29.10.15

pomieszanie z poplątaniem

Jak przystało na poważnego, dorosłego człowieka, który zaczyna poważny okres w swoim życiu, to jest zaczyna pisać licencjat (wiem, przeżywam jak mrówka okres), mam poważne zainteresowania.  Wczoraj – znowu, jak na poważnego człowieka przystało – poszłam do sklepu papierniczego po kredki. Żeby mieć czym wypełniać kolorowankę, co to ją sobie kupiłam na zeszłotygodniowych targach książki. Antystresowa podobno; na razie nie wiem, czy działa na stres, ale na niechęć do komputera jak najbardziej.

Jak przystało na poważnego, dorosłego człowieka, robię wszystko jednocześnie nie robiąc nic.  Wytrącona zupełnie z równowagi przez wesele i zmianę czasu (powiadam Wam, to nie jest dobre połączenie), nie mogłam się jakoś w rytm tygodnia wbić. Nie pomogło odwołanie jednych i drugich zajęć, bo środa, spędzona niemal do dziewiętnastej na uczelni wcale nie pomogła. Ego moje w tak zwanym międzyczasie zostało jednak połechtane, gdy poszłam z planem licencjatu do swojej pani promotor, a ona popatrzyła, przeczytała, coś tam poprawiła, dopisała, doradziła, zaproponowała parę dodatkowych lektur, które – ups – znałam, co jej też odpowiedziałam, że „tak, widziałam, ale wypożyczone”, aż w końcu stwierdziła, że widać, że wiem o co mi chodzi, w takim razie do połowy grudnia czeka na pierwszy rozdział. Chyba zaczyna się robić poważnie.

Weszłam, dzięki targom książki, w posiadanie cudownej książki, mianowicie „Wszystko zależy od przyimka” mistrza Bralczyka, Miodka i Markowskiego. W takich momentach, gdy mam tą książkę w rękach rozumiem, że chyba znalazłam się w odpowiednim miejscu – wydział filologii polskiej do czegoś zobowiązuje. Poza tym, okazało się że profesor Bralczyk jest mistrzem słowa – dosłownie i w przenośni. Czytając, śmieję się z polonistycznych żartów ile sił w płucach, a wszyscy tylko się na mnie patrzą. Czyli bez zmian.

Październik dobiega ku końcowi (wiem, odkrywcza bestia ze mnie). To był strasznie dziwny miesiąc, pokusiłabym się o stwierdzenie że najgorszy w tym roku. Miotałam się w nim jak we śnie, w prawo, lewo, do przodu – najczęściej jednak do tyłu. Uciekałam od ludzi, od uczelni, od świata. No. Ale to już koniec. Teraz listopad. Może – musi! – być tylko lepiej. Ogrom obowiązków na uczelni, prezentacja za prezentacją, momentami już nie wiem czy to, co czytam jest na ten przedmiot czy na kolejny. No ale jakoś trzeba dać radę. Dupsko trza spiąć, napisać ten rozdział do połowy grudnia, jutro jechać po te książki, co to je zamawiam drugi raz, bo przecież tydzień temu dupska nie zwlekłam i nie pojechałam, i jeszcze trzeba zrobić prezentację. Bo przecież przez weekend mi się nie będzie chciało, tak podejrzewam.

Choć śpię ostatnimi dniami co nie miara, to nadal mam wrażenie,  że tego wesela jeszcze nie odespałam. Czekam więc, by rzucić się na łóżko, wyłączyć budzik… tja. Już to widzę. Obiecałam sobie w niedzielę, że jak wrócę do domu, to zmienię pościel i posprzątam pokoj bo zeszła sobota zaczęła się o ósmej rano, później do fryzjera i kosmetyczki, po powrocie szybki obiad, sukienki i zabawa do samego rana.

Zrzędzę jak stara baba, która jest tak zmęczona, że nie ma na nic siły. Wiem, że jestem raczej znana z tego, że nie narzekam, ale czasem trzeba. Następnym razem napiszę coś sensowniejszego, ale tamta notka wisiała już tu za długo i poczułam się w obowiązku, by to zmienić ;)


Co tam u Was?

przez takie piosenki po raz kolejny zakochuję się w Spotify i genialne czasem playlisty 

41 comments:

  1. Już Ci chciałam wygarnąć, że tak, że jednak się zapomniałaś i na NIEmarudniku marudzisz, ale to jakoś mi się żal Ciebie zrobiło XD
    A poważnie już mówiąc, wiesz, czasem musi być źle, żeby było dobrze. Nic nie trwa wiecznie zresztą, więc myślę, że jak się wkręcisz w pisanie, prezentacje to pójdzie gładziutko :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. boshe, to moje życie jest aż takie straszne, że ludzie mi współczują? XD aczkolwiek dziękuję za wyrozumiałość:*
      Oby oby oby! Dzisiaj doszłam do wniosku, że gUpia jestem bo robię prezentacje i nie wiem, co czytam :)

      Delete
    2. Wiesz, nieco się przestraszyłam, czytając, że ten miesiąc był Twoim najgorszym w tym roku, więc nie chciałam Cię dobijać :)
      Omamy wzrokowe? :D

      Delete
    3. Dziękuję wobec tego! :)

      Och, co ja bym dała za omamy wzrokowe! Gościu pisze tak niezrozumiale, że połowy rzeczy nie rozumiem XD

      Delete
    4. Uczeni tak mają, tego nie ogarniesz, oni władają własnym językiem XD

      Delete
  2. Jestem tak przytłoczona zeszłotygodniowym tworzeniem referatu, że w chorobie sobie bazgrzę opowiadanie, a powinnam chociaż trochę pomyśleć nad dyplomem z socjologii. Mądrze bardzo, wiem. Zatem jesteś o 200% lepsza ode mnie i tego się trzymaj! W górę serca :)
    Poza tym uwielbiam Bralczyka i Miodka, ale nie lubię wesel xD

    ReplyDelete
    Replies
    1. Czy lepsza, nie wiem. Mnie wykańcza owa prezentacja, bo książka, na której się wspieram, jest tak nieprzychylnie napisana, że aż boli mnie głowa. A z dyplomem obie sobie damy radę :)
      To polecam Ci w takim razie tą książkę, jeśli jeszcze nie czytałaś :) nieraz są fajne :D

      Delete
    2. Wiesz, że miałam ten sam problem? Z ust mi to wyjęłaś :D Książka o mediach tak napisana, że siąść i gorzko zapłakać. W dodatku główny podręcznik do przedmiotu... załamka. Damy, kto jak nie my? :)
      Obczaję na pewno :)

      Delete
    3. Daj spokój, czytam o radiu, internecie, i próbuję to ubrać jakoś w słowa, swoje, normalne, bo kto zrozumie jak walnę jakimś terminem? Poza tym, sam prowadzący te zajęcia stwierdził, że ta osoba, która napisała tą ksiażkę - a to jest szef prowadzącego jakby nie patrzeć - nie powinna się za pisanie książek brać, także czaj XD Wiadomo:)
      Okej :>

      Delete
    4. Jakiś ludzki pan :D Ten mój tak przynudza i jeszcze się totalnym gburem okazał, nie odpisawszy na maila. Książki chyba dobiera zgodnie ze swoim charakterem :P

      Delete
    5. Jeden na cały semestr się znalazł XD szkoda gadać :P nie wiem skąd oni takich ludzi biorą dziwnych:P

      Delete
  3. Chodzę niewyspana i przemęczona, więc wiem jakie jest męczące studenckie życie :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. A najdziwniejsze jest to, że chodzę w miarę wcześnie spać, powiedzmy - normalnie - a i tak budzik mnie nie może zwlec.

      Delete
  4. Jakoś tak październik mnie rozczarował, zero energii, za to masa problemów i niechęci do życia. Nie znoszę listopada,ale mam wobec niego więcej oczekiwań:)
    https://sweetcruel.wordpress.com/

    ReplyDelete
    Replies
    1. To jest ta ironia losu, że też za listopadem nie przepadam, ale to lepsza alternatywa od pochmurnego i nijakiego piździernika :)

      Delete
  5. Tak bardzo rozumiem. Dla mnie ten październik też cholernie dziwny, a raczej lepszym słowem będzie ciężki, ale to w sumie nie jego wina. Pogoda pod koniec śliczna, ale ja wciąż nie umiem się pozbierać. Ale będę musiała to w końcu zrobić, czy mi się chce, czy nie :/ Poza kilkoma miłymi spotkaniami w tym miesiącu, to naprawdę no daje w kość.
    No ale zbieramy się jakoś, co? (ja za bardzo wyjścia nie mam, bo inaczej wylecę z tych studiów XD).
    Ach i gratuluję dobrego startu w pisaniu pracy licencjackiej! Jednak jest jakiś pozytyw w całym tym bajzlu. Powodzenia życzę :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. No a ja się zastanawiam, czemu. Rok temu jakoś lepiej się w ten rytm akademicki wbiłam.
      A ja się nie obronię, jak się w garść nie wezmę XD
      Nie dzięki :)

      Delete
    2. No u mnie chyba był dziwny ze względu na pewną dezorientację i chaos związane ze studiami, przeprowadzką i wgl. Ale spokojnie, weźmiemy się w garść obydwie :)
      I ej, koniecznie muszę sobie te kolorowanki też kupić :D

      Delete
    3. Kiedyś trzeba :D
      Polecam polecam!

      Delete
  6. a o czym ten licencjat piszesz? :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. ooo ciekawe :) a coś więcej bym mogła się dowiedzieć? jak nie chcesz publicznie, to wiesz gdzie mnie znaleźć :)

      Delete
  7. Straszysz tym licencjatem i straszysz. Ja mam jeszcze tyyyyle czasu (XD), a już się zaczynam bać... i już mi się nie chce xD
    Ja, po pierwszych zajęciach, przeczytaniu owej książki i obejrzeniu wszystkich odcinków Mówiąc Inaczej, też utwierdziłam się w przekonaniu, że w dobrym miejscu wylądowałam - wydział filologiczny, kierunek dziennikarstwo. Moja miłość do języka i poprawnej polszczyzny rozkwita <3
    Śpij, śpij, wyśpij się, a świat stanie się fajniejszy. Zresztą... kiedy wiesz, że jedyne na co Cię stać, to burczenie i prychanie, lepiej jest po prostu spać. - 37624765 do kłótni międzyludzkich :D

    ReplyDelete
    Replies
    1. Jakie straszę, nie ma się czego bać:) To jest po prostu dla mnie nowe, nie odkryte jeszcze, ale wiem - gdzieś w głębi serducha - że jak inni sobie dali radę, to dam i ja:) poza tym, trzeba się dobrze zorganizować i jakoś będzie.
      Taktaktak! Stałam się grammar nazi, i jak widzę jak ktoś kaleczy język to mnie boli to, i czuję się w obowiązku by danego osobnika poprawić. Może ludzie mnie nie znienawidzą XD A książkę uwielbiam <3
      Też tak twierdzę - nawet, jeśli nie o spanie chodzi, jeśli czuje, że zaraz się zdenerwuje a nie chce wywołać kłótni, to po prostu wole wyjść i wrócić za chwilę :D

      Delete
    2. Moja mama jest bliska znienawidzenia mnie za to poprawianie xD Inni jeszcze dają radę, ale zastanawiam się jak długo to potrwa... Ale ludzie o ten język walczyli, więc trzeba o niego dbać! A najbardziej śmieszą mnie "patrioci", którzy tak ku*wią na wszystkich imigrantów, na wszystkich, którzy cokolwiek złego powiedzą o kraju, plują się o wszystko, a potem mówią "poszłem", "wziąść" i piszą "z tond"... No, tak się trochę rozpędziłam z tematem xD

      Delete
    3. Nas przez całe gimnazjum poprawiala siostra, teraz ja przejęłam stery XD najbardziej mnie denerwuje jak bliskie mi osoby robią błędy ortograficzne, ja oczywiśćie poprawiam, niby nienachalnie ale jednak... cóż, taka ma uroda :D oj tam, spoko jest :>

      Delete
  8. Mi zmiana czasu wyszła zdecydowanie na lepsze, bo od razu wróciłam ze wstawaniem do normalności. Ostatni tydzień przed zmianą czasu wstawało mi się jakbym wcale nie spała - ciemno, zimno i w ogóle be. Pomału znów zaczyna robić się rano coraz ciemniej, ale jeszcze dwa miesiące i dnie zaczną się wydłużać :)
    Żałuję, że nie zdradziłaś nam tematu pracy licencjackiej, bo jestem bardzo ciekawa o czym piszecie na filologi :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Jakoś może przeżyjemy :P
      Zacznę od tego, że nie studiuję filologii polskiej :P studiuję kulturoznawstwo i wiedzę o mediach :P tematy możemy mieć jakie nam się żywnie podobają, to zależy od promotora, którego wybieramy. Moja pani zajmuje się filmami, ja więc piszę o serialach:)

      Delete
  9. Kolorowanki antystresowe dostałam od Redcar na urodziny i...jeny, zakochałam się XD A najlepiej kolorować cienkopisami, podpowiem:> W każdym razie można się w tym zatracić na całe godziny i...całkiem odpłynąć. W końcu to jak tworzenie mandali przez buddyjskich mnichów :>
    I zgodzę się że październik był..dziwny. Dobry, ale i jednocześnie jakiś...jakby go nie było. Wiesz, że ja wszedzie w dokumentach wpisywałam wrzesień albo listopad? Jakby go nie było właśnie. Jakbym go omijała. Sama nie wiem czemu.
    A od czasu do czasu i ponarzekać trzeba XD

    ReplyDelete
    Replies
    1. Cienkopisów mi żal, bo często nimi notuję, kredki są spoko, ale dzięki :> Ej no to jest genialne odprężenie, włączyłam sobie muzykę, zrobiłam herbatę... i godzina minęła jak zbicza strzelił. Da się bez internetu? da! XD
      Mam nadzieję, żę listopad - choć z wiadomych względow będzie cięższy - jakoś nam nie da w kość. Bo jakoś na nadejście grudnia nie moge sie doczekać:)
      Wiadomo! XD

      Delete
    2. A to zmienia trochę postać rzeczy. A notujesz kolorowymi?:D Ja kiedyś uparcie pisałam ciemnozielonym cienkopisem, w liceum jeszcze. Nauczyciele mnie za to nie znosili XD I pewnie, że się da. Ja potrafię wsiąknąć i na 8 godzin XD
      I nie może się dać przesadnie, będzie dobrze, musimy powtarzać to jak mantrę. A może raczej- jest dobrze:) A i grudzień pewnie szybko nastanie:)

      Delete
    3. Raczej ważniejsze rzeczy zapisuję i podkreślam :D ogólnie piszę tylko czarnym tuszem, niebieskiego nienawidzę, nie wiem czemu XD hah, to takiego rekordu jeszcze nie pobiłam, ale wszystko przed mną:)
      Wiadomo;) czas ostatnio leci jak szaleniec.

      Delete
    4. Może jest za pospolity?:D Też swojego czasu byłam purystką, właśnie albo zieleń albo czerń...ale na studiach mi przeszło, wszystko jedno, ważne, że zapisane. I nigdy nic nie podkreślałam w notatkach XD Dokładnie, jakiś dzień się wkręcisz i ani zauważysz, jak pęknie XD

      Delete
  10. Zmiana czasu też mi doskwiera- całkowicie głupieje gdy tak szybko robi się ciemno...Nie mogę się jeszcze przyzwyczaić. U mnie październik zabiegany - co bylo widać na blogu - ale za to aktywny i pełen chęci, chęci i pomysłów. Jestem w szoku, nie wiedziałam że potrafię być kreatywna :)

    Nie odebrałam twojego postu jako marudzenie. Lubię styl w jaki piszesz i nawet od tej notki bije coś pozytywnego, coś co sprawia że chce się ją czytać :) A co do kolorowanek, naprawdę działają? Chyba sobie muszę sprawić.

    ReplyDelete
    Replies
    1. A mi się wydaje, że człowiek cały czas uczy się siebie, i tego, co potrafi :)
      Ojej, bardzo miło mi czytać takie dobre słowa <3

      Delete
  11. Powiem Ci, że ta zmiana czasu wyszła mi tylko na gorsze, bo jak wstaję rano do pracy, to i tak dalej jest ciemno, a tylko wieczorem godzinę wcześniej się ściemnia. Bez sensu :/
    Kolorowanki, och ♥ Pamiętam, gdy jakieś kilkanaście lat temu tata kupował mi i rodzeństwu takie zwykłe "50 kolorowanek", 40 i 30 i potrafiłam pomalować wszystkie obrazki za jednym podejściem .__________.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Zupełnie. Liczę, że jak spadnie śnieg, to jakoś to inaczej będzie.
      Tez miałam kolorowanki jak byłam berbeciem, ale te są jeszcze fajniejsze <3

      Delete
  12. ...aż mi się zechciało kolorowanki i kredek do malowania :D do pisania najgorzej się zmobilizować,(dobrze są te terminy) potem już jakiś pisany słowotok leci... :-) mam dwie pracę za sobą także wiesz...

    ReplyDelete
  13. Kurde...i ja dorosła, poważna kobieta nie mam jeszcze kolorowanki?! O nie...Dobrze, że mam kredki.Pisanie licencjatu też przeżywałam potem zatęskniłam za pisaniem.

    P.S Sorry, że tak się wpakowałam z buciorami, ale tak u Ciebie "swojsko", że zapomniałam się przywitać;)
    Cześć;)

    ReplyDelete