1.3.15

Trochę magii w szarym życiu, trochę smutku i nerwów, żeby nie było zbyt kolorowo, aż w końcu trochę szybszego bicia serducha

Przypadki chodzą po ludziach, jak mówi pewne znane wszystkim przysłowie. Takie przypadki to ja lubię – tym razem mówię to ja. Kordian napisał mi w październiku, że „potrzeba bliskości, jej zaspokojenie nie zależy tylko od nas”. Cóż, wtedy miałam go ochotę pacnąć, bo jak on mi się tu mądrzy, jak ja mam doła jak stąd, do Chin? Okazuje się jednak, że Królik – jak zwykle zresztą – miał rację. Trochę czasu odkrycie tego mi zajęło… ale było warto.

Wychodzi na to, iż Dzień Singla już mnie nie dotyczy! Na początku uśmiechałam się do nowej wiadomości, która spoczywała na skrzynce e-mailowej (i czekałam jednocześnie chwilę, zanim odpiszę, coby nie wyszło, że wariatka), później wyczekiwałam „naszych wieczorów”, aż w końcu stresowałam się tym wtorkowym spotkaniem… zupełnie niepotrzebnie. Mówiłam Sówce, że to dziwne, bardzo dziwne, spotkać kogoś na oczy po raz pierwszy, i mieć wrażenie, jakby to był jeden z kolejnych razów, który się widzicie. Dystans? Może na początku. Przez kilka chwil, do wyśmiania mojego zakupu (pięknego zeszyciku, no musiałam nerwy jakoś ukoić). Później już tylko obopólne porozumienie – śmiech, głupie żarty, takie nasze, aż w końcu…

Jest dobrze, po prostu. Po ludzku, najzwyczajniej, jest dobrze. Splecione w uścisku dłonie, spojrzenia w oczy, trwające wieczność. Poczucie, że jest się na swoim miejscu. W swoim małym, idealnym, chociaż przez chwilę świecie. Wrażenie, że zna się tą osobę od zawsze, choć nie minął jeszcze miesiąc. Potok wylewanych słów, gadatliwość moja, później milczenie. Nie chcę więcej. Boję się chcieć, bo przecież wszystko, co fajne, znika niczym kamfora w najmniej odpowiednim momencie.

Przynajmniej ten wtorek sprawił, że tydzień był lepszy. Powrót na uczelnię okazał się fiaskiem niezmiernie wielkim, począwszy od odwołanych poniedziałkowych zajęć, o czym dowiedziałam się, siedząc potulnie przed salą, kończąc na awanturze, spowodowanej tym, że wyszłam z Anją do pubu na piwo, do pubu, gdzie nie było zasięgu… i cóż, niedobrane połączenia z domu, od mamy, taty, siostry, od koleżanki, współlokatorki i w końcu od Niego, jakbym normalnie zapadła się pod ziemię. Później środa i czwartek, kiedy wracając z uczelni miałam ochotę się rozpłakać, przytłoczona tym wszystkim, i jeszcze ten piątek – kiedy udobruchana, że umiem i zdam poszłam do MORDORU, by dowiedzieć się, że jednak chyba nie nauczyłam się „dostatecznie”, gdyż oblałam teorię.

Wciąż jednak przywodzę na myśl wtorkowe popołudnie, to, że tylko wariaci są czegoś warci, i że jest dobrze tak, jak jest.

Uczelnia zaczyna mnie przygniatać. Podobno IV semestr jest tym najgorszym, i ja to już widzę. Multum wymagań, tekstów do czytania, rzeczy do robienia, widmo sesji, z której chyba nie uda się wyjść bez poprawek… I jeszcze ten wf, a właściwie rehabilitacja (odstałam się dwie godziny po skierowanie), i pani próbująca przekabacić mnie na basen. Podziękuję!

Głupie uczucie mnie jednak ogarnia: nadzieja. Posyłam środkowego palca tym, którym się wydaje, że są najmądrzejsi, tym, którzy nie widzą niczego poza czubkiem własnego nosa i tym, którzy narzekają, a nic w tym kierunku nie robią. Wiosna powoli nadchodzi, marzec rozgaszcza się w świecie, a w serduchu mym rozgaszcza się kto inny.


Chyba jest dobrze… Choć znów się tego wyznania boję.

The silence isn't so bad
'Till I look at my hands and feel sad
'Cause the spaces between my fingers
Are right where yours fit perfectly


117 comments:

  1. "Jest dobrze, po prostu. Po ludzku, najzwyczajniej, jest dobrze. Splecione w uścisku dłonie, spojrzenia w oczy, trwające wieczność. Poczucie, że jest się na swoim miejscu." Cholera, nawet nie wiesz jak Ci zazdroszczę... I ten spokój bijący z tych słów. Być na swoim miejscu - czego chcieć więcej?

    ReplyDelete
  2. Kordian to jednak wiedział co w każdej sytuacji powiedzieć. Fajnie, że macie siebie i słowa Kordiana się spełniły :) w końcu nie ma nic piękniejszego jak miłość i szczęście kochających się ludzi ;)

    ReplyDelete
    Replies
    1. To mnie do tej pory przeraża, że zawsze trafiał w sedno ;) coś w tym jest :>

      Delete
    2. też miałam Go okazję poznać, co prawda wirtualnie - ale zawsze umiał podnieść na duchu. ;-) dlatego ciesz się ze swojego szczęścia i pielęgnuj je ;-)

      Delete
    3. Ja też znałam Go tylko przez internet ;) staram się cały czas :)

      Delete
    4. no to super ;-) jeśli pozwolisz dodam sobie Twój blog do linków i postaram się w miarę możliwości śledzić co u Ciebie na blogu ciekawego słychać? :)

      Delete
    5. z wielką przyjemnością - zapraszam częściej ;)

      Delete
    6. dziękuje i do mnie też zapraszam ;)

      Delete
    7. jak powiedziałam, tak też zrobiłam :)

      Delete
  3. Taaa, u mnie na studiach po każdym semestrze słyszałam: "ten miniony semestr był najgorszy, teraz będzie tylko lepiej". A nie było XD A jeszcze w V semestrze dowalili nam zajęcia z najgorszą babką na uczelni... Ale dałam radę! I jak sobie to teraz przypominam to śmiać mi się chce, że miałam takie, a nie inne zmartwienia w tamtym czasie...
    No i to takie fajne, że jedno pozytywne wydarzenie przyćmiewa wszystkie te niezbyt miłe z tego tygodnia ♥

    ReplyDelete
    Replies
    1. Ja już chcę spokoju... Załamują mnie wykładowcy, aaa wszystko mnie załamuje!
      Ano dokładnie :-)

      Delete
    2. Mogę Cię zmartwić? Spokoju nie zaznacz ani na studiach, ani po studiach, jak będziesz szukała pracy (chyba, ze będziesz szukała jej wcześniej), ani najprawdopodobniej w samej pracy... Taka prawda :C

      Delete
    3. Dzięki za pocieszenie, takiej odpowiedzi się spodziewałam! :D

      Delete
    4. Oj no przepraszam ♥ Wiem, że jestem ostatnio marudna, ale spróbuj mnie zrozumieć - miałam wyjechać do Niemiec w połowie stycznia, jest marzec, a ja dalej nic nie wiem, nie wiem, co mam ze sobą zrobić i dosłownie siedzę na wpół spakowanej walizce.

      Delete
    5. Powiem tak, licze na cud, że coś mi się kiedyś uda :D A na razie żyję studiami... I beznadziejnymi wykładowcami... Żyć nie umierać! A właśnie się o Ciebie i tą pracę miałam pytać...

      Delete
    6. Szczerze... to chciałabym wrócić na studia, żeby jeszcze nie musieć martwić się przyszłością :D :D
      A u mnie nie ma o czym gadać - wysyłam cv, chodzę po biurach pośrednictwa pracy za granicą (agencjach? nie wiem, jak to nazwać) i wszędzie słyszę, że albo chcą osoby młodsze (! do 22 lat), albo z doświadczeniem w konkretnej pracy, którego ani ja ani O. nie mamy. Mówią, że "odezwą się, jak coś będzie" i nie wiem, co mam ze sobą robić (y) A jak wysyłamy cv, pasujemy do wszystkich wymagań, to i tak nikt się z nami nie kontaktuje...

      Delete
  4. Gratuluję i zazdroszczę ;) Sama tego własnego miejsca teraz szukam i cieszę się, że chociaż Ty go odnalazłaś ;)

    ReplyDelete
  5. https://www.youtube.com/watch?v=NNC0kIzM1Fo

    huhuhuhuh <3

    ReplyDelete
  6. Kochana, gratuluję. Oby to trwało nadal :)

    ReplyDelete
  7. I to poczucie, że jest się w tym właściwym miejscu jest chyba najwłaściwsze.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Wyczekane.... również :)

      Delete
    2. Dokładnie tak. A ja chyba znów czekam na ten moment.

      Delete
  8. O jedną singielkę mniej-i bardzo dobrze ;)
    Ja to bym chciała wrócić na studia, cofnąć się w czasie i znów mieć te zaliczenia, odwołane zajęcia, spontaniczne wypady na kawę, która ukrywa brak wiedzy. Fajne to były czasy;)

    ReplyDelete
    Replies
    1. mniejsza konkurencja XD
      pewnie za kilka lat będę to wspominała inaczej... to nie tak, że narzekam, bo w te przerwy czy odwołane zajęcia spędzam super czas z przyjaciółmi.. jednak wolałabym niektóre rzeczy opędzić tak jak to było w planie.

      Delete
  9. Jak miło słyszeć, że u Ciebie wszystko w jak najlepszym porządku! Szczęścia Wam dużo życzę ;)
    Trzymam kciuki żeby IV semestr był jednak nie taki zły dla Ciebie. Dasz radę!

    ReplyDelete
  10. Aaaa! No wreszcie jest post na którego czekałam! Post głoszący radosne wieści! <3
    Wiosna się budzi do życia i mam nadzieję, że wraz z nią wszelcy maruderzy porzucą swoje ponure oblicza. Cieszymy się i radujemy! :)
    Nie bój się mówić, że jest dobrze. Po prostu uwierz w to z całych sił i ciesz się tym co masz kochana. :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Oj jak ja się nie mogłam zebrać za ubranie tego wszystkiego w słowa! Ale jest, specjalnie dla Was <3
      Otóż to! :)
      Wierzę... niedowierzam... ach :)

      Delete
    2. Czasem ciężko ubrać uczucia jakoś ładnie w słowa, bo chciałoby się powiedzieć wszystko i nic jednocześnie. :P
      Hahah czyli wierzysz, ale nie. :P No po takiej lawinie szczęścia nie dziwię się. :)

      Delete
    3. Albo żeby nie wyszedł zbyt patetyczny wywód, to też było trudne ;P a pikantne szczególiki zostawię sama sobie :P

      No bo mi by się coś takiego miało przydarzyć? :)

      Delete
    4. Hahaha, lubię pikantne rzeczy. :D Ogólnie słowo "pikantne" wywołało ogromny uśmiech na mojej twarzy. xD (osz jaa...)

      No a dlaczego nie? Jak nie Tobie, to komu kochana? Jesteś tak pozytywną osóbką, że uważam, iż zasłużyłaś na to szczęście w 300%. :D

      Delete
    5. Chyba nie muszę opowiadać procesu tworzenia malinki na samym środku szyi? XD

      Dziękuję z całego mojego wielkiego serducha!:*

      Delete
    6. :OOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOO (proszę czekać... trwa zbieranie szczęki z podłogo xD)
      No Lusiuuuu... Ho ho ho :D Toż to jest lepiej niż myślałam. :D

      Nie masz za co. Po prostu nadal bądź tym, kim jesteś. :* To najlepsze podziękowanie. :)

      Delete
    7. Powiem tak: nie spodziewałam się tego, wyszło... samo, jakoś tak, a później już się ekhm, nie broniłam :D na to wychodzi :D

      <3

      Delete
    8. No gdybyś się broniła, to chyba byłabym zmuszona uznać Cię za wariatkę Kochana! :D Ach jak słodko, słodziutko i huh... gorrrąco! :D

      Delete
    9. Uffff, czyli nie jest ze mną aż tak do końca źle? To dobrze... :D Ojj i to jak gorrrąco XD

      Delete
    10. A ktoś śmiał twierdzić, że w jakimś stopniu coś jest z Tobą źle?? :P Gorrrąco w zimie - dla mnie bomba :D

      Delete
    11. No sama tak o sobie pomyślałam, przez sekundę :P Bomba emocjonalna :D

      Delete
  11. Nie ma sensu się przejmować na zapas, semestr dopiero się rozpoczyna, tak jak rozpoczyna się znajomość. Na razie warto się cieszyć :)

    ReplyDelete
  12. Teraz też mam wf i język obcy. Najlepsze jest to, że sama muszę sobie dostosowywać te rzeczy do uczelnianych praktyk, bo nie jest to odgórnie ustalone. No nic, trzeba to ugryźć ;)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Oj wolałabym tak, a nie mieć narzuconych godzin i dni, wiele by mi to ułatwiło :)

      Delete
    2. W moim przypadku ciężko jest cokolwiek ustawić...

      Delete
    3. Uda się prędzej czy później :)

      Delete
  13. Trzymałam kciuki za tą znajomość i cieszę się, że miłość kwitnie :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. No chyba nie jakoś? :D

      Delete
    2. Ale w pozytywnym sensie :D

      Delete
    3. Czyli lepiej niż jakoś :P

      Delete
    4. I bardzo dobrze :D Maj będzie piękny :D

      Delete
    5. Dlaczego maj? :D najpierw trzeba marzec i kwiecień przeżyć :D

      Delete
    6. Bo maj to miesiąc miłości :)

      Delete
    7. Dla mnie maj to będzie zalążek sesji więc chyba tak bardzo mi się nie śpieszy (:

      Delete
    8. Tak wcześnie będziesz miała sesję? W sumie u mnie pewnie też nam zrobią wcześniej żebyśmy się bronili na spokojnie...

      Delete
    9. Nie, egzaminy prawowite mam w czerwcu ;p ale większość prac zaliczeniowych będę oddawała w maju, więc masakra będzie :)

      Delete
    10. U nas pewnie właśnie będą chcieli zrobić te egzaminy wcześniej, ale nie wiadomo do końca. Nie od studentów to zależy...

      Delete
    11. U nas się zawsze z wykładowcami dogadujemy, żeby robić wszystko najwcześniej jak tylko sie da - oni chcą mieć z głowy, my również, więc z tym akurat problemu nie mamy ;p

      Delete
    12. U nas tak łatwo nie ma. :)

      Delete
    13. Jedyny plus tego, że wykładowcy na moim UP chcą wszystko odbębnić jak najszybciej się da :P

      Delete
  14. Omg, omg, omg. Aż mi kopara opadła! ;D

    ReplyDelete
    Replies
    1. Pomóc Ci ją podnieść? :D
      Jak widać moje wcześniejsze obawy, cóż, są nie aktualne :D

      Delete
    2. Jakoś ją już zeskrobałam z podłogi ;D No widzisz?! ;D

      Delete
    3. To dobrze, uff! :D
      No widzę i się dziwię i niedowierzam! :D

      Delete
    4. Także nigdy nie martw się na zapas ;P

      Delete
    5. Ale to jest czasem silniejsze ;P

      Delete
    6. Masz rację, no... ale niechętnie Ci ją przyznaję ;P

      Delete
    7. Spoko loko, staram się myśleć pozytywnie :P

      Delete
  15. Love is in the air... :P Cieszę się Twoim szczęściem :)

    http://dziennik-miedzymiastowy.blogspot.com/

    ReplyDelete
    Replies
    1. Nie dziękuję ;)

      (nie musisz wklejać adresu, i bez tego trafię) :)

      Delete
    2. Wedle życzenia, nie będę :P

      Delete
  16. 'i czekałam jednocześnie chwilę, zanim odpiszę, coby nie wyszło, że wariatka' - widzę, że to zasada powszechnie znana w mailowej czy smsowej korespondencji :D. Czyli to jakaś internetowa znajomość? Ok, już, nie jestem ciekawska :D [Ach super! Nawet nie wiesz jak mi się mordka cieszy czytając Twój wpis i go komentując :D]. W każdym razie gratuluję, cieszę się Twoim hmm Waszym szczęściem i oby w tym szczęściu, we dwoje jak najdłużej :)).
    'Przynajmniej ten wtorek sprawił, że tydzień był lepszy' - i to pokazuje, że moje stwierdzenie, że studia itd., są ważne, nawet bardzo, ale ja to nazywam dodatkiem, bardzo ważnym, ale jednak dodatkiem ;). Niestety ten dodatek zajmuje też bardzo dużo czasu... Też mogę sobie ponarzekać na ten semestr, 3 dni w tyg prawie, że umieram, a pod koniec dnia nie wiem jak się nazywam, zajęcia raz od 7.30 do 18.30, innym razem od 9.30 do 19... Straszne i przerażające (nie tylko te godziny) to jest czasami...
    A co do piątku - :(. Ale myślmy cały czas o wtorku! :D Nie wracajmy do tamtego tematu :D.
    I nie bój się wyznania, że jest dobrze, pielęgnuj to i staraj się, żeby było jeszcze lepiej :).

    ReplyDelete
    Replies
    1. No bo to tak pokazać, że się siedzi i odświeża i czeka jak napisze? bezsens! ;) a serio, to w sumie później oboje odpisywaliśmy od razu, więc chyba nie tylko ja taka zakręcona ;) tak, znajomość Internetowa, lepiej mi tak trafić na kogoś.. jak ja ;) no i prawidłowo, że mordka się cieszy, trochę uśmiechu nie zaszkodziło nikomu :D nie dziękuje... nie dziękujemy! (ależ to się fajnie pisze, "my"!)
      ależ to przecież oczywiste, że te studia to jedynie marny dodatek, bo jednak coś trzeba robić w zyciu, ale to wszystko, co dzieje się wokół, te fajne rzeczy, one dają powera :) ma-sa-kra! palnę krzesłem tego, kto takie badziewia układa. ale ponoć mam piątek w tym tygodniu wolny...
      no nie? :D możesz za to trzymać kciuki, bo niedługo kolejne podejście :D
      cały czas to robię - dzięki :*

      Delete
    2. Dosłownie, bezsens! :D Zakręcona, mówisz? No dobrze niech będzie zakręcona ;p. Wiesz, coraz częściej się przekonuję, że w internecie można spotkać wspaniałych ludzi, których często byłoby trudno spotkać w 'rzeczywistości'.Pewnie, jeszcze z takiego powodu ;).
      To wiesz.... Jak już złapiesz za to krzesło to i do mojego ludzika od planu możesz przyjść ;p.
      Ooo cieszę się, że nie zrezygnowałaś! :)) Więc trzymam wytrwale :D.

      Delete
    3. Lepiej zakręcona niż pierdolnięta XD
      oj ja już to wieki temu odkryłam, jednak trzeba się było raz czy dwa przemóc ;)
      okej!! szukam jakiegoś takiego mocnego, co porządnie zaboli!
      dzisiaj tata do mnie 'to masz kaskę, to na następną teorie będzie' a ja z takim wyrzutem 'człowieku!! ja to zamierzam zdać!!" a on, że innej odpowiedzi się nie spodziewał, no doprowadzą człowieka do nerwicy! :D

      Delete
  17. dasz radę na tej uczelni! :) fajnie, że Ci się układa i wierzę, że nie zniknie ot tak. trzymaj się, powodzenia! będzie dobrze.

    ReplyDelete
  18. No tak, największe mądrości miewał, bo były największymi banałami o których my zapominamy najczęściej:) Tak naprawdę prawidłowości życia są oczywiste, ale niedostrzegalne dla nas, póki ktoś mądry nie walnie nimi nieraz po oczach, co?:)
    I wiesz co? To nie jest dziwne:) Ja tak miałam jak poznałam Wojtka:) A jesteśmy po ślubie, więc to dobry omen, mówię ci :D Poza tym jak to się mówi...po prostu, znacie się. Wasze dusze znają się z innych światów, innych miejsc, czasu i przestrzeni:) Tak, ja w to wierzę :) I muszę po prostu powiedzieć, że się cieszę, czytając tutaj taką no...nazwijmy to, energię i dobre wieści ^^ Naprawdę, trzymam kciuki też, żeby wszystko rozwijało się w dobrym kierunku :)
    I może nie ma się co bać jednak?:)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Wiadomo :) Banałów sie nie zauważa... Są, ale jakby ich nie było ;)
      Hah, zapamiętam sobie :D Każde Twoje słowa brzmią tak mądrze, że chce sie je spisać, żeby były wtedy, kiedy będzie smutno, tak chyba zrobię :) Oj też za to po cichaczu trzymam kciuki, za samą siebie i za to wszystko - nie dzięki! :)
      Może nie... :)

      Delete
    2. Dokładnie. To jak ze słoniem, który był za duży, żeby rozpoznali go buddyjscy mnisi ( kocham tą legendę i metaforę :D)
      Jesooo...mądrze? Nie przesadzaj :D Ale ok, mam robić za motywator, no czemu by nie :D
      A ja zawsze dziękuję, tego przesądu nie uznaję jakoś. Może dziwne, w moim świecie pełnym innych przesądów :D
      Głowa do góry no, świat chyba jednak ci sprzyja i nie ma co szukać na siłę złych rzeczy po prostu, jak jest dobrze tu i teraz:)

      Delete
    3. Nie znałam, ale brzmi ciekawie :D
      W sumie, ja chyba też nie wierzę, ale tak z przyzwyczajenia i strachu co by było gdyby... tak jakoś się przyjęło :D
      Ano to wiadomo ;)

      Delete
    4. Są różne wersje, w jednej są ślepi i nie poznają słonia na dotyk, w innej jest za duży, tak że nie widzą po prostu jego oczywistości:)Każdy dotykając fragmentu słonia "widzi" co innego, jeden stwierdza że to wąż chwytając go za trąbę, inny że to osioł chwytając go za ogon. A po prostu nie dostrzegają całości. Jak my banałów:)
      No bo właśnie, zawsze co by było gdyby:D Tak jak nie zagrasz liczbami z Lostów w totka i nie zawołasz 3 razy Bloody Mary ze świecą przed lustrem :D

      Delete
    5. Kurcze, ciekawa perspektywa :D
      ano właśnie xD choć może z tym totkiem by się udało, who knows? :D

      Delete
  19. Zawsze jest czas na zmiany, wiosna to jedynie taki umilacz :D

    ReplyDelete
    Replies
    1. Który to umilacz (wiosna) nie chce się łaskawie pojawić :D

      Delete
  20. Oby to dobrze trwało jak najdłużej ;)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Zatem trzymam kciuki i życze powodzenia ;)
      Wiosna, wiosna, wiosna <3 uwielbiam!

      Delete
    2. nie dzięki :)
      ooo tak tak! tylko jakos wiosna nie chce do nas znowu przyjść ;p

      Delete
    3. :)
      Ah... No właśnie! Jestem tak zła..Wczoraj była u mnie okropna pogoda, a dzisiaj znowu zimno ;/ jestem na nie ! Niech by to wszystko szlak trafi.

      Delete
    4. ja w tym tygodniu tyle razy zmokłam i przemarzłam, że masakra ;p ale ponoć od poniedziałki 16 stopni :3

      Delete
  21. Mam na odwrót: Żebrowski odrzuca mnie od produkcji, w których występuje. I kojarzy głównie i filmami pełnymi sztucznego patosu... mam dziwny gust, wyjawia się to m.in. właśnie w kwestii fascynowania się artystami :)

    ReplyDelete
  22. Mnie tam dobrze nie jest, ale cieszę się, że Tobie się układa. Ten opis spotkania... subtelny, acz mówiący wiele :)))
    Tęsknię za moim uniwerkiem, nawet tym cyrkiem - za długo siedzę w domu i wariuję. Tylko tak mogę to wytłumaczyć :P

    ReplyDelete
    Replies
    1. Boże, nawet mi nie mów o tym cyrku, miałam dzisiaj wuef i choć sam w sobie był spoko, tak organizacja, po raz pierdylionowy (i zapewne nie ostatni) rozwaliła mnie na łopatki. Hm.. Dezorganizacja lepiej.

      I o to chodzi, żeby nie zdradzać zbyt wiele, ale wszystkich dopieścić :)

      Delete
  23. Zdecydowanie ostatni akapit o ludziach, którzy wiedzą wszystko, a egoizm wylewa im się z nosa. Najlepiej być daaaaleko od takich ludzi, zdecydowanie. A pogrom sesji i wszystko z tym związane, znam aż za dobrze. Wrrr.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Oj, czasem się niestety nie da być "daleko" i trzeba to jakoś znosić. Wolę nie myśleć o maju i czerwcu...

      Delete
  24. No, każdemu podoba się co innego, na coś innego zwraca uwagę. Seriali nie oglądam, ale jego rolę w męczącym uczniów "Panu Tadeuszu" niestety zapamiętam chyba na całe życie : Miał facet szczęście do takich produkcji ;)

    ReplyDelete
  25. Swojemu mężczyźnie wyznałam miłość po trzech dniach znajomości, a dziś tkwimy w związku już przeszło trzeci rok, skądinąd Cię rozumiem, a tymsamym i cieszę Twoim szczęściem.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Ach to gratuluję! :)
      Zobaczymy jak to będzie :)

      Delete
  26. Boimy się tego zapeszania, że jest dobrze. Oby jednak było tak jak najdłużej.

    ReplyDelete
  27. miło to czytać :) chociaż zazdrość trochę też jest :P
    a w ogóle - te opisy tych wiadomości tak mi się skojarzyły z opowiadaniem, które kiedyś pisałaś... popatrz, jak się fikcja zmieniła w rzeczywistość ;)

    ReplyDelete
    Replies
    1. sorka ;P
      hahahahah, co nie? :) może zaklinam rzeczywistość? :D

      Delete
  28. Ciesze się razem z tobą i zyczę wytrwałości :D

    ReplyDelete
    Replies
    1. Zaskoczyłaś mnie tym nickiem! Nie dzięki! :>

      Delete
  29. miło się czyta z uśmiechem na twarzy takie posty :) emocje randkowe ach :D

    ReplyDelete
  30. Popsuło mi się (samo) odpowiadanie, :/
    Dobrze, że tylko przez sekundę tak pomyślałaś. :P
    "Trochę" się rozerwiesz przez tą bombę xD

    ReplyDelete
  31. Miło mieć bliską osobę tuż obok siebie, fajnie być zakochanym ;)

    ReplyDelete