Chłonę każdy wolny dzień całą sobą, czerpiąc z tego niesamowitą przyjemność. Momentami zastanawiam się nad tym, że może powinnam zrobić coś użytecznego, jednak te błędne myśli wyparowują z mojej głowy w tak samo szybko, jak się w niej znalazły. A ja przewracam się na drugi bok, przykrywam się kołdrą, wyłączam budzik, włączam radio i leżę. Gdzieś pomiędzy tym wszystkim znajduję miejsce na czytanie, pisanie i - o dziwo, jeżdżenie. Tak, ja, kompletny laik samochodowy, w środę miałam pierwszą jazdę. Przekonana, że będę sobie jeździła po placu, zostałam rzucona na głęboką wodę - Instuktor kazał usiąść za kierownicą i jechać. Nie muszę mówić, że niemal dostałam zawału. I jak tu w tym wszystkim nie zwariować?Końcowa refleksja? Szkoda, że wakacje nie trwają wiecznie!
tak, cieszę się z małych rzeczy, i zachwycam się tą piosenką, mojego kochanego happysadu, więc wydaje mi się, że do wydania płyty we wrześniu oszaleję ze zniecierpliwienia!
tak, cieszę się z małych rzeczy, i zachwycam się tą piosenką, mojego kochanego happysadu, więc wydaje mi się, że do wydania płyty we wrześniu oszaleję ze zniecierpliwienia!