Chce mi się zmian. Jakiś niesamowitych i spektakularnych
zmian, które zmienią to, jak patrzą na mnie inni (nie, żeby mnie to jakoś
obchodziło, ale jednak). Nie wiem jednak, na czym one mają polegać – czy na
zapuszczeniu włosów, które od roku co miesiąc obcinam, gdy są „za długie”,
zmianie garderoby, na którą nie narzekam… tu lista pomysłów się zamyka. Są
rzeczy, których nie ruszę, które sprawiają, że jestem, hm, jaka jestem. Ze
swoimi wadami, byciem choleryczką, która za szybko się wścieka, ze swoim
czytaniem, pisaniem, byciem odludkiem, happysadem i tym podobnymi. Zmiany
wymagają poświęceń. Zmiana koloru włosów? Zbyt radykalne. Nie widzę siebie ani
jako blondynki, rudej tym bardziej. Brązowo-czarny ledwo przeżyłam, więc
zostanę jednak przy swoim. Nienaturalnym, ale jednak. Statusu związku też nie
dane mi jest zmienić, może to i dobrze. Nie planuję. Wobec tego w zasadzie nie
mam czego zmieniać. Podejście do życia?
„Boże, daj mi odwagę, bym zmieniał rzeczy, które zmienić mogę, spokój, bym godził się z rzeczami, których nie mogę zmienić, oraz mądrość, bym potrafił je rozróżnić.”
Nadzwyczaj ułożone. Stosunek do ludzi, którzy mają mnie gdzieś? Poukładane
w głowie. Koło się zawęża, zmieniać nie ma co, a w głowie nadal taka myśl
wibruje. Obojętną wobec niej nie potrafię być, ale i też chycić się nie ma
czego. Nawet przysłowiowej tratwy. Wobec tego pomarudzę sobie, co jest nie tak,
a że i to nie poprawi mego samopoczucia (ulala), to chyba po prostu trzeba
przeczekać. Co śmieszne, na wszystko trzeba czekać. Na faceta, na spełnienie
marzeń, na autobus, koleżankę, nową książkę, płytę, film. Życie nam leci na
czekaniu, a jesteśmy z tym pogodzeni jak z niczym innym chyba. Coś boli?
Poczekaj, przestanie. Herbata za gorąca? Poczekaj, wystygnie (tego nie
rozumiem, herbata smakuje dobrze tylko
gdy jest ciepła). I tak w kółko Macieju. Oszaleję. Sama siebie doprowadzę do
szaleństwa, i to będzie koniec szalenie nudnego życia Lu, vel Oli. Życie doprowadziło ją do szaleństwa. Zwariowała. Tak kiedyś napiszą, dodając, że
była znaną autorką bestselerowych powieści. Tak Wam powiadam.
albo jak ty kogoś też ci zimno
kto w piwnicy liczy monet milion
Powiem jedno: rewolucje zaczynają się w głowie, nie na niej czy przez zmianę image'u. Dumna i blada przefarbowałam sobie włosy na niebiesko, myśląc: teraz to dam czadu! No i guano, bo w środku jeszcze długo byłam depresyjną osobą płaczącą za... ekhem, wiemy. Przemiana musi się w duszy dokonać, wtedy wiesz, czego chcesz. Powodzenia :*
ReplyDeleteNa taką niebieską ekstrawangancje nawet się nie odważę! Myślę o lekkim pokojowym przemeblowaniu, ale skośne ściany nie pomagają. Nie dzięki! :*
DeleteNie pomagają, ale wymuszają pewnie kreatywność? ^^
Deletenie wpadłabyś na ustawienie kanapki pod najniższą ścianą tak, że żeby na niej usiąść trzeba się schylić XD miałam się jej pozbyć, kanapki w sensie, ale jestem zbyt uczuciowa :(
DeleteNa szczęście ja do rzeczy martwych nie przywiązuję się praktycznie w ogóle :P
DeleteCzasem też chciałabym jakiejś zmiany, ale chyba mogę teraz powiedzieć, że lubię swoje życie.
ReplyDeleteTo, że chce zmian nie znaczy że nie lubię życia mojego, bo jest wręcz przeciwnie :)
DeleteFakt, chociaż też się zastanawiam co mogłabym zmienić. Czegoś mi brakuje, ale totalnie nie wiem czego.
DeleteTeż mam ochotę na zmiany :)) a ten cytat bardzo mi się podoba, serio :)
ReplyDeletejest po prostu idealny :) wg niego trzeba życ:)
DeleteBo na zmiany trzeba odwagi! Mówi się, że lepiej żałować, że się coś zrobiło niż że się tego nie zrobiło :)
ReplyDeleteAle fakt, życie to ciągłe czekanie... Na weekend, na wiosnę, na wakacje, na święta, na autobus, na smsa... A całe życie składa się z tych chwil - "ważnych jest kilka tych chwil, tych na które czekamy" :)
Ano właśnie. Musze więc szare komórki wysilić i w końcu do czegoś dojść :) Sama prawda
DeleteJa uwielbiam zmiany! Ale oczywiście w bardzo przemyślany sposób, bo nie chciałabym wyjść np od fryzjera i się rozpłakać. Muszą być przemyślane i wtedy działam ;)
ReplyDeleteNa szczęście mam fryzjera, który będzie wiedział, w której fryzurze będę wyglądała tragicznie ;)
DeleteOwszem! Dobra herbata to gorąca herbata. Mrożone coś, to napój, a nie herbata. Zmiany, zmiany, jeśli nie potrafisz ich określić, to trochę trudno.
ReplyDeleteDokładnie. Herbata musi być wrzątka wręcz. Wiem, utrudniam sobie zycie na wlasne zyczenie ^^
DeleteTo może jakiś wyjazd? Chociażby na weekend? :)
ReplyDeleteraczej sie nie zapowiada :)
DeleteCzasem taka właśnie zmiana wystarczy. ;)
DeleteTrzeba szukać innych rozwiązań :)
DeleteTo zrób coś, czego jeszcze nigdy nie robiłaś! :)
DeleteHerbata najlepsza jest tylko gorąca, wręcz parząca :) Ale do rzeczy, ja każdego dnia wstaję z myślą zrobię coś innego, rewolucyjnego dla mnie, czas na zmiany. I nie zmieniam nic. Chyba mi dobrze tak jak jest. Ale czuję małą presję, wydaje mi się,że na tle znajomych mam nudne i przewidywalne życie, że za mało w nim zmian. Ale czy każde zmiany są dobre? Może nie warto szukać zmian na siłę, a cieszyć tym co mamy?
ReplyDeleteOtóż to! Z wielką radością parzę sobie język wiedząc, że jeśli tylko ostygnie, nie tknę jej. Chociaż teraz w upały ograniczyłam do jednej dziennie - nic tak dobrze mnie nie pobudzi :) Mogłabym się pod tym, co napisałaś, rękoma i nogami podpisać. Wszyscy mają takie "super" życia a ja? Nie narzekam, bo mi się podoba i cieszę się z tego, jak jest, ale w porównaniu z innymi to jakoś cienko.
DeleteZawsze mam ochotę na wypicie ciepłej herbaty, ale nie takiej, która parzy język, gardło, przełyk i jeszcze zagotowuje to, co znajduje się w żołądku. Tylko że zawsze czekam za długo i robi się zimna. A ja płaczę, że mi herbata jak zwykle wystygła. Taki paradoks ;p
ReplyDeleteCo do czekania - pół życia spędziłam na czekaniu w kolejce do lekarzy, a drugie pół prawdopodobnie czekałam na swojego własnego ojca, który zawsze się spóźnia, a więc łączę się w bólu, też nienawidzę czekać.
A zmiany, hm... mnie na przykład wystarczy zmiana umeblowania w pokoju. Szlag mnie trafia jak w moim życiu za długo wszystko jest tak samo, ale do szczęścia niewielkie zmiany mi potrzebne :)
A ja piję tylko wrzątką ;p innej nie uznaję xd
DeleteEch, a ja zawsze jestem za wcześnie na wizytę u lekarza, na autobus na wszystko, i czekaj bidulko ;p
Też o tym myślę, ale ściany na poddaszu, skośne, dużo pola do popisu mi niestety nie dają.
Chyba coś musi być w powietrzu! ;) Bo mi też ostatnio zmiany chodzą po głowie i to właśnie takie spektakularne...
ReplyDelete... tylko jakie, oto jest pytanie...
Deleteskoro nie włosy, nie ciuchy i nie charakter, to może przemeblowanie? :D mnie to zawsze dobrze robi :) albo jakiś wyjazd, choćby na dwa dni, choćby i 20 kilometrów od domu.
ReplyDeletebardzo przyjemna ta piosenka, tak btw ;)
właśnie myślę, ale wiesz, pokój na poddaszu i skośne śćiany nie pozostawają mi dużego pola do popisu, bo meble są do nich dopasowane i trudno coś ruszyc ;p ale coś wymyślę :D
Deleteakurat w sam raz taka na upały, hahaha rzeźka :)
To może po prostu coś zrób? Nie myśl nad tym, co by zmienić, ale zrób coś, na co wcześniej byś się nie zdecydowała? :)
ReplyDeleteteż jakieś wyjście. ale szczerze powiem że choć nie narzekam na upały, to odbierają one wszelakie chęci do działania.
DeleteOooj tak! Mam tak samo, chociaż ja na nie zawsze narzekam, bo szczerze ich nienawidzę, to jednak upały odbierają chęci i w ogóle energię, i wszystko!
Deletepląta się człowiek jak jakiś opętany po domu, od ściany do ściany, coraz goręcej, na balkon wyjść nie ma jak, w moim wypadku na podwórko - tym bardziej, więc pozostaje albo siedzenie przed tv (gdzie nic ciekawego nie leci), albo leżenie i gapienie w ścianę. zaiste!
DeleteJa czytam i oglądam seriale :D No i jeszcze lubię sobie poprzeglądać instagrama. To potrafi mi zająć naprawdę mnóstwo czasu!
DeleteA u mnie aż nadto tych zmian. Mogę podzielić się niektórymi atrakcjami, chcesz może?
ReplyDeleteA cóż takiego masz w podorędziu, cóż to za zmiany?
DeleteCzekanie? Nie chcę czekać, nie lubię. Chyba, ze na coś smacznego. Wolę działać. A nie, czekaj... Jestem zbyt leniwa.
ReplyDeleteMoże przemaluj pokój albo przemeblowanie? Zrób coś, czego nigdy byś nie zrobiła.