1.10.15

piździernik pod ostrzałem

Optymizm, którego czasem mamy za dużo, powinien móc się odkładać gdzieś w otchłani głowy po to, by móc go sobie przywołać w momencie zbyt melancholijnym. Tak powiadam Wam ja, od wtorku nadająca z Krakowa. Byłaby to najlepsza rzecz, jaką naukowcy by wymyślili – niechże ich badania w końcu się na coś przydadzą! <3

 Jak napisałam wyżej, nadaję z Krakowa. Mogę powiedzieć, że nic się nie zmienił od momentu, gdy byłam tu ostatni raz. Oczywiście musiałam zacząć z wielkim hukiem, bo przecież to ja. Pominę fakt, że schudłam o kilkadziesiąt złotych w bibliotece, bo przetrzymałam książki (obiecuję, będę pilnować). Później, stojąc pod Teatrem Bagatela (tam jest przystanek tramwajowy) i chcąc przetransportować się pod Galerię Krakowską dumnie – nie patrząc na rozkład bo przecież znam trasę, wsiadłam zadowolona. Tramwaj powinien jechać w lewo. Pojechał w prawo. Wywiózł mnie na manowce, z których na piechotę już dyndałam na dworzec. Nie polecam.

bo jesień najpiękniej na zdjęciach wygląda / autumncozy.tumblr.com


Melancholia złapała mnie przez Sówkę (shame on you), a właściwie przez rozmowy z nią. Bo jak zwykle, siedząc po nocach, biorą nas zbytnie myślenice polegające na wywlekaniu z czeluści pamięci tych sytuacji, o których najlepiej byłoby zapomnieć.  Przypomniałam sobie więc sytuację z X-em, zakończenie znajomości tak niespodziewane, że do tej pory mnie to dziwi, i śmieszy. Śmieszy dlatego, że dopiero wtedy zdała sobie sprawę jak bardzo naiwna byłam, i jak bardzo dałam sobie zamydlić oczy tymi pięknymi słowami, obietnicami i innymi duperelami, których faceci się chyba uczą na pamięć i później używają, jak przyjdzie taka potrzeba. Najlepiej – okazało się, że winną całej sytuacji byłam ja, bo postanowiłam kogoś zmienić, ale to, że mnie też chciano zmieniać – to się nie liczyło. Przy okazji tego, zrozumiałam, że pamięć ludzka to jednak przebiegła jest. Bo z jednej strony zapominam, co jadłam wczoraj na śniadanie, albo co będę miała jutro za zajęcia, z drugiej zaś, gdy przychodzi do rozmów sprzed kilku miesięcy, dokładnie je pamiętam, choć w przypływie nie wiem – dobrego nastawienia – wszystko jak się dało, pokasowałam. Nie zrozumcie mnie źle – już ze mną dobrze, pozbierałam się na tyle, na ile była (i nada jestem) w stanie. Do wszystkiego trzeba dojść małymi kroczkami. Jak je jednak stawiać, kiedy w rozmowie z kimś pisząc coś zdaję sobie sprawę, że on tak mówił, że to akurat powiedzonko od niego przejęłam i że mimo, iż w moim życiu go nie ma, to jednak się gdzieś czai?

Niektórych rzeczy, sytuacji nie jestem w stanie przeskoczyć albo udać, że jestem ponadto. Tym bardziej nie nastraja mnie dobrze myśl, że jutro stanę przed moją uczelnią i będę musiała stawić czoło tym wszystkim ludziom, od patrzenia na których robi mi się niedobrze. Nie wiem, czy dobrze myślę, ale zdaje mi się, że taki kierunek jak mój automatycznie przyciąga rzeszę idiotów, hipsterów, którzy – Jezu – są tak bardzo ponad to, ponad wszystko, że aż mi bokiem wychodzi to patrzenie na nich. Poza tym, nie mieliśmy jeszcze pierwszych zajęć, a oni już coś chcą przekładać. A mi się pierwszy raz plan zajęć w miarę podoba, o.

Nic to jednak. Trzeba się w sobie przemóc, przestawić, powolutku, nie na siłę i żyć tym, że trzeba iść przed siebie z głową wysoko i z cyckami do przodu wypchniętymi. W moim wypadku pasowałoby również patrzyć pod nogi, ale że nie jestem w stanie pogodzić patrzenia do góry i patrzenia na dół – chyba sobie daruję. Złego diabli nie biorą, co nie?


A tym wszystkim pierwszoroczniakom, którzy dzisiaj udali się na pierwsze w swoim życiu zajęcia powiem bez owijania – nie martwcie się. Będzie gorzej ;) 

We are not departed 
From the place in which we started
We just got up on the bridge 
So we could see it glow

P.S: W zeszły weekend  było Blog Forum Gdańsk. A tam, rozmowę z profesorem Bralczykiem przeprowadziły dwie youtuberki, mające kanały o języku wlaśnie. Profesor Bralczyk na tyle mnie zauroczył, że tutaj podaję Wam linka do tego panelu - choć trwa on 50 minut, warto obejrzeć :)