23.8.14

nicmisięniechcizm jako choroba

Z wielkim zapałem zaczęłam wczoraj pisać notkę o tym, jak to jesteśmy uzależnieni od Internetu i jak bardzo on zalęgł się w naszych życiach i jak bardzo nie wyobrażamy sobie bez niego życia. Kiedy się tak uwewnętrzniałam o tym, że w zasadzie jak go braknie to jest kiła i mogiła, bo jak to tak, skoro jak zwykle mieliśmy tyle zrobić, to wtedy właśnie w tamtym momencie domowy router trafił szlag. I internet się skiepścił. Chyba tam na górze ktoś widział o czym piszę i utarł mi nosa. Dziękówa! Na pasku, gdzie ikonka zasięgu neta, był sobie czarny wykrzyknik. Wkurzyłam się, acz podziękowałam równocześnie, że brakło w momencie jak skończyłam słuchać transmisji z koncertu hepisedów. Bo wtedy to bym się wnerwiła. A więc jeśli brakło Internetów, to komputerowi dałam odpocząć. I z zażenowania aż wylądowałam w łóżku. Ze słuchawkami (przez które chyba kiedyś ogłuchnę). A później usnęłam, tylko jakoś tak wstać nie mogłam dziś.

Dostałam dzisiaj wiadomość, że mam umowę do odebrania, tą poprawioną. Więc jadę w poniedziałek na uczelnię. Mimo wszystko, czuję że to kaszana będzie, bo co z tego, że z panią doktor X się dogadałam, jak sekretariat własnym życiem żyje. Znowu będę podsuwała telefon, że hej, podobno jest. Później pojadę do gazety (o ile Szefo będzie, plis, bądź!) i może przy okazji dogadam się co do umowy od października. Jak widać wszystko opiera się o może się uda, może będzie... Agrr, moja uczelnia doprowadza mnie do szewskiej pasji. A właściwie sekretariat. I jeszcze koleżance mam umowę odebrać. Ech, żeby mi ktoś kiedyś odebrał. Ale nieee. * Wcale nie narzekam. Ja wolę sama, sobie i po swojemu. * 

W tym tygodniu mój komputer przechodził rekonwalescencję. Oddałam go, we środę, do serwisu żeby mi system przeinstalowali, bo tak się wół włączał i wyłączał, że ja zdążałam herbatę zrobić i jeszcze nie gasł. A ruszało się to to wolniej od ślimaka. Miałam więc cały dzień bez komputera. (Nie bez Internetów, bo telefon.) I w międzyczasie przeczytałam książkę. I posiedziałam z rodzicami (i nawet się z tatą nie pobiłam!). W sumie chyba wartało by czasem zrobić sobie przerwę od Internetów, z pewnością działa to na korzyść. A jak odebrałam, cudo, z serwisu to proszę państwa! Porusza się, śmiga, jak szalony! Oby tak dalej. (Dopóki nie naściągam głupstw.... *ups*). 

Dobra. Dzisiaj planuję obejrzeć Gwiazd Naszych Wina. Znów zaleję się morzem łez, ale w sumie... who cares? Anim nie umalowana, ani nie mam nikogo w ciągu kilku godzin spotkać, więc stanowczo mogę zapłakać. Trzymajcie się!

45 comments:

  1. Czasami potrzebne są takie dni, kiedy albo nadrabiamy internetowe zaległości, albo całkowicie odpoczywamy od komputera. Nie ma w tym nic złego.
    Obiecałam sobie, że najpierw muszę przeczytać książkę, by potem zabrać się za film :D Jak na razie daleko mi do tego.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Ano właśnie. A jak zacznie się szkoła/uczelnia to wpadniemy w taki wir, że trzeba korzystać póki możemy.
      Polecam serdecznie. Ja czytałam po angielsku, oj pięknie.

      Delete
  2. Przerwa od internetu czasami się przydaje. Zaczyna się dostrzegać więcej, szukać szczęścia w drobnostkach. Wielu mówi, że internet ogłupia, ale to chyba zależy od tego jak z niego korzystamy. Także, przerwa się przydaje, ale internet zły nie jest ;)

    Gwiazd Naszych Wina jest piękna! Zarówno książka, jak film. Oba zachwycające, na obu płakałam.

    ReplyDelete
    Replies
    1. patrząc z takiej strony, to wszystko w zbyt dużych ilościach ogłupia, nie tylko Internet :D

      Dokładnie. Dawno nie czytałam/oglądałam niczego tak wzruszającego.

      Delete
  3. A ja nie płakałam ani przy książce, ani na filmie, chociaż przyznam że ten drugi to za bardzo mi się nie spodobał. Jak dla mnie źle dobrali aktorów, meh ;)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Gusta i guściki, ja przy książce trochę, ale jak poszłam do kina to się rozkleiłam :P a widzisz, a ja właśnie uważam że świetni są - czy Gus czy Hazel, ale to już kwestia upodobań :)

      Delete
  4. Jak mi w zeszłe wakacje piorunek walnął w komputer, to myślałam, że moje życie też się zawaliło.
    Ale wyszło całkiem spoko! Dałam rade przeżyć bez Internatu nawet cały tydzień. Teraz jednak jakbym miała pomyśleć o tym, że nie zobaczę co w sieci - a grrrr! Broń Boże!
    Jednak ten Internet to cudo-wynalazek :D

    ReplyDelete
    Replies
    1. O matko, nie mów nawet takich strasznych rzeczy. Jak zaczyna grzmieć, a laptop mi się aktualnie ładuje, w te pędy go odłączam! Hah. Jak wyjeżdżałam kiedys na wakacje, to się cieszyłam, że przerwa od internetu i wgl. A teraz?! Matko boska, telefon z netem w łapę, chyba bym nie dała. No właśnie! :D

      Delete
    2. Uwierz, że ja teraz też lecę do kontaktu aż się kurzy. Dostałam niezłą nauczkę, nie ma co :D

      Delete
    3. Człowiek uczy się na błędach, niestety nawet na takich bolesnych :D

      Delete
  5. no to ironicznie wyszło rzeczywiście. jak dobrze, że mam faceta który lubi zabawy z komputerami i zawsze wszystko mam na świeżo w laptopie, ahh, słodka nieświadomości! ;D
    ten film chyba również sobie obejrzę, książka mnie jakoś nie przyciąga (tym bardziej że znam zakończenie...)

    ReplyDelete
    Replies
    1. no po prostu magia jakaś :P pozazdrościć tylko! ja tylko jeżdżę po serwisach. a teraz jeszcze zepsuła mi się bateria, ugh! :D
      jak kto woli :) ja czytałam, w sumie na kilka dni przed premierą filmu w Polsce, wersję angielską (i teraz jak wezmę w ręce polską, i zaczynam czytać to po prostu tak bardzo mi nie pasi!) i no. a film - niebo <3

      Delete
  6. Chyba jestem uzależniona od internetu i przekonuję się o tym za każdym razem, gdy router zaczyna szaleć i robić mi na złość. Kiedyś dwa tygodnie bez niego wytrzymałam i być może byłam szczęśliwsza, troszkę mi przeszło uzależnienie ale wróciło niestety. Pamiętam że w te dwa tygodnie przeczytałam aż 7 książek i zrobiłam rzeczy, których normalnie na pewno bym nie robiła. :D Do "Gwiazd naszych wina" zamierzam podejść kiedyś, jednak na razie kompletnie nie mogę się za to zabrać. :)

    ReplyDelete
  7. Internet to zło, zaliczam go już do używek jak alkohol czy fajki, bo czasem nie mam co na nim robić, ale potrafię namiętnie i do bólu po prostu odświeżać stronę, jakby miało to coś zmienić ;d
    Chyba na wszystkich uczelniach tak jest, że gdziekolwiek pójdziesz to powiedzą co innego, także nie ma co się denerwować. Daj znać co z ta umową potem ;)

    ReplyDelete
    Replies
    1. niby racja.. jak wchodzę na blogi, gdzie są wszystkie odcienie tęczy, szesnaście różnych czcionek, milion błyszczących obrazków z internetu, a błędów ortograficznych więcej niż mrówek na świecie to dostaję palpitacji serca ;d biel jest bezpieczniejsza, przyznaję się bez bicia haha.

      właśnie, lista rzeczy do zrobienia, ale nie! "odświeżę, może przez ten czas ktoś napisze"... no na bank, idiotyczne to xD trzeba się ogarnąć, bo źle skończymy haha.
      eee to nieźle, sukces! a przystojny ten pan z sekretariatu chociaż..? xD

      Delete
  8. I patrz internet się obraził tak w sumie XD A tak naprawdę, to mnie też przeraża przenoszenie życia przez ludzi do przestrzeni wirtualnej- bo to właśnie chyba obecnie obserwujemy.

    Czyli miał mały urlop:) Ale detks od internetu w naszych czasach bywa niemożliwy...chyba, że w górach XD
    I muszę się wreszcie za tą książkę zabrać. A potem za film:)

    ReplyDelete
    Replies
    1. No ej właśnie XD Dokładnie. Ja rozumiem, że internet, że znajomi, że siamto i owamto. Ale powinna być jakaś granica, której NIE powinno się przekraczać.

      Taki urlop, że od tego odpoczywania okazało się, że będę chyba zmuszona zmienić baterię... Ekchm. nie trzeba w góry, wystarczy że odetną internet na dwa dni i masz piekło w domu.

      Czekam na opinię, bo jestem niezmiernie ciekawa Twojego zdania :)

      Delete
    2. Otóż to, a ona coraz bardziej się niestety zaciera w naszym świecie...
      No w sumie...chociaż my nie mieliśmy go w zeszłym roku dwa miesiące i przeżyliśmy XD

      Ale to troszkę poczekasz XD Może w szpitalu poczytam XD

      Delete
    3. Bo ludzie mają potrzebę dzielenia się z życiem ludzi. :(
      Łooo, to nieźli jesteście XD

      Ok, trzymam Cię za słowo, masz wrócić z tego szpitala, zdrowy i wesoły :D

      Delete
    4. Wiesz, ale można dzielić zycie z ludźmi i pokazywać swoje życie, dzieląc się informacjami o nim, a nie życiem tak naprawdę niestety.
      No, jak trzeba to trzeba XD W sumie to człowiek przywykł, tylko się na sprawy z pracy wkurzał i tak dalej, że nie może sprawdzać.

      Postaram się:) Na pewno się postaram:)

      Delete
    5. To już zbyt wszystko skomplikowane jest.
      Wiadomo, do wszystkiego da się przyzwyczaić XD aczkolwiek lepiej jak jest.

      No i o to chodzi będę mocno trzymała kciuki :)

      Delete
  9. Ej, nie da się żyć bez Internetów.

    ReplyDelete
    Replies
    1. jeszcze jeden dzień da się przeżyć, ale więcej... ma-sa-kra!

      Delete
  10. Cierpię na tę samą dolegliwość...

    ReplyDelete
  11. Mnie by się przydała taka przerwa od Internetu, ale wtedy i laptopa, i telefon musiałby szlag trafić, a bez telefonu to jak bez ręki...

    Właśnie zaczęłam czytać ''Gwiazd naszych wina'' :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. witaj w klubie!! telefon zawsze noszę przy sobie a jakbym go nie daj boże zapomniała, to czuję się bez ręki; albo nieraz dostaję ataku paniki pt. "rany boskie, nie wzięłam go" a po chwili okazuje się że franca na samym dnie torebki się znajduje :)

      i jak odczuciaa? :)

      Delete
  12. Jestem dopiero na początku, ale już mnie wciągnęła. Naprawdę polecam :)

    ReplyDelete
  13. Po wstępnym przejrzeniu książki stwierdzam że jest w porządku, wszystko jest ładnie wyjaśnione. Tak, dostałam płytę z testami, mam jeszcze dostać jakieś materiały, ale to bliżej testu, a dopiero zaczynam jazdy. :)

    ReplyDelete
  14. Ale internet to bardzo przydatna rzecz! Często zatruwa mi życie, bo strasznie się rozpraszam, kiedy obok mnie leży wibrujący telefon, ale z drugiej strony ten ogrom informacji, nieznanych osób, chcących coś przekazać, filmów do obejrzenia, cała ta łatwość komunikacji! Bez niego już nikt nie potrafiłby żyć, z wyjątkiem tych, którzy nigdy nie mieli okazji go wypróbować. :) Powodzenia z tą pracą ogólnie!

    ReplyDelete
  15. Z Internetem źle, bo marnujemy czas, bez niego gorzej, bo nie mamy się czym zająć, a myślimy tylko o nim XD
    A co do "Gwiazd naszych wina", to czytałam książkę i oglądałam film. I ten, no... nie wiem, co powiedzieć.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Tak źle, tak niedobrze XD
      Czyli... podobał Ci się ale masz zdewastowaną psyche po przeczytaniu/obejrzeniu? Ja po pierwszym obejrzeniu filmu przez kilka dni nie mogłam dojść do siebie, tak mną wstrząsnęło.

      Delete
  16. Jak padną mi internety, to zawsze tyyyyle rzeczy jestem w stanie zrobić. Czasem aż nie chce mi się wierzyć, do czego jestem zdolna ^^

    ReplyDelete
    Replies
    1. Hah skąd ja to znam!! A to cos przeczytam, coś posprzątam... Posłucham muzyki zwyczajnie ^^

      Delete
    2. U mnie już się góra książek robi do przeczytania. Ale czuję, że wezmę się za nie dopiero, jak zacznę dojeżdżać pociągiem na uczelnię :P

      Delete
    3. Ja się muszę wybrać do biblioteki, ale w niej zwykle nic nie ma także :(

      Delete
    4. Ja właśnie lubię sobie książkę kupić. I mieć ją potem na półce i do niej wrócić :) Chciałabym wrócić do wielu książek, które wypożyczyłam, a dziś nawet nie pamiętam nieraz które to były :(

      Delete
  17. Mimo wszystko dobrze, że czasem internet padnie... Jakieś zajęcie zawsze się znajdzie. Sprzątanie, książka, leżenie i marudzenie, sprawdzanie co kilka minut, czy może internet już jest... :P Mojemu komputerowi też przydałaby się mała rehabilitacja. :(

    ReplyDelete
    Replies
    1. Nie mówię, że nie, odkurzy człowiek, poczyta coś... Ale jak dłuższy czas nie ma to staje się denerwujące :P Polecam! Śmiga jak szalony. Znaczy póki zbyt dużo rzeczy nie poinstaluję, ale zaczęłam się ograniczać do najważniejszych programów. Tyle, że zepsuła mi się teraz bateria, i jak odłączę od kabla, to neicałe pół godziny i się wyłącza. Chyba będę w nową musiala zainwestować. :(

      Delete
  18. Mi też obiło się o uszy, że testy będą na czas nieokreślony, albo są? Sama nie wiem. :D

    ReplyDelete
  19. Doba internetu - z tym juz sie nic niestety nie zrobi ... Sa na szczescie jeszcze osoby, ktore sa tego swiadome i z glowa korzystaja z "dobroci" :)

    ReplyDelete
  20. To akurat kwestia na jakie biuro trafiliście. Są ludzie i są parapety, u nas pomimo tego, że klienci są do bani to my musimy zachowywać kulturę wobec nich i tak powinno być wszędzie. Także fakt, że jakaś księgowa ma fochy i pretensje, nie znaczy, że każda taka jest ;) Nie ma co wrzucać wszystkich do jednego worka.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Ja na szczęście trafiłam do dobrego biura. Ale jedna z naszych klientek opowiadała nam, że jej poprzednia ksiegowa kiedyś jej powiedziała "żeby jej dupy nie zawracała, bo ona nie ma czasu". Także wiesz... porażka :D

      Delete
    2. No dokładnie, niektórzy są okropni. Ale ja bardziej współczuję osobom, które z nią pracują, to dopiero koszmar haha :D

      Delete