Wszechogarniająca nuda doprowadza mnie do nerwicy. I jeżeli całe wakacje mają wyglądać tak, jak ostatnie dni, to na samą myśl robi mi się niedobrze. Wprawdzie od połowy lipca coś tam niby zacznie się dziać, ale... Nawet już niczego nie planuję, bo wiem, że prawdopodobnie mimo moich największych chęci, nic nie wypali. Ale taki urok czasu wolnego, prawda? Spanie do oporu, opychanie się słodyczami, późniejsze narzekanie na wagę... Niech się dzieje, niech te dwa miesiące będą tym, co zapamiętamy na następne kilka lat :) A teraz czas wyprasować czarny strój, odpicować wysokie obcasy i w piątek, z uśmiechem na twarzy, pomimo pogody, stanąć w murach szkoły po raz ostatni na te kilkadziesiąt dni ;)
Dzisiaj, zamiast śmiesznego dialogu najpierw chciałam przeprosić za długą nieobecność, oraz zaprosić was na Sztormy Uczuć, moje nowe opowiadanie ;) Zależy mi na Waszej opinii, bo nie wiem czy jest sens pisać dalej, czy też nie. Z góry dziękuję ;)