21.5.14

you are my cup of tea

Gdyby mi tak ktoś powiedział, kulturalnie tak, że jestem jego kubkiem herbaty to bym to z należytą czułością ten komplement przyjęła. Bo ja wiem, czym kubek herbaty jest w przenośni, kiedy już patrząc na niego, stojącego przed nami, nie myślimy tylko o tym jak o roztworze, ciepłym i parującym i takim przepysznym, tylko o.. no właśnie, czym?? Dzisiaj stała się rzecz kuriozalna, chociaż w zasadzie ja zawsze tak mam. Stoję sobie w kolejce do łazienki. Bo wszyscy idą spać, to wszyscy lecą do toalety. I stoję. I stoję. I nic. To się zdenerwowałam i poszłam zrobić herbatę. Wtedy toaleta się opróżniła i wleciał sobie ktoś inny. To znów stoję. I czekam. I czekam. Nic! To poszłam po książkę. Znów ktoś wyszedł i ktoś wlazł. Dlaczego moje życie jest zdominowane przez herbatę i książki? Chociaż, jak już mamie powtarzałam, lepiej takie uzależnienie niż inne (mama: nie ćpam, nie piję, nie palę... czymże jest więc ten setny notesik?? niczym!), więc w końcu powinna się z tym żyć nauczyć. Powinna.

Ogólnie rzecz biorąc to jestem zua. Albo inaczej: lekko sfrustrowana, bo toż to jutro mam  zajęcia. Pierwsze od tygodnia. I chyba nie muszę powtarzać, jak bardzo okropnie mi się nie chce. Bo to chyba aż słów bym nie znalazła na to, że właśnie znów dopadła mnie taka chęć nicnierobienia, kiedy do zrobienia mam w cholercię... Ach ta złośliwość życia... Ale okej. Póki świeci słońce (nomen omen: od niedawana), to ja mogę chodzić na uczelnię. Bo człowiek sukienkę włoży. Sandałki odkopie. I to już tak wiosenniej. Letniej. Piękniej. Deszczu, nie przychodź! (a teraz lekko się zaniepokoiłam, bo grzmi!)

Wciąż i nieprzerwalnie gadam sobie z X. Gada się bardzo fajnie. Dwa humanistyczne wariaty. Ostatnio gadamy we trójkę. Z Y, koleżanką. Bo niby zapoznała, więc se pogadajmy. I do dzisiaj to było fajne. Ale dzisiaj mnie zaczęły denerwować dopiski Y. Żebyśmy sobie we dwójkę  z X pisali. Że niech mnie tu zaprosi. Niech mi powie. Co, ja czytać nie umiem?? Czy z niej taka marna pośredniczka od matrymonialnych spraw? Ja jej nosa nie wtykam. W to, co robi nocami, zamiast udawać, że studiuje. A z X, muszę jej przyznać, naprawdę jest miło. Może nareszcie będę miała kogo za partnera w sierpniu na wesele zaprosić?? Jak ostatnio między wierszami zasugerowałam, bo przecież oficjalnie nie mam jeszcze zaproszenia, to powiedział że pomyśli się, czyli chyba mogę być dobrej myśli? Nie pogardziłabym, rzecz jasna, bo chyba w końcu coś mi się w sferze uczuciowej od życia należy. Ale jak się na coś napalam powoli, to nie wychodzi. Więc siedzę cicho. Może powinno zostać tak jak jest. Ale ciągle chcę więcej. Niestety...

Ażeby w tej uczuciowej sferze mogło być dobrze, to trzeba się czuć dobrze ze samą sobą. A dzisiaj czuję się świetnie! Sama z sobą, rzecz jasna. Mama sprawiła mi prezent na imieniny. A właściwie ja jej go zasugerowałam. Bo książkę, to ja wolę sobie sama wybrać, więc średnio. Do kosmetyczki mi bon dała. Na manicure i pedicure. Hybrydowe! Toż to siedziałam od kilku dni (a oficjalnie: od niedzieli) i szukałam. Wzorków rzecz jasna. Taka tam nauka. Tylko, że nie ta, co trzeba. I znalazłam. Więc sobie dzisiaj poszłam. I spędziłam piękne trzy godziny. Jakież to miłe jak ktoś o ciebie tak dba! O stopy, o dłonie.. Niebo! Pomimo koloroswtrętu. Bo wszystkie kolory lakierów ładne. Ale wybrałam! Kolorowy french. Jak pięknie to wygląda, zakochałam się!

I tym miłym akcentem idę spać. Ale jeszcze sobie tego przesłucham. A następnym razem znów odniosę się do co poniektórych ludzi. Bo chyba jednak wciąż mam na nich uczulenie.

12 comments:

  1. W sumie nigdy nie pomyślałam by kogoś nazwać swoim kubkiem herbaty, a to faktycznie milusie.
    Sfera uczuciowa to niestety bardzo skomplikowana sfera... Lecz mam nadzieję, że u Ciebie będzie się tam dobrze wszystko układało i w ogóle. Trzymam mocno kciukasy ;)
    Kurczę, hybrydy są fajne.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Najbardziej skomplikowana sfera ze wszystkich możliwych :o Nie dziękuję - mam nadzieję, że jakoś to będzie.
      Nooo! A jakie ładniutkie!! Nie mogę od nich oderwać wzroku.

      Delete
  2. całkiem fajne pomyślenie, jesteś moim kubkiem herbaty. w sumie jedyne co mi przychodzi do głowy, że jak herbata jest się ciepłym, miłym itp;D
    o mnie nikt nie dba, sama muszę;D

    ReplyDelete
    Replies
    1. no miłośnik herbaty to coś wymyśli, dlaczego porównanie do herbaty jest fajne. jak dla mnie - urocze :D

      Delete
  3. Całkiem fajne i oryginalne określenie człowieka :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Ano, zawsze coś innego, herbatoholik przyjmie to z miłością :D

      Delete
  4. widziałam ten kolorowy french na insta, mnie to się bardzo podoba! :D

    ReplyDelete
  5. oo ja bym się chyba nie zdecydowała na hybrydę, bo się szybko nudzę :D poza tym u mnie w pracy nie przechodzą takie rzeczy ;c

    ReplyDelete
    Replies
    1. ja ogólnie też często maluję, dlatego na niezobowiązującego frencha się zdecydowałam - on tak szybko się nie nudzi :D a przynajmniej tak szybko nie zetrą się końcówki :o a gdzie pracujesz? :)

      Delete
  6. Słyszałam gdzieś, że ponoć herbata pita w nadmiarze szkodzi. Ale ja jakoś tego nie zauważyłam jeszcze po sobie, a też piję jej naprawdę dużo. Zrób update'a, bo Ty jesteś jeszcze uzależniona od muzyki XD

    ReplyDelete
    Replies
    1. A tam, szkodzi, wszystko szkodzi, ja też po sobie nie zauważyłam a jeśli miałoby się coś dziać, z pewnością bym to odczuła :D A no tak, masz rację, muszę to naprawić xD

      Delete