30.8.12

Tonight my heart's on the loose



Tak mi dzisiaj dobrze jakoś. Nie chcę zapeszyć, ale sielsko i anielsko. Słońce świeci, więc co mi zostaje oprócz cieszenia się ostatnimi dniami wakacji? Przeżyłam trzy najgorsze dni, więc teraz mam prawo na odpoczynek. Dwa razy odwiedziłam miasto „K” Elką (przy czym raz zatrąbiła na mnie inna Elka, bo mi cholerstwo zgasło na światłach), we wtorek zdjęłam stały aparat (co również nie obyło się bez nerwów – nie byłam w stanie zjeść śniadania, tak mi było ze strachu niedobrze) więc teraz naprawdę należy mi się chwila odpoczynku. Lekko boję się nadchodzącego tygodnia, wkroczenia w mury szkoły jako maturzystka. Z każdą chwilą wydaje mi się, że nie dam rady, a sytuacji nie poprawia fakt, że jeździłam wczoraj po K z takim chłopakiem, który nie tylko był urodny, ale i miły z charakteru. Oprócz imienia i tego, gdzie mieszka, nie wiem o nim nic. A wystarczyłoby tylko nazwisko, bym odnalazła go chociażby na fejsie... Nadzieja matką głupich jest, więc oprócz tego, że co chwila zacieszam, gapiąc się w lustro i świecąc swoimi prostymi zębami, to jeszcze gapię się w zdjęcie Chłopaków z nagłówka, i wyczekuję mojego jutrzejszego kuriera, który ma mi przynieść „Ciepło/Zimno”, wedle tego, co dostałam w e-mailu - „Twoja przesyłka zostanie dostarczona w ciągu 24h”. I jeżeli tylko to się sprawi, jeżeli jutro naprawdę będę mogła włączyć ich płytę (jednocześnie gapiąc się w to zdjęcie), będę szczęśliwa i skłonna przeżyć ten ostatni weekend wakacji. Bo czy tego chcemy czy nie, życie jest piękne. A ja jestem już bez aparatu, więc to jest piękne do kwadratu, że się tak wyrażę. Uśmiecham się więc, szczerzę jak głupia... I mentalnie błagam, by ten kurier rzeczywiście się pojawił ;)