3.10.13

krakowskie zamieszanie/ dzień 19

Okej, kiedy ogarnęłam w Krakowie to i owo, mogę się odmeldować że żyję, i że mam się całkiem nieźle. Szczerze powiedziawszy, to myślałam, że będzie gorzej - wiecie, przez dziewiętnaście lat nie wyjeżdżałam nigdzie bez rodziców. Ale jest spoko. Powoli kojarzę miejsca, obok których przejeżdżam/gdzie mam wysiadać, albo po prostu odliczam sobie ilość przystanków. Na razie na gotowanie się nie zdobyłam, tylko codziennie zasilam Galerię Krakowską i którąś z knajp (a wiecie, wiecie, że w jednej z nich jest 10% zniżki dla studenciaków!? :D ) , bo i na to przyjdzie czas. Nie chcę puścić mieszkania z dymem! Poza tym, Mamusia ma przygotować żarełko, żebym sobie mogła wziąć w poniedziałek. Koleżanka stwierdziła: No, ty do domu w piątek z brudnymi ciuchami, wygłodzona, a w poniedziałek? Wyprana, najedzona, z zapasem na cały tydzień. Of kors! Się mama cieszyła, że ma studentkę, to niech teraz szykuje smakołyki :D


Tak mnie natchnęło, wraz ze zmianą miejsca zamieszkania. Jestę studętę. Okej, ale co to znaczy? Nie tylko to, że idę rano na uczelnię, zamiast do szkoły. Nie tylko to, że w wielu przypadkach wyprowadzamy się z domu i już nie jesteśmy pod kuratelą rodziców. Po prostu stajemy się bardziej dorośli, niż jesteśmy w momencie osiągnięcia osiemnastu lat, kiedy to dostajemy dowód. Teraz sami musimy myśleć co będzie, jeśli nie pójdziemy na wykłady. Musimy sobie coś ugotować czy uprać ciuchy (ja lepiej żebym pralki nie ruszała, strach ciuchy włożyć). No ale na litość: jesteśmy starzy. Mamy 19, 20 lat. I co, że niby nie damy sobie rady? Ależ skąd! Jak przyjechałam pierwszy raz obczaić drogę z mieszkania do uczelni, Tata powiedział, że jak się zgubię, to mogę sobie wziąć taksówkę. Bo wtedy z jakiegokolwiek miejsca, gdzie jestem, taksówka zawiezie mnie pod mieszkanie. Ale czy to zrobiłam? Ależ skąd! Pewnie, pobłądziłam. Wróciłam pół godziny później, niż to miałam zamierzone. Ale ogarnęłam sama. I po tych trzech dniach, które spędziłam w Krakowie, jestem pewna, że ten poniedziałkowy stres, który miałam przed wyjazdem, był zupełnie i całkowicie nie zamierzony. Tak czy siak, jesteśmy w takim wieku, kiedy trzeba wziąć się w garść, bo nikt życia za nas nie przeżyje... 

 No i day 19, czyli czy wierzę w 11:11, a jeśli tak, to czego sobie wtedy życzę. Otóż... Ja nie wierzę. Czasem, jeżeli już spojrzę na ten zegarek i zobaczę taką godzinę, to raczej z przekąsem i ironią stwierdzam, że oj, ktoś o mnie myśli. Ale nic więcej - ludzie, przecież to jedna wielka bzdura. Wierzymy w to, w co chcemy wierzyć, ale nie snujmy też tych naiwnych marzeń, bo tylko się na nich zrazimy.

No i tematycznie piosenka o kochanym i wspaniałym Krakowie - Grzegorz Turnau, Bracka. A tych, którzy chcieliby Kraków odwiedzić - ZAPRASZAM! :)))

83 comments:

  1. aż się miło czyta takie coś! :D jesteś już taaaaaaka duża, że oh ah! :*

    ReplyDelete
  2. U mnie w jednej knajpie też obczaiłam 10% zniżki dla studentów :) A tak czytam i czytam różne blogi ludzi w naszym wieku i widzę, że praktycznie wszyscy gdzieś wyjechali na studia i tylko ja będę dojeżdżać na uczelnię z domu rodzinnego. Trochę mi tego szkoda, bo też chciałabym zobaczyć czy dam sobie radę, żyjąc samodzielnie, no ale niestety :/

    ReplyDelete
    Replies
    1. Ja mieszkam w takiej dziurze, że dojazd do Krakowa trochę by mi zajął. Ale napatuchnęła się opcja pokoiku dla mnie samej, to ani chwili się nie zastanawiałam :) Poza tym, cza się usamodzielnić w końcu :D

      Delete
  3. Takie pierwsze wejście w te 'inne' życie jest taaakie cudowne :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. na razie jest fajnie :D

      Delete
    2. Potem jest trochę trudniej, ale też fajnie ;P

      Delete
    3. Nic łatwo nie przychodzi :P

      Delete
    4. ale znowu może jest jakaś uciecha, jak czegoś się dokona?

      Delete
    5. Tak czy siak, wychodzi na to, że z jednym kolesiem będzie trudno przejść..

      Delete
  4. Dobrze, że już ogarniasz, ale ciągłe jadanie w knajpach na dobre Ci nie wyjdzie, zwłaszcza pod względem finansowym. :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Ale gotowanie mi się w zasadzie mało co opłaca - bo ja jestem sama na mieszkaniu cały dzień, kuzynka jada w pracy, więc dla mnie samej, to mi się nie chce kupować wszystkiego, co pewnie się zmarnuje ;P w przyszłym tygodniu przywiozę sobie sos do spaghetti, to może na kilka dni będę miała xd

      Delete
    2. Spróbuj chociaż. Moi znajomi gotują dla siebie i dobrze im z tym idzie, po prostu trzeba się nauczyć, ile tego kupić i zrobić. :) A spaghetti zawsze spoko. :D

      Delete
    3. W Opolu też jest taka fajna knajpa, gdzie uczniowie i studenci mają 10% rabatu. Supersprawa :D

      Ja będę na twoim miejscu za rok i jestem baaardzo ciekawa, jak to będzie... Też martwi mnie trochę gotowanie, bo moje umiejętności kulinarne są, ekhem, nieco ograniczone ^^

      Delete
    4. Ja mam po prostu tak skonstruowany plan, że w trakcie pory obiadowej najczęściej jestem na uczelni/na mieście, albo mam tak krótką przerwę, że nie zdążę nic zrobić :) Dopiero pierwszy tydzień za mną, wszystko jakoś sobie poukładam jak zobaczę jak to wszystko funkcjonuje :)

      Delete
    5. A ja właśnie próbuję sprawdzić mój plan jeszcze raz, ale oczywiście strona wydziału nie działa. Chyba nie tylko ja wpadłam na ten pomysł. ;)

      Delete
    6. U mnie wstawili plan do pobrania w Excelu, więc na pulpicie mam już trzy wersje zapisane, bo ciągle mi się coś zmienia :)

      Delete
    7. Normalka. Ja jutro mam pierwszy angielski w semestrze, ale nie mam pojęcia w której grupie jestem, z kim, kto prowadzi, ani gdzie się odbędą i na którą są godzinę...

      Delete
    8. Niezły meksyk :D ja poszłam na rozpoczęciu do opiekunki się spytać o grupy, to mi powiedziała, że ona nie wie. Na szczęście na razie wszystko jest ok xD

      Delete
    9. U mnie podział na grupy w internecie był, ale z angielskim zawsze namieszają. Oleję jutro i pójdę później w dziekanacie zapytać, może się tam czegoś dowiem...

      Delete
    10. Życzę powodzenia :D no i co, ogarnęłaś? u mnie jest tak podzielone na grupy, że musiałam sobie wszystko pokolorować, żeby się nie pogubić :D

      Delete
    11. A nie, muszę się przejść albo zadzwonić do Studium Języków Obcych, bo w dziekanacie niczego się nie dowiedziałam... My na szczęście mamy dla każdej grupy osobny plan, za to system dwutygodniowy, czyli w jednym tygodniu mam taki plan, a w drugim trochę inny. :)

      Delete
  5. Te zniżki są przegenialne! :D Dostałam taki jakby informator studencki, w którym są polecane fajne knajpy i kluby. Już nie mogę się doczekać aż zacznę korzystać z tych wszystkich zniżek. :D

    ReplyDelete
    Replies
    1. Ja właśnie stwierdziłam, że pierwszy raz jej MUSZĘ użyć :D i złożyłam zamówienie, kładę kasę... i bum wyciągam legitkę i macham taka zadowolona :d

      Delete
  6. jak koniecznie chcesz jeść w knajpach, to na litość, nie w galerii! ;p
    polecam Chimerę - sałatki, Kamo - japońszczyzna, U Stasi - babcine żarełko, aczkolwiek koło 14 już zazwyczaj nic nie ma :P, placki ziemniaczane na Grodzkiej - moje ulubione :D
    masz zajęcia na Podchorążych? :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. dlaczego! ;p to jest normalnie grono studentów: na każdym rogu galerii krakowskiej kogoś spotykam znajomego :>
      tak, tylko na tej ulicy ;)

      Delete
    2. noo tak - jesteście na pierwszym roku, to jeszcze nie wiecie, że są znacznie fajniejsze miejsca ^^
      to może się kiedyś spotkamy w tramwaju ;)

      Delete
  7. Jestem na tym samym etapie, co Ty, ale myślę, że sobie poradzimy :D

    ReplyDelete
    Replies
    1. A dlaczego miałybyśmy sobie niby nie poradzić? :D

      Delete
  8. Zdecydowanie studia o wiele bardziej pomagają w dojrzewaniu i staniu się doroślejszą osobą niż ten dowód osobisty i 18. lat :) No i powodzenia ze wszystkim, co teraz musisz jeszcze pewnie ogarnąć :)
    No i po raz setny napiszę - też chcę do Krakowa :<

    ReplyDelete
    Replies
    1. Ale przede wszystkim jest ciekawie: przychodzę do mieszkania, i co, nie ma mamusi która mi podstawi jedzenie pod nos, trzeba samemu kombinować, dbać o lodówkę, żeby mieć co do gęby włożyć. Ale nie jest źle, przynajmniej nie tak jak mnie niektórzy straszyli :D Nie dziękuję!
      To wpadaj kiedyś! :>

      Delete
  9. mnie też to 'studencie życie' wepchnęło odrobinę w dorosłość, pospisuję się pod postem i obrazkiem :D nie dziwię się,że zasilasz galerię krakowską.. haha
    życzę miłej kontynuacji ogarniania!

    ReplyDelete
    Replies
    1. ale chyba nie jest tak źle, hm? :D nom, najedzie czas to i wszystko ogarnę, co trzeba :>
      nie dziękuję! i Tobie też życzę powodzenia!

      Delete
  10. Kraków to ładne miasto. Co prawda zakochana jestem we Wrocławiu, ale Miasto Królów też jest gdzieś na górze listy. ;)
    (Sinusoida-Emocji)

    ReplyDelete
  11. Chciałabym kiedyś jeszcze raz odwiedzić Kraków, to naprawdę magiczne miejsce. Skoro jesteś już studentem po przejściach [3dni to już wieki :P] - życzę powodzenia w dalszej drodze, dasz radę ;]
    studiowanie jest fajne :D

    ReplyDelete
    Replies
    1. też tak uważam, że jest fajne ;) Kraków jest bardzo magicznym miastem. Nie muszę pędzić na rynek, by się o tym przekonać :D

      Delete
  12. Kraków to bardzo fajne miasto :) Do studiowania i stawiania pierwszych kroków wydaje mi się być idealne. Życzę powodzenia!!

    ReplyDelete
  13. Zawsze trzeba poznać miasto, w którym się będzie mieszkać, bo jak tu inaczej funkcjonować!? :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. funkcjonować się da, ja na razie ogarniam najlepiej trasę uczelnia-mieszkanie a na wszystko przyjdzie swój czas ;)

      Delete
  14. ja jestę studętę i mieszkam w domu, czyli u mnie to raczej nie jest wkroczenie w dorosłość. a trudno!

    ReplyDelete
    Replies
    1. na każdego przyjdzie pora ;d gdybym mieszkała w mieście, pewnie mieszkałabym w domu. a tak, to dojazd jest naprawdę bezsensowny xd

      Delete
  15. I teraz podstawowym problemem Twojej mamy będzie: co zrobić Ci do jedzenia, żebyś nie umarła z głodu. Często trzeba się aż bronić od nadmiaru jedzenia (:

    ReplyDelete
    Replies
    1. Hahaha, już zaplanowała na dwa tygodnie do przodu :> dzisiaj biorę chińszczyznę (ryż z kurczakiem), a na za tydzień spaghetti i bigosik! (; Od matury się ekscytowała, że będzie mi co niedzielę coś szykowała, więc teraz się wykazuje :D

      Delete
  16. Stać Cię na knajpy? To nie jesteś prawdziwą studentką jeszcze ;>

    Z innej beczki, ja od dawna pod tym względem dbam sam o sobie, ciuchy, żarcie, że to mój problem jak nie pójdę na zajęcia - ale nie znaczy to, że nie chce mi się dalej o tym myśleć.

    Pozdrawiam, UwG

    ReplyDelete
    Replies
    1. Nie każdy student musi być biedakiem ;p wystarczy z głową rozporządzać kasą, nie wydawać jej na pierdoły, a na wszystko starczy. Poza tym, dlaczego mam sobie odmawiać przyjemności. Nie chce mi się gotować, to idę coś zjeść i tyle. A to, że nie kupię jakiejś pierdółki, da się bez niej przeżyć.

      Jak przyjeżdżam na weekend do domu to się niczym nie przejmuję, bo wiem, że mamcia/babcia obiadek przygotują, co jest miłą odmianą po tygodniowej myślenicy co jadłam dzisiaj, co zjem jutro.

      Pozdrówka ;)

      Delete
    2. Nie, nie każdy musi być biedny. Ale co innego odpowiednie rozporządzanie kasą, a co innego po prostu jej dobre posiadanie ;>

      Też tak bym chciał. W domu to ja muszę gotować obiady, a nie, że dostaję :c

      Delete
    3. Na razie nie wiem, ile mi jest kasy potrzebne/ile wydam na miesiąc, więc na to nie patrzę, ale pod koniec miesiąca z wielką chęcią sobie podliczę. Choć, jak mówiłam, największe znaczenia ma mój plan zajęć, kiedy to w ciągu dnia czasem mam półtorej godziny przerwy, a do domu wracam wieczorem, więc też nie gotuję sobie wieczorem czegoś, tylko między zajęciami coś gdzieś zjem :)

      Oj, ja nie mam totalnie drygu do gotowania. Właśnie wstawiłam sobie do lodówki wałóweczkę od Mamci. Na dwa obiady starczy xD

      Delete
    4. Wiesz, zawsze możesz w domu wcześniej gotować, np robić sałatki i potem wcinać ;>

      Ech, już nic nie mów, bo jak będę odwiedzał Geja to wpadnę i do Ciebie po żarcie - tak Gej studiuje w Krk ;>

      Delete
    5. Się pomyśli :>

      Omnomnom, takie smaczne było że ojojoj! :D a co i gdzie studiuje Gej? :D

      Delete
    6. Ło, ambitnie! Ja się dostałam na UJ na bibliotekoznawstwo, ale zdecydowałam się jednak na UP.

      Delete
    7. Spoczko, ale nic mi to nie mówi ;>

      Delete
    8. Uniwersytet Pedagogiczny. :D Cholernie poplątana uczelnia, niezorganizowana totalnie ale i tak ją lubię :D

      Delete
    9. Hmm, czyżbyś odkryła swoje cechy w niej? ;>

      Delete
    10. Czyżbyś sugerował, że jestem nieogarnięta i niezorganizowana? :D

      Delete
    11. Czyżbyś poszła na studia i nie umiała czytać pytań wprost, a już nie mówię o ukrytych? ;>
      Oczywiście, że tak, odrobinkę, ale jednak zgodzisz się ze mną ;P

      Delete
    12. Normalnie rzucasz komplementami na prawo i lewo :P Takie tam szczegóły, właśnie mówię, że nie umiem czytać pomiędzy wierszami :P Oj wiesz, myślałam, że jest ze mną źle pod tym względem, ale się okazuje, że są ludzie jeszcze bardziej nieogarnięci ode mnie!

      Delete
  17. Nie muszę życzyć powodzenia, bo sobie radzisz :) Jak wrażenia z zajęć?

    ReplyDelete
    Replies
    1. Było kilka fajnych, ale było też kilka nudnych, kiedy to profesor totalnie nie potrafi zainteresować, a ja siedzę z telefonem w ręku i odliczam do końca xD Ale raczej pozytywnie to odbieram, na razie ;)

      Delete
    2. Ja tam strasznie narzekałam, ale to skutek zbyt wysokich wymagań stawianych sobie i otoczeniu :P

      Delete
    3. Ja raczej byłam nastawiona na dziwnych wykładowców, ale na raz na wszystkich, którzy mnie uczą, dwaj goście są tak przerąbani, że aż żal myśleć :D

      Delete
    4. Tak Cię wystraszyłam, a tu w sumie niepotrzebnie :) Wybacz :*

      Delete
    5. E tam, nie wystraszyłaś, tylko pokazałaś jak naprawdę to wszystko wygląda, dzięki czemu nie dziwi mnie to ;))) Nie można mieć wszystkiego - zawsze jakiś idiota się zjawi :D

      Delete
    6. Duży procent ludzi to debile, więc byłby rzeczą dziwną ich brak na uczelniach :P

      Delete
    7. No więc właśnie :P Ale jeden koleś na pewno wymiata. Tak przynudza, że ja już nie wiem, co mam robić, żeby nie usnąć :D

      Delete
    8. To wio do ostatniego rzędu i można drzemać ^^

      Delete
    9. A notatki? Nie ma tak dobrze, ludzie na roku są samolubami. ^^

      Delete
    10. No tak... Ile się nawalczyłam, to moje :D Teraz już mam kilka osób bezproblemowych, ale początki były tragiczne.

      Delete
    11. Ja niby też mam dwie osoby, które dałyby mi swoje notatki, ale w sumie wiem, że tylko ze swoich zrozumiem najwięcej :D poza tym normalnie sobie krzyżówki rozwiązuję XD

      Delete
    12. Jak moja koleżanka... namiętna krzyżówkowiczka. Z tym, że ona kompletnie nic nie wie ^^

      Delete
  18. Gdy poszłam na studia, cieszyłam się tym, że nie mam już takiego ogromnego nadzoru rodziców i że mogę uczyć się odpowiedzialności ;)

    ReplyDelete
    Replies
    1. No, powiem, że nawet to fajne jest jak na razie :))

      Delete
  19. Zaraz poprawię, taki buont! :D

    Moja mała kotka nazywa się Luśka! Od dziś kojarzy mi się z Tobą :D

    ReplyDelete
    Replies
    1. Hahahaha, mam imienniczkę! :D

      Delete
  20. Co i na jakiej uczelni studiujesz?
    Pytam, bo sama jestem zainteresowana Krakowem.;)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Na Uniwersytecie Pedagogicznym, kulturoznawstwo i wiedzę o mediach :)) Polecam z całego serca, choć organizacja kuleje że szok :>

      Delete
    2. Ja oglądam się za filologią polską, ale tak, żeby potem zakręcić się przy dziennikarstwie. Ale nie wiem, czy pod względem dziennikarstwa Wawa nie byłaby odpowiedniejsza.

      Delete
    3. Nie wiem, jak uważasz. Ja mam większość zajęć w studium dziennikarskim :D i filo polską też mam na tym samym korytarzu, więc namawiam Cię z całego serca na Kraków <3

      Delete
  21. Jakie wrażenia po tych dwóch tygodniach? Więcej zajęć fajnych czy nudnych? :>

    ReplyDelete