18.11.14

Jak to Lusia stała się nudziarą

Rzadko czytam gazety typu „Glamour”, raczej podkradam Mamie „Twój Styl” czy „Pani”. No ale dzisiaj sobie zajadam kolację i czytam. I taka mnie oto perełka spotkała, aż muszę się tym z wami podzielić. No muszę. Oto fragment jednego z artykułów:

„Nie pamiętają, kiedy ostatnio były w klubie. Kiedy upiły się tak, że urwał się im film. Ani nawet kiedy poszły spać po północy w środku tygodnia. Weekendy najchętniej spędzają w domu, a zamiast snuć się po centrach handlowych, wolą zapisać si na jakiś fajny kurs. Nawet ich playlistę na Spotify możnaby pomylić z playlistą ich matek. Zamiast Beyonce i Rihanny są tam Pearl Jam i Lenny Kravitz. Nie, nie mówimy tu o przeżywających kryzys wieku średniego 40-latkach, zmęczonych korporacyjnym wyścigiem szczurów. Tylko o dwudziestoparolatkach, które tworzą nowe pokolenie, nazywane przez socjologów >pokoleniem nudziarzy< ”

Pozwólcie, że się przedstawię. Mam dwadzieścia lat (za dwa miesiące dwadzieścia jeden), i jestem nudziarą. Jak z tym żyję? Dobrze. Powiem, że nawet za pan brat. Nuda lubi mnie, ja lubię nudę. Tyle! Że ja nie sądzę, żeby moje życie było nudne. Chociaż w jednym psychoteście wyszło mi, że mój mentalny wiek dobiega czterdziestki. Czy powinnam zacząć się bać?

Dlaczego jesteśmy nazywani nudziarzami? Bo nie chodzimy na imprezy, nie pijemy na umór, nie opowiadamy durnych historii typu, czego ja po pijaku nie zrobiłem, ani nie słuchamy głupkowatej muzyki to co, jesteśmy gorsi? Bo kierujemy się w życiu innymi wartościami, niekoniecznie zgodnymi z kanonem bycia dwudziestolatkiem? Czy powinniśmy marnować własne życia po to, by podlegać jakimś durnym generalizacjom, że każdy dwudziestolatek to to, siamto i owamto? Czy istnieje coś takiego jak kanon bycia dwudziestolatkiem? Kanon, który zawiera zasady postępowania, bycia „tym lepszym”, tylko po to, żeby być… takim jak wszyscy? Nawet, jeżeli by mnie to męczyło? Każdy, dosłownie: każdy ma swoje życie, które może spędzić jak mu się tylko podoba. Ja nie wtrącam się do kogoś, kto według mnie to życie marnuje, wydając niepotrzebnie kasę, pijąc za dużo, czy imprezując i kończąc w kiblu nie wiadomo z kim. I wiadomo, w jakim celu. Dlaczego jednak ktoś postanawia negować moje wybory, tylko dlatego, że nie są jego? Najważniejsze, że moje życie dla mnie nie jest nudne. Wolę pisać, czytać, oglądać seriale. I czuję się z tym dobrze. Z kubkiem herbaty. Jezu, ja nawet piwo sobie lubię wypić, tyle, że w domu, z ulubionym serialem. I czy to znaczy, że jestem nudziarą, która marnuje swoje młode lata na siedzenie w domu? Nie sądzę… Szkoda tylko, że ludzie lubią oceniać. I generalizować.

Wiele osób z mojego liceum powzięło taki tryb życia. Dwie z nich wzięły ślub, jedna dorobiła się dziecka. Z niepełnoletnią wówczas dziewczyną. Nie oceniam. Niektóre poszły na studia, a ja codziennie mam przyjemność widzieć zdjęcia z imprez. Bardzo piękne zdjęcia, które nie powinny ujrzeć światła dziennego. Również nie oceniam. Nie moje życie, nie moja sprawa. Szkoda tylko, że tym osobom nikt nie powie, że są dziwne. Nie, one zachowują się odpowiednio do swojego wieku…  



93 comments:

  1. Osobiście bym się tym w ogóle nie przejmowała. To pisemko dla idiotów, a takie kwiatki mają podnieść tej ciemnej masie samoocenę, ot co.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Myślisz, że bym się takim bzdetem przejmowała? :) Po prostu mnie to rozśmieszyło, jak trują ludzi swoimi durnymi teoriami :)

      Delete
    2. To co innego... już się zmartwiłam, że leży Ci to na wątrobie :P

      Delete
    3. Chyba mam dobre podejście do samej siebie: mianowicie, raczej się nie przejmuję opinią na mój temat ;) bo każdy widzi mnie z innego punktu widzenia, a to jednak ja żyję moim życiem, nie ten ktoś :P

      Delete
    4. Bardzo dobre, wielu mogłoby się od Ciebie uczyć :D

      Delete
    5. No bo serio. Co ja się mam przejmować że X tak o mnie mówi? No tej, nie jego sprawa zupełnie :D

      Delete
    6. Socjologowie by polemizowali, argumentując, że presja grupy wygrywa :D

      Delete
    7. Po tym artykule widać, jakich "mądrych" socjologów mamy :D

      Delete
    8. Mam wrażenie, że już teraz jestem lepsza :D

      Delete
    9. A no tak! Bo Ty socjologię studiujesz? :D Na pewno będziesz o niebo lepsza :D

      Delete
    10. Muszę być, inaczej spalę się ze wstydu :P

      Delete
    11. Dobra motywacja nie jest zła :P

      Delete
    12. U mnie ostatnio aż nadmiar :P

      Delete
    13. No i prawidłowo - u mnie na odwrót, nieco jej brak, ale to sobie tłumaczę kobiecymi dniami :P

      Delete
    14. Wyjątkowo dobre alibi, powiem szczerze ^^

      Delete
    15. jak już musimy się raz w miesiącu męczyc, to niechże się to do czegoś przyda :D

      Delete
    16. No pewnie! Ja w czasach sprzed kamicy bezkarnie obżerałam się wtedy czekoladą czasem, zwalając wszystko na te dni :D

      Delete
  2. To już co najmniej dwie nudziary żyją na tym świecie ;D. Nie rozumiem tego wszystkiego. Nie rozumiem ludzi, dla których nie wyjście do klubu w weekend to dziwactwo. Niektórzy mają inne priorytety, ja się swoich nie wstydzę i bardzo mi z tym wszystkim dobrze i nawet mogę być według kogoś nudziarą! ;). Ważne co my sami o sobie myślimy i czy nam to odpowiada.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Ja, jak zajadę w piątek do domu, to wolę się z mamą i siostrą walnąć na kanapie i sobie pogadać, a nie kurde szwendać się po imprezach. Osiemnastki odbyłam, wybawiłam się - ale to nie mój typ. Ja się męczę, jak muszę gdzieś na imprezę wyjść. Cóż, ktoś musi mieć naprawdę kiepskie życie, żeby moje oceniać :)

      Delete
  3. To ja jestem nudziarą do kwadratu, bo przeskakiwałam przez barierkę na koncercie Pearl Jamu XD
    Cholera, takie pisma mnie dobijają. Sianie takich dziwnych stereotypów. Bo my to my - wiemy jak jest po prostu. Ale nasi rodzice często biorą takie opowieści za namacalne w pewien sposób. I zaczyna się suszenie głowy, że "jaka ta dzisiejsza młodzież niewychowana, tylko picie na umór i dyskoteki". A my po prostu wiemy jak jest i tyle.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Jak mogłaś! XD
      No, dokładnie. I później wszystkim się za to obrywa, choć większość nie wyznaje takiego trybu życia. No ale przecież łatwiej zgeneralizować, niż się dokładniej wszystkiemu przyjrzeć.

      Delete
    2. No nie wiem właśnie, co we mnie wstąpiło XD
      Bo tu właśnie o te sianie stereotypów chodzi. Wiesz, to takie chodzenie na łatwiznę też trochę - jak wszyscy, to wszyscy.

      Delete
    3. Ja się na hepisadzie wepchęłam za barierkę XD aż mnie wszystko na drugi dzień bolało XD
      No o to chodzi.. Po co oceniać każdego człowieka, lepiej wszystkich wrzucić do jednego wora :P

      Delete
    4. No ładnie :D Szalona XD A ja kiedyś tak kochałam happysad i nigdy nie byłam na ich koncercie :< Ale Papu obiecał, że mnie zabierze XD
      Tak jest najprościej. A ludzie lubią chodzić na łatwiznę zazwyczaj :)

      Delete
    5. Kurde! To zostań się do soboty, bo w sobotę wieczorem grają w Krk XD
      Niestety :)

      Delete
    6. Cholera, nie mogłam :) A żałuję, nie powiem że nie :)

      Delete
  4. Aż żal coś takiego komentować, chyba można się z tego tylko śmiać... Ale przybij piątkę, nudziaro! ;)
    Jest tak, jak napisałaś, każdy ma swoje życie i może spędzać swój czas tak, jak chce.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Dlatego mnie to tak rozśmieszyło, cóż, jak widać światek medialny jest wyrwany z rzeczywistości :)

      Delete
    2. Albo dana gazeta jest robiona pod konkretnych odbiorców, którzy chcą czytać, że to oni akurat postępują właściwie.

      Delete
    3. Ach, o tym nie pomyślałam. "Patrzcie, jacy jesteście fajni, oni nie!"

      Delete
    4. Właśnie coś takiego miałam na myśli. :) Z drugiej strony pewnie część "nudziarzy" twierdzi, że właściwym sposobem spędzenia weekendu jest przesiedzenie go w domu. Ciekawe, jakie czasopisma skierowane są do takich odbiorców. :)

      Delete
    5. Nie wiem, ale ja mam tak że jak wrócę w piątek do domu, to wolę się na łóżko walnać z książką, czy pogadać z rodzinką, a nie szlajać się niewiadomo gdzie :) Hah, chyba dla nas nie ma takich czasopism :)

      Delete
    6. Tak myślisz? Chyba trzeba będzie przejść się do empiku i poszukać. :)

      Delete
    7. No chyba, że czasopisma o książkach - jest taka gazeta, nie wiem co jaki czas wydawana ;p albo lubię English Matters, bo artykuły po angielsku i niżej podkreślone i wytłumaczone są słowa/zwroty.

      Delete
  5. Przytoczyłaś tutaj początkowy fragment nieco bardziej obszernego artykułu (wiem, że niemożliwością byłoby zacytowanie całego tekstu). Ja również miałam okazję czytać wspomniany numer "Glamour" i muszę się nie zgodzić z pewnymi rzeczami.
    Po pierwsze w tekście nie ma ani słowa krytyki pod adresem nudziar. Ba, dalej chwali się je, ponieważ są osobami rozsądnymi, które robią coś konstruktywnego ze swoim życiem i ponad imprezowanie przedkładają rozwój osobisty.
    Po drugie określenie "nudziara" nie zostało wymyślone przez redaktorki tejże gazety, żeby pokazać, że ludzie, którzy siedzą w domu są niefajni, lecz przez socjologów. Nie podoba mi się to słowo, ale nie winię za to dziennikarki, która je napisała, tylko naukowca, który je wymyślił.
    Zgadzam się z tym co piszesz - każdy ma prawo żyć, jak mu się podoba, a ilość wypitego alkoholu nie jest miarą do oceniania ludzi. Jestem nudziarą i z litością patrzę na wieczne imprezowiczki :) Jednakże mam wrażenie, że zbudowałaś swoją opinię tylko na podstawie pierwszego akapitu...

    pozdrawiam! :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Odniosłam się głównie do tego, zacytowanego fragmentu. Dalsza część może nie jest taka dosadna, ale widać, że bardziej społecznie zachowują się Ci, którzy imprezują a nie Ci, którzy wybierają siedzenie w domu. Taka jest prawda :)
      Ta. Kolejne badania "naukowców" spod bożej łaski.
      No ja to wiem, Ty to wiesz i może jeszcze kilka osób tak, ale reszta sądzi, że wedle podjętego tematu - jesteśmy nudni, podobnie jak nasze życia :)

      Delete
  6. Także nie przejmowałabym się takimi sprawami. Każdy żyje tak jak chce i tego się trzymajmy. Po co udawać kogoś innego?

    ReplyDelete
    Replies
    1. Jak mówiłam, ja się nie przejmuję ;) Nie mam zielonego pojęcia, po co. A może raczej "dla kogo"...

      Delete
  7. No cóż, każdy żyje jak mu się podoba, najlepiej założyć, że po prostu to, co myślą o nas inni to nie nasz biznes i capre diem :) Trochę przykre, że ludzie lubią przyczepiać sobie nawzajem etykietki i wystawiać taką lub siaką opinię, ale cóż... niektórych nawyków nie można zmienić, grunt tak, by żyć z poczuciem, iż w pełni korzystamy z życia, które jest nam dane... a przy okazji robimy to z klasą :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Szczerze, to mnie nie obchodzi, co ludzie myślą na mój temat, już z tego wyrosłam. A ludzie jak zwykle idą na łatwiznę - łatwiej przecież wrzucić wszystkich do jednego wora, niż zastanowić się jak to naprawdę jest :)

      Delete
    2. Ja to w skrajnych przypadkach obawiam się tylko opinii innych, ale to pewnie też minie, bo nie będę w domu przecież cały czas siedzieć z obawą, iż ktoś mnie, nie dajcie bogowie, skrytykuje ;)
      Na szczęście są wciąż jednostki, które nie oceniają wszystkich pod jednym kątem, także tragedii też nie ma ;)

      Delete
    3. No dokładnie, żal na to życia tracić :) Każdy gadał, gada i gadać będzie, więc naprawdę nie warto :)
      Oj, optymistka z Ciebie pod tym względem ;)

      Delete
  8. Piąteczka w takim razie... Chociaż czasem akurat zdarza mi się posłuchać Rihanny. I właściwie wątpię, żeby czterdziestoparolatki słuchały Pearl Jamu. Zwłaszcza jeśli chodzi o kobiety. Choć różnie to może być:D
    O dzieciach i ślubach moich znajomych nie będę już mówić, bo jestem od Ciebie starsza o 4 lata i oni też są, więc wiesz.
    Tak młodzież powinna szaleć, póki jest młoda i "wypada" im to robić ;]] Eh...

    ReplyDelete
    Replies
    1. Ja to nie wiem, co się z tymi ludźmi dzieje. Głupieją.
      Taaaaaaaa, nawet nie "wypada" ale MUSZĄ, bo tak i koniec kropka.

      Delete
    2. Stereotypy, you know...
      Ja już nie wiem. Jesteśmy takie grzeczne, nikomu nie wadzimy, a tu nam się jeszcze dostaje, że to ŹLE! Zamiast prostować i sprowadzać na dobrą drogę tych naprawdę złych...

      Delete
    3. No nie? Cóż, jak widać, Polska idzie w "dobrym" kierunku...

      Delete
    4. Może nie tylko Polska, ale cały świat? o_O

      Delete
    5. Jedna wielka kiła mogiła :P

      Delete
  9. Należę do osób, którym zdarzyło się upić do nieprzytomności i ostro imprezować, mam 23 lata i się tego wstydzę!
    Co za artykuł w ogóle. To chyba powinno zostać gdzieś nagłośnione. Czy ja dobrze rozumiem, że ta gazeta propaguje takie zachowania? :/

    ReplyDelete
    Replies
    1. Sądzę, że gdybyś przeczytała cały post, nie tylko cytowany tekst, nie zadawałabyś ostatniego pytania :) jak piszę w notce, mówię o tworzeniu generalizacji, wrzucania wszystkich do jednego worka.. coż, fajne wnioski, po przeczytaniu cytatu, wysnułaś :)

      pozdrawiam!

      Delete
    2. Tak tak, bo ja się tym komentarzem odnosiłam właśnie głównie do cytatu :)
      Ty w notce napisałaś swoją interpretację tego tekstu, a ja pozwoliłam sobie w komentarzu na swoją. Przepraszam, jeśli zrobiłam coś nie tak.

      Delete
    3. Raczej zwracałam uwagę na nas, "nudziarzy" :) a to, czy gazeta propaguje takie zachowania, nie mi oceniać :) zwykły badziew i tyle :)

      Delete
    4. Zbulwersował Cię ten tekst, tak samo jak i mnie. Ty odniosłaś to do swojego otoczenia, a ja poszłam dalej i nawiązałam do tematu, że skoro gazeta tak pisze jak pisze to wpływa to budująco na osoby z otoczenia o którym pisałaś. Takie osoby będą uważać, że robią dobrze, co więcej osoby, które jeszcze nie zeszły, na naszym zdaniem złą drogę, mogą przez owy tekst poczuć się zachęcone.
      Nie wiem czemu nie widzisz w tym związku i bezpodstawnie mnie atakujesz.

      Delete
  10. kurczę, a czy nie można być sobie po środku, nie popadając od razu ze skrajności w skrajność? ja lubię iść do klubu, napić się, tańczyć do rana, poznać faceta. przed północą chodzę spać tylko wtedy jak jestem chora. ale jednocześnie nie powiem o sobie, że nie robię nic konstruktywnego ze swoim życie - wręcz przeciwnie, robię tyle, że powoli zaczyna mi brakować czasu.
    że już nie wspomnę o tym, ze artykuł w 'Glamour' to nie jest źródło, z którego bym czerpała wiedzę o zjawiskach socjologicznych :P zresztą w każdym pokoleniu są i takie i śmakie i jeszcze inne jednostki, więc imho - kolejne hasło przez tych 'naukowców' trochę z tyłka wzięte ;)

    ReplyDelete
    Replies
    1. ja nie czerpę z tego artykułu wiedzy o tychże zjawiskach, po prostu rozśmieszyła mnie taka generalizacja, bo to takie wrzucanie wszystkich do jednego wora jest chore. Każdy żyje tak, jak mu się podoba... I chyba to jest najważniejsze :) Ta,, "naukowcy" z bożej łaski xD

      Delete
  11. no to jestem nudziarą, oh jaka szkoda że mnie to nie obchodzi :P
    ah te teraźniejsze "na czasie" artykuły, szkoda na nich słów :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Pjona :P ach, dokładnie. tylko się roześmiać.

      Delete
  12. Ostatnie zdanie - strzał w dziesiątkę!
    A tak naprawdę to zgadzam się z Tobą w 101%! Tez kiedyś pisałam na ten temat. A najlepsze jest to, że dorośli (w szczególności rodzice) mówią do dwudziestolatków, żeby wzięli się za robotę, dorośli, stali się odpowiedzialni...a jak widać po cichu liczną na coś całkiem innego. Moim zdaniem nie powinno być takich szufladek wiekowych. Skoro istnieje sobie taka DJ Vika, to czemu jakiś dwudziestolatek nie może czytać starych romansideł i słuchać Guns n' Roses?
    Pozdrawiam,
    Lina

    ReplyDelete
    Replies
    1. Bo nie! :) Jak widać, takie durne pisemka robią ludziom wodę z mózgu. Chyba po raz ostatni zakupiłam to coś. Szkoda mi słów :-)

      Delete
  13. Pod dosłownie wszystkim tutaj mogę się podpisać. Witaj w klubie nudziar :D Też nie interesuje mnie udział w epickich melanżach polegających na schlaniu się do zgona. I w ogóle beka z przytoczonego przez Ciebie fragmentu artykułu. Ale to typowe dla takich gazet :D

    ReplyDelete
    Replies
    1. Nudziaro, pjona! No serio, jak to zobaczylam, to wybuchłam śmiechem (i się prawie makaronem zakrztusiłam >.<). Ja nie wiem, kto te pisma pisze, ja nie wiem, kto je czyta... obawiam się jednak, że niektórzy biorą to na poważnie :o

      Delete
  14. Powiem Ci, że jestem w szoku. Kto takie bzdury wypisuje w gazetach?? Z resztą nie od dziś wiadomo, że MEDIA KŁAMIO! :P
    Nie wiem czy istnieje jakiś kanon dwudziestolatków, ale jeśli ma on wyglądać jak chociażby życie uczestników WARSHAW SHORE - czy jak to się piszę - to ja dziękuję bardzo, wolę stać poza kanonem.
    Ogólnie ostatnio miałam wątpliwą przyjemność oglądania fragmentu wyżej wspomnianego programu, gdzie jedna z uczestniczek, niesamowicie dumna z siebie relacjonowała do kamery: NIC NIE PAMIĘTAM, BO NAJEB*ŁAM SIĘ JAK SZMATA. - no brawo, oby tak dalej...

    ReplyDelete
    Replies
    1. Ależ wiadomo, że MEDIA KŁAMIO! :P Jednak ten artykuł tak mnie rozśmieszył... No właśnie, sądzę, że o tym myślą, o takim postępowaniu. Kurde, jak obejrzałam raz Warsaw Shore to serio poczułam się zgorszona, jakkolwiek dziko by to nie brzmiało :P ja nie wiem jak oni to mogli puścić w TV, nawet na MTV >.< hahahahaha nie no, brawo, postępowanie godne polecenia >.<

      Delete
    2. Ten artykuł pewnie napisała jakaś imprezowiczka przeżywająca drugą młodość. :P
      Powiem Ci, że mnie ciężko zgorszyć, ale były momenty, że czułam się zażenowana. (tak może bardziej zażenowana niż zgorszona)

      Delete
    3. Z pewnością :P
      Znaczy, ja tak samo, jak Ty, zażenowana, ale niektóre sytuacje to ja przecierałam oczy i się zastanawiałam czy to naprawdę ma miejsce ;P

      Delete
  15. A ja, mówiąc szczerze, nie wiem, czy jestem nudziarą. Bo zdarza mi się i upić na umór i mieć z tego powodu miliony głupich historii, ale jednocześnie nie jest to jakimś clue mojego życia. Tylko dodatkiem, od czasu do czasu. Jednocześnie jestem też już mężatką, co z kolei przemawia na korzyść bycia nudziarą ponoć :D
    I cóż...dziwność, najbardziej względna rzecz w świecie.

    ReplyDelete
    Replies
    1. "Przemawia" i znowu widzimy kochane, durne stereotypy :D Każdy żyje tak, jak mu się podoba :D A inni tego nie potrafią uszanować.
      Ano ;) Ale chyba lepiej nieco się tą "dziwnością" wyróżniać, niż być taką samą jak ktoś inny :)

      Delete
    2. Dlatego napisałam "ponoć". Teraz po studiach zaczęłam nową szkołę, tak dodatkowo i poznawałam nowych ludzi. Zauważyłam, że gdy dowiadoywali się że jestem mężatką...poważnieli i zaczynali unikać niektórych tematów. I wszyscy pytali o dzieci. No wtf :D Te wszystkie stereotypy właśnie pięknie wychodzą. Bo jako mężatka powinnam tylko biegać robić mężowi obiadki i rodzić kolejnych potomków, a na pewno nie wypada mi siedzenie w barze pół nocy ze znajomymi przy okazji ich koncertu :D
      Dokładnie:)

      Delete
    3. "Typowa matka polka" no ja już mam tego dosyć :D najpierw nie dają życ po swojemu, a później ojej, wszyscy tacy sami :D Chyba szkoda życia na przejmowanie się takimi bzdetami :D
      ;)

      Delete
    4. Dokłądnie :D Powinnam mieć już za sobą co najmniej 3 porody i cycki jak matki karmiące w Afryce :D I dokładnie. Wielka fabryka tych samych wnętrz i opakowań. I szkoda ale...nieraz mogą ci napsuć krwi, jak dochodzi do poważnych spraw, w których ma się inne podejście. Za pewne można nawet siedzieć a i sam społeczny ostracyzm bywa...noeprzyjemny. Już tego doświadczyłam. Ale..i tak róbmy swoje:)

      Delete
    5. Cóż mogę powiedzieć, ludzie i ludziska po tym świecie chodzą i najlepiej byłoby tych ludzi unikać.. ale tak się chyba nie da :)

      Delete
    6. Ano nie da się pewnie, więc trzeba dzielnie stawiać im czoła dalej :D

      Delete
  16. Dzień dobry, jestem nudziarą. I bardzo lubię Twoją piosenkę dla zdesperowanych czterdziestek.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Pjona! Im więcej nas tym weselej :D Podsiadło! Wybieram się na koncert w niedzielę <3

      Delete
    2. Żartujesz! Nie poznałam go...
      Jak ja dawno nie byłam na żadnym koncercie...

      Delete
    3. Nie żartuję, to jego zespół, powiem Ci, cała płyta jest genialna, a po Dawidzie nie spodziewałabym sie właśnie tego śpiewu <3
      :( Ja jutro happysad, w niedzielę Dawid i za tydzień w sobotę też happy :D

      Delete
    4. Mnie on jakoś od początku nie przypadł do gustu. Ale ta piosenka naprawdę mi się podoba.
      Ile koncertów happy już zaliczyłaś? :D

      Delete
    5. Poleciłabym Ci jeszcze "Reconcile" i "Diadre" <3 Możebyś się przekonała.
      Jesteś drugą osobą, która mnie o to pyta w ostatnim czasie :D według moich obliczeń 9, albo 10 ;D

      Delete
    6. Odpalam, zobaczymy.
      Fajnie! Lubię ludzi z pasją! :)

      Delete
    7. Nie chcę Cię zmuszać oczywiście, wiem, że są gusta i gusciki :)
      Dzięki <3 jesteś jedyną, która tak mówi :) większość ludzi mnie otaczających sądzi, że "jestem za stara na takie uwielbianie zespołu", że "już powinno mi się znudzić" i w zasadzie "co ja w nich widzę"... tak trudno uszanować kogoś upodobania :) A ja po prostu lubię się nimi interesować, lubię chodzić na koncerty, rozmawiać z nimi nieraz na facebooku, i ogólnie, to jest taka strasznie miła rzecz, że oni nie są jakimiś gwiazdami, że chcą z nami kontaktu.. ach rozgadałam się :)

      Delete
  17. Zszokował mnie ten artykuł. Kurcze...czy wyznacznikiem bycia fajnym jest teraz ilość zaliczonych imprez, zalanie się w trupa i bycie łatwą? Dlaczego masówka tworzy takie wyznaczniki bycia towarzystkim....totalne dno.
    W takim razie jestem nudziarą jak widzę większość z nas....ah...to te pokolenie.
    Stwórzmy Stowarzyszenie Współczesnych Nudziar.pozdrawiam. obserwuje. Zapraszam ;) do siebie.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Stowarzyszenie Współczesnych Nudziar dobree!
      Cóż, widać wolę być dwudziestoletnia nudziarą, przynajmniej nie narobiłam sobie wiochy nigdzie i niczym :P

      Delete
  18. Oho, chyba jestem nudziarą i dobrze mi z tym ;)

    ReplyDelete
  19. Haha, w takim razie też jestem nudziarzem, ale kompletnie mi to nie przeszkadza - szczególnie kiedy artykuł pojawia się jednej z gazet, których nie dzierżę ;D

    ReplyDelete
    Replies
    1. Cóż, mnie też to raczej nie obchodzi, za bardzo życia mi szkoda, na martwienie się takimi pierdołami xD A gazeta, cóż, zapychacz czasu idealny na wykłady ^^

      Delete
  20. Nie rozumiem tego ostatnio wszechobecnego przymusu, że trzeba chodzić na imprezy, chlać na umór i najlepiej jeszcze może robić, co i z kim popadnie. Ja wolę zaszyć się w domu, pod kocem z książką i ulubioną muzyką w słuchawkach, a potem spotkać się ze znajomymi, żeby porozmawiać i wypić kawę.
    Wychodzi, że również jestem nudziarą, ale w sumie mi też jest z tym całkiem dobrze ;)

    ReplyDelete
    Replies
    1. I prawidłowo :-) ludzie jak zwykle lubią katalogować.

      Delete
  21. Ten artykuł to jedna wielka bzdura. Jest się nudziarzem, bo nie chodzi się na imprezy non stop i nie upija do nieprzytomności? Większej głupoty w życiu nie czytałam (ale z głupoty można się czasem pośmiać :P), wszak nudziarzem można być robiąc takie rzeczy, ale stereotypy robią swoje. W każdym razie, wg tego, też jestem nudziarą :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Po prostu nie żyjemy jak dwudziestolatkowie! Jak śmiemy siedzieć w domach, nie do pomyślenia :P

      Delete
    2. No skandal po prostu! :P

      Delete