Optymizm, którego czasem mamy za dużo, powinien móc się
odkładać gdzieś w otchłani głowy po to, by móc go sobie przywołać w momencie
zbyt melancholijnym. Tak powiadam Wam ja, od wtorku nadająca z Krakowa. Byłaby
to najlepsza rzecz, jaką naukowcy by wymyślili – niechże ich badania w końcu
się na coś przydadzą! <3
Jak napisałam wyżej,
nadaję z Krakowa. Mogę powiedzieć, że nic się nie zmienił od momentu, gdy byłam
tu ostatni raz. Oczywiście musiałam zacząć z wielkim hukiem, bo przecież to ja. Pominę fakt, że schudłam o
kilkadziesiąt złotych w bibliotece, bo przetrzymałam książki (obiecuję, będę
pilnować). Później, stojąc pod Teatrem Bagatela (tam jest przystanek
tramwajowy) i chcąc przetransportować się pod Galerię Krakowską dumnie – nie patrząc
na rozkład bo przecież znam trasę,
wsiadłam zadowolona. Tramwaj powinien jechać w lewo. Pojechał w prawo. Wywiózł mnie
na manowce, z których na piechotę już dyndałam na dworzec. Nie polecam.
bo jesień najpiękniej na zdjęciach wygląda / autumncozy.tumblr.com
Melancholia złapała mnie przez Sówkę (shame on you), a właściwie przez rozmowy z nią. Bo jak zwykle,
siedząc po nocach, biorą nas zbytnie myślenice polegające na wywlekaniu z
czeluści pamięci tych sytuacji, o których najlepiej byłoby zapomnieć. Przypomniałam sobie więc sytuację z X-em,
zakończenie znajomości tak niespodziewane, że do tej pory mnie to dziwi, i
śmieszy. Śmieszy dlatego, że dopiero wtedy zdała sobie sprawę jak bardzo naiwna byłam, i jak bardzo dałam
sobie zamydlić oczy tymi pięknymi słowami, obietnicami i innymi duperelami, których
faceci się chyba uczą na pamięć i później używają, jak przyjdzie taka potrzeba.
Najlepiej – okazało się, że winną całej sytuacji byłam ja, bo postanowiłam
kogoś zmienić, ale to, że mnie też chciano zmieniać – to się nie liczyło. Przy okazji
tego, zrozumiałam, że pamięć ludzka to jednak przebiegła jest. Bo z jednej
strony zapominam, co jadłam wczoraj na śniadanie, albo co będę miała jutro za
zajęcia, z drugiej zaś, gdy przychodzi do rozmów sprzed kilku miesięcy,
dokładnie je pamiętam, choć w przypływie nie wiem – dobrego nastawienia –
wszystko jak się dało, pokasowałam. Nie zrozumcie mnie źle – już ze mną dobrze,
pozbierałam się na tyle, na ile była (i nada jestem) w stanie. Do wszystkiego
trzeba dojść małymi kroczkami. Jak je jednak stawiać, kiedy w rozmowie z kimś
pisząc coś zdaję sobie sprawę, że on tak
mówił, że to akurat powiedzonko od
niego przejęłam i że mimo, iż w moim życiu go nie ma, to jednak się gdzieś
czai?
Niektórych rzeczy, sytuacji nie jestem w stanie przeskoczyć
albo udać, że jestem ponadto. Tym bardziej nie nastraja mnie dobrze myśl, że
jutro stanę przed moją uczelnią i będę musiała stawić czoło tym wszystkim
ludziom, od patrzenia na których robi mi się niedobrze. Nie wiem, czy dobrze
myślę, ale zdaje mi się, że taki kierunek jak mój automatycznie przyciąga
rzeszę idiotów, hipsterów, którzy – Jezu
– są tak bardzo ponad to, ponad
wszystko, że aż mi bokiem wychodzi to patrzenie na nich. Poza tym, nie
mieliśmy jeszcze pierwszych zajęć, a oni już coś chcą przekładać. A mi się
pierwszy raz plan zajęć w miarę podoba, o.
Nic to jednak. Trzeba się w sobie przemóc, przestawić,
powolutku, nie na siłę i żyć tym, że trzeba iść przed siebie z głową wysoko i z
cyckami do przodu wypchniętymi. W moim wypadku pasowałoby również patrzyć pod
nogi, ale że nie jestem w stanie pogodzić patrzenia do góry i patrzenia na dół –
chyba sobie daruję. Złego diabli nie biorą, co nie?
A tym wszystkim pierwszoroczniakom, którzy dzisiaj udali się
na pierwsze w swoim życiu zajęcia powiem bez owijania – nie martwcie się.
Będzie gorzej ;)
We are not departed
From the place in which we started
We just got up on the bridge
So we could see it glow
P.S: W zeszły weekend było Blog Forum Gdańsk. A tam, rozmowę z profesorem Bralczykiem przeprowadziły dwie youtuberki, mające kanały o języku wlaśnie. Profesor Bralczyk na tyle mnie zauroczył, że tutaj podaję Wam linka do tego panelu - choć trwa on 50 minut, warto obejrzeć :)