystko poukładali,

      Delete
    11. oj, w takim razie nie dziękuję, mam nadzieję, że się ułoży ;)

      Delete
    12. Jeżeli ja trzymam kciuki, musi być dobrze :D

      Delete
    13. niech będzie, że Ci wierzę :D także zaciskaj mocno :D

      Delete
    14. Będę trzymać, aż kostki zbieleją :D

      Delete
  2. Nie myśl, bo to zepsuje wszystko.
    Osiemnastki czasem nietrzeźwości? :>

    ReplyDelete
    Replies
    1. Już chyba i tak za późno, bo zaczęłam wszystko dokładnie na czynniki rozkładać, zupełnie niepotrzebnie, taka moja wada ;)
      Chyba tak :D Toastów nie sposób odmówić ;)

      Delete
    2. Spokojnie, moja też :) To nie jest dobre, jeżeli nie umiemy tego okiełznać. Ja nie umiem.
      No pewnie, że nie :) Ja planuję siedzieć w domu i czytać;D Masz lepsze perspektywy.

      Delete
    3. Lepsze? Nie wydaje mi się ;) Nie znoszę takich imprez, jeszcze jedną na jakiś czas - spoko. Ale żeby trzy w jednym tygodniu? No sorry...
      Ja też nie potrafię. Nawet, jezeli próbuję, to się poddaję, bo nie potrafię przyjąć czegoś takim, jaki jest.

      Delete
  3. Szczerze ci powiem , że czytałam to 3 razy i się w tym głupie czy to jakieś zamieszanie z powodu faceta??

    Ale ci fajnie mnie czeka pisanie prayc i opracowanie odpowiedzi na obrone :/

    ReplyDelete
    Replies
    1. Tak, z powodu faceta. Dużo z nimi zamieszania jest.

      Oj, to trzymam za Ciebie kciuki, dasz radę ;)

      Delete
    2. No to dobrze zrozumiałam :) mam nadzieje, że pozytywne zamieszanie :P

      Delete
  4. Kiedyś nauczyłam się, że ludziom nie można ufać. Nawet najbliższym. Więc nie ufam i jest mi z tym dobrze.

    Fajnie, fajne.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Ja ograniczyłam grono osób, którym mogę ufać. Jasne, kilka koleżanek się obraca w moim towarzystwie, ale tylko kilka z nich zasługuje, by wiedziały coś, co mnie dręczy. Ludzie bywają okrutni.

      Delete
    2. Pewnych rzeczy nie mówi się nikomu.

      Delete
    3. Możliwe. Albo po prostu nie mówi się osobom które nie są warte tego zaufania.

      Delete
    4. To też, ale pewnych tajemnic nie można powierzyć nikomu. I ja taką tajemnicę mam, wiem o niej tylko ja (a przynajmniej tak przypuszczam).

      Delete
    5. Dlatego trzymam się tego, że ludziom się nie ufa.

      Delete
    6. nie wszyscy są godni tego zaufania.

      Delete
  5. Człowiek nigdy nie może być pewny tego, co będzie dalej. I może właśnie to sprawia, że życie jest tak interesujące...?

    ReplyDelete
    Replies
    1. Nie chcę, by w takim razie moje życie było interesujące, nienawidzę tego oczekiwania na to, co czas mi przyniesie.

      Delete
    2. Ja jestem zdania, że nasze życie jest w naszych rękach.

      Delete
    3. Też tak sądzę. Jednak czasami jest takie coś, z czym nie da się tak uporać.

      Delete
    4. Chyba mam tendencję do walki z wiatrakami.

      Delete
    5. To chyba dobrze, chciałabym tak móc.

      Delete
  6. Za pierwszym razem jak to przeczytałam to nie mogłam się pokapować o co chodzi :D

    Stracone zaufanie trudno jest odnowić. Jeżeli nie musisz podejmować teraz jakiś ważnych decyzji, których nie jesteś pewna to nie podejmuj.. Chwila relaksu, wolnego i wtedy moze będziesz wiedzieć co robić..

    ReplyDelete
    Replies
    1. Nie podejmuję, jestem do tego za słaba jednak... zastanawiam się niepotrzebnie co by było gdyby... gdyby inaczej się to potoczyło, gdybym nie powiedziała tego, co powiedziałam... to chore.

      Delete
  7. Jak zostanie se przez kogoś mocno skrzywdzonym, to ciężko od razu zaufać komuś innego. Ale im więcej czasu mija, tym robi się to łatwiejsze.
    Jeśli lubisz takie imprezy urodzinowe, to fajnie. Ja za takowymi nie przepadam.

    ReplyDelete
    Replies
    1. właśnie, minęło wiele czasu, a ja mam wątpliwości czy dobrze robię z nim gadając, bo - widać, że robię sobie nadzieję, a jak znów nic nie wyjdzie?

      Delete
    2. Wiesz co, ja mam tak, że jak na kimś się zawiodę i próbuję później z tą osobą rozmawiać, to zawsze jestem w stosunku do niej niemiła, obojętnie jak bardzo bym chciała taka nie być...

      Delete
    3. Ja mam chyba na odwrót... Jak widzę, że ten ktoś pisze, stara się odkupić winy, to jakoś sobie robię większą nadzieję na to, że może jednak coś...

      Delete
    4. Tylko szkoda, że zazwyczaj chodziło o to, że ten ktoś miał jakiś problem albo prośbę do mnie. Ale ja naprawdę staram się być miła.
      OK, starczy tego ;) Lubisz happysad, czy tylko tę ich piosenkę, którą dodałaś w poście? ;)

      Delete
    5. Lubię ;) Ta piosenka umieszczona w poście jest moją niemal ulubioną, jakoś tak słuchając jej robi mi się lekko i w ogóle ;) a ty lubisz/słuchasz happysadu? ;)

      Delete
    6. Wydaje mi się, ze kiedyś lubiłam ich bardziej, ale możliwe, że po prostu za dużo ich się nasłuchałam w pewnym momencie i muszę trochę od nich odpocząć. Ale bardziej podobają mi się ich trzy pierwsze albumy niż "Mów mi dobrze".

      Delete
  8. Fajnie jest tak po prostu się przytulać, tak z przyzwyczajenia ;)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Dokładnie ;) Oprzeć głowę na ramieniu, wsiąkać jego zapach, po prostu cudnie ;)

      Delete
    2. ideał normalnie :D ale żeby go znaleźć...

      Delete
    3. że niby samo się znajdzie? jakoś w to wątpię ;)

      Delete
  9. Ja wychodzę z założenia, że w każdej sytuacji można znaleźć coś, co pozwoli nam przetrwać cięższe chwile :).

    ReplyDelete
    Replies
    1. Możliwe ;) Tylko czasem takie coś się kończy i trzeba sobie radzić samemu..

      Delete
    2. Nigdzie nie jest powiedziane, że wszystko za nas załatwią inni, czasem trzeba przejść coś samemu.

      Delete
    3. Ano ;) Jakoś to będzie.

      Delete
  10. super, każda okazja na imprezę jest świetna:))

    czasem warto pokonać strach. happysad uwielbiam!

    ReplyDelete
    Replies
    1. ano, świetna ;)) ale znowu nie w takich ilościach, że się tak wyrażę ;)

      happysad jest boski <3 Kubuś wymiata *-*

      Delete
    2. Jakieś 10 dni temu wróciłam z 6dniowej imprezy. Codziennie coś było. Nigdy za wiele :D Dla mnie nie ma czegoś takiego jak "przesada" w tym względzie.

      Tak tak tak. Tez lubię. I MYslovitz też tak jakoś mi podchodzi i ścisle się wiaze z Happysadem jak dla mnie:)Lubisz?

      Delete
    3. Sześciodniowa? Ło jejciu. Ja jestem chyba bardziej typem domownika, kapcie, książka, herbata i tak bym mogła cały weekend spędzić.

      Lubię Myslovitz, Rojek ma fajny głos, ciekawe, jak mu ta samotna kariera pójdzie, jak myślisz? Masz jakąś ulubioną piosenkę happysadu/Myslovitz? :D

      Delete
    4. Ja nie cierpię takich weekendów spokojnych. Łapię wtedy doła... Mogłabym siedzieć 7dni w tygodniu na imprezach :D I nigdy mi się to nie nudzi.

      Trochę mnie zasmucił fakt rozpadu zespołu, ale myślę, że skoro taka ich decyzja- niech im się wiedzie.
      Happysad to chyba "od kiedy ropą", "nie ma nieba" to takie najbardziej, ale wszystkie uwielbiam. Myslovitz to chyba "ukryte", "kraków" (kocham to miasto :D), "chciałbym umrzeć z miłości" i "dla ciebie". A Ty?
      Znasz Come?

      * * *
      Mi nie chodziło o bycie z nimi dwoma. Tylko o flirt. I takie tam...

      Delete
    5. A ja nie znoszę tego strojenia się i tej szopki, że tak się wszyscy lubią na tej imprezie i w ogóle, choć wiem, że większość po prostu przyszła, bo tak wypada. To jest według mnie chore.

      Będę kibicowała Rojkowi, żeby mu się dało, bo Myslovitz, bez jego głosu, to już nie to samo ;) Hm, z happysadu to "mów mi dobrze", "tak się boję", "taką wodą być", te chyba najbardziej, o, i jeszcze "w piwnicy u dziadka", a Myslovitz.. "chciałbym umrzeć z miłości", "w deszczu maleńkich żółtych kwiatów" i "mieć czy być" ;)

      Znam, ale w sumie jakoś nie przepadam :) Byłaś na jakimś koncercie happysadu/myslovitz?

      Delete
  11. Żyć nie umierać. Kochamy ciepło, kochamy słońce <3

    ReplyDelete
    Replies
    1. Dokładnie <3 taka pogoda idealna, jakieś plany na weekend? :D

      Delete
  12. nigdy nie wiadomo co będzie dalej. ja mam dwie 18nastki.

    ReplyDelete
    Replies
    1. nie lubię tego. czasem chciałabym wiedzieć, co stanie się w najbliższej przyszłości, by poczuć się nieco... bezpieczniej? udanej zabawy!

      Delete
    2. też bym tak chciała. a kto by nie chciał? i nawzajem! ;)

      Delete
    3. szkoda, że nie da się zrobić czegoś w tym kierunku. no, jedna osiemnastka za mną, dwie przede mną i jakoś mi się nie chce, masakra ;)

      Delete
    4. własnie ja też nie wyrabiam z tymi 18nastkami. już byłam na dwóch, teraz w pt następna, a za tydzień kolejna. ja się dziwię moim rodzicom, że tak mi pozwalają Oo.

      Delete
    5. wiesz, nie wypada nie iść, ot cała filozofia ;) u mnie się śmiali, że mnie nie puszczą, ale wiedzieli że raczej bym się z tego ucieszyła xD

      ja w sumie tylko ten tydzień tak napięty, a później to już po jednej/dwóch w miesiącu więc jakoś da się radę :D

      Delete
    6. ja na szczęście też tylko tak w maju. ;) potem 1 w czerwcu, iiii do września spokój xD

      Delete
    7. oj, to ja chyba jakoś jedną w wakcje będę miała, a później też we wrześniu, październiku... oj imprezowy rok :D

      Delete
  13. Skoro się pytają, to może właśnie ich to interesuje? Może, zacznij mówić a pustka zniknie? Życzę miłego weekendu majowego ;)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Nie wydaje mi się. Są osobami, które pytają się tylko po to, by poczuć spełnienie, że jednak o mnie myślą. A w wolnych chwilach obmawiają za plecami. Miło.

      Delete
  14. może czekają na prawdę, bo widzą, że coś nie tak z Twoim humorem?

    ReplyDelete
    Replies
    1. Nie wydaje mi się. Za bardzo są zajęte obrażaniem się o byle gówno, wiesz, grzech śmiertelny z mojej strony, jeżeli poproszę którąś z nich by odsunęła się na chwilę z miejsca, w którym tłoczno, bo mi się spieszy, a jej nie.

      Delete
  15. taka pogoda jest idealna, taaaaaaaak zdecydowanie takiej pogodzie mówię długie i leniwe jak ja taaaaak *.*
    ludzie czasami interesują się choć my tego nie chcemy, mogliby się odpierdolić... za przeproszeniem, i zostawić nas w spokoju. (i tak znajac życie źle zinterpretowałam przesłanie notki, wybacz):)
    / linshi

    ReplyDelete
    Replies
    1. Dokładnie, ideał ideałów ;) Inaczej się w ogóle 'egzystuje' jak takie słonko za oknem.

      Nie, właśnie dobrze zinterpretowałaś, chodziło mi o to, że mam gdzieś te ich nieszczere "coś się stało?" skoro za chwilę obgadają mnie za plecami. naprawdę, mam inne osoby, którym mogę zaufać i się zwierzyć wiedząc, że nie wyjdzie to poza nasz krąg. z nimi się koleguję, bo chyba to dobre określenie. w końcu nie chcę siedzieć sama w ławce w szkole. mi taki układ odpowiada.

      Delete
    2. dokładnie! :)
      niektórym niestety taki układ nie odpowiada. chcą wiedzieć przy czym udają"przyjaciół" potem się odwrócą i rozgadują. tacy ludzie to szkodniki >.<

      Delete
    3. Dokładnie. Dlatego relacja koleżeńska jest w sam raz na miejscu, wiedzą o mnie tyle, ile sobie na to pozwalam. I niech tak zostanie ;) Co się będę nerwicowała idiotami?

      Delete
    4. dokładnie, szkoda nerwów.

      Delete
    5. A jeszcze dawanie im satysfakcji, że mnie to coś obchodzi? żal ;)

      Delete
    6. szkoda nerwów.

      Delete
    7. ano ;) ludzie są dziwni i tyle :D

      Delete
    8. zgadzam się :d

      Delete
  16. Czuć, że się żyje. Idealnie.

    ReplyDelete
    Replies
    1. no nie wiem.

      Delete
    2. Ludzie narzekają. Narzekają, gdy nic się nie dzieje, narzekają, gdy dzieje się za dużo i za gwałtownie. Niektórych rzeczy, które na nas spadają, nie da się zmienić, dlaczego wciąż marudzimy, skoro to nam nie pomoże? Nie lepiej postarać się tego przyjąć, spróbować zaakceptować? Komplikujemy życie, mimo że może być ono o wiele łatwiejsze.

      Delete
    3. Masz stuprocentową rację. Nie wiem, czemu tak jest, ale może wydaje się nam, że jak zaczniemy lamentować nad własnym losem, to ktoś weźmie i nam pomoże?

      Delete
  17. Oj, pogoda pokazuje się od "najlepszej" strony :) Fajnie, że jest tak ciepło.

    Pamiętasz, to miejsce w piwnicy u dziadka... :) Ach, uwielbiam tę piosenkę.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Mam nadzieję, że będzie sie tak pokazywała jeszcze przez długi czas, mi to w stu procentach odpowiada ;)

      Rzeczywiście, ta piosenka jest cudna, taka... lekka? ;)

      Delete
    2. Mnie również :)

      Dokładnie tak! Zawsze się uśmiecham, gdy ją słyszę.

      Delete
    3. W sumie większość mają takich piosenek, podczas słuchania których facjata sama się uśmiecha ;)

      No i chyba się skiepściło, bo taak się dzisiaj na deszcz zmierza :(

      Delete
  18. Szkoda, że nie zawsze to, czego pragniemy jest na wyciągnięcie ręki...

    ReplyDelete
    Replies
    1. Dokładnie. Ale może wtedy mielibyśmy za prosto??

      Delete
    2. Zdecydowanie. I nie potrafilibyśmy przez to tego doceniać. Wszystko ma swoje plusy i minusy...

      Delete
  19. Dobrze powiedziane - oni wiedzą lepiej. Denerwuje mnie takie coś, jak ktoś mnie ocenia na podstawie tylko moich słów, a nie przeżył i nie wie jak to jest...

    Pogoda piękna, w końcu. Aż chce się żyć :)

    W ogóle, to zawarłaś na jednym blogu wszystko co mnie interesuje - opowiadanie, fotografię :) A drugi blog też jest świetnym pomysłem, bo uwielbiam czytać i lubię, jak ktoś mi książki "podsuwa" :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Daj spokój, to jest najgorsze. Ciekawskie żmije, które potem Ciebie i tak wyśmieją. Dokładnie ;) Nawet wstanie z łóżka nie jest już takim wyczynem, kiedy słońce przez okno wpada.

      Oj, cieszę się, że Ci się podoba ;) Jakoś mało ostatnio czytam, że nie mam czego opisywać, a szkoda.

      Delete
    2. Zgadza się, w czasie zimy to nawet kołdry nie chciałam z siebie zrzucić, a co dopiero wygramolić się z łóżka ;)

      U mnie nowość :)

      Delete
    3. Dokładnie ;) Jak się budziłam i widziałam tą ciemność, to zimno za oknem, to miałam ochotę wyłączyć budzik, przewrócić się na drugi bok, opatulić kołdrą i iść spać :D

      Delete
  20. Trzydzieści stopni za oknem? Bajka. Przyjemna odmiana po mroźnej zimie. Chociaż na dłuższą metę byłabym zmęczona taką temperaturą ;-)

    Ja ani razu nie byłam na osiemnastce, a ty masz aż trzy w ciągu tygodnia?! Życie jest nie fair po prostu ;-)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Moim zdaniem lepsze słońce i upały, od mroźnej i niefajnej zimy ;) A przecież z upałami można sobie jakoś radzić ;)

      Daj mi spokój! To wszystko przez post, bo w międzyczasie kilka osób miało urodziny. Ja mam tyle dlatego, że wszyscy mnie odpraszają - w styczniu miałam swoją i Ci, których zaprosiłam, po prostu się odwdzięczają. Ale już mam powoli dosyć, chociaż tyle, że zawsze to samo towarzystwo ;)

      Delete
    2. Dokładnie. Ja jakoś zimy nie potrafię polubić, odkąd przestałam tak systematycznie chodzić na sanki ;-)

      Ja swoją osiemnastkę będę miała za dwa lata, ale nie wiem, czy jakąś imprezę będę urządzać. Może po prostu zaproszę wszystkich na pizzę czy coś ;-)

      Delete
    3. Ja co roku jeżdżę na narty, jednak ostatnio mój zapał zmalał na tyle, że większość czasu spędziłam w pokoju z herbatą i książką, niż na stoku :D

      Ja na początku miałam zaprosić do domu kilka najbliższych przyjaciół, jednak stwierdziłam, że skoro i tak rodzinę mam zapraszać, to lepiej zrobić wszystko za jednym zamachem w klubie, i w sumie warto było :D

      Delete
    4. Ja jeszcze ani razu nie jeździłam na nartach i jakoś niespecjalnie mi śpieszno, aby nadrobić tę stratę ;-)

      Prawdę mówiąc, to ja nie bardzo lubię urządzać jakieś huczne imprezy. Wolę raczej świętować swoje urodziny w gronie najbliższych ;-)

      Delete
    5. W sumie fajnie jest, jak sie zacznie, bo zebrać się to strasznie opornie do tego :D

      Ja w sumie też nie przepadałam, ale chociaż sie wyszalałam ze swoją starą klasą z gimnazjum za wszystkie czasy, he he ;)

      Delete
  21. Ja mimo wszystko i tak zaczynam walkę, choćby miała być ona z wiatrakami... Chyba jestem uparta.

    Wybacz, nie mogłam tego dodać przez odpowiedz...

    ReplyDelete
    Replies
    1. Ale to dobrze, że jesteś uparta ;) Ja się zbyt szybko poddaję, i to moja jedna z większych wad, nie mam tej determinacji w sobie.

      Spoko :)

      Delete
    2. Wiesz, ja też jej kiedyś nie miałam. Poddawałam się dość szybko. A później... nauczyłam się walki o samą siebie, do samego końca. Nie mówię, że nie rezygnuję nigdy. Owszem, czasem, ale tylko wtedy, kiedy coś zależy nie tylko ode mnie.

      Delete
    3. To dobrze, że się nauczyłaś. Chciałabym tak mieć, żeby walczyć, a nie poddawać się, bo przez to zapewne wiele rzeczy mnie ominęło.

      Delete
    4. Wiesz... mnie się wydaje, że to przychodzi z czasem. Kiedy tylko orientujesz się, że masz cholernie dużo do stracenia. Wtedy naprawdę zaczynasz walczyć, choć to nie jest łatwe. Ale w życiu nic nie jest łatwe. A na pewno nic, co jest warte walki.

      Delete
  22. no cóż życie to nie bajka, ani nie mydlana opera ... miłej zabawy ...

    ReplyDelete
  23. Może lepiej nie myśleć o tym, co będzie dalej. Mi teraz strasznie trudno jest komukolwiek zaufać, a jeśli kiedyś w przyszłości już to zrobię to będzie to osoba przeze mnie bardzo sprawdzona.

    Suuuper! :D

    ReplyDelete
    Replies
    1. Ja zaufałam, kilku najbliższym osobom, i na razie czuję się z tym dobrze. Wiem, że są godne tego, bym mogła im powierzyć wszystkie swoje najskrytsze tajemnice. Tacy ludzie są potrzebni ;)

      Baardzo ;C

      Delete
    2. Tacy ludzie to skarby. Dobrze jest mieć kogoś takiego komu można powierzyć swoje myśli.

      Ojej, coś nie tak?

      Delete
    3. Ano, bardzo dobrze ;)

      Niee, w sumie nic ;) Oprócz totalnego mętliku w głowie xD

      Delete
    4. Musisz ten mętlik jakoś ogarnąć, bo w piątek kolejna. :D

      Delete
    5. chyba mi się nie uda ;D ale w sumie sie nie martwię, przyzwyczajonam do tego mętliku ;D

      Delete
    6. Taki mętlik od czasu do czasu raczej nie jest zły, bywa śmieszny. :D

      Delete
    7. Od czasu do czasu owszem, ale jeżeli jest już w głowie od dobrych kilku miesięcy to można zacząć się niepokoić ;)

      Delete
    8. Wiadomo. Wtedy zaczyna martwić. W sumie wszystko zależy też od tego, jaki to rodzaj mętliku - taki poimprezowy, czy spowodowany problemami.

      Delete
    9. I poimprezowy, który znika tak szybko, jak się pojawia, i ten spowodowany osobami, na których mi zależy,a którzy o mnie chyba nieco inaczej myślą niż ja o nich. Zwariowane to wszystko.

      Delete
    10. Poimprezowy w takim razie nie stanowi problemu. Gorzej z tym drugim. Może potrzebujecie szczerej rozmowy?

      Delete
  24. I taki kompletny mentlik w głowie, kiedy chce się jednego, przyciąga magicznie do drugiego, a robi trzecie. Kiedy kompletnie się już nie wie, co będzie. Gdzie poczatek, koniec i środek.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Dokładnie. Nie lubię tego stanu. Chciałabym wiedzieć, co mam zrobić.

      Delete
    2. Inaczej: Wolimy wiedziec, na czym stoimy.

      Delete
    3. Wolimy, ale niestety nie zawsze da się tak stać, by wiedzieć, co tam się stanie kiedyś.

      Delete
    4. Może to właśnie przesądza o tym, że życie nie jest dla nas nudne.

      Delete
    5. Niektórzy by tą nudą nie pogardzili, na przykład taka ja. Chociaż żeby wiedzieć, co szykuje dla nas kolejny dzień.

      Delete
    6. Ja bym chyba pogardziła. Lubię życie takim, jakie jest, choć nie zawsze mi to pasuje. Nie można miec jednak wszystkiego.

      Delete
    7. Pozazdrościć. Wiem, że wszystkiego nie można mieć, ale może odrobinę chociaż?

      Delete
    8. Wtedy to wszystko byłoby całkiem inne. Nie, nie chcę nic więcej ponad to, co mam teraz.

      Delete
  25. Myślisz o tym, co będzie? Ja chyba właśnie z tego zrezygnuję, to zbyt męczące, trudne, a życie nie jest takie jakim chciałabym aby było. :x

    ReplyDelete
    Replies
    1. Chciałabym z tego zrezygnować, ale chyba nie potrafię. Nadal się łudzę, że uda mi się coś zmienić.

      Delete
    2. Gdyby każdy tak myślał, ludzie mogliby zmienić świat.

      Delete
    3. Możliwe, ale u mnie kończy się jedynie na tym wiecznym myśleniu co by było gdyby i nic więcej, więc chyba to nie przynosi żadnych poważniejszych skutków ;)

      Delete
    4. Moje wieczorne myślenie zazwyczaj kończy się snem. :)

      *Dodałam Cię do linków.

      Delete
    5. Hehe, moje też ;) Leżę, myślę a tu bum, oczy się zamykają i odpływam, a rano budzę się z totalnym mętlikiem ;) Dziękuję, ja również dodałam.

      Delete
    6. Ja rano próbuję sobie przypomnieć, o czym toczyły się moje wieczorne refleksje, ale zazwyczaj już ich nie pamiętam. ;x

      Delete
    7. Ja też, dlatego mam mętlik, bo coś tam przebłyskuje... masakra. W sumie wieczór zawsze skłania do refleksji, czasem żałuję że nie da się tego pozbyć ;)

      Delete